Jak zachować zdrowie i młodość

Jak zachować zdrowie i młodość
Jak zachować zdrowie i młodość "Bratni Zew"
Luigi Jodice, Maria Cristina Strocchi / Wydawnictwo Bratni Zew

Poradnik, który oddajemy do rąk czytelników przedstawia proste zasady żywieniowe, fizyczne i psychologiczne, które pozwalają osiągnąć i zachować dobre samo-poczucie psychofizyczne. Łączy wiedzę z zakresu medycyny i psychologii, aby można było zmienić swój styl życia i sposób myślenia osiągając w ten sposób długie i pogodne życie.

Siedem zasad, które przedstawia nasz poradnik prowadzą nie tylko do właściwego sposobu odżywiania się, ale pozwalają osiągnąć wewnętrzną równowagę dzięki, której można żyć bez napięcia, stresu, lęku i bez strachu przed oceną ze strony innych osób. Proces rozwoju i ulepszania trwa całe życie, a niniejsza książka może być dobrym sposobem na dokonanie swego rodzaju przełomu.

Zacznijmy od wyjaśnienia pojęcia uważności. Pojęcie to określa stan umysłowy i psychologiczny, w którym dana osoba zwraca uwagę na chwilę teraźniejszą, przyjmując postawę nie oceniającą (John Kabat Zinn). Pozwala to na zdobycie świadomości przez nauczenie się w pełni akceptowania każdej dobrej i złej chwili naszego życia. Jest to oczywiście postawa bardzo trudna do zastosowania.

Wymiar czasu i jego percepcja są zdecydowanie kwestią indywidualną. Istnieją osoby „szybkie", którym wszystko mija zbyt szybko, i które nigdy nie mają wystarczająco dużo czasu na zrobienie tego wszystkiego, co chciałyby zrobić. Istnieją również osoby, którym zdaje się, że czas dla nich w ogóle nie płynie. Wiąże się to również ze stanem zainteresowania tym, czym się zajmujemy: gdy bawimy się, czas szybko nam płynie; jeżeli się nudzimy, czas nam się wlecze. Z kolei, niektóre osoby żyją w większości przeszłością, skupiając się na tym, co było, opłakując piękne chwile, skarżąc się na to, co im się złego przytrafiło lub na to, czego nie udało im się dokonać. Mają niezwykle dobrą pamięć, szczególnie jeśli chodzi o negatywne kwestie, doświadczają uczuć takich jak: nostalgia, smutek, poczucie winy i wyrzuty sumienia. Z całą pewnością nie żyje im się dobrze, gromadzą ogromną ilość stresu, deprymują się i złoszczą.

DEON.PL POLECA

Inne osoby z kolei żyją w większości przyszłością, skupiając się nad tym, co będzie jutro, za tydzień, za miesiąc... planując działania nawet na przestrzeni lat. Nigdy nie mają ani chwili spokoju, żyją w ciągłym stresie, odczuwają emocje takie jak: lęk, zmartwienie, stres, żyją zawsze „na ostrzu noża". Określane są one jako podmioty typu A, ryzykujące zawał serca.

Osoby żyjące głównie teraźniejszością są spokojniejsze i potrafią docenić każdy moment życia, szczególnie momenty piękne. Co oznacza życie chwilą obecną, życie „tu i teraz"? Oznacza to przeżywanie doświadczenia w chwili, w której ma ono miejsce, czyli na przykład dopóki jemy, doceniamy smak jedzenia, nie myśląc o tym, co wydarzyło się rano ani o tym, co trzeba będzie zrobić po południu. Zbyt dużo osób, zagubionych we wspominaniu przeszłości lub w zamartwianiu się przyszłością, w przeżytych zdarzeniach lub w tych, które muszą się jeszcze wydarzyć, nie żyje teraźniejszością. Nie przez przypadek, Anthony De Mello napisał: „Życie jest czymś, co przydarza się nam w czasie, kiedy jesteśmy zajęci planowaniem innych rzeczy". Wszystko to nie oznacza oczywiście, że nie możemy myśleć o przeszłości, czy że nie możemy planować przyszłości, ale powinno się wyciągać wnioski z minionych wydarzeń, planować w sposób elastyczny przyszłość, żyjąc częściej i bardziej intensywnie „tu i teraz".

