"Chciałbym doświadczać tego, w co wierzę"

Wunibald Müller, Anselm Grün OSB, "Kim jesteś Boże?" / Wydawnictwo WAM
Wunibald Müller, Anselm Grün OSB / Wydawnictwo WAM

Anselm Grün

Kim jest Bóg? Pytają zarówno wierzący, jak i sceptycy. Autorzy, wsłuchując się z szacunkiem w głosy jednych i drugich, dzielą się osobistymi przeżyciami. Sięgają do Biblii, literatury, filozofii, korzystają ze znajomości różnych tradycji duchowych i psychologii głębi. Mówią o swojej drodze do Boga.

Twój Bóg ma być moim Bogiem - przedmowa

Początkowo zamiar mówienia o Bogu wydawał nam się czymś dosyć zuchwałym. Również teraz wciąż mamy wrażenie, że wdawanie się w rozmowę na temat Boga jest przedsięwzięciem trudnym. Im dalej bowiem posuwał się ten nasz dialog, tym bardziej czuliśmy, że "o" Bogu w gruncie rzeczy nie można mówić w ogóle albo tylko w sposób bardzo ograniczony. Pomimo to rozmowę taką przeprowadziliśmy - a przynajmniej staraliśmy się to zrobić. Zajęliśmy się pytaniem o istnienie Boga. Spróbowaliśmy też, przynajmniej z grubsza, wsłuchać się w głosy tych, którzy w Boga nie wierzą, oraz tych, którzy mają trudności z przeżywaniem i doświadczaniem Boga jako obecnego i działającego w ich świecie i ich codziennym życiu.

Nie chodzi nam o to, by udowodnić istnienie Boga. Tego nie jesteśmy w stanie zrobić. Tym, co możemy zrobić, jest rozmowa o naszym doświadczeniu Boga. Jeśli jednak chcemy rzeczywiście mówić o naszym doświadczeniu, musimy odsłonić przed innymi również nasze najgłębsze uczucia i myśli. Musimy się całkowicie otworzyć i umożliwić innym głęboki wgląd w to, co w nas jest najbardziej osobiste. To zaś jest w bardzo istotny sposób związane z Bogiem. Mówienie o tym, co dla mnie najbardziej osobiste, jest być może nawet warunkiem tego, aby rzeczywiście mówić o Bogu, wyrazić moje najgłębsze wnętrze, odważyć się wystawić "na pokaz publiczny" najsubtelniejsze poruszenia mojego serca i mojej duszy.

Tak więc książka ta stała się książką bardzo osobistą, intymną. Na początku nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Tak to jakoś wyszło. Jest to jednak niewątpliwie coś autentycznego, co możemy zrobić, jeśli chodzi o Boga.

Nie rościmy sobie pretensji do tego, by wiedzieć o Nim choć trochę więcej niż inni. Nie rościmy sobie też pretensji do posiadania prawdy, jeśli chodzi o Boga. Zajęliśmy się pytaniami, które nurtują ludzi w związku z Bogiem. Mamy na myśli osoby, które są blisko Kościoła, i te, które są od niego daleko: poszukujące, wątpiące; podobnie jak tych, którzy są mocno przekonani o tym, że Bóg istnieje, i dla których życie bez Niego jest nie do pomyślenia, a także tych, dla których jest On kamieniem obrazy czy też niewiele ich obchodzi.

Może nasza rozmowa będzie dla Czytelnika bodźcem do tego, by porozmawiać o Bogu z innymi albo też samemu podjąć z Nim rozmowę. Może ten i ów odnajdzie w naszych myślach i doświadczeniach siebie. Ktoś inny zapewne w tym, co tu mówimy, nie odkryje odbicia siebie. To dobrze. Dobrze również, jeśli ktoś po długich i intensywnych rozważaniach o Bogu, może nawet po rozmowie z Nim, zatrzyma się w tym procesie i zamilknie. Aby Bóg miał szansę wejść w nasze życie i w naszą codzienność, ukazać się i zostać dostrzeżony. Stać się dla nas rzeczywistością.

