Skrupuły. Mieć czy nie mieć?

(fot. photosan0/flickr.com)
Piotr Aszyk SJ

Duchowa sfera człowieka jest rzeczywistością niezwykle bogatą i dynamiczną. Zjawiska obserwowane w obszarze życia wewnętrznego, choć niedostępne bezpośrednio w empirycznym oglądzie, są dostrzegalne w wyniku uzewnętrznienia się ich skutków. Z głębin ludzkiego jestestwa pochodzą miłość, wrażliwość na piękno, pragnienie prawdy i dobra. Człowiek, świadomie lub nie, kształtuje swe wnętrze, by jednocześnie z niego czerpać inspirację i natchnienie, które wcielają się w unikalną dla jego egzystencji postać. Obok wielu pozytywnych fenomenów obserwowanych w wymiarze życia duchowego występują tu także zjawiska negatywne, obarczone zmaganiem i trudem. Do tych ostatnich należą skrupuły: stan wewnętrznej udręki i niepewności związany z wątpliwościami natury moralnej, które dotyczą własnego postępowania.

W labiryncie sumienia

Skrupuły wpisane są w sferę funkcjonowania sumienia, które – jako władza sądzenia – pomaga człowiekowi w różnych życiowych sytuacjach realizować dobro moralne i unikać zła. W sumieniu człowiek rozpoznaje, w świetle wyznawanego systemu wartości, co winien uczynić. Sumienie może działać uprzedzająco, przyzwalając na podjęcie konkretnego postępowania, albo niczym sygnalizacja świetlna na przejściu dla pieszych ostrzega przed podjęciem jakiegoś czynu. W sumieniu ocenia się także działania już dokonane, zatem osądza ono pouczynkowo sfinalizowane postępowanie. Jest również ważnym elementem rozumnej ludzkiej aktywności, skoro człowiek potrafi przekroczyć swe naturalne uwarunkowania, nie włada nim wyłącznie instynkt regulujący zachowania w świecie przyrody ożywionej. W dzisiejszych czasach niektórzy skłoni są, nieco przesadnie, traktować sumienie jako swoistego wewnętrznego policjanta lub prokuratora, który dociekliwe weryfikuje każdy rodzaj aktywności człowieka. Sumienie stanowi bowiem nieomylną podmiotową „wyrocznię”, wedle której trzeba postępować.

DEON.PL POLECA

Dla zrozumienia natury skrupułów pomocne może okazać się sięgnięcie do łacińskiego źródłosłowia terminu, jakim nazwano owo problematyczne zjawisko. Scrupulus – dosłownie kamyczek – oznaczał pierwotnie niezwykle drobny odważnik, który przechylał szale tylko najczulszych wag. Zastosowanie tego słowa w moralnym sensie odnosiło się więc do przesadnej drobiazgowości w roztrząsaniu kwestii dotyczących spraw związanych z funkcjonowaniem sumienia. Można porównać skrupuł do drobnego kamyczka, który dostał się do buta i czyni bolesnym jakiekolwiek przemieszczanie się. Problem polega jednak na tym, że tego kamyczka w bucie nie ma, chociaż obutemu użytkownikowi zdaje się zupełnie coś innego, albo – co czyni kwestię jeszcze bardziej zagmatwaną – nie ma on całkowitej pewności, czy jest lub czy go nie ma. Skrupulant trwa zatem w błędnym przekonaniu, które skutecznie go paraliżuje.

