Węgierski ślad polskiego zwycięstwa

Endre László Varga / "Dziennik Polski"

Jak obejść czeską blokadę

Po powstaniu - 21 marca 1919 roku - Węgierskiej Republiki Rad zgłosił się do Wojska Polskiego (dokładnej daty nie znamy). Powodem mogła być obawa o możliwość połączenia się węgierskiej i bolszewickiej Armii Czerwonej, czemu chciał zapobiec. Czy sądził, że właśnie armia polska może tego dokonać? W oczekiwaniu na odpowiedź z Warszawy, na podstawie zaleceń płk Józefa Rybaka - szefa oddziału II polskiego Sztabu Generalnego - zdobył pomoce kryptograficzne dla będącego w stanie organizacji warszawskiego biura ewidencji. W wyniku współpracy z polskim attache wojskowym RP, baronem majorem Emilem Prochaską, na podstawie zaleceń polskiego Oddziału II powołał do życia siatkę agentów na terenie Czechosłowacji. W zamian za pracę dla Polski otrzymał od Prochaski raporty informacyjne polskiego Oddziału II, odnoszące się do krajów środkowoeuropejskich. Niektóre z nich zachowały się do dziś (te w języku węgierskim znajdują się w Archiwum Wojskowości w Budapeszcie, a w języku polskim - w Archiwum Akt Nowych w Warszawie i w Centralnym Archiwum Wojskowym).

Od polskiego attache wojskowego dowiedział się o trudnościach z transportem pochodzących z Austrii i Włoch materiałów wojennych dla Polski. Władze czeskie (jako kraj tranzytowy) zatrzymywały je na swoim terytorium, a w końcu, ogłaszając neutralność, całkowicie zabroniły transportu. Według relacji samego płk. Taroczego, za pośrednictwem gen. intendenta Edwarda Pöschka - jego byłego kolegi i oficera CK Armii, szefa Polskiej Misji Likwidacyjnej w Wiedniu - zaproponował on rządowi polskiemu, by materiały wojenne transportować przez terytorium węgierskie. Był już czerwiec 1920 roku. Armia Czerwona ruszyła do ofensywy na całej szerokości frontu polsko-bolszewickiego. W organizowaniu transportu Taroczy nie uczestniczył, wszystko zostało ustalone na drodze dyplomatycznej pomiędzy rządami Węgier i Polski.

DEON.PL POLECA

Do ostatniego (węgierskiego) naboju

22 czerwca komunizujący Międzynarodowy Związek Transportowców ogłosił bojkot Węgier z powodu tzw. białego terroru. Chodziło o to, by udaremnić dostawy broni do Polski. W wyniku agitacji bolszewickiej austriaccy kolejarze nie wypuszczali żadnego wagonu z kierowaną do Polski amunicją. Czesi oficjalnie ogłosili swą neutralność 9 sierpnia, ale już wcześniej transportów nie przepuszczali. Jeszcze bardziej drastyczną decyzję podjął rząd Belgii. Zakazał nie tylko wywozu broni, ale nawet żywności dla Polski (choć nikt i tak się do tego nie palił).

Wszystko zmieniło się 25 sierpnia 1920 roku - kiedy na wieść o "Cudzie nad Wisłą" dokerzy gdańscy ponowie zaczęli wyładować ze statków francuską broń i amunicję dla polskiego wojska. Wcześniej Polska mogła liczyć tylko i wyłącznie na amunicję wyprodukowaną na Węgrzech (w latach 1919-1921 ok. 100 milionów nabojów do karabinów), oraz materiał wojenny pochodzący z Austrii (co najmniej 42 miliony nabojów), przewożony przez terytorium Węgier.

Węgrzy odegrali w dostarczeniu Polsce amunicji decydującą rolę. Według referatu gen. Kazimierza Sosnkowskiego, wygłoszonego na posiedzeniu Rady Obrony Państwa 3 lipca 1920 roku, bez transportów z zagranicy rezerwa amunicji Wojska Polskiego wystarczyłaby do 14 sierpnia. Na szczęście 12 sierpnia pod Skierniewice przybyło z Węgier 20-22 milionów nabojów. Przeciwuderzenie polskie na wojska Tuchaczewskiego mogło ruszyć 14 sierpnia nad ranem. Wiemy, z jakim wynikiem. Dwa dni później wiadomo było, że Warszawa jest uratowana. Armia Czerwona rozpoczęła generalny odwrót, który z czasem przekształcił się w paniczną ucieczkę.

Los nocnego stróża

W ten sposób płk Nándor Taróczy miał w zwycięstwie pod Warszawą swój niemały osobisty udział. Zasłużyli się także kolejarze węgierscy, personel techniczny, robotnicy z Zakładów Metalurgicznych na wyspie Csepel pod Budapesztem. To dzięki ich ogromnemu wysiłkowi od 31 maja do 27 lipca 1920 roku osiągnięto szczyt produkcji dla Wojska Polskiego. W ciągu 48 dni zakłady codziennie opuszczało 250 tysięcy sztuk amunicji. Za ten wysiłek rząd polski odznaczył szefa oddziału II węgierskiego Sztabu Generalnego, płk Döme Sztójaya, oraz regenta węgierskiego adm. Miklosa Horthy (Orderem Orła Białego). Płk Taróczy otrzymał tylko pochwały Szefa Sztabu Generalnego w Budapeszcie, przekazane mu do Wiednia drogą telegraficzną. Od Polaków w Wiedniu dostał... żywność. Rząd Rzeczypospolitej Polskiej aż do dnia dzisiejszego nie doceniał i nie uznawał jego zasług. Dalszy los pułkownika jest typowy dla mieszkańca Europy Środkowo-Wschodniej. Został w 1928 r. mianowany generałem dywizji, a w stan spoczynku przeniesiono go rok później. Był dwukrotnie żonaty. Pierwszy raz z Marią Borisowną Czerjomuszkiną, córką arystokraty rosyjskiego, którą poznał w Nicei, gdzie leczyła astmę (zmarła w Budapeszcie w 1942 roku). Po raz drugi ożenił się w roku 1947 z Chorwatką, Ernestiną Mondecar. W czasie II wojny światowej interweniował u samej głowy państwa - regenta adm. Horthyego - w sprawie byłych towarzyszy broni pochodzenia żydowskiego, którzy ofiarnie walczyli w CK armii podczas I wojny światowej. Po zajęciu stolicy Węgier przez Armię Czerwoną w lutym 1945 roku, generał dywizji Nándor Taróczy zameldował się (po rosyjsku) w sowieckiej komendzie wojskowej. W dzielnicy, którą nadzorował nie dochodziło do rabunków, morderstw czy gwałtów. Nie było żadnych zajść między ludnością a sowieckimi żołnierzami.

W roku 1950 został wysiedlony z własnej willi do Újpesztu. Uniknął losu wielu wyższych oficerów i generałów węgierskich, którzy zostali straceni albo zesłani do obozów pracy. Dostał skromne mieszkanie, lecz pozbawiono go emerytury. Mając 77 lat musiał podjąć pracę stróża nocnego. Umarł w Budapeszcie, 7 kwietnia 1973 roku - w 99 roku życia.

Endre László Varga - autor jest historykiem, mieszka w Zalaegerszeg na Węgrzech, zajmuje się stosunkami węgiersko-polskimi w latach 1914-1944 oraz historią II RP.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Węgierski ślad polskiego zwycięstwa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.