Winfriedowi Nonhoffowi z wydawnictwa Kösel składamy podziękowanie za zaproszenie i zachętę do podjęcia rozmowy o Bogu, Melanii Bradtka za owocną współpracę przy redakcji tekstu.

Anselm Grün i Wunibald Müller

Mówienie o Bogu

Mówić o Bogu po cichu

WUNIBALD MÜLLER: Oto, zachęceni przez Winfrieda Nonhoffa, dyrektora wydawnictwa Kösel, podjęliśmy się zadania nader delikatnego: porozmawiania z sobą o Bogu, zajęcia się pytaniami, kim On jest, co dla nas oznacza, jak Go doświadczamy. Zwłaszcza zamiar odpowiedzi na pytanie, kim Bóg jest, i mówienia "o" Bogu przyprawia mnie o pewien zawrót głowy. Czy w ogóle możemy czegoś takiego się podjąć? Czy nie jest to arogancja? Kiedy wspomniałem o tym zamiarze mojemu przyjacielowi Aleksandrowi Susewindowi, powiedział od razu, że on nie mógłby się na coś takiego zdecydować. Nieomal miałem wrażenie, że chce powiedzieć, iż jest to niedopuszczalne.

Kilka lat temu zapytałem brata Davida Steindl-Rasta - było to krótko po wyborze Josepha Ratzingera na papieża - jakiej rady udzieliłby papieżowi. Odpowiedział, że często spotykał się z Dalaj-Lamą i że bardzo mu imponowało, kiedy ten nieraz odpowiadał na jego pytania: "Nie wiem". Dlatego doradziłby papieżowi, aby od czasu do czasu mówił po prostu: "Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem".

 

Odnosi się to także do nas, a przynajmniej do mnie. Nie wiem, kim Bóg jest. Jeśli jednak pomimo to wdaję się w rozmowę o Nim, to również dlatego, że obiecuję sobie także coś dla siebie po tym, że będę z Tobą mówił o Bogu i że poświęcę na to pewien czas - w gruncie rzeczy również czas dla Boga. Chciałbym się przy tym dowiedzieć, co Ty wiesz o Bogu, co On dla Ciebie oznacza i jak Go doświadczasz. W ten sposób nie zatrzymamy się na mówieniu "o" Bogu, lecz - i to właśnie obiecuję sobie po naszej rozmowie - podzielimy się z sobą naszymi doświadczeniami Boga. Przy tym chciałbym wziąć sobie do serca zalecenie, które dał mi na drogę würzburski biskup pomocniczy Ulrich Boom: "Ostatecznie można o Bogu mówić, ale po cichu".

ANSELM GRÜN: Jest to mądre zalecenie. Niektórzy ludzie istotnie mówią o Bogu za głośno, tak jakby Go dokładnie znali, jakby Go mogli włożyć do kieszeni. W takim wypadku jestem zawsze sceptyczny. Rzeczywiście, o Bogu można mówić tylko bardzo cicho. Z drugiej strony, powinniśmy o Nim mówić. Jest On bowiem istotną rzeczywistością naszego życia. Przemilczając Go, przemilczamy ważną sferę tego życia.

Podczas jakiejś dyskusji z teologami na temat biblijnej historii zbawienia zapytał mnie jeden z uczestników tej dyskusji: "Jak definiuje pan Boga?". Byłem nieco poirytowany. Boga nie mogę bowiem zdefiniować. Naturalnie potrafię zacytować filozoficzne i teologiczne opisy Boga, ale wiem, że są to tylko próby zbliżenia się do tego, co niepojęte.

Jeśli mówimy o Bogu, mając świadomość, że nasze pojęcia i słowa dotykają tylko Jego wierzchołka, to gotów jestem mówić o Nim i rozpocząć teraz z Tobą ten dialog. Gdybyśmy jednak sądzili, że wiemy dokładnie, kim Bóg jest, musiałbym tę rozmowę przerwać.

