Antyporadnik, czyli co trzeba zrobić, by...

Antyporadnik, czyli co trzeba zrobić, by...
Mika Dunin, "Antyporadnik" / Wydawnictwo WAM

Stracić męża? Nie tak trudno. Żonę? Też. Dobry kontakt z dziećmi stracić? Czemu nie! Przyjaciółkę? Radość życia i spokój ducha? Jasne! Wszystko da się zrobić. Zaraz, zaraz, to na poważnie? No, nie do końca.

Wszystko zaczęło się od pewnej wymiany e-maili. Ktoś zapytał, czy mogłabym napisać tekst na nieco przewrotny temat: Jak wychować sobie męża.

I w związku z tym, czy ja w ogóle mam męża? Wypaliłam wtedy, że mogę co najwyżej napisać, jak męża stracić, bo tu mam kompetencje niepodważalne! Straciłam skutecznie jednego. Nie jestem wcale z tego dumna. Ale, przyglądając się z perspektywy czasu tamtej sobie, moim przekonaniom, pomysłom na życie i konkretnym zachowaniom, wiem, że inaczej po prostu być nie mogło.

Wypunktowałam wszystkie moje przewinienia, jednocześnie obserwując je u  zaprzyjaźnionych lub zupełnie przypadkowych par. To było niesamowite! Mnóstwo ludzi na moich oczach popełniało te same błędy i wydawali się ślepi na to, co robią. Wykazywali wybitny brak logiki, a przy tym jakby nie mieli świadomości własnych działań, a zwłaszcza ich  - oczywistych wydawałoby się - efektów. Ale przecież i ja, kiedyś, nie miałam pojęcia, że postępuję nierozsądnie (a czasem wręcz głupio) i poniekąd na własną zgubę. W dodatku nie tylko własną, bo przecież w małżeństwo zamieszanych jest więcej osób. Wkrótce pojawiło się zapotrzebowanie na drugą część: skoro kobiety mają już przepis na "utratę męża", czemu skąpić analogicznej wiedzy mężczyznom? Zaraz potem okazało się, że w podobnie nierozsądny sposób niszczymy inne ważne relacje i tracimy bardzo istotne w życiu rzeczy.

Wiem, że pewne fragmenty mogą niektórych Czytelników mocno wkurzyć (miałam tego przedsmak podczas czytania internetowych komentarzy pod "tekstem startowym" - internet to cudowne medium, tak błyskawicznie pokazuje reakcje odbiorców, przynajmniej w pewnym zakresie). I  wiem też, że takie "wkurzanie" to najprawdopodobniej nie najlepszy pomysł na początek znajomości z kimkolwiek. Hm, niestety, nie znam lepszego (a przy tym mniej drastycznego od tragedii, wypadku czy innego nieszczęścia), sposobu, żeby zatrzymać się w  tym szalonym biegu i zacząć się zastanawiać nad własnymi przekonaniami i poczynaniami.

Ja najbardziej pamiętam te "lekcje", którym towarzyszyły wstyd i złość. Oczywiście, moje. Wstyd, że ktoś przyłapał mnie na tak okropnym zachowaniu. Złość, że próbuje mi coś imputować! Ciekawe jednak było to, że nikt mi tego wstydu nie wciskał - to ja się wstydziłam, a świadek mojego wstydu, a wcześniej nieodpowiedniego zachowania, może nawet nie miał świadomości, że oto właśnie gdzieś tam w głębi mnie zachodzi jakiś poważny proces. Nikt też nie wmawiał mi bezpośrednio, że fatalnie postępuję. Zdarzało się, że coś usłyszałam czy przeczytałam, coś, co nie było do mnie - osobiście - skierowane. A jednak piekliłam się i burzyłam, bo jakaś część mnie doskonale wiedziała, że temat również mnie dotyczy. Tyle że inna część - znacznie bliższa powierzchni, rządząca i  silna  - postanowiła za nic się do tego nie przyznać. Dlatego tak zajadle atakowałam "sprawcę" mojego wzburzenia, starając się mu udowodnić, że się myli - byle tylko obronić moje własne racje, przekonania i zachowania.

Przeszłam długą i bolesną drogę od społecznego jamochłona do... trochę bardziej świadomej i mniej zapatrzonej w  siebie, mniej egoistycznej formy istnienia. Wiem, że to nie koniec mojej drogi, choć nie mam pojęcia, co jest na tym końcu. A  nawet  - co jest za następnym zakrętem. Ale nauczyłam się czerpać z  doświadczenia innych ludzi. Choć wcale nie miałam na to ochoty - przecież byłam taka wyjątkowa, kto mógłby mi cokolwiek wartościowe go pokazać? Wiem, że również z mojego doświadczenia ktoś może skorzystać. Jeśli będzie chciał. Jeśli będzie choć odrobinę mądrzejszy, a może po prostu bardziej zdesperowany, niż byłam ja.

Antyporadnik, czyli co trzeba zrobić, by... - zdjęcie w treści artykułu

Mika Dunin w "Antyporadniku" jest przewrotna aż do bólu. Bo niektóre jej obserwacje i uwagi autentycznie bolą. Albo irytują. I prowokują. Nie chodzi tu jednak o pustą prowokację. Bo ten dowcipnie i z przekorą napisany "poradnik" prowadzi wprost ku refleksji nad życiem, relacjami i wartościami. Refleksji bardzo budującej.

Zdobądź swój ezgemlaprz już za 17,19 zł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Antyporadnik, czyli co trzeba zrobić, by...
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.