"Bitwa pod Wiedniem"

"Bitwa pod Wiedniem" - kadr z filmu
Józef Szaniawski

Już wkrótce na ekrany kin w Polsce, a także w 50 krajach świata wejdzie film "Bitwa pod Wiedniem", który opowiada o jednej z najważniejszych bitew w całej historii ludzkości. Film jest superprodukcją włosko-polsko-amerykańską, która kosztowała kilkanaście milionów euro!

To jeden z najbardziej monumentalnych filmów, jakie zostały zrealizowane w ostatnich latach, a sceny batalistyczne są absolutnie wyjątkowe pod względem artystycznym i historycznym.

Ekranizacja wiktorii wiedeńskiej

Film jeszcze nie został pokazany, a już został potępiony i brutalnie zaatakowany przez wpływowe środowiska lewackie, liberalne oraz islamistów we Włoszech, Francji, a także w Polsce. Koła poprawne politycznie wzywają wręcz do bojkotu filmu, który rzekomo wychwala wartości chrześcijańskie, a zarazem jest islamofobiczny, co jest nie do przyjęcia w dzisiejszej Unii Europejskiej, gdzie mieszka ponad 30 milionów islamistów, a w całej Europie wyznawców Allaha jest już ponad 40 milionów. Co więcej, w ciągu jednego pokolenia ich liczba ulegnie podwojeniu!

Renzo Martinelli, twórca filmu, jest wybitnym reżyserem włoskim. Wielokrotnie w swej twórczości krytykował fale imigracji islamskiej we Włoszech (ponad 5 milionów!) oraz ubolewał nad Unią Europejską, która coraz bardziej odcina się od swych chrześcijańskich korzeni. Dlatego postanowił zekranizować bitwę pod Wiedniem z 11-12 września 1683 r. W rolę Jana III Sobieskiego wcielił się Jerzy Skolimowski, wielkiego wezyra Kara Mustafę gra włoski aktor Enrico Lo Verso, a ojca Marco d’Aviano - amerykański laureat Oscara - Murray F. Abraham. Na podstawie obejrzanych fragmentów filmu można stwierdzić z całą pewnością, że film Martinellego jest dziełem, które w swej artystycznej wizji ukazuje prawdę historyczną sprzed ponad trzech wieków.

Film opowiada o tym, jak w drugiej połowie XVII wieku imperium osmańskie osiągnęło apogeum swej potęgi. Turcy od czasu zdobycia Bizancjum opanowali całą Grecję i Bałkany, Europę Południowo-Wschodnią, połowę Morza Śródziemnego, całą Afrykę Północną, Ziemię Świętą, Bliski i Środkowy Wschód. Oficjalnie tym ogromnym państwem rządził sułtan Mehmed IV, ale faktyczną władzę miał jego zięć Kara Mustafa - wybitny polityk, znakomity wódz i fanatyk islamski. To właśnie on zaplanował, a następnie ogłosił "dżihad", czyli wojnę świętą przeciwko chrześcijańskiej Europie. Celem "dżihadu" było zdobycie Rzymu! Kara Mustafa zapowiedział, że zrzuci krzyże z Bazyliki św. Piotra i przeznaczy ją na stajnie dla koni sułtana. Ojciec Święty Innocenty XI miał zostać zamordowany przez rytualne obcięcie mu prawej dłoni i poderżnięcie gardła. Cały kontynent jako Kalifat Europa miał dostać się pod panowanie wyznawców Allaha.

Ogromna armia islamska, którą gromadził od 1681 r. Kara Mustafa, liczyła prawie pół miliona fanatycznych żołnierzy, głównie Turków i Arabów, ale również janczarów, czyli zislamizowanych Europejczyków. Agresja islamska wydawała się realnie zwycięska, bowiem państwa europejskie nie tylko nie miały tak ogromnych sił, ale przede wszystkim były wewnętrznie skłócone, a Francja wręcz stała po stronie Turcji. Hordy Kara Mustafy ruszyły na Rzym najkrótszą drogą, to jest doliną Dunaju spod Belgardu na Wiedeń, którego oblężenie Turcy rozpoczęli 14 lipca 1683 r. Cesarz Leopold I uciekł ze swej stolicy. Oblężenie Wiednia islamiści rozpoczęli od klasztoru Kamedułów na Kahlenbergu, gdzie sprofanowali ołtarz, spalili klasztor, a wszystkich zakonników wymordowali.