Innym, niezwykle ważnym elementem jest przyjęcie postawy nie oceniającej. Wydaje się to proste, jednak z wychowaniem otrzymaliśmy przyzwyczajenie do ciągłego wydawania osądów w stylu: piękny, brzydki, właściwy lub niewłaściwy, dobry lub zły w stosunku do każdego doświadczenia, sytuacji życiowej czy poznanej osoby. Nie istnieje neutralność. Często wystawia się oceny względem innych nie mając odpowiedniej ilości informacji i popełniając w ten sposób duże błędy. Chciałabym zatrzymać się chwilę nad tym aspektem. Osąd, zwany również szufladkowaniem, to prawdziwe wypaczenie poznawcze, czyli błędny sposób myślenia będący wynikiem życia w określonej kulturze i wychowania. Żyjemy w społeczeństwie, w którym króluje szybkość, zadania do wykonania, osąd i krytyka. Wszyscy krytykują i wszyscy boją się być skrytykowani przez innych, co z kolei staje się ogromnym źródłem stresu. Skupmy się jednak teraz na trzech aspektach osądu.

Pierwszy aspekt osądu to osąd względem innych. Gdy poznajemy jakąś osobę, wyrabiamy sobie o niej automatycznie jakieś zdanie i od tej chwili, jeżeli dana osoba wywarła na nas dobre wrażenie, będziemy zwracać uwagę jedynie na jej pozytywne cechy, jeżeli natomiast nie wywarła na nas dobrego wrażenia, skupimy się automatycznie na jej negatywnych cechach. Zjawisko to jest naprawdę destruktywne w środowiskach pracy. Ponadto, sympatia i antypatia są wzajemne. Wystarczyłoby tak niewiele, wystarczyłoby skupić się na zaletach kolegi czy koleżanki z pracy (wszyscy mamy jakieś zalety) i powiedzieć jakiś szczery komplement, słowo uznania czy coś w tym rodzaju, a relacje poprawiłyby się, co wszystkim wyszłoby na dobre. Innym negatywnym aspektem jest myśląc, że dana osoba jest uczciwa i sympatyczna, tworzymy sobie schemat, w wyniku którego od tej chwili będziemy ignorować sygnały nie przystające do naszego o tej osobie wyobrażenia. Ileż to osób nas rozczarowało, okazując się innymi niż myśleliśmy? Lepiej jest więc nie stawać się niewolnikami osądów i uprzedzeń, ale pozostać otwartymi na każdy docierający do nas sygnał, abyśmy mogli lepiej poznać, z kim tak naprawdę mamy do czynienia.

 

Drugim aspektem osądu jest: jeżeli wydajemy osądy, skupiamy się jedynie na powierzchownej stronie relacji. Na przykład, jeżeli nasz przyjaciel się spóźnia, a my szufladkujemy go jako egoistę, znaczy, że wcale nie rozumiemy, jaki on jest.

Aby go zrozumieć, muszę zadać sobie pytanie: „Dlaczego zawsze się spóźnia?". Mogę następnie postawić kilka hipotez i próbować później zweryfikować, która z nich jest tą właściwą. W ten sposób lepiej zrozumiem jego osobowość.

Pamiętam przypadek pewnego rodzica, który skonsultował się ze mną w sprawie swego dwunastoletniego syna, który wykradał mu pieniądze z portfela. Ojciec oceniał syna jako złodzieja. Po właściwej ocenie sytuacji, zdał sobie on jednak sprawę z tego, że postępowanie syna było sposobem zwrócenia na siebie uwagi po narodzinach braciszka.

Trzeci aspekt osądu polega na ocenianiu swojego życia w kategoriach szczęścia lub nieszczęścia. Gdy zdarza się komuś jakaś sytuacja negatywna, osoba ta popada w desperację, wścieka się na los, na Boga... Tak naprawdę jednak, podobnie jak nie można oceniać książki, dopóki nie skończymy jej czytać, tak też nie można wystawiać ocen swojemu życiu, dopóki całego go nie przeżyjemy. W moim osobistym doświadczeniu, z bardzo negatywnego wydarzenia, rozczarowania ze strony bardzo bliskiej przyjaciółki, dzięki serii wydarzeń, które miały miejsce w wyniku tego zdarzenia, poznałam niezwykłą osobę — mojego męża.

