Nasze dziecko jest już z nami

Kamila Tobolska / "Przewodnik Katolicki"

Na wszystko w życiu przychodzi czas. Dla dwojga kochających się ludzi, decydujących się na bycie razem, naturalną koleją rzeczy jest to, że po ślubie pragną zostać rodzicami.

W życiu przeżywamy wiele wyjątkowych chwil. Jednym z takich najszczęśliwszych momentów dla większości rodziców jest przyjście na świat ich dziecka. To wydarzenie sprawia, że wszystko zaczyna toczyć się inaczej, a inne sprawy stają się mniej ważne. Kiedy pojawia się maleńki człowiek, zmienia się organizacja dotychczasowego życia rodzinnego, które podporządkowuje się najmłodszemu domownikowi. − Teraz rozumiem, co oznacza stwierdzenie, że z chwilą narodzin dziecka całe życie wywraca się do góry nogami – wyznaje trzydziestoletnia Mariola, która dwa miesiące temu została szczęśliwą mamą Joachima.

DEON.PL POLECA

Zanim jednak rodzice wezmą swoje maleństwo w objęcia, wspólnie przeżywają czas oczekiwania na jego narodziny. − Zarówno ciąża, jak i pierwsze miesiące życia dziecka to jeden z najbardziej emocjonalnych okresów w życiu małżonków – stwierdza Magdalena Napierała, psycholog i wykładowca w internetowej Szkole Rodzenia przedPORODEM.pl. Pierwszym, bogatym w uczucia momentem jest sama chwila, kiedy dowiadujemy się, że zostaniemy rodzicami. – Pamiętajmy, że dziecko pojawia się na bardzo różnych etapach ludzkiego życia. Dla części rodziców ciąża jest efektem długich starań i oczekiwań. Dla innych wręcz odwrotnie, wieść o poczęciu jest całkowitym zaskoczeniem i bywa, że nieprzygotowani na taką wiadomość partnerzy lękają się o przyszłość. Takie różne początki, prowadzą jednak do podobnych emocji, z których wiele towarzyszy rodzicom przez cały okres ciąży – zauważa Napierała. Wśród pojawiających się uczuć obecny jest m.in. strach przed porodem i pobytem w szpitalu. W jego złagodzeniu może pomóc uczestnictwo w zajęciach szkoły rodzenia, która daje również wiedzę na temat przebiegu ciąży i porodu oraz opieki nad dzieckiem. − Szkoły rodzenia uczą chociażby, jak radzić sobie z bólem i stresem w czasie porodu. Bardzo pomocne są w tym ćwiczenia oddechowe i techniki relaksacyjne – tłumaczy psycholog i dodaje, że wspólne chodzenie do szkoły rodzenia wzmacnia również więź między małżonkami oczekującymi narodzin dziecka. − Przed samym porodem bałam się tego, co będzie. Wprawdzie czytałam różne gazety dla mam, ale nie wybrałam się do szkoły rodzenia i powiem szczerze, żałuję tego. Wiem, że uczą tam prawidłowego oddychania w czasie porodu, a ja sobie z tym zupełnie nie dawałam rady – wspomina Mariola.

Może dla niektórych będzie to zaskoczeniem, ale jak stwierdza Magdalena Napierała, wiele kobiet na świecie przyznaje, że wydawanie dziecka na świat może być przyjemne. − Nasze uczucia podczas porodu zależą w dużej mierze od przygotowania do niego. Wlicza się w to między innymi nastawienie kobiety, jej wiedzę czy wcześniejsze doświadczenia związane z porodem – wymienia psycholog. − Zaraz po narodzinach dziecka odczuwamy wielką ulgę, związaną z przejściem przez to ważne wydarzenie. A potem następują tak piękne chwile, jak pierwsze spojrzenie w oczy maleństwa i pierwsze przytulenie – dodaje.

Natomiast emocje ojców związane z porodem zależą od roli, jaką w nim odgrywają. – Jeśli mąż towarzyszy swojej żonie przez cały poród i czynnie ją wspiera, czuje, że bezpośrednio bierze udział w wydaniu na świat potomka. Efektem tego jest niezwykła radość, duma i zachwyt. W innym przypadku, jego emocje są podobne, lecz wydają się być trochę przytłumione – wyjaśnia psycholog. Te słowa potwierdza doświadczenie Marioli i jej męża Marka. – Kiedy rodziłam nasze dziecko, było dla mnie bardzo ważne, że Marek jest ze mną. Zaskoczył mnie tym, że tak się ucieszył, gdy pojawił się Joachim i że z takim przejęciem przecinał pępowinę – opowiada młoda mama.

Mariola wspomina też słowa własnej mamy, która podpowiadała jej, żeby w ciąży wysypiała się i dużo wypoczywała. – Odpowiadałam jej z uśmiechem, że nie będzie tak źle. Ale już krótko po przyjściu z Joachimem ze szpitala doceniłam te rady. Muszę przyznać, że gdy pojawia się w domu noworodek „luzu” już nie ma. Pieluchy, karmienie, to wszystko zajmuje naprawdę dużo czasu. I trzeba się na to po prostu nastawić psychicznie – stwierdza Mariola.