Zdając sobie sprawę z grozy sytuacji, papież Innocenty XI wiosną 1683 r. powierzył misję "zjednoczenia Europy wiarą" swemu specjalnemu legatowi, którym był o. Marco d’Aviano. To właśnie on przybył na dwór króla Polski Jana III Sobieskiego i w imieniu Ojca Świętego przekazał polskiemu królowi dowództwo nad połączonymi wojskami chrześcijańskiej Europy. Sobieski wyruszył z Warszawy niemal natychmiast. Miał świadomość śmiertelnego zagrożenia dla całego chrześcijaństwa, dla Polski, dla siebie osobiście. Modlił się gorliwie przez cały czas m.in. przed Cudownym Chrystusem w Kościele Rzeczypospolitej (dzisiejsza archikatedra św. Jana w Warszawie), na Jasnej Górze przed Cudownym Obrazem Maryi Królowej Polski, a wreszcie w sanktuarium w Piekarach Śląskich. 11 września 1683 r. Sobieski dotarł pod Wiedeń, który dogorywał. Lada moment mogli go zdobyć Turcy.

Konflikt cywilizacji

11 września 2001 r. grupa islamskich fanatyków samobójców uprowadziła cztery samoloty pasażerskie, aby uderzyć w Amerykę i zniszczyć najważniejsze ośrodki USA. Tak na progu XXI wieku rozpoczął się konflikt, który miliony islamistów na całym świecie określają jednoznacznie, jako wojnę świętą z Zachodem - "dżihad". Zachodni politycy, dziennikarze i zwykli ludzie w Ameryce i Europie ze względu na polityczną poprawność, ale też ze strachu wolą mówić o terroryzmie. Tymczasem na naszych oczach, w ciągu dekady po ataku z 11 września 2001 r., na oczach zaskoczonego świata sprawdza się realnie polityczna teoria Samuela Huntingtona, brytyjsko-amerykańskiego profesora i autora dzieła "Konflikt cywilizacji". Huntington twierdził, "że islam godzi w samą istotę cywilizacji zachodniej i chrześcijańskiej. Cokolwiek byśmy rozumieli pod tym pojęciem, to jest to nasza cywilizacja! (…) Jeżeli islam zmieniłby swoją postać, jego istnienie nie miałoby sensu. Fundamentem islamu jest święta wojna - «dżihad»".

W krajach islamskich na całym świecie, a szczególnie w państwach arabskich atak terrorystyczny na USA traktowano wielokrotnie w mediach jako zemstę za klęskę islamu w bitwie pod Wiedniem w 1683 r. Również w Stanach Zjednoczonych odnosili się do tego liczni publicyści i naukowcy. Znany amerykański filozof Curtis Hancock - profesor Rockhurst University pisał dosłownie: "11 września 2001 r. jest datą niesławnej pamięci. Na marginesie: data 11 września powinna być znana polskim czytelnikom, ponieważ właśnie tego dnia w 1683 r. wielki polski król Jan III Sobieski powstrzymał inwazję imperium otomańskiego w bitwie pod Wiedniem. Był on ważnym przywódcą tego, co później zostało nazwane «konfliktem cywilizacji». Europa przetrwała kolejne trzy wieki dzięki odwadze Sobieskiego i jego sojuszników. Z pewnością nie jest zbiegiem okoliczności, że atak na Nowy Jork i Waszyngton nastąpił właśnie 11 września, w dniu zwycięstwa Sobieskiego. Niektórzy islamscy ekstremiści mają dobrą pamięć".