Wracając do definicji pojęcia uważności, świadomość tę można rozwinąć w następujący sposób:

— Zacząć zwracać uwagę na każdą chwilę naszego życia, koncentrując się na tym, co robi się w danym momencie;

— Nauczyć się relaksować, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku od stresu, pośpiechu, pracy, zadań, o czym wspomnieliśmy już we wcześniejszym rozdziale;

— Poprawić jakość swojego życia, ucząc się „mieć się bardziej na sercu" i pozwalając sobie na czas dla siebie i na robienie tego, co nam sprawia przyjemność, bez poczucia winy. Pamiętajmy o tym, że aby osiągnąć lepsze rezultaty w pracy, w nauce, w relacjach z innymi osobami mamy obowiązek poświęcić sobie samym trochę czasu.

Istnieje bardzo proste ćwiczenie, którego nauczyła mnie doktor Antonella Montano — dyrektorka Instytutu Becka zajmującego się terapią kognitywną, z siedzibą w Rzymie — które jasno wykazuje, jak nie skupiamy się na „tu i teraz". Wystarczy wziąć do ręki cukierek, włożyć go do ust i skoncentrować się, aby jak najdokładniej go opisać. Na przykład, jest delikatny, ciągnący, gładki, słodki, świeży, miękki, przykleja się do podniebienia...

W ten sposób możemy zdać sobie sprawę z faktu, jak wieloma rzeczami zajmujemy się myśląc o czymś innym. Mamy tu do czynienia z „nieświadomością", zwaną również „automatycznym pilotem".

Na tym etapie, któryś z czytelników mógłby stwierdzić, że: „Nie można przecież zwracać uwagi na wszystko, bo można by zwariować!". W pełni zgadzam się z tymi, którzy tak właśnie myślą, jednak prawdą jest również, że podczas gdy z jednej strony, automatyzm pozwala nam się skoncentrować na tym, co w danym momencie bardziej nas interesuje — mogę na przykład prowadzić samochód i słuchać muzyki — z drugiej strony sprawia, że ryzykujemy włączenie automatycznego pilota tak długo, jak doświadczamy przyjemnych chwil, jedząc, podziwiając jakiś piękny pejzaż, ciesząc się małżeńską intymnością...

Podsumowując, istnieją dwa wzorce umysłowe: działanie i bycie.

Pierwszego wzorca, w dzisiejszym społeczeństwie, uczymy się bardzo szybko. Obejmuje on cele, które należy osiągnąć, aby być wydajnymi, na czasie, i aby zdobyć akceptację innych osób. Drugi wzorzec to bycie, dzięki któremu jednostka uczy się poświęcać czas również samej sobie, zwalniając tempo tam, gdzie to możliwe, ucząc się zachowywania spokoju i akceptowania faktów i osób takimi, jakimi są, dostrzegając równocześnie zależność wszystkich rzeczy. Jeden wzorzec nie musi wcale wykluczać drugiego — najważniejsze jest, aby nauczyć się doświadczać ich obu. W ten sposób, stres, który w nieunikniony sposób narasta w ciągu dnia, znajdzie drogę ujścia, a co za tym idzie, dana osoba będzie mogła odzyskać dobre samopoczucie.

Zanim przejdę do następnej części, chciałabym wytłumaczyć pojęcie zależności na przykładzie. Paolo miał stresujący dzień w pracy — został zbombardowany tysiącem telefonów, pilnych zadań, jeden z kolegów niegrzecznie go potraktował. Wraca do domu podenerwowany i podczas kolacji wyładowuje się na żonie, rozpoczynając kłótnię z powodu jakiejś banalnej kwestii. W rodzinie tworzy się bardzo napięta atmosfera. Zona odbiera telefon, w którym jej mama prosi ją o przysługę. Nie jest ona jednak w stanie jej wysłuchać i szorstko kończy rozmowę. Jej mamie robi się bardzo przykro i wyładowuje się na swoim mężu, który z kolei wypija o jeden kieliszek za dużo, aby dać upust napięciu. Zona Paolo ma też mniej cierpliwości w stosunku do dzieci, które się denerwują i zaczynają kłócić między sobą. Dzięki temu prostemu przykładowi, łatwo jest nam zrozumieć, w jaki sposób napięcie jednej osoby przenosi się na osoby, z którymi ma ona kontakt. Odwrotnie, osoba, która jest w stanie rozładować stres, jest w stanie zachować dobry humor i zarazić nim innych.

