Nie musisz się spieszyć, bo dużo ważniejsza jest świadomość kierunku
W którym momencie, zwłaszcza gdy pojawiają się w nas silne emocje, warto podejmować decyzje? Porównuję często emocje do fal – przypływają, rosną, osiągają szczyt i… opadają. Ale jak to w ogóle zrozumieć od strony psychologicznej, od strony terapii schematów? Jak to się ma do trybów, które się w nas włączają? – pyta Anna Mochnaczewska w książce „102 lekcje na życie”.
Kiedy emocje w nas narastają i robi się naprawdę intensywnie, to bardzo często wchodzimy w tryb dziecięcy. Może to być tryb rozzłoszczonego dziecka, tryb smutnego dziecka, tryb zalęknionego dziecka.
W tym stanie widzimy świat przez pryzmat schematów, które ukształtowały się bardzo dawno temu. To wpływa na sposób postrzegania rzeczywistości, naszych potrzeb, ludzi dookoła. I to jest moment, w którym podejmowanie decyzji może nas poprowadzić w zupełnie innym kierunku, niż chcielibyśmy. Dopiero kiedy nazwiemy emocje – zatrzymamy się, zastanowimy, skąd się one biorą, zauważymy potrzeby, które się za nimi kryją – i damy sobie chwilę, żeby ciało się uspokoiło, a nasz mozg wrócił do bardziej klarownego myślenia, wtedy dopiero mamy szansę wejść w tryb zdrowego dorosłego. I to właśnie będzie odpowiedni czas, kiedy warto będzie podejmować decyzje. Nie dlatego, że emocje są złe, ale dlatego, że wtedy decyzję podejmujemy w zgodzie ze sobą, a nie przez pryzmat uruchomionych schematów.
Widzę coś, co bardzo mi się podoba. Jest piękne. Kosztuje sporo. I nagle pojawia się fala ekscytacji: „Muszę to mieć! Teraz! To będzie cudowne!. Jeśli w tym stanie to kupię – bardzo możliwe, że za chwilę poczuję zawód. Bo to będzie decyzja pod wpływem emocji, a nie rzeczywistej potrzeby. Ale jeśli dam sobie czas, zatrzymam się, zastanowię, dlaczego chcę to kupić, oraz pomyślę nad zakupem, gdy ekscytacja opadnie, i nadal zdecyduję się na ten zakup, to ta decyzja będzie dużo bardziej satysfakcjonująca. I dużo bardziej w zgodzie z samym sobą.
Tutaj chodzi więc o to, żeby nie unikać emocji. Chodzi o to, by nie dawać im kierownicy w momencie podejmowania ważnych decyzji. Bo wtedy zamiast działać z poziomu „zdrowego dorosłego”, działamy z poziomu dziecięcego impulsu. I często robimy coś, czego za chwilę żałujemy. Więc jeśli czujesz, że emocje rosną – zatrzymaj się. Oddychaj. Nazwij to, co czujesz. Zastanów się, czego naprawdę potrzebujesz. A później – kiedy fala opadnie – zdecyduj.
Nie musisz się spieszyć, bo dużo ważniejsza jest świadomość kierunku, w którym podążasz, niż to, w jakim tempie tam dotrzesz. A jeśli poznasz ten kierunek, gwarantuję ci, że prędzej czy później znajdziesz się w tym miejscu, w którym chcesz. Ważne jest tylko, żeby robić rzeczy w swoim czasie.
Żyjemy w czasach, w których nieodzowne jest porównywanie się z innymi. Rodzi to, niestety, presję, presja rodzi napięcie, a napięcie nas pogania i nie zawsze przez to możemy spieszyć się w tym kierunku, w którym rzeczywiście chcemy iść. Kiedy więc poczujesz taką presję, na przykład złapiesz się na tym, że się z kimś porównujesz, zastanów się, czy to aby na pewno twój kierunek. A jeżeli tak, to daj sobie prawo do własnego tempa, do własnych kroków. Życie to nie wyścig, a każdy z nas ma swoją indywidualną drogę.
* * *
Anna Mochnaczewska – to autorka książki „Nawyki zamiast cudów”, psycholożka, psychoterapeutka i influencerka. Prowadzi terapię schematu i psychoterapię poznawczo‑behawioralną. Prywatnie mama, żona, opiekunka dwóch psów i dwóch kotów, a przede wszystkim ciekawa życia i ludzi kobieta.
Skomentuj artykuł