11 września 1683 r. oraz 11 września 2001 r. - ta zbieżność dat nie jest przypadkowa, chociaż bardziej znana wśród terrorystów i fanatyków islamskich niż wśród Polaków! Oto zaplanowany z diabelską logistyką atak na Amerykę oraz uderzenie na wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku nastąpiły dokładnie w rocznicę bitwy pod Wiedniem, nawet co do godziny! Bitwa pod Wiedniem rozpoczęła się bowiem 11 września 1683 rok. 3-5 po południu, kiedy ze wzgórz Kahlenberg i Schafberg zaczęły nadciągać ku dolinie Dunaju oddziały wojsk chrześcijańskich i rozpoczęły bój z siłami ogromnej armii tureckiej. Terroryści Al-Kaidy otwarcie przyznali się, że atakiem na Amerykę pomścili największą klęskę islamu w dziejach, jaką było zwycięstwo króla Polski Jana III Sobieskiego właśnie pod Wiedniem.

"Dżihad" XXI wieku zemstą za Wiedeń

Wydaje się wręcz nieprawdopodobne, aby Bin Laden mógł tak dokładnie zaplanować atak na Nowy Jork, na Waszyngton, na World Trade Center. A jednak to zrobił. Terroryści byli wręcz dumni z tej niesłychanie drobiazgowej i skutecznej logistyki zbrodniczej zemsty. Szejk Ayman al-Zawahiri, następca i prawa ręka Osamy Bin Ladena, co najmniej dwukrotnie chwalił się tym w arabskiej telewizji Al-Dżazira. Ta wypowiedź szejka terrorysty łącząca atak na World Trade Center z rocznicą bitwy pod Wiedniem jest odnotowana w USA m.in. we "FrontPage Magazine" (najpoczytniejszym internetowym czasopiśmie amerykańskim). O związku odsieczy wiedeńskiej z zamachami z 11 września wiele pisał uznawany za największy światowy autorytet orientalistyki brytyjski profesor Bernard Lewis z Oxfordu. Na bitwę pod Wiedniem powołuje się również amerykański pisarz i polityk Partii Republikańskiej David Horowitz, który stwierdzał jednoznacznie: "11 września 2001 r. rozpoczął się globalny «dżihad», mający na celu cofnięcie Zachodu do średniowiecza. Warto przypomnieć, że przywódcy terrorystów, którzy zaatakowali USA, nieprzypadkowo wybrali dzień 11 września. Zrobili to dlatego, aby pomścić klęskę 11 września 1683 r., kiedy to król Polski całkowicie pokonał i rozbił Turków pod Wiedniem. W ten sposób zamienił triumf islamu w jego największą klęskę". W Polsce o związku przyczynowym między bitwą pod Wiedniem a islamskim atakiem terrorystów na Amerykę mówił jedynie mądry biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski, tragicznie zmarły w katastrofie smoleńskiej.

Warto raz jeszcze przypomnieć, że w 1683 r. to nie Wiedeń, ale Rzym był celem strategicznym ogromnej armii wezyra Kara Mustafy. Te plany islamskiej agresji załamały się wtedy pod kopytami polskiej husarii, a rotmistrz Zbierzchowski zdobył słynną wielką zieloną chorągiew proroka Mahometa. To na tej chorągwi wyhaftowane było złotem i srebrem złowieszcze dla cywilizacji chrześcijańskiej słowo "dżihad". To właśnie tę chorągiew przesłał w darze Papieżowi zwycięski wódz połączonych armii chrześcijańskich Jan III Sobieski. Natychmiast po wiktorii, wprost sprzed namiotu Kara Mustafy polski król wysłał Ojcu Świętemu Innocentemu XI razem z chorągwią najkrótszy list w całej naszej historii: "Venimus, vidimus, Deus vicit" - przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył!

Słynna włoska pisarka Oriana Fallaci również pisała o bezpośrednim związku bitwy pod Wiedniem z atakiem islamistów na Amerykę: "Imperializm islamski zawsze pragnął podbić Zachód, ponieważ Zachód jest najdawniejszym i najwierniejszym komentatorem myśli chrześcijańskiej. Imperializm islamski zawsze śnił o ujarzmieniu Europy, ponieważ poza tym, że jest bogata i wolna od przesądów, i obfituje w wodę, Europa jest kolebką chrześcijaństwa. Wie dobrze, że bez krzyża nie powstrzymalibyśmy oblężenia Wiednia, nigdy nie odparlibyśmy pół miliona Turków Kara Mustafy. (…) W 1683 r. Wiednia bronili także Polacy! Przybyli z Warszawy pod wodzą mężnego króla Jana Sobieskiego. Sobieski przed bitwą krzyknął: «Żołnierze, nie tylko Wiedeń musimy ocalić! Musimy ocalić chrześcijaństwo, ideę chrześcijaństwa!» - krzyczał podczas bitwy. - «Żołnierze, walczymy za Matkę Boską Częstochowską!». O, tak, właśnie za tę Czarną Madonnę".