Aby osiągnąć spokój i dobre samopoczucie ważne jest przyswojenie sobie jakiejś techniki relaksacyjnej, stosowanie jej regularnie i nauczenie się innego sposobu podchodzenia do życia. Zacznijmy od zrelaksowania się.

 

Umiejętność relaksowania się jest jednym z podstawowych warunków rozładowania stresu. Jego celem jest oczyszczenie umysłu, który moglibyśmy porównać do filiżanki pełnej mętnej wody, ponieważ często nasz umysł jest pełen natrętnych myśli, które pojawiają się tam wbrew naszej woli. Jak wielu osobom zdarzyło się roztrząsać jakieś wydarzenie, bądź jakąś silnie zakorzenioną ideę, nie będąc w stanie pozbyć się jej z głowy? To wszystko wywołuje stres i napięcie nerwowe, i nieuchronnie wpływa na nasz humor.

To myśli, a nie sytuacje determinują nasze stany ducha i w konsekwencji również nasze działania. Wyjaśnijmy to za pomocą przykładu.

Carla i Laura zaplanowały coś na niedzielę. Niestety pogoda jest brzydka i podczas gdy Carla myśli otym, jak to los się na nią zawziął, denerwuje się i psuje sobie cały dzień, rozciągając napięcie na tych wszystkich, z którymi się styka — patrz zależność, o której wcześniej powiedzieliśmy — Laura zastanawia się nad alternatywnym sposobem spędzenia czasu i udaje się jej mimo wszystko spędzić przyjemną niedzielę.

Tak więc, to nie tyle okoliczności determinują nasze szczęście, bądź nieszczęście, ale bardziej sposób, w jaki te okoliczności interpretujemy. Nad tym ważnym zagadnieniem skupiłam się w mojej książce zatytułowanej Jak myśleć pozytywnie? (Salwator, Kraków, 2007). W powyższej pracy, wyszczególniłam aż czterdzieści osiem, przekazywanych nam wraz z wychowaniem, błędnych sposobów myślenia, które wpływają na nasze życie.

Kilku uczonych, po porównaniu ludów różnych kultur stwierdziło, że zjawiska takie jak lęk, depresja, fobie, obsesje i stres są charakterystyczne dla zachodnich kultur, podczas gdy kultury wschodnie, mimo iż mniej zamożne, nie wykształcają podobnych zjawisk. Nasza rzeczywistość, oczywiście bardzo różni się od rzeczywistości innych kultur, również klimat, w którym żyjemy jest inny, jednak możliwe jest przyswojenie sobie sposobów myślenia bardziej odpowiednich dla zdrowego życia, w którym można chociaż zmniejszyć poziom stresu na rzecz lepszego samopoczucia psychofizycznego.

Jeżeli więc, wracając do naszego przykładu, nasz umysł jest jak filiżanka pełna mętnej wody, relaks sprawia, iż staje się on czysty i wolny.

Ważne jest jednak, aby mieć pogodne nastawienie do relaksu, w przeciwnym razie może się on stać kolejnym źródłem stresu. Właściwe podejście to bycie sceptycznym, ale otwartym, na wzór zaczynającego jakiś eksperyment naukowca.

Wyjaśnijmy lepiej tę kwestię. Jeżeli ktoś zaczyna technikę relaksacyjną myśląc: „I tak się nie zrelaksuję", lub: „Muszę się absolutnie zrelaksować", bardzo prawdopodobne, że nie da rady, i że stanie się jeszcze bardziej podenerwowany.

Właściwym podejściem jest uczenie się robienia danych rzeczy niezależnie od końcowego rezultatu, bezinteresownie.

Ważne jest, aby:

— wybrać właściwe miejsce, możliwie jak najspokojniejsze, w którym można pobyć samemu. Z całą pewnością, osoby próbujące się zrelaksować w salonie, przy włączonym telewizorze, będą miały z tym duże trudności.

— Wybrać konkretny moment w ciągu dnia, na przykład rano zaraz po wstaniu z łóżka, albo po obiedzie, przed kolacją, przed pójściem spać. Ważne byłoby trzymanie się ustalonej pory, ponieważ nasz umysł łatwo daje się uwarunkować i lepiej nastawiłby się wtedy na relaks. Nasz organizm podporządkowuje się rytmom posiłków, spania. Ten moment stałby się kolejnym ważnym punktem naszego dnia.