Więcej możemy powiedzieć o Bogu, kim On nie jest, niż kim jest

WUNIBALD MÜLLER: A więc rozpoczęliśmy już rozmowę o Bogu, a ja zgadzam się z Tobą: nie możemy i nie powinniśmy o Nim milczeć. Zostając mnichem, wybrałeś styl życia bardzo silnie naznaczony świadomością, że Bóg istnieje i ingeruje w naszą rzeczywistość. Twój tok dnia jest ujęty w ścisłe ramy czasów modlitwy tak dalece, że w gruncie rzeczy wszystko, co robisz, ma się przyczyniać do większej chwały Bożej.

Również dla mnie głęboka wiara w istnienie Boga, w Jego obecność i działanie w moim życiu i w naszym świecie jest zasadniczą podstawą mojego życia. Oznacza to dla mnie jako dla chrześcijanina, że swoje życie, swój dzień powszedni łączę z Bogiem. Stale zadaję sobie pytania: jakie ma On wobec mnie zamiary, co jest Jego wolą. Chcę stać się i być tym, kim On chce, abym się stał i był.

Przy tym wiem, jak trudno czasem odgadnąć, czego Bóg ode mnie oczekuje. Podobnie jak w ogóle bardzo trudno jest odgadnąć, czego chce od nas Bóg w pewnych konkretnych sytuacjach. Dlatego mam też wątpliwości, kiedy spotykam ludzi, którzy sądzą, że z całkowitą oczywistością wiedzą, co jest Jego wolą, i to nie tylko w odniesieniu do nich, ale częstokroć przede wszystkim także do innych. Dotyczy to również pewnych Kościołów i ludzi Kościoła, którzy sprawiają wrażenie, że osobiście posiadają Ducha Świętego.

ANSELM GRÜN: Niektórzy uważają, że dokładnie wiedzą, co Bóg myśli. Sądzą, że znają Jego zamiary i myśli. Również w tym wypadku mogę tylko powiedzieć: Nie znam Bożych myśli. Nie mogę wniknąć w Boże zamysły. Nie mogę stawiać siebie ponad Bogiem i rozważać, co On myśli i dlaczego tak myśli. Mogę tylko kontemplować świat i zastanawiać się, jak Bóg go stworzył. Mogę wsłuchiwać się w swoje serce i jego tęsknotę i zaufać przeczuciom serca, które coś mi o Bogu mówią. Ale opowiadam się za apofatyczną teologią mistyków, według której więcej możemy powiedzieć o tym, czym Bóg nie jest, niż czym jest.

WUNIBALD MÜLLER: Przy wszystkim, co o Bogu powiemy, będziemy musieli stale o tym pamiętać. Poruszamy się po via negativa - po drodze, przy której to, co mówimy o Bogu, jest niesłychanie odległe od tego, czym On rzeczywiście jest. Co wszakże nie powinno nas powstrzymywać od prób opisywania Go choćby za pomocą porównań, obrazów i symboli. Muszę jednak przyznać, że im jestem starszy, tym coraz mniej interesuje mnie opisywanie czy objaśnianie Boga. Jest to związane przede wszystkim z tym, że w miarę tego, jak doświadczenia życiowe prowadzą mnie w głąb samego siebie, mogę doświadczać Go jako obecnego w moim życiu, że czuję się w swoim dniu powszednim - raz bardziej, raz mniej świadomie - spleciony z Bogiem. Moja modlitwa jest wtedy uświadomieniem sobie i wyrazem owej więzi z Nim.

Przeżywam to jako coś dobroczynnego i jako wielkie wzbogacenie. Doświadczenie to jest dla mnie ostoją, daje mi oparcie i ukierunkowanie. Wyrasta stąd we mnie poczucie bezpieczeństwa i ufności. Przeżywam i doświadczam przy tym siebie jako części czegoś większego. Nie tylko doświadczam Boga w sobie, lecz doświadczam siebie jako przyjętego w Boga. Doświadczeniem tym staram się żyć w moim dniu powszednim i kształtować je.