* * *

Patronem medialnym filmu jest m.in. "Niedziela"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Bitwa pod Wiedniem"
Komentarze (26)
*
***
19 września 2012, 23:45
BITWA POD WIEDNIEM BYŁ A STOCZONA 12 WRZEŚNIA 1683 r. a nie 11. Ano właśnie  12 września 1683 r.
TZ
Tomek Z
18 września 2012, 14:09
Jak najbardziej zgadzam się z tobą, że trzeba bronić swojej wiary. Ale też mieć świadomość, że Zwyciężyć może tylko Jezus. Zwyciężyć z wielkiej litery, bo nie chodzi o zwycięstwo w wojnie rozumianej po ludzku, ale zwyciężyć w ludzkich sercach. Zakrólować w nich na wielki, przynosząc pokój, radość i wiele więcej co nam się nie śniło. I to On zwycięży. Św. Franciszek przyszedł do papierza Innocentego III w obdartych ubraniach, a papierz miał widzenie we śnie i zobaczył we Franciszku tego, który podtrzymuje walące się mury bazyliki lateranieńskiej. Zatwierdził pod wpływem tego widzenia regułę napisaną przez Franciszka. Wg. tego snu to Franciszek ocalał Kościół, postem, ubóstwem, modlitwą i jałmużną. I myślę, że to jest prawdziwa oręż przeciwko Szatanowi. Resztą w ogóle nie trzeba się zajmować. Duch Święty natchnie papierza, który właśnie przebywał w kraju w większości muzułmańskim, aby budował między naszymi religiami stosunki, jakich chce od nas Bóg. Słuchajmy tego co mówi papierz a będziemy wiedzieć co mówi do nas Bóg. Papierz jest Jego posłąnnikiem, którego posłał do nas. Papierz potępił film o Mahomecie i szuka wspólnych wartości, nie powiedział nigdy, że islam to podreligia, czy bagdno. Odnosi się z szacunkiem także do ich religii, ze względu na nich aby wiedzieli, że ich szanuje. I w Libanie nawet muzułmanie w większości cieszą się z wizyty papierza. I o to chodzi. O budowanie na tym co wspólne i świadomości, że różnice pomiędzy ludźmi sa pozorne. Gdybyśmy wiedzieli wszystko jak Bóg, to przekonaliby śmy się, że wszyscy pochodzimy od tego samego Boga. Tak uczy nasza wiara.
P
paweł
18 września 2012, 14:06
 BITWA POD WIEDNIEM BYŁ A STOCZONA 12 WRZEŚNIA 1683 r. a nie 11.
B
bubu
18 września 2012, 14:03
A czy Ziemia Święta, która jest też święta dla nich, o którą toczy się spór, nie może być miejscem wspólych modlitw, zamiast miejscem wojny? Jak najbardziej może. Tylko jest jeden mały szkopuł, że to oni (a nie chrześcijanie) zajęli tą ziemię kiedyś i mordowali.
B
bubu
18 września 2012, 13:44
do tomaszz Wydaje mi się, że nadal nie rozumiesz o co mi chodzi. Mi chodzi o krytykę ideologii. Dla chrześcijan jedyną prawdą jest Jezus. I trzeba się tego uczepić jak rzep psiego ogona, bo inaczej człowiek w życiu się pogubi. Ja nie krytykuję muzułmanów jako ludzi(nawet nie mam do tego prawa), bo najlepiej ich i wszystkich innych ludzi osądzi Jezus. Nawet nie uważam że trzeba ich na siłę ewangelizować. Nawet Pan Jezus swoim apostołom nikogo na siłę nie kazał nawracać. Mi chodzi o to, że trzeba się przeciwstawić tej ideologii w celu obrony swojej cywilizacji. Islam jest ideologią ekspansywną i stanowi dla nas zagrożenie. Miłość do drugiego człowieka nie oznacza, że można sobie pozwolić mu wsiąść na głowę. Poczytaj sobie książki Oriany Fallaci, która wbrew temu co piszą o niej nie była rasistką, tylko widziała to co dzisiaj się spełnia. Te wszystkie tłumaczenia rządów w sprawie tego filmu o Mahomecie, to według mnie objaw strachu przed islamem.
