Ojczyzna słodkiej Małmazji

Czym jest owa Monemwazja? Bizantyjska, niby opuszczona, wymarła, a nieustająco piękna i tajemnicza (fot. andrewraff / flickr.com)
Melania Tutak / slo

Monemwazja - niegdyś najważniejszy port bizantyjskiego Peloponezu i najważniejsze miasto bizantyjskiej Grecji. To miejscowość 800 domów i 40 kościołów, zamieszkała przez 60 tysięcy ludzi.

Kręta, opustoszała droga nie męczy. Tonie w nieskończonej ilości gajów oliwnych, szczęśliwie nietkniętych dramatem pożarów sprzed lat. Kilka niewyjaśnionych, choć będących grecką tradycją, przystanków spowodowanych koleżeńskim spotkaniem kierowców na wąziutkiej drodze, przyjacielskie powitania z domów okolicznych wiosek, nie przeszkadzają nam przybyć na miejsce i na czas.

Monemwazja - coś pomiędzy małmazją, a amnezją - zapowiadała niezapomniane wrażenia, tonące w słodyczy i zapomnieniu. Czym jest owa Monemwazja? Bizantyjska, niby opuszczona, wymarła, a nieustająco piękna i tajemnicza.

Przed nami wielka skała, stromo opadająca w morze, niegdyś najważniejszy port bizantyjskiego Peloponezu, najważniejsze miasto bizantyjskiej Grecji, Gibraltar Wschodu, miasto 800 domów i 40 kościołów, zamieszkałe przez 60 tysięcy ludzi - dziś wymarła, kamienna, wciąż przepiękna Monemwazja.

Od strony lądu widać tylko niedostępną szarobrązową skałę, która w IV w., w wyniku potężnego trzęsienia ziemi, oderwała się od stałego lądu. Miasto ukryte na południowym zboczu, ukazuje się w pełnej krasie jedynie żeglarzom. Z lądem łączy górę tylko wąska pępowina grobli, stąd pewnie nazwa moni emvasis - jedyne wejście. A może stąd, że do miasta, które powstało w 583 r., prowadzi tylko jedna brama, tylko "jedno wejście"? Można do niego podejść lub podjechać niewielkim busem, ale kryje się przed nami do samego końca podróży, aż do przejścia przez bramę. Wtedy zagarnia nas dla siebie całkowicie. Przepiękne, kamienne, zastygłe w czasie, niewielkie, podzielone na dwie części - Górne i Dolne Miasto.

Dziś zamieszkane przez kilka zaledwie rodzin prowadzących ekskluzywne pensjonaty w starych - pamiętających wiele - średniowiecznych domach, odrestaurowanych ściśle według konserwatorskich i archeologicznych zaleceń.

Założona na szczycie potężnej 300 m skały miała być schronieniem dla ludów południowej Grecji, szukających ucieczki przed Saracenami i Słowianami, napływającymi coraz liczniej z północy. Od X wieku Monemwazja pełniła rolę ważnego portu morskiego, choć portu jako takiego nigdy tu nie wybudowano. Monemwazja zawsze była fortecą, której połączenie z morzem stanowiła brama Portello (do dziś przystanią dla cumujących statków jest wąska grobla).

Dzięki położeniu na trasie ważnych szlaków morskich i własnej flocie miasto rozwijało i bogaciło się szybko, czerpiąc zyski z handlu. To stąd między innymi pochodzi wspaniałe słodkie, ciemne wino Małmazja. Jego słynna na cały świat nazwa, będąca synonimem dobrobytu nosi w sobie całą dawną potęgę i bogactwo Monemwazji.

Przez ponad 700 lat miasto było jednym z najważniejszych bizantyjskich portów i pozostawało w rękach cesarstwa do 1471 r., kiedy to zostało sprzedane papieżowi. Potem wielokrotnie zmieniało władców i właścicieli, bo Monemwazję na przemian odbierali sobie Wenecjanie i Turcy, czego dowodem są sąsiadujące ze sobą na głównym placu Dolnego Miasta - Platia Tzamiou - dwie najważniejsze budowle; katedra i meczet.

Do Grecji Monemwazja wróciła 1 sierpnia 1821 r., znacząc drogę do nowego państwa krwawą rzezią, jakiej dokonali na mieszkańcach miasta greccy powstańcy.

Ten wspaniały port, bogate miasto, rozpalające wyobraźnię i drapieżne instynkty władców imperiów, ciągle niszczony lecz uparcie trwający, pokonał duch czasu. Otwarcie Kanału Korynckiego w 1893 r., które zmieniło mapę szlaków handlowych odebrało Monemwazji znaczenie handlowe i strategiczne. Miasto zaczęło się wyludniać i popadać w ruinę.

Wiatry historii były łaskawsze dla mniej zamożnego Dolnego Miasta. I to ono do dziś zachwyca urodą i atmosferą. Otoczone z trzech stron średniowiecznym murem o długości 900 m i grubości miejscami do 30 m, z czwartej strony chronione było naturalną ścianą 300 m skały, na której już w VI w. wyrosło Miasto Górne. Oba miasta łączyły schody, istniejące po dziś dzień.

Plątanina wąskich uliczek zawiedzie nas na główny plac Dolnego Miasta, do wspomnianych już najważniejszych budowli.

Katedra pod wezwaniem Chrystusa w okowach, największa świątynia w mieście, ufundowana pod koniec XIII w. przez cesarza Andronika II Paleologa, została odbudowana przez Wenecjan w 1674 r. Meczet zaś (Agios Petros) wzniesiony przez Turków w XVI wieku przez pewien czas pełnił jednocześnie funkcję świątyni islamskiej i chrześcijańskiej, a także więzienia i kafejki. Obecnie w jego wnętrzu mieści się muzeum archeologiczne.

To jednak nie wszystkie ślady, które opowiadają historie miasta 40 kościołów. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje Panagía Chrisafítissa - kościół wybudowany przez Wenecjan w XVII wieku, po odbiciu miasta z rąk Turków. Obok świątyni bije jedyne w Monemwazji źródło wody, o którym miejscowi mówią, że ma cudowne właściwości i pomaga bezpłodnym kobietom począć dziecko, a szczególnie syna.

Niezwykłe wrażenie wywołuje kompletnie opustoszałe Miasto Górne. Niegdyś liczyło więcej mieszkańców niż Miasto Dolne, posiadało zamek, wspaniałe pałace i świątynię, która - zawieszona nad morskim urwiskiem - przetrwała do dziś. To Agia Sofia - arcydzieło architektury bizantyńskiej z XIII w. I to wszystko. Reszta obrócona w perzynę ruin potrzebuje wysiłku wyobraźni, aby wśród gruzów, porozrzucanych głazów i zamkowych szczątków przywołać jego kształt, rozmach i charakter. Zapomniana przez czas, świat, nawet przez nielicznie zaglądających tu turystów (może przeraża ich ilość schodów, które trzeba pokonać, aby się o tym przekonać?).

Ale to stąd właśnie widoki na Miasto Dolne, okolicę i wreszcie morze, hen aż po niekończący się horyzont są niezapomnaine.

Źródło: Ojczyzna słodkiej Małmazji, www.dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojczyzna słodkiej Małmazji
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.