ANSELM GRÜN: Również dla mnie głównym pytaniem nie jest to, jak można Boga opisać, lecz jak mogę Go doświadczać. Chciałbym nie tylko wierzyć, ale także doświadczać tego, w co wierzę. Przy tym zgadzam się jednak z moim patronem, świętym Anzelmem z Canterbury, który swój teologiczny program określił słowami: fides quaerens intellectum - "wiara, która szuka zrozumienia", co można by też przetłumaczyć jako: "doświadczenie wiary, które szuka zrozumienia, które pragnie samo siebie zrozumieć".

Dlatego próbuję jednak mówić o doświadczaniu i nie-doświadczaniu Boga, ale mówić tak, aby nie stawiać się ponad innymi ludźmi, jak gdybym doświadczał Boga bardziej niż oni, lecz z całą skromnością. Jesteśmy zawsze istotami szukającymi i pytającymi na drodze do Boga. Ale możemy też stale Go doświadczać. Z perspektywy mojego doświadczenia staram się rozumieć doświadczenia innych ludzi i tych, którzy swoim zdaniem nigdy jeszcze Boga nie doświadczyli, przekonywać, że nieświadomie aż nadto często Go doświadczali.

Znajdując Boga, znajduję sam siebie

WUNIBALD MÜLLER: Muszę jeszcze powiedzieć o pewnym moim zastrzeżeniu. Otóż jest dla mnie problemem mówienie "o" Bogu. Czuję się pod tym względem bliski Martinowi Buberowi, dla którego Bóg nigdy nie może być jakimś obiektem, jakimś przedmiotem rozmowy. Protestancki teolog Paul Tillich (1965, s. 52) opowiada, że przy rozmowach, jakie prowadził z Buberem, działo się coś, co w gruncie rzeczy było ważniejsze niż sam dialog: było to spotkanie z człowiekiem, "którego całe istnienie nosiło na sobie piętno doświadczenia Bożej obecności. Był on, można by powiedzieć, «opanowany przez Boga». W obecności Bubera Bóg nigdy nie stawał się «przedmiotem»".

Tutaj zarysowują się wyraźnie możliwości, ale także granice naszej rozmowy. Nie wiem, kim Bóg jest. Ale jestem pewien, że jest. Zakładam Jego istnienie. To, że jestem ja, implikuje dla mnie istnienie Boga. Dlatego nie mogę mówić o Nim obiektywnie, abstrakcyjnie. Nie jest On dla mnie przedmiotem wątpliwości, lecz podobnie jak dla Martina Bubera, założeniem - i to nawet dla wątpliwości w Niego. W tym zaś zawiera się też szansa dialogu z tymi Czytelnikami, którzy w Boga wątpią albo Go negują.

ANSELM GRÜN: Dla mnie pytanie o Boga wiąże się zawsze z pytaniem o mnie samego. Jezuita Anthony de Mello powiedział kiedyś, że mistyka nie oznacza tylko pytania, kim jest Bóg, lecz także pytanie, kim jestem ja sam. Jeśli stale będę zadawał sobie pytanie, kim jestem, to doprowadzi mnie ono w końcu do Boga, podstawy mojego życia.

Jestem jak najgłębiej przekonany, że nie dotrę do swego prawdziwego "ja", jeśli w poszukiwaniu go nie uwzględnię Boga jako jego podstawy i źródła. Przekonany o tym był także C.G. Jung. Według niego, "ja" zawiera w sobie zawsze również obraz Boga. Swoje "ja" znajdzie tylko ten, kto dopuszcza w sobie także ów obraz.

WUNIBALD MÜLLER: Przypomina mi to Thomasa Mertona (1951, s. 28), który mówił, że wtedy dopiero będę mógł siebie rzeczywiście poznać - również jeśli chodzi o moje najgłębsze powołanie i przeznaczenie - kiedy poznam Boga: "Znajdując Go, znajduję samego siebie, a znajdując swoje prawdziwe «ja», znajduję Jego". To zaś oznacza również, że ostatecznie nigdy nie poznam w pełni siebie, podobnie jak nigdy nie poznam w pełni Boga.