TZ
Tomek Z
18 września 2012, 13:23
Czy wobec pogan Jezus kiedyś okazał gniew? Nie, nie okazał. Poganom, którzy Boga jeszcze nie poznali nie okazywał gniewu. Pociągał ich swoją miłością do Boga Ojca. Widząc Jego świadectwo jedni się nawracali, a inni nie. Oczywiście Jezus nie chodził do pogan aby ich ewangelizować. Ale mimo to, niektórzy poganie słysząc o nim się nawracali. Mam na myśli przykłąd kobiety kananejskiej z Ewangelii Mateusza.
TZ
Tomek Z
18 września 2012, 13:13
Inną miarę trzeba stosować do tych co rzeczywiście są fałszywi i jawnie sprzeciwają się Bogu a inną do tych, którym jeszcze Boga nikt nie przyprowadził, nie poznali go jeszcze, a więc nie mogli się Mu sprzeciwić, ani za nim pójść, bo Go nie poznali. Zapewne muzułmanie słyszeli o Bogu Jedynym, w którego wierzą chrześcijanie. Ale mimo to są dla nas poganami, bo Boga nie znają tak jak my, sercem u umysłem, a tylko z pogłosek. Aby Go mogli poznać sercem i umysłem musi ktoś kto tak wierzy do nich przyjść i im zaświadczyć. Tak jak to robili Apostołowie wobec tych, którzy wierzyli w starożytne bożki. Czy wobec pogan Jezus kiedyś okazał gniew? Nie, nie okazał. Poganom, którzy Boga jeszcze nie poznali nie okazywał gniewu. Pociągał ich swoją miłością do Boga Ojca. Widząc Jego świadectwo jedni się nawracali, a inni nie. Jezus wygłaszał oskarżycielskie mowy do tych, co Boga już poznali, czyli posiadali wiedzę, która mogła zaowocować ich wiarą, a mimo to nie szli za Jego głosem. Mam na myśli faryzeuszów, którzy byli Żydami, a byli znieczuleni na głos Boga w ich sercu. Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy muzułmanie, których wiara ma wspólne korzenie z naszą, ale po wiekach żyje kolejne już ich pokolenie zupełnie pochłonięte wiarą muzułmańską, nie znający naszego Boga, są dla nas poganami czy raczej faryzeuszami? A czy Ziemia Święta, która jest też święta dla nich, o którą toczy się spór, nie może być miejscem wspólych modlitw, zamiast miejscem wojny?
B
bubu
18 września 2012, 12:27
Oczywiście w parze z okazywaniem mu miłości i wszystkiego co za tym idzie: szacunku, troski, lojalności idzie, że trzeba okazywać wiarę w Boga Jedynego. Nie posuwam się do tego, by uznać Allaha! A jeśli podobną postawę przyjmie ów muzułmanin, z którym mam do czynienia, tzn. okaże mi również szacunek, to nie będzie żadnej wojny! I o to mi tylko chodzi, że zbyt łatwo rzucamy "słowa", które zamydlają rzeczywistość, a zbyt mało szukamy pokoju. Tak masz rację, tylko weź pod uwagę żę wojny zwykle wszczynane są po stronie islamu np: żydzi po wojnie utworzyli państwo Izrael, na swoich dawnych terenach z których zostali kiedyś wypędzeni przez muzułmanów Albo wyprawy krzyżowe. Gdyby muzułąmanie nie zajęli ziemi świętej, to by nie było wypraw krzyżowych. Zachodnia cywilizacja ich nie zaczepia. Zwykle to oni zaczynają.
B
bubu
18 września 2012, 12:24