Mamy, które rodzą kolejne dziecko mają większą świadomość, że w domu, w którym wszystko jest poukładane, nastąpią zmiany. − Kilka dni przed przyjściem na świat naszego najmłodszego synka powiedziałam żartem do męża: Czy zdajesz sobie sprawę, że jeszcze trochę i znowu nie będziemy przesypiać nocy? – wspomina Iwona, mama pięciorga dzieci, w tym kilkutygodniowego Stefanka. Pojawienie się dziecka sprawia, że cała rodzina musi przyzwyczaić się do nowego planu dnia. Naturalne jest, że maleństwo, szczególnie karmione piersią, ogranicza swobodę matki. − Mamy świadomość, że wraz z pojawieniem się kolejnego dziecka znowu nie będziemy mogli przez jakiś czas wyjść z mężem zostawiając dzieci pod czyjąś opieką. Ale czy nie na umiejętności rezygnacji z siebie polega świadome rodzicielstwo? – zastanawia się Iwona.

Mariola z mężem, gdy synek miał pięć tygodni wybrali się na koncert. − Chcieliśmy mieć poczucie, że tak jak dotychczas możemy gdzieś razem wyjść. Z Joachimem została babcia. Przez cały czas odczuwałam jednak poddenerwowanie, zastanawiając się czy w domu wszystko w porządku – mówi Mariola i dodaje, że nie było to tego warte.

W momencie pojawienia się dziecka, niezwykle ważna jest jednak troska o wzajemne relacje między małżonkami. Młodą mamę bardzo pochłania opieka nad noworodkiem i zdarza się, że zapomina ona o potrzebach swojego męża, który przecież też jej potrzebuje. Kobieta nie powinna dopuścić do tego, aby ojciec dziecka czuł się przez nią odrzucony i niepotrzebny. Dr Jacek Pulikowski, znany autor wielu książek z zakresu poradnictwa rodzinnego, podczas swoich wykładów zachęca mamy do tego, aby nad łóżeczkiem dziecka umieściły kartkę z napisem: Najważniejszym człowiekiem w moim życiu jest mój mąż.

Jednocześnie mądry mężczyzna wie, że nie może oczekiwać od żony tyle samo uwagi, co przed narodzinami dziecka. − Dużo zależy także od tego, jak tata podchodzi do swojej nowej roli i czy ma ochotę angażować się w opiekę nad malcem. W przyszłości bowiem w dużej mierze właśnie od tego będzie zależała jego relacja z dzieckiem – zaznacza psycholog.

W domu Marioli i Marka, to właśnie tata zarezerwował sobie wieczorne kąpanie ich małego synka. Także dla Michała, męża Iwony, pomaganie żonie w zajmowaniu się dziećmi jest czymś naturalnym. – Staramy się uzupełniać. Umawiamy się na przykład, kto w nocy wstaje do Stefanka. Dla kobiety karmiącej piersią samo podanie dziecka jest już sporym ułatwieniem – wyjaśnia Michał.

Mimo wsparcia męża u kobiety w pierwszych dniach po urodzeniu dziecka może pojawić się przejściowe obniżenie samopoczucia. Taki stan emocjonalny nazywany przez psychologów „baby blues” dotyczy blisko 80 proc. kobiet, a jego maksymalne nasilenie przypada na piątą dobę po porodzie. Naukowcy przypuszczają, że te krótkotrwałe objawy powoduje u kobiet niedobór hormonu: kortykotropiny, którego poziom gwałtownie spada tuż po porodzie. – Mamy nie mają wówczas chęci na pielęgnację siebie i domu, a przede wszystkim brakuje im ochoty, aby opiekować się maleństwem. Czują się też zmęczone i są bardziej płaczliwe – wylicza Magdalena Napierała. Niezmiernie ważne jest wówczas wsparcie najbliższych. Specjaliści zalecają, aby podczas tego stanu pozwolić sobie na niedoskonałości, np. w sprzątaniu domu, przyznając się do tego, że nie jest się w stanie wszystkiego zrobić samej. Warto wtedy poprosić o pomoc, a przede wszystkim zadbać o sen. Uspokajają też, że „baby blues” ustępuje samoistnie najdalej po kilku tygodniach, kiedy organizm matki zaczyna ponownie produkować odpowiednią ilość kortykotropiny, stabilizując tym samym jej nastrój. − Jeśli jednak objawy przedłużają się, należy podejrzewać, iż może to być depresja okołoporodowa. Wówczas należy skontaktować się z psychologiem, który zaleci dalsze postępowanie – zachęca Napierała.

Świeżo upieczeni rodzice mogą zazwyczaj liczyć na pomoc dziadków, dla których pojawienie się nowego członka rodziny jest niezwykle ważnym wydarzeniem. Często babcie bardzo pragną zaangażować się w wychowywanie wnuka. Dobrze, jeśli taka pomoc faktycznie jest potrzebna. Może jednak okazać się uciążliwa dla młodych rodziców, którzy mają już swoją koncepcję tego, jak będą zajmować się dzieckiem. − Gdy przyjechałam z Joachimem ze szpitala, moja mama już na mnie czekała w naszym domu. Chociaż wymarzyłam sobie, że na początku będziemy tylko we troje, nie potrafiłam jej odmówić. Skutek był taki, że podczas kilkudniowego pobytu mamy cały czas byłam nerwowa, a ona tylko „nakręcała” mój niepokój – wspomina Mariola. Tak więc ważne jest, aby dziadkowie umieli zaoferować swoją pomoc, ale jej nie narzucali. Teraz, kiedy mama Marioli regularnie, raz w tygodniu, odwiedza Joachima i jego rodziców, młodzi doceniają jej pomoc i obecność. Ich częstsze niż dotychczas kontakty wzmacniają też więzi między wszystkimi członkami rodziny. A dla młodej mamy nastał czas odkrywania uroków macierzyństwa. − Dla mnie bycie mamą jest nieporównywalne z niczym innym – przyznaje Mariola. − To ogromne szczęście, ale mam też świadomość odpowiedzialności – dodaje, przytulając synka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nasze dziecko jest już z nami
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.