Zarazem jednak oznacza to również, że ludzie, których Bóg nie interesuje, nie mówiąc już o tym, że nie znają Jego, nie znają też tego, co istotne w nich samych. Ale czy nie posuwam się zbyt daleko? Czy nie ma w tym pewnej arogancji? Czy też może jest w tym jakieś wyzwanie, wobec którego mogą stanąć ludzie niezainteresowani Bogiem?

ANSELM GRÜN: Słowa Thomasa Mertona uważam za ważne. Jestem jednak ostrożny, jeśli chodzi o podział ludzi na tych, którzy się Bogiem interesują, i tych, którzy się Nim nie interesują. Ewentualnego zainteresowania jakiegoś człowieka Bogiem nie możemy bezbłędnie odczytać z jego wyznania wiary.

Istotnym kryterium tego, czy kogoś obchodzi Bóg, jest dla mnie to, czy ma on poczucie tajemnicy, która jest większa niż on sam, czy poszukuje stale prawdy. Jeśli nawet swego poszukiwania prawdy nie wyraża naszymi słowami mówiącymi o Bogu, to jednak jest na drodze do Boga, w gruncie rzeczy Bóg go obchodzi. Ten jednak, kogo interesują tylko pieniądze i sukces, i seks, naprawdę rozmija się ze swoją istotą. Materialistyczny ateizm jest także zaprzeczeniem godności człowieka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Chciałbym doświadczać tego, w co wierzę"
Komentarze (6)
E
ewelina
15 kwietnia 2012, 11:56
Ci co zaprzeczają istnieniu Boga powinni również zaprzeczać że człowiek ma duszę.Przecież to dusza człowieka rozpoznaje i korzy się przed Bogiem, a lęka się czując i widząc zło które ją otacza,
MR
Maciej Roszkowski
13 kwietnia 2012, 13:59
 To zadziwiające ilu ludzi i na jak wiele sposobów chce zwalczać "ideę która nie istnieje" i zaprzeczać doświadczeniom milionów.  
E
ewelina
13 kwietnia 2012, 13:35
Chyba jednak nie powinniśmy zdradzać naszych "najgłębszych poruszeń" serca ,bez wyrażnego "polecenia" Boga, że mamy o tym mówić.Zauważmy że w Biblii jest zdanie o Matce Boskiej że: "zachowywała w swoim sercu", a święta Faustyna pisała dzienniczek na wyrażne polecenie Jezusa.
RL
real life
31 marca 2012, 08:59
po co zaprzątać sobie głowę ideą która nie istnieje? Tracicie czas. Nie da sie doswiadczyc czegos czego niema
N
nemo
25 marca 2012, 14:58
fascynujące, ale i bolesne jest to poszukiwanie...doświadczania wiary
M
mendoza2
24 marca 2012, 17:35
 droga AA jak również innych wspólnot 12 krokowych z całą pokorą i otwartością na pojęcie Boga które zakłada może być różne u każdego często odwołuje się do Siły Wyższej jako Tego,który może przywrócić zdrowie duchowe i emocjonalne. stąd mowa o oddaniu,,się Bogu jakkolwiek Go pojmujesz.." niedawno jeden z moich braci w drodze zmodyfikował to sformułowanie: ,,oddać się Bogu  NA ILE Go pojmujesz. myślę że to odpowiednbiejsza forma... albowiem,, zdajemy sobie sprawę,że wiemy niewiele, Bóg jednak będzie coraz pełniej wyjawiał Swoją wolę Tobie i nam..." odkąd zaczerpnąłem na nowo (już myślałem że nigdy to nie nastąpi, gdy zbliżałem się do dna człowieczeństwa i religijności) ducha otwartego na Boga te ostatnie słowa realizują się każdego dnia