Skrupuły, z punktu widzenia etyki, polegają na obwinianiu się za zło, którego się de facto nie popełniło, lub na nieustannym lęku przed popełnieniem zła. Jak hipochondryk ma przeświadczenie, iż doskwiera mu jakaś dolegliwość, mimo że jest zdrowy, lub obawia się zarażenia chorobą, tak skrupulant żyje w stanie nieustannej obawy, iż splamił lub splami swe sumienie. Skrupuły mogą wdzierać się w ludzkie życie w różnym stopniu. Początkowo osoba możne drobiazgowo rozdrapywać własne sumienie, obwiniając się o naganne działanie, gdy w istocie ono nie nastąpiło, by po jakimś czasie uporać się samodzielnie z owym nieprzyjemnym stanem. Podobnie skrupuły mogą mieć charakter krótkotrwały i ustąpić po właściwym wyjaśnieniu lub pouczeniu ze strony drugiej osoby. Oba przypadki można porównać do sytuacji, kiedy człowiek po wyjściu z domu zastanawia się, czy wyłączył żelazko lub zakręcił kurek z gazem. Wątpliwości i natrętne myśli mogą ustąpić po upewnieniu się – czasem kilkakrotnym – że nie ma obawy o pozostawiony dobytek.

Przejściowe skrupuły mogą wynikać z przepracowania, trudności życiowych, podupadającego zdrowia. Bywa jednak, iż skrupuły na trwałe zakorzeniają się w życiu człowieka, stając się trudnym do przezwyciężenia ciężarem, także ze względu na upór samego zainteresowanego, któremu niełatwo jest przyjąć inną perspektywę postrzegania samego siebie niż swoją zniekształconą. W niektórych przypadkach można mieć skrupuły odnośnie do własnych skrupułów, przez co czyni się swoją sytuację jeszcze bardziej kuriozalną.

Oblicza wewnętrznego zagubienia

W życiu skrupulantów dominują lęk i niepewność. Zatracają oni zdolność do praktycznego osądu swego postępowania. Chociaż potrafią trafnie oceniać teoretyczne sytuacje podobne do własnych i udzielać innym dobrych życiowych rad, wobec siebie pozostają bezradni. Paradoksalnie ich problem nie polega na braku wiedzy, wtedy wystarczyłaby zwykła porada. Obcując jednak ze skrupulantem, szybko można się przekonać, iż żadne kolejne racje oraz uzasadnienia nie mają większego znaczenia i nie przynoszą ulgi wobec natarczywych obaw. Skrupulantów cechuje uporczywy irracjonalny stan wątpliwości odnośnie do własnego postępowania, przy czym ich wewnętrznemu uciemiężeniu brak obiektywnych podstaw. Trudności w tym wypadku są innego rodzaju niż we wskazywanym przez moralistów „sumieniu zawikłanym”, gdy człowiek trwa w mylnym przeświadczeniu, iż normy moralne, którym musi zadośćuczynić, kolidują ze sobą i nie można tego stanu jednoznacznie rozstrzygnąć.

Nieraz niezwykle trudno odróżnić osobę o sumieniu wrażliwym od skrupulanta. Należy zatem ostrożnie wyrokować w tym względzie. Osoba o delikatnym sumieniu jest nieobojętna wobec całej sfery zjawisk, jakie dzieją się w jej życiu; jej wrażliwość może być oznaką świętości. W przypadku penitenta o takim sumieniu spowiedź i uzyskana absolucja przynoszą spokój ducha. Skrupulant zaś będzie drobiazgowo wymieniał własne przewinienia, wyolbrzymiał swoje grzechy lub mnożył je, podczas gdy są one tylko wytworem jego lęku przed domniemaną niedoskonałością. Po wszystkim jeszcze bardziej będzie roztrząsać, czy wyznał wszystko, czy dopełnił należycie warunków sakramentu pojednania, czy spowiednik usłyszał itd. Skrupulant długie godziny spędza na analizowaniu bez końca własnego zachowania oraz okoliczności konkretnych czynów. Owładnięty swoistą fobią grzechu wyobraża sobie potencjalne i niebyłe sytuacje, szukając wyjaśnień, prześwietlając motywy ewentualnych działań. Zdarza się skrupulantom połykać wielbłąda, a przecedzać komara (por. Mt 23, 24). Skupiając się na błahych sprawach, mogą zaniedbywać ważne obszary swego życia.