Oczywiście w parze z okazywaniem mu miłości i wszystkiego co za tym idzie: szacunku, troski, lojalności idzie, że trzeba okazywać wiarę w Boga Jedynego. Nie posuwam się do tego, by uznać Allaha! A jeśli podobną postawę przyjmie ów muzułmanin, z którym mam do czynienia, tzn. okaże mi również szacunek, to nie będzie żadnej wojny! I o to mi tylko chodzi, że zbyt łatwo rzucamy "słowa", które zamydlają rzeczywistość, a zbyt mało szukamy pokoju. Tak masz rację, tylko weź pod uwagę żę wojny zwykle wszczynane są po stronie islamu np: żydzi po wojnie utworzyli państwo Izrael, na swoich dawnych terenach z których zostali kiedyś wypędzeni przez muzułmanów
B
bubu
18 września 2012, 12:19
do tomaszz Mylisz się. Pan Jezus kochał każdego człowieka, nawet tego zagubionego. Ale z całą bezwzględnością krytykowała fałszywość i obłudę. Krytyka ideologii nie jest gnojeniem człowieka. Ja kiedyś (nie pamiętam gdzie) czytałem, że kościół katolicki bezwzględnie krytykuje zło, natomiast do samego człowieka robiącego to zło, w konfesjonale podchodzi z miłością i przebaczeniem. Krytyka ideologii i nazywanie jej szambem nie jest gnojeniem człowieka. To tak jakby mówić np: że homeksualizm jest dobrym zjawiskiem po to żeby nie urazić homoseksualisty. To jest zło, bo nawet biblia to potępia i jest to sprzeczne z naturą. To jest potępianie samych czynów i zjawiska. Natomiast samego homoseksualistę trzeba szanować i nie wolno go szykanować. Mówienie o złu w załagodzony sposób powoduje, że zaczynamy go bagatelizować i w ten sposób powoli zwycięża szatan. To samo jest z islamem. Nie przeczę, żę pewnie nawet większość muzułmanów to porządni ludzie którzy mają dość fundamentalizmu. Ale nie zmienia to faktu że islam to bagno i zagrożenie dla nas.
TZ
Tomek Z
18 września 2012, 12:18
Oczywiście w parze z okazywaniem mu miłości i wszystkiego co za tym idzie: szacunku, troski, lojalności idzie, że trzeba okazywać wiarę w Boga Jedynego. Nie posuwam się do tego, by uznać Allaha! A jeśli podobną postawę przyjmie ów muzułmanin, z którym mam do czynienia, tzn. okaże mi również szacunek, to nie będzie żadnej wojny! I o to mi tylko chodzi, że zbyt łatwo rzucamy "słowa", które zamydlają rzeczywistość, a zbyt mało szukamy pokoju.
TZ
Tomek Z
18 września 2012, 12:06
Oczywiście, że powinniśmy się bronić przed islamem jeśli ktoś fałszywie przybierając jego egidę, tak jak Kara Mustafa chce nad nami zapanować. Ale jeśli piszemy, mówimy i w każdy inny sposób dnosimy się do mzuzłmanów czy wszystkich innych ludzi wszelkich wierzeń, to powinniśmy to robić z szacunkiem należnym każdemu człowiekowi, unikając słownictwa, które buduje mury, typu "bagno". Zastanów się nad taką sytuacją: Urodziłeś się w kraju muzułmańskim, jesteś dobrym muzułmaninem i nagle ktoś ci mówi, że twoja wiara to bagno. Czy wyobrażasz sobie, że w tej samej chwili porzucasz islam i przybierasz chrześcijaństwo? Czy myślisz że tak to działa? Nie! Jezus każe ewangelizować szerząc miłość. Inaczej nikogo nie nawrócisz. Tylko okazując mu miłość i wszystko co za tym idzie: szacunek, troskę, lojalność. A więc to jest właśnie tak z tymi wrogami i nie inaczej.
A
Anka
18 września 2012, 12:05
Ignorancja autora porażająca, a do tego bardzo go poniosło. Byłem przekonany, że na tezy Huntingtona może powoływać się ktoś pokroju ministra Sikorskiego. Co do filmu, to trailer wygląda mało ciekawie i zachęcająco. Zamiast do kina lepiej wybrać się do biblioteki i sprawdzić, z jakich to pobudek Sobieski udał się pod Wiedeń. Jeśli chodzi o pobudki Sobieskiego, to te związane z oddaniem chrześcijaństwu były na pewno istotne. Oczywiście dziś wielu trudno uwierzyć, że takie rzeczy mogą być istotne, ale przypomnę, że Sobieski żył jeszcze przed epoką oświecenia... A szanowny Pan, zamiast rzucać niczym nie poparte oskarżenia w kwestii ignorancji autora artykułu, może raczyłby tę ignorancję konkretami udowodnić???
