Ojciec Pio "podróżował" po świecie. Co dokładnie wiemy o jego darze bilokacji?

Św. Ojciec Pio (fot. domena publiczna / commons.wikimedia.org / Canva.com)
Renzo Allegri

Ojciec Pio „prawie nigdy nie spał” – twierdzili wszyscy jego najbliżsi przyjaciele. Wieczorem, kiedy każdy normalny człowiek kładł się do łóżka, by odpocząć po trudach dnia, on rozpoczynał nowy „dzień” pracy. Godziny nocne wykorzystywał na modlitwę i swe „podróże” po świecie. Tak – „podróżował”. Poprzez bilokację docierał bowiem do najprzeróżniejszych miejsc na globie ziemskim, by spotkać się z osobami, które potrzebowały pocieszenia i wsparcia duchowego – pisze Renzo Allegri w książce „Cuda Ojca Pio”, której fragment publikujemy.

Termin „bilokacja” oznacza pojawianie się jednej osoby w kilku miejscach równocześnie. Rzecz niełatwa do przyjęcia, dla wielu z nas po prostu absurdalna – coś przynależnego jedynie do świata fantazji. A przecież przypadki bilokacji znane są już od wieków. Zjawisko to składa się na doświadczenia duchowe wszystkich najstarszych kultur. Co prawda, mamy tu do czynienia z doświadczeniem graniczącym z nierealnością, niemniej jednak nie może ono być negowane tylko dlatego, że umyka kontroli naszego rozumu. W przypadku Ojca Pio bilokacje powtarzały się bardzo często i niektóre z nich udokumentowane zostały w zdumiewająco dokładny sposób.

Wśród dokumentów, którymi posłużyłem się w pisaniu tej książki, jeden uważam za niezmiernie cenny. Jest to około dwudziestu kartek wypełnionych linijkami gęstego pisma, które dostałem od Angela Battistiego na krótko przed jego śmiercią. Angelo Battisti był wielkim przyjacielem Ojca Pio. Poznał go w 1940 roku i niedługo potem stał się jego synem duchowym. Do San Giovanni Rotondo przyjeżdżał często i za każdym razem udawało mu się rozmawiać z Ojcem Pio oraz służyć mu do Mszy św., co było przywilejem nielicznych.

Będąc w tak uprzywilejowanej sytuacji, miał wiele okazji, by poznać najskrytsze tajemnice Stygmatyka. Często odwiedzał go w jego celi i przez długie godziny pozostawał przy nim. Mógł „podglądać” go w czasie modlitwy czy też w czasie jego rozmów z niewidzialnymi osobami. Mógł przypatrywać się mu, kiedy podejmował ważne decyzje. Mógł też „zmierzyć”, przekonać się osobiście, jak wielkie były charyzmaty jego świętości. Battisti był szczerym, dobrym człowiekiem, tylko że z natury dość ciekawskim. Czasami zwracał się do Ojca Pio z pytaniami z pozoru niedyskretnymi, lecz w rzeczywistości podyktowanymi chęcią poznania i – być może – poświadczenia owej tajemnicy, w którą został włączony. Ojciec Pio rzadko pozostawiał owe pytania bez odpowiedzi, udzielając Battistiemu informacji, które zdradzają, w jak nieznanym dla nas świecie ów skromny kapucyn poruszał się.

W tym czasie pisałem moją pierwszą książkę o Ojcu Pio i szukałem Battistiego, gdyż wiedziałem, że może on być niezrównanym świadkiem. Naszemu spotkaniu zawsze coś stało na przeszkodzie, rozliczne i przedziwne powody, toteż w końcu z mojego pierwotnego zamiaru zrezygnowałem. Minęło kilka miesięcy, i oto zadzwonił do mnie sam Battisti z prośbą o jak najszybszy przyjazd do niego, do Rzymu. Chciał się ze mną koniecznie rozmówić. Pojechałem do niego. Spędziliśmy na rozmowie sporo czasu. Na pożegnanie wręczył mi pokaźną teczkę. „Jest tu wszystko, co chciałem i powinienem był Panu powiedzieć” – wyjaśnił. W teczce znalazłem nadzwyczajne wręcz dokumenty, a głównie dokładny zapis odpowiedzi Ojca Pio na pytania, które Battisti zadawał mu od czasu do czasu na temat tajemnic jego życia.

Niektóre z tych odpowiedzi odnoszą się do bilokacji i mają bezcenną wartość, gdyż wyjawiają, co Ojciec Pio wiedział i sądził o zjawisku, którego był żywym przykładem. „Pewnego wieczoru – zapisał Battisti w swych cennych notatkach – Ojciec Pio powiedział mi: «Odpocznij, bo jesteś zmęczony». Spojrzałem na Ojca Pio i zauważyłem, że na jego twarzy malowało się większe niż zazwyczaj cierpienie, toteż odparłem: «To Ojciec powinien wypocząć. My Ojca potrzebujemy». «Dla mnie – odrzekł – zaczyna się teraz nowy dzień. Wystarczy, jeśli śpię siedem godzin w roku». Zdumiały mnie te słowa. «Ojciec chciał chyba powiedzieć: sześć, siedem godzin dziennie?». On zaś na to, spojrzawszy mi prosto w oczy: «Powiedziałem ci wyraźnie: w roku. Czy nigdy mnie nie rozumiesz, gdy do ciebie mówię?». Dla niego zaczynał się dzień bilokacji. Udawał się tam, gdzie posyłał go Pan. Spytałem go: «Ojcze, w czasie bilokacji Ojciec wie, gdzie, do kogo i w jakiej sprawie przemieszcza się?». «Pewnie, że wiem». «Czy mógłbym towarzyszyć Ojcu jako pomocnik?». «Nie, synu mój. Muszę podróżować sam. Czasami towarzyszy mi św. Franciszek z Asyżu lub św. Antoni Padewski». «A przecież któregoś wieczoru razem z Henrykiem byliśmy przy Ojcu, kiedy Ojciec położył się spać i od razu zasnął». «Nie chciałem was wtedy wypraszać z mej celi. Jak tylko zobaczyliście, że śpię, wyszliście, a ja wtedy zabrałem się do wypełniania mych obowiązków»”. Jest to szokujące świadectwo. Zapisane nadzwyczaj prostym językiem, uchyla rąbka tajemnicy, którą otoczone było jedno z najdziwniejszych i najbardziej złożonych zjawisk w mistyce i w życiu Ojca Pio – jego podróże w „bilokacji”.

Jak już powiedziałem wcześniej, termin „bilokacja” oznacza stan, w którym dana osoba znajduje się równocześnie w dwóch różnych miejscach. Po raz pierwszy użyty został w hagiografii katolickiej w odniesieniu do licznych przypadków „podróży poza własne ciało”, odnotowanych w życiu świętych i mistyków. „Jest to jedno z najbardziej zaskakujących zjawisk w mistyce i jedno z najtrudniejszych do wyjaśnienia, jeśli nie chce się zaliczyć go do cudów” – stwierdza teolog Royo Marin. Badali je również tacy naukowcy, jak Cesare Lombroso, Gabriele Delanne, Enrico Durville czy dr Mattiesen. