Chrześcijanin - twarzą Chrystusa w świecie
Z biskupem pomocniczym w Chicago Andrzejem Wypychem rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś
Ks. inf. Ireneusz Skubiś: Jest Ksiądz Biskup głównym duszpasterzem Polonii w Chicago - największym w USA skupisku Polaków. To bardzo potrzebna funkcja, łącząca się niejako z misją ojcostwa...
Bp Andrzej Wypych: Jest to swego rodzaju wyzwanie i zaszczyt, że mogę to czynić. Będąc proboszczem przez wiele lat, miałem przyjemność posługiwania nie tylko Polonii, ale i innym grupom - Chicago i archidiecezja składa się z wszelkich możliwych na świecie kultur i języków. Teraz arcybiskup Chicago zlecił mi troskę o chicagowską Polonię. Przyjąłem to z największą radością - bo mogę dać Polonii to, czego sam nauczyłem się w Polsce, w Krakowie, skąd się wywodzę - ale i z pewnymi obawami, gdyż jest to duża Polonia. Nie wiem też, czy moje umiejętności będą wystarczające, dlatego cała nadzieja w pomocy Ducha Świętego. Bardzo pięknie Ksiądz Infułat powiedział, że funkcja biskupa łączy się z misją ojca, który gromadzi członków swojej rodziny, który powinien zadbać o jej bezpieczeństwo - tu chodzi nie tylko o sprawy duchowe, ale też o te społeczne, który musi wiedzieć, że jego rodzina jest nakarmiona zdrowym pożywieniem, który pokazuje drogę, jaką jego rodzina winna podążać. I jest jeszcze jeden element, o którym często nie myślimy, ale jest on bardzo ważny: ojciec jest tym, który uświęca swoją rodzinę. To jest jego obowiązek i rodzina musi o tym wiedzieć. Tak więc i moja rodzina, którą jest Kościół polonijny i Kościół archidiecezji Chicago, musi wiedzieć, że jest ojciec, który troszczy się o to, żeby wszyscy jej członkowie byli święci. Czyli i ja muszę być święty, żeby moja polonijna rodzina również była święta. I to jest moja radość, ale również troska, którą chcę wyrazić poprzez swoje posługiwanie.
Ksiądz Biskup jest ojcem dla Polaków, ale także dla kapłanów. Jak pracuje się Ekscelencji z kapłanami?
Podobnie jak w rodzinie, dynamika tej pracy jest różna. W chwili obecnej mamy ok. 110 księży, którzy w pracy duszpasterskiej używają języka polskiego. Spotykamy się na kilku poziomach, m.in. na poziomie duchowym, przeżywania swojej wiary, bo tym, co człowiek ma, dzieli się z innymi - jeżeli nic nie ma, to nie ma się czym dzielić. Modlimy się wspólnie, od czasu do czasu organizujemy dni skupienia. Spotykamy się również po to, by się zintegrować. Księża polonijni pochodzą przecież z różnych polskich diecezji i na pewno chcą być łącznikiem między Kościołem w Polsce i w Chicago. Pragnę też, by utrzymywali ze sobą więź emocjonalną - sam wiem, ile znaczy dla mnie kontakt z księżmi z mojego rocznika, z którymi pozostaję w łączności przez 35 lat. Chcę, aby księża przyjeżdżali tu jak do swojego domu. Nie byli "najemnikami", ale czuli się tu jak w swoim domu. Jako ich brat w tym domu, ale również jako ojciec z racji mojej biskupiej posługi, chciałbym, żeby się ze sobą integrowali.
Efektem naszych spotkań jest też m.in. próba tworzenia w parafiach centrów polonijnych, w których nie tylko byłaby sprawowana Msza św., ale moglibyśmy wychodzić naprzeciw potrzebom Polonii. Jeżeli chodzi o rozwój rodziny, wychowanie dzieci - chcielibyśmy dać naszej Polonii, zwłaszcza młodym małżonkom, możliwość skorzystania ze świętych wzorców. Bo wzorce świeckie są wszędzie - w telewizji, w radiu, w prasie - natomiast my powinniśmy pokazywać piękno rodziny w wydaniu katolickim. To postawa naszych rodzin sprawi, że twarz Chrystusa Zmartwychwstałego nie tylko będzie w świecie znana, ale będzie piękna, ponieważ my, chrześcijanie, jesteśmy twarzą Chrystusa.
Z tego, co wiem, Ekscelencja podejmuje w sposób zasadniczy duszpasterstwo rodzin...