B
bubu
18 września 2012, 11:51
Z tymi wrogami to nie tak. Muzułmanie są takimi samymi ludźmi jak my, tylko błądzą w ciemnośći - wierząc w fałszywą religię. Trzeba ich kochać jak każdego innego człowieka i wyprowadzać ich z tej ciemności. Natomiast sam  islam jest zagrożeniem dla całego zachodniego świata i jest wrogiem chrześcijaństwa. Jezus powiedział że drogą do zbawienia jest tylko on. Reszta to fałszywe drogi i fałszywi prorocy. Nigdy nie należy nawet chrześcijaństwa porównywać z islamem. To pierwsze to życie, a drugie bagno. I powinniśmy się przed nim bronić.
TZ
Tomek Z
18 września 2012, 11:16
Do Tomaszz: dlatego są jakby "naturalnymi" wrogami Chrześcijaństwa - Jezus jest Synem Boga, nie prorokiem. Jedynym "naturalnym" wrogiem chrześcijanina jest Szatan. Żaden człowiek nie może nim być. Nawet wroga kochać, to znaczy przestać go traktować jak wroga. Czy Pan Jezus traktował któregokolwiek człowieka jak wroga, którego trzeba zniszczyć? Nie. Pokonał tylko Szatana. Człowieka wywyższył. Jeśli wierzymy, że Bóg stworzył wszystkich ludzi, nie tylko chrześcijan. I wszystkich stworzył z miłości, to dlaczego dopuszczamy do siebie myśl, że ktoś z ludzi może być naszym wrogiem? Za tych, co dopuszczają się rozpusty i żyją bezbożnie Jezus umarł, bo jak powiedział "nie potrzebują lekarza ci co się dobrze mają. A my mamy iść w Jego ślady. Szukać tego co się zgubiło. A zgubiło się właśnie to, że wszyscy ludzie bez wyjątku są jedną rodziną pochodzącą od Boga, który wszystkich ludzi jednakowo ukochał i przybrał na swoje dzieci. Jeśli ktoś szuka czegoś odwrotnego to niech się zastanowi nad tym w co wierzy, bo nie wiem czy jest to wiara chrześcijańska.
W
Walter
18 września 2012, 10:52
Ignorancja autora porażająca, a do tego bardzo go poniosło. Byłem przekonany, że na tezy Huntingtona może powoływać się ktoś pokroju ministra Sikorskiego. Co do filmu, to trailer wygląda mało ciekawie i zachęcająco. Zamiast do kina lepiej wybrać się do biblioteki i sprawdzić, z jakich to pobudek Sobieski udał się pod Wiedeń.
X
xxx
18 września 2012, 10:32
Do Tomaszz: dlatego są jakby "naturalnymi" wrogami Chrześcijaństwa - Jezus jest Synem Boga, nie prorokiem.
TZ
Tomek Z
18 września 2012, 09:33
Aby nie było niedomówień: Muzułmanie wierzą w Jezusa tyle, że uważają Go za jednego ze swoich proroków.
TZ
Tomek Z
18 września 2012, 09:31
"Jeżeli islam zmieniłby swoją postać, jego istnienie nie miałoby sensu. Fundamentem islamu jest święta wojna - «dżihad»" Hmm... Ten profesor Samuel to populista pierwszej wody. Islam powstał już 1000 lat wcześniej kiedy nikt nie mówił o dżihadzie, a on będzie wciskał że to dżihad jest fundamentem Islamu. Przecież muzułmanie wierzą w tego samego Boga, jego Syna Jezusa, poróżniło ich od nas tylko objawienie jakie wg nich dostał prorok Mahomet! Gdzie tu dżihad? Takiego profesora co buduje mury i doszukuje się różnic tam gdzie ich nie ma, czyli