W literaturze tematu znaleźć można różne koncepcje wyjaśniające powstawanie skrupułów. Autorzy podkreślający intelektualny wymiar skrupułów traktują to zjawisko jako rodzaj natręctwa podszytego lękiem, który uniemożliwia prawidłową ocenę moralną postępowania. Inni odsuwając funkcje intelektualne na plan dalszy, w genezie zjawiska skrupułów uwydatniają rolę zaburzeń emocjonalnych. Zwolennicy psychoanalizy wskazują na niedojrzałość emocjonalną skrupulantów, szczególnie zaś zauważają dominację superego. Podmiot znajduje się w stanie nieustannej presji, a co za tym idzie – niezdecydowania. W tym kluczu perfekcjonizm podkopywany jest przez niskie poczucie własnej wartości. Brak wewnętrznej spójności sprawia, że skrupulanci mają przeświadczenie o swej niewinności, choć jednocześnie czują się winni. Bywa też odwrotnie – postępują źle, ale nie chcą mieć poczucia winy. Wypaczają więc własne sumienie pokrętnymi racjami i drobiazgowymi analizami. Mechanizm zanegowania własnej winy obraca się z czasem przeciw nim. Skrupulanctwo jest w istocie podszyte egoizmem osoby, która chce mieć absolutną pewność własnej nieskazitelności. Zewnętrzna prawość stanowić może fasadę wewnętrznej nieszczerości i splątania. Jakkolwiek sytuować kwestię przyczyn skrupulanctwa, należy przyjąć, iż czynniki psychiczne odgrywają znaczącą rolę w powstawaniu i utrwaleniu się skrupułów.

Na przekór trudnościom

Skrupulant jest zakładnikiem własnej nadwrażliwości, dlatego kwestia pomocy osobie owładniętej skrupułami stanowi osobne ważkie zagadnienie. W literaturze tematu zaobserwować można dwie zasadnicze strategie postępowania ze skrupulantami. Pierwsza, nastawiona jest na radykalną konfrontację z iluzjami, którymi karmi się dana osoba. Surowe oceny i drastyczne reakcje mają zburzyć misterną konstrukcję, jaka utrwaliła się w umyśle skrupulanta. Druga taktyka stawia na łagodniejsze i pełne współczucia traktowanie osoby zmagającej się w swym sumieniu, której zachowanie jest odczytywane przez pryzmat bycia ofiarą dręczącej przypadłości.

Oba podejścia nie muszą się wykluczać. Z pewnością należy zważać na konkretne indywidualne uwarunkowania skrupulanta. Nie można dogmatycznie trwać przy jednej ze strategii, lecz stosować w miarę rozeznania tę, która lepiej będzie służyła osobie potrzebującej wsparcia. Fachowa pomoc jest z pewnością niezbędna w przypadku osoby zmagającej się ze skrupułami. Praca taka wymaga dużej cierpliwości i opanowania, gdyż niejednokrotnie skrupulanci trwają z uporem przy swoim i nie przyjmują logicznych wyjaśnień, choć sytuacja, w której pozostają, przynosi im wiele cierpienia.

Niektórzy kierownicy duchowi utrzymują, iż skrupulant jest jak okręt, który nie posiada steru ani busoli i trzeba go holować, by dotarł do miejsca przeznaczenia. Warto jednak zauważyć, że skrupulant nie poddaje się i do końca nie przyjmuje swych natrętnych myśli, podejmuje z nimi walkę. Fakt ten stanowi dobry punkt wyjścia do żmudnej pracy mającej na celu wykorzenienie skrupułów. Przede wszystkim pomoc musi podążać w kierunku wyjaśnienia skrupulantowi różnicy między jego nastawieniem emocjonalnym a rzeczywistym stanem rzeczy. Konieczna jest interioryzacja tej prawdy, a ponieważ, jak wspomniano, sama wiedza nie wystarcza, potrzeba czasu, by skutecznie pomóc skrupulantowi.