Rodzina jest bowiem najpiękniejszym znakiem Bożej obecności. Sam Bóg tworzy rodzinną relację Osób - mówimy: Ojciec, Syn i Duch Święty. Jeżeli więc Bóg ukazuje nam taką relację, to my, ludzie, powinniśmy tworzyć jej odbicie. Relacja ojca i matki, rodziców z dziećmi, relacja członków rodziny między sobą - to także relacja Bożej miłości, która przenika rodzinę. Dlatego dla nas, chrześcijan, w ogóle z antropologicznego punktu widzenia rodzina jest nie tylko fundamentem, ale wszystkim - w przeciwieństwie do tego, co dzieje się zwłaszcza w społeczeństwie amerykańskim, gdzie proponuje się coraz większy indywidualizm. Zresztą i w Polsce coraz częściej nie mówi się już dzisiaj: mąż, żona, ale: mój partner, moja partnerka. Tymczasem słowo "partner" oznacza tylko związek czasowy.
Dopóki zależność międzyludzka partnerów jest konieczna albo wystarczająca, oni są partnerami. A kiedy przestaje ona funkcjonować, partnerzy mogą się rozejść - partnerstwo jest rozwiązywane. Mąż i żona to fuzja, połączenie jednego z drugim: jest inność osób, ale przede wszystkim ich jedność złączona sakramentem. Dlatego nasza chrześcijańska rodzina jest jedyną prawdziwą formą rodziny, która przetrwa. Bo wszystkie nowe związki i nazwy za jakiś czas ulegną nowej filozofii, która znowu zaproponuje ludziom nowe formy zachowania. Macie już tego przykład i w Polsce - wszystkie sytuacje związane z gender: wyszło się od tego, że nie mówimy o mężu, żonie, a mówimy o partnerstwie. A skoro mówimy o partnerstwie, to mogą być różne konfiguracje partnerskie, bo to jest tylko umowa, a czy legalna, czy tylko umowa woli - to już jest sprawa do dyskusji.
Przypomina mi się tu katecheza papieża Franciszka, wskazująca na panujący obecnie jakiś kult tymczasowości. Nie ma nic stałego, trwałego. Ksiądz Biskup mówi bardzo zdecydowanie, że małżeństwo to coś więcej niż tylko partnerstwo, i to jest zapewne jakaś wskazówka dla duszpasterstwa w Chicago, w Ameryce, które ma iść w kierunku budowania mocnej rodziny.
To jest moja myśl, moje pragnienie, moja modlitwa, całe moje nastawienie. Dzięki Bogu, jest wielu ludzi, księży i świeckich, i nie tylko wśród Polonii, którzy myślą w ten sposób. I trzeba ukazywać piękno rodziny. Przypomina mi to moją własną rodzinę, niedużą wprawdzie, bo jestem jedynakiem - moi rodzice już zresztą nie żyją - ale piękną i szczęśliwą. Bo to ma sens, bo jak byśmy powiedzieli, mając na uwadze amerykański pragmatyzm - to jest dobra instytucja, która sprawia, że ludzie są szczęśliwi już tu, na ziemi. Oczywiście, nie jest łatwo, rodzina to wielka praca. Ale to także wielkie dobro dla człowieka.
Jak wygląda Wasza praca na rzecz rodziny?
W Chicago, gdy chodzi o polską stronę, mamy 19 tys. dzieci i młodzieży, których rodzice posyłają do szkół sobotnich, gdzie uczą się także religii. Zdecydowana większość tych ludzi to chrześcijanie i katolicy, z którymi współdziałamy. Mamy grupy młodzieży akademickiej - ok. 10 tys. naszej polskiej młodzieży studiuje na miejscowych uniwersytetach. To armia ludzi, do których staramy się dotrzeć i którzy na nas czekają. Są grupy folklorystyczne - to nie jest tylko taniec, to również katecheza, forma rozbudzania życia wewnętrznego. Będziemy też chcieli pomagać młodzieży polonijnej poprzez udzielanie stypendiów, żeby mogła zdobywać wykształcenie i czynić swoje życie lepszym - będziemy dbali o ich formację chrześcijańską i katolicką...
Ksiądz Biskup wspomniał o szkołach sobotnich. To bardzo ważny element życia polonijnego i duszpasterskiego.
Jestem wdzięczny rodzicom, że dbają o swoje dzieci, i naszym nauczycielom, którzy bardzo się poświęcają, ucząc historii, języka polskiego, geografii i, oczywiście, religii; mamy 800 katechetów, którzy uczą religii w katolickich szkołach. Spotykamy się na zebraniach katechetycznych, troszczymy się o dobre przygotowanie do nauki tego przedmiotu. Często są to ludzie już przygotowani w Polsce, gdzie skończyli studia katechetyczne, ale moją troską jest, żeby swoje posługiwanie rodzinie, rodzicom i dzieciom dostosowali do potrzeb Kościoła chicagowskiego, który jest trochę inny - mamy to samo Wyznanie wiary, ale duszpastersko jesteśmy trochę inni, i oni, formując dzieci, muszą być tego świadomi.
