Cierpienie – droga do Światła

ks. Wojciech Przybylski

Ktoś powiedział, że cierpienie to łza; albo spada na ziemię i staje się błotem, albo pod krzyż i staje się drogocenną perłą. To, gdzie spadnie, zależy tylko od nas.

Bóg nie chce cierpienia. W cierpiącym człowieku widzi bowiem swojego umęczonego Syna. Ale ból i śmierć Chrystusa są wyrazem miłości, która ocala od śmierci, otwiera niebo, zbawia. Pewna góralka z Szaflar powiedziała jednemu ze współczujących jej pacjentów w szpitalu: „Ja się z Panem Bogiem nie umawiałam, że mi w życiu będzie lekko”. Cierpiała jak Jezus, który w śmiertelnej próbie zdał się całkowicie na Ojca i został wysłuchany. Ostatecznie cierpienie pozostaje wielką tajemnicą. Poza Chrystusem jest ono nierozwiązywalną zagadką. Ale uczeń ufa swemu Panu na dobre i na złe, i w życiu, i w śmierci.

Ilu ludzi cierpienie odmieniło? Ilu zrozumiało, że żyje głupio? Ilu się opamiętało, zawróciło ze złej drogi, by odnaleźć pokój w Bogu? Łotr zobaczył w Ukrzyżowanym Jezusie dobroć i miłosierdzie Boga. Syn marnotrawny nie przez kazania, ale przez dostrzeżenie swojej bezsilności znalazł drogę powrotu do Ojca. W bólu pryska mit samowystarczalności. Gdy cierpimy – pokorniejemy.

Czy w cierpieniu Bóg nie daje nam szansy, by to, co trudne, to, co boli, uczynić okazją do zadośćuczynienia za grzechy swoje i innych? Ilu ludzi odnajduje radość i poczucie sensu swojego życia w pomocy chorym i potrzebującym? Ilu zjednoczyło wspólne przeżywanie tragedii, otworzyło drogę do pojednania z Bogiem i bliskimi, do odkrycia na nowo ich miłości? „W krzyżu miłości nauka”. Chrystus zaprasza nas – tak jak zaprosił Maryję – byśmy przez cierpienie razem z Nim zbawiali świat.

Młoda Włoszka, Chiara Badano, podczas gry w tenisa czuje silny ból ramienia, który długo nie przechodzi. Okazuje się, że ma raka kości z przerzutami, jedną z najcięższych i najbardziej bolesnych postaci nowotworów. Wiadomość tę przyjmuje odważnie. Choroba staje się dla niej wyzwaniem. Mimo potwornego bólu kręgosłupa wstaje, by wspierać chorą na depresję i uzależnioną od narkotyków koleżankę. W swoim Dzienniku zapisze: „Tę chorobę Jezus zesłał mi we właściwym czasie”. Jej rodzice szybko zrozumieli, że to nie oni Chiarę, ale ona ich w tej chorobie wspomaga, podnosi na duchu. Nie przyjmuje morfiny, bo jak pisze: „odbiera świadomość, a ja mogę ofiarować Jezusowi jedynie cierpienie. Chcę dzielić z Nim jeszcze przez trochę Jego Krzyż”. Potem przychodzi paraliż nóg i krwotok. „Nie płaczcie nade mną – mówi do przyjaciół. – Ja idę do Jezusa. Na moim pogrzebie nie chcę ludzi płaczących, lecz głośno śpiewających”. Na pytanie, skąd takie światło w jej oczach, odpowiada: „staram się kochać Jezusa”. Nie prosi o uzdrowienie: „Jeśli chcesz tego Ty, Jezu, ja też tego chcę”. Modli się o siły do wypełnienia woli Bożej. A umierając, prosi swoją mamę: „Bądź szczęśliwa, bo ja jestem szczęśliwa”. Chiara – którą rodzina i przyjaciele nazywali „Luce”, czyli światło – to dziewczyna, która w cierpieniu potrafiła być światłem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Cierpienie – droga do Światła
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.