Zima, WOŚP i szklanka wody
Gdzieś w szkole podstawowej, chyba w piątej klasie, pierwszy raz usłyszałem słynną zagadkę ze szklanką. Myślę, że większość z nas wie, o co chodzi, ale napiszę o tym dla przypomnienia. Nalewamy do szklanki wody. Tak do połowy i odpowiadamy sobie na pytanie: Czy ta szklanka jest w połowie pełna czy w połowie pusta? Zaczyna się licytowanie.
Połowa mówi, że w połowie pełna, druga połowa, że w połowie pusta. Nauczyciel "Salomon" stwierdza, że w tym przypadku prawdy są dwie. Prawdą jest, że jest w połowie pełna i prawdą jest, że jest w połowie pusta. To prawda, tamto prawda, przecież to logiczna sprzeczność. Tak być nie może?! A właśnie że może.
Ameryki nie odkryłem, ale odkryłem na jednym z portali społecznościowych stronę "Nie daję na WOŚP". Moja niezdrowa ciekawość popchnęła mnie do wniknięcia głębiej. Oglądam, czytam, oglądam, czytam i oczy otwierają mi się coraz szerzej. Ponad 4 tys. osób wspiera tę inicjatywę. Zwróciłem uwagę na pierwsze odczucie jakie pojawiło się we mnie, gdy przeglądałem komentarz za komentarzem. Było to zaciekawienie. Chęć przeczytania czegoś więcej, czegoś mocniej, czegoś wyrazistego. Obok argumentów merytorycznych, mnóstwo emocjonalnych komentarzy typu: "Owsiak znalazł sobie łatwy zarobek", "Wspieramy młodzież - nie demoralizujemy Woodstock", "Frajerów dających guru zarobić jest dużo więcej". Bardziej soczystych komentarzy nie brakuje, ale nie będę ich przytaczał, bo niby po co?
Są tam też teksty, które warto przeczytać. Krótko i zwięźle napisane. Ukazujące drugie dno WOŚP, takie jak finansowanie Woodstocku czy też powiązanie fundacji z innymi podmiotami w ramach rodziny Owsiaków. Dobrze przeczytać, żeby poznać choć trochę argumenty przeciwników Jerzego Owsiaka. Widzę w tym jednak pewien problem. Warto się nad nim pochylić, zastanowić, przerzuć czy też w inny sposób przerzucić przez własną głowę. Dlaczego w całym tym byciu antyokriestrowym jest tyle jadu? Wyzywania od frajerów i tracenia z oczu drugiego człowieka? Dlaczego? Nie ma innego sposobu? Może zamiast non stop mówić, że coś jest "be", warto przedstawić własną inicjatywę? Wysilić się trochę i powiedzieć czy też napisać coś dobrego o czymś innym. Zachęcić do pomocy. Spiąć się, zebrać i pokazać, co ma się do zaoferowania.
Nie rozumiem ustawiania się w pozycji bycia na "anty". Nie rozumiem ciągłego gadania, że coś jest złe. Robienia sobie misji z bicia piany i pokazywania jak inni się mylą. Dlaczego nie skupić się na pozytywnym przekazie? Zacząć od plusów. Pokazać rozwiązania, a nie problemy. Pokaż, co ty masz do zaproponowania. Nie chcesz, nie wrzucaj do puszki. Nie chcesz, nie jedź na Woodstock. Nie chcesz, nie kochaj Jerzego Owsiaka, ale nawet jeśli nie chcesz, to szanuj innych ludzi. Bo taką miarą jak ty mierzysz i tobie odmierzą.
A szklanka będzie dla mnie w połowie pełna wtedy, kiedy zacznę widzieć najpierw plusy, a za nimi minusy.
Skomentuj artykuł