— Wyznaczyć określony przedział czasowy, ponieważ to, co robimy w pośpiechu wcale nas nie relaksuje... a co dopiero próba pośpiesznego zrelaksowania się! Jeżeli przeznaczymy na to pół godziny, na ten czas wyłączmy telefon komórkowy i zajmijmy się samym sobą. Jeżeli będziemy się trzymali stałych pór, również znające nas osoby nauczą się szanować nasz codzienny rytm.

— Włożyć w to działanie stałe zaangażowanie. Innymi słowy, relaks powinien stać się stylem życia, który będzie nam zawsze towarzyszył. Nie otrzymuje się żadnych rezultatów angażując się jedynie „kawałkami" w dowolną sprawę, a co dopiero w relaksowanie się.

— Każda osoba powinna wybrać taką technikę, która najbardziej jej odpowiada, i która najlepiej pasuje do jej osobowości.

Zanim skupimy się na konkretnych technikach relaksacyjnych chciałabym wspomnieć o kilku problemach, które mogą się pojawić podczas relaksowania się.

Przede wszystkim, fizyczna niewygoda. Przy niektórych procedurach, jak na przykład body scan, możliwe jest odczuwanie niewygody związanej z pozycją, która to niewygoda zostaje jednak szybko przezwyciężona.

Innym, jeszcze częstszym, problemem są natrętne myśli, czyli to roztrząsanie, o którym już wcześniej wspominałam, a którego nie jest się w stanie wyrzucić z umysłu — im bardziej się człowiek stara, tym mniej mu to wychodzi. Pamiętajmy o tym, że nie możemy kontrolować własnych myśli, ponieważ są one wolne. Ktoś może się ze mną nie zgodzić: „Ale gdy myślę na przykład o zrobieniu komuś krzywdy, czuję się później okropnie". Oczywiście, ale w takich sytuacjach czujemy się okropnie, ponieważ boimy się dopuścić danego czynu. A pomiędzy myślą a czynem musi zaistnieć jeszcze akt woli. W każdym z nas, umysł tworzy całą serię absurdalnych myśli, których ogromnie się wstydzimy, nawet jeżeli nikt nie ma odwagi się do tego przyznać. Wszyscy posiadamy część „dobrą" i „złą", tworzymy myśli pozytywne i negatywne, często agresywne, względem nas samych i względem innych. Jednak myśl, jak już wcześniej napisałam, jest wolna i nie można nią kierować. Chcąc posłużyć się metaforą, moglibyśmy powiedzieć, że umysł jest niebem, a myśli są chmurami. Chmury nie są niebem, i w ten sam sposób, my nie jesteśmy naszymi myślami. Me trzeba się im przeciwstawiać, wystarczy pozwolić im przepłynąć, tak jak wtedy, gdy zatrzymujemy się, aby patrzeć na szybko przebiegające po niebie chmury.

Innym problemem może być znudzenie, które pojawia się, gdy robimy zawsze te same rzeczy. Można je jednak łatwo przezwyciężyć dzięki korzyściom, jakich relaks dostarcza nam zarówno na poziomie fizycznym, jak i na poziomie psychicznym. Uzyskiwane w ten sposób dobre samopoczucie jest nieocenione. Z drugiej strony, jak wiele innych nudnych rzeczy robimy w ciągu dnia?

Na zakończenie, chciałabym teraz przedstawić kilka rodzajów relaksowania się.

— Relaks progresywny Jacobsona.

— Relaks hipnotyczny.

— Metoda Silvy.

— Trening autogenny.

— Joga.

— Medytacja.

— Body scan.

— Relaks podprogowy.

Dwa pierwsze rodzaje relaksowania się, relaks progresywny, jak i ten hipnotyczny, opierają się na założeniu, że lękowi i stresowi towarzyszy napięcie mięśniowe. Wszystkim się na pewno przytrafiło, na przykład, zaciskać szczęki w stresujących sytuacjach, co pociągało później za sobą ból mięśniowy lub wręcz ból głowy. Jeżeli dana osoba uczy się zaciskać i rozluźniać poszczególne partie mięśniowe, zwracając uwagę na odczucia fizyczne, nauczy się rozpoznawać napięcie i w konsekwencji rozluźniać napięte mięśnie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak zachować zdrowie i młodość
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.