kieruje się nienawiścią, zamiast szukać tego co łączy, to powinno się zignorować a nie powielać jego banialuki. Józef Szaniawski miał odmienne zdanie, ale co z tego? Czy nie możemy mieć własnego? Dżihad to wynik błędnej interpretacji Koranu i tyle. Słowo "Koran" pochodzi od słowa "pokój". Prawdziwi muzułmanie to ludzie kochający pokój  nie wojnę. Czemu nie przypominamy ilu muzułmanów odrzegnywało się od zamachów 11 września, twierdząc, że islam taki nie jest, a ci którzy tak go interpretują są w mniejszości? Po co to podjudzanie? Czy chcemy tej wojny, która jak każda będzie bez sensu, bo, jak już widać, motywowana będzie nieprawdziwymi i kłamliwymi opiniami i tezami? Jestem katolikiem i poznałem troszkę świat muzułmanów i myślę, że to co nas łączy to w przytłaczającej przewadze przewyższa to co nas dzieli. Dlaczego mamy się skupiać na tym co nas dzieli i dążyć z irracjonalnum uporem do tej wojny?
S
Sew
17 września 2012, 23:03
 Bitwa pod Wiedniem miała miejsce 12 września, skąd te błędy? Jeśli ktoś jest zainteresowany tym, jak Sobieski uciekał po Wiedniu ledwo uchodząc z życiem (po jednej z bitew w trakcie drogi powrotnej), niech zajrzy do dobrych książek historycznych. A Rzeczpospolita roku 1683 to była już prawie pod zaborami. Ostatnim królem, który potrafił jeszcze nie dopuścić do upadku był Władysław IV. Ciekawe, kiedy powstanie film o bitwie pod Kłuszynem, tak zagłuszanym triumfie polskiej husarii?
A
Antoine
17 września 2012, 22:14
~MZ weź pod uwagę, że można napisac artykuł, a potem umrzeć. Co więcej tenże artykuł może być drukowany wielokrotnie po śmierci autora... Ukazał się w ogólnopolskim wydaniu Niedzieli nr 37/2012 http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd201237&nr=14
M
MZ
17 września 2012, 20:09
 Artykuł ś.p. Józefa SZANIAWSKIEGO (sic!)
T
Tomasz
17 września 2012, 19:32
"w dzisiejszej Unii Europejskiej, gdzie mieszka ponad 30 milionów islamistów" autorowi tekstu zalecam zapoznanie się ze znaczeniem terminu "islamista"
AP
Adrian Podsiadlo
17 września 2012, 18:27
Jak chrzescijanie przeciw czemus protestuja to podnoszone sa hasla, ze to darmowa reklama. Nie pozostaje wiec nic innego jak tylko cieszyc sie z kazdego lewackiego protestu: darmowa reklama! :-)
KT
Ktoś tam
17 września 2012, 18:22
Cóż, polemizowałbym z tym, że to była data odsieczy wiedeńskiej. Raczej przypisałbym to amerykańskiemu satanizmowi, kultom neopogańskim niż jakiejś satanistycznej zmowie arabskiej. Bezpośrednią przyczyną ataku mogło być hitlerowskie zachowywanie się amerykańskich służb wywiadowczych poza granicami USA. Ponadto zamach był przeprowadzony w USA i Żydzi o nim wiedzieli bo ostrzegli swoich pracowników w World Trade Center. Dlaczego zatem Amerykanie nie ostrzegli swoich obywateli? Czuli się winni? Może chcieli doprowadzić do eskalacji konfliktu religijnego z Islamem. Jak zobaczą, że nie da się wprowadzić demokratycznych rządów w krajach muzułmańskich, to prawdopodbnie podbiją je licząc na tanią ropę i gas ze swojego terytorium. Oczywiscie o ile Chiny i Rosja się zgodzą, bo o to może być trzecia wojna światowa. Tylko kto ją wtedy wygra? Może wojna ekonomiczna?
Bogusław Płoszajczak
17 września 2012, 17:48
Czyżby konflikt militarny miał się powtórzyć?