Ekscelencja opowiada o archidiecezji chicagowskiej, ale jest przecież wiele innych zakątków Ameryki, gdzie są Polacy. Czy są jakieś polonijne łącza duszpasterskie w tym kraju?
W moim odczuciu są one dość luźne, ponieważ odległości zarówno geograficzne, jak i czasowe są w Ameryce ogromne. Jest więc także różnorodność duszpasterska. Ja sam przede wszystkim chcę pomóc centrom.
Stworzyliśmy 14 regionów, poprzez które chcielibyśmy dotrzeć do wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób identyfikują się z kulturą polską, z naszym językiem. Już teraz dziękuję Księdzu Infułatowi za możliwość współpracy - powstaje strona internetowa "Niedzieli", portal, który będzie chciał dotrzeć do wszystkich ludzi zainteresowanych tematami w ośrodkach regionalnych: w Nowym Jorku, w Buffalo, Detroit, na terenie całej Ameryki. Myślę, że każda polonijna społeczność, gdziekolwiek jest, posługuje się tą samą metodologią. Kocha swoją Ojczyznę jeszcze bardziej, niż będąc w Polsce. Przykładem choćby troska o kulturę polską - gdyby nie miłość Polonusów do Ojczyzny, te wszystkie tańce, śpiewy nie przetrwałyby. Kultura polska ma w sobie silny pierwiastek religijny. Patriotyzm nie jest nacjonalizmem. I tu jest moja rola: naprowadzać Polonię, abyśmy nie stali się polskimi nacjonalistami, tylko byli prawdziwymi patriotami polskimi.
W to wszystko wpisuje się kanonizacja Jana Pawła II, która przed nami. O ile wiem, Ksiądz Biskup był wyświęcony przez kard. Wojtyłę na diakona. I jest teraz dla świata świadkiem świętości Jana Pawła II...
Tak, mówię, że jestem chodzącą relikwią trzeciej klasy, ponieważ byliśmy ostatnim rokiem wyświęconym przez kard. Wojtyłę przed jego wyborem na Stolicę Piotrową. Spotykałem się później z Ojcem Świętym w Rzymie - to są najpiękniejsze moje wspomnienia. Miałem jeszcze ten przywilej, że mogłem być w jego szkole, w rodzinie, o którą bardzo dbał. Bardzo często biskupi młodsi ode mnie, wiedząc, że jestem z Polski, mówią o sobie, że są pokoleniem Jana Pawła II. To niesamowite, że tak się z Ojcem Świętym identyfikują. Również ludzie świeccy, którzy dzisiaj pracują na każdym poziomie społecznym, podkreślają, że są ludźmi Jana Pawła II. Myślę, że może u nas, w Ameryce, nie ma tylu pomników Jana Pawła II, co w Polsce, ale bardzo jest przeżywana jego myśl, to, na co zwracał uwagę. Powstały różnego rodzaju instytuty, które promują myśl Jana Pawła II, jego wpływ jest bardzo widoczny i myślę, że będzie tak przez wiele pokoleń. Według mnie to, co kiedyś św. Tomasz uczynił dla Kościoła, nasz św. Jan Paweł II Wielki będzie czynił przez następne przynajmniej 500 lat, kiedy będziemy rozwijać jego myśl.
"Niedziela" również może się poszczycić dobrym kontaktem z Ojcem Świętym. Bywaliśmy w Rzymie jako redakcja i Ojciec Święty zawsze nas przyjmował. Mamy wiele pamiątek związanych z tymi pielgrzymkami. Nieślimy w świat jego myśl podczas długich lat jego pontyfikatu i chcemy czynić to dalej. Przez 5 lat prowadziliśmy także chicagowską edycję "Niedzieli" i myślę, że można do tego wrócić. Naszym celem jest służenie Polakom, gdziekolwiek są.
Dziękuję Ekscelencji za to spotkanie. Mam nadzieję, że teraz będziemy się jeszcze bardziej przyjaźnić i nawzajem ubogacać...
Bóg zapłać i mogę tyko dodać: Amen. Z mojej strony nie tylko zapewniam, ale przyrzekam, że będziemy starali się "Niedzielę" promować wśród Polonii m.in. poprzez Ligę Katolicką - ludzi, którzy się znają, którzy są dynamiczni i otwarci. Patrząc na Waszych ludzi, widzę również, że mają miłość do tego, co robią. To nie jest tylko technika, to jest misja, którą odczytuję już od pierwszego kontaktu.
Wykonujecie dobrą pracę i my, w Chicago, jesteśmy Wam wdzięczni za piękno i mądrość, jakim nas obdarzacie przez słowo pisane, radio, telewizję i internet.
Skomentuj artykuł