Powstające na przestrzeni wieków podręczniki teologii moralnej zawierały liczne praktyczne wskazania, jak winien postępować spowiednik, aby pomóc skrupulantowi. Wiele z nich podkreślało całkowite podporządkowanie się skrupulanta duszpasterzowi lub spowiednikowi. Wiąże się to z początkowym przejęciem przez pomagającego odpowiedzialności za wszelkie decyzje, by z czasem przywracać u podopiecznego zdolność do wolnego od poczucia winy, samodzielnego decydowania o sobie. Nie pozwalano skrupulantowi na zmienianie spowiedników lub korzystanie z rady kilku kierowników duchowych naraz. W manuałach wyraźnie zakazywano powtarzania odbytych już spowiedzi, w szczególności ponawiania spowiedzi generalnych. Zwracano uwagę na wystrzeganie się drobiazgowych rachunków sumienia, bez jednoczesnego dyspensowania się od praktykowania spowiedzi, które miały być zwięzłe. Przestrzegano przed wchodzeniem w dyskusje z penitentem. Czasami proponowano stosowanie swoistych „klauzul”, które miały pomóc w przygotowaniu się do sakramentów. Przykładowo, w przypadku spowiedzi skrupulanci mogli wyznawać popełnione grzechy ciężkie, o ile tylko gotowi byli przysiąc, że je popełnili. Jeśli brakowało im w tym względzie pewności, że mogą przysięgać, przyjmowano, iż śmiertelnie nie zgrzeszyli. Podobny zabieg mógł być pomocny w przypadku wątpliwości sumienia przed przyjęciem Eucharystii.

Wielowiekowa tradycja wskazuje, iż uczestniczenie w procesie naprawczym wymaga od duchownych właściwej znajomości tematu, która pozwoli uniknąć możliwych do przewidzenia błędów oraz zapewni wszechstronną pomoc. Kompetentne prowadzenie skrupulanta winno dotrzeć do przyczyn istniejących zaburzeń. Przepracowania wymagają z pewnością kwestie obrazu Boga oraz emocji tkwiących u podłoża niekorzystnych zachowań. W obecnej dobie dobrze jest łączyć mądrość wypływającą z owych starych podręcznikowych przekazów z nowoczesną wiedzą psychologiczną, która wnosi dużo światła w mroczną gmatwaninę skrupulanckich bezdroży. W niektórych przypadkach warto sięgać wprost po pomoc terapeutów i psychiatrów.

Skrupuły są symptomem wewnętrznego przesilenia dokonującego się w życiu człowieka, które może przytrafić się każdemu. Mało tego, mogą one wiązać się z ważnym etapem rozwoju duchowego. Poddanie się skrupułom może prowadzić do regresu, apatii lub poważnych chorób. Jednocześnie skrupuły są czasem próby, której sprostanie wzmocni człowieka i otworzy przed nim nowe horyzonty. Doświadczenie skrupułów uczy w praktycznym wymiarze pokory i służy wewnętrznemu uporządkowaniu. Owa przypadłość zdarzała się wielu wybitnym świętym – stanowiła dla nich ważny element duchowego oczyszczenia i wzrostu. Warto o tym z nadzieją pamiętać, na wypadek gdyby zjawisko to stało się naszym udziałem lub udziałem naszych bliskich. Rzeczywistość widziana oczami skrupulantów jest bowiem ponura, mroczna i nie do pozazdroszczenia. Tymczasem świat jest lepszy niż wydaje się to skrupulantom, zaś oni sami stanowią ważną część tego lepszego świata, choć nie zawsze mają tego świadomość.

Piotr Aszyk SJ (ur. 1968), wykładowca etyki, kierownik Pracowni Inicjatyw Społecznych Europejskiego Centrum Komunikacji i Kultury w Warszawie, duszpasterz w Schronisku dla Nieletnich i Zakładzie Poprawczym w Warszawie-Falenicy. Opublikował między innymi: Konflikty moralne a etyka; Granice leczenia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Skrupuły. Mieć czy nie mieć?
Komentarze (3)
M
MG
22 października 2010, 18:28
Dziękuję, trafny i mądry tekst.
K
kurd
21 października 2010, 09:31
Skrupuły to straszna męczarnia. Już mam dość. Jestem zmęczony życiem w wieku 27 lat.
S
Slowak
24 września 2010, 21:45
Doskonaly tekst. Dziekuje.