Gdyby nie miniony rok, pewnie nie miałabym takiego poczucia bliskości z Bogiem
W każdym razie te wszystkie pandemiczne zmagania, ograniczenia, tęsknoty dobitnie pokazywały mi miejsca, w których duchowo kuleję. I to były dobre lekcje. Nawet jeśli nużące i frustrujące, to pomagające się rozwinąć.
Nie ma chyba nikogo, kto by nie podpisał się pod stwierdzeniem, że mijający rok był inny niż wszystkie. I choć niewątpliwie przyniósł ze sobą wiele lęków, trudności i wyzwań, to równocześnie dał mnóstwo cennych lekcji i doświadczeń. Czego nauczył mnie?
Nie da się Boga zamknąć w klatce. Na szczęście
W mijających miesiącach przede wszystkim dobitnie doświadczałam tego, że Bóg zawsze był, jest i będzie inny niż moje wyobrażenie o Nim. Że Jego myśli nigdy nie będą naszymi, a Jego plany nie zawsze uwzględnią nasze marzenia i oczekiwania. I że ta „inność” jest dobra i niosąca życie. Bo ciepełko, komfort i stabilizacja to dla nas równia pochyła do piekiełka myślenia tylko o sobie i przekonania, że jesteśmy wszechmogący… A nie jesteśmy.
Nie ma ufności bez bliskości
Fakt. Trudno takiemu nieokiełznanemu Bogu zawierzyć siebie i swoich Bliskich. Trudno nie ulegać zniechęceniu i wątpliwościom, gdy po raz kolejny świat drży w posadach. Trudno, ale warto. Bo gdy podejmie się świadomą decyzję, że to On jest Panem całego świata, to nasze duchowe zmysły wyostrzą się na znaki Jego nieustannej obecności i troski. A te pomogą budować relację – najcenniejszą relację, jaka jest nam zadana tu na ziemi. Z Nim. Nie znam skuteczniejszej metody na porządkowanie chaosu codzienności niż ciągłe przypominanie sobie, że tutaj, na ziemi, mam Kogoś, kto jest o Niebo mądrzejszy i silniejszy niż ja. I tylko czeka, by mnie swoją Miłością obdarowywać.
Więzi. Więzi nam trzeba!
Gdyby nie miniony rok, pewnie nie miałabym takiego poczucia bliskości z Panem Bogiem. Albo – pewniej – miałabym po prostu inne W każdym razie te wszystkie pandemiczne zmagania, ograniczenia, tęsknoty dobitnie pokazywały mi miejsca, w których duchowo kuleję. I to były dobre lekcje. Nawet jeśli nużące i frustrujące, to pomagające się rozwinąć.
Wierzę, że każda relacja, o którą się troszczymy, zmienia nas na lepsze. Budowanie więzi tworzy wokół nas ekosystem dobra i sensu. Ogromnie potrzebny w świecie, gdzie wszystko wydaje się niestałe i wątpliwe. A nadziei, zaufania, życia bez lęku nie da się nauczyć zdalnie. Tylko twarzą w twarz. Tego w każdym razie dobitnie nauczył mnie 2020 rok.
Życzę więc sobie i Wam, by te więzi nam się chciało budować. Uparcie, mozolnie i na przekór wszelkim przeciwnościom. Obyśmy przy tym w nadchodzących miesiącach nie bali się ani samotności, ani drugiego człowieka. W obu czeka na nas Bóg. A z Nim życie, które jest warte przeżycia.
Agata Rusek - zawodowo związana z osobami starszymi, od 5 lat koncentruje się raczej na młodszych pokoleniach (czyt. jest mamą trójki szkrabów)
Tekst pochodzi z bloga dobrawnuczka.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!
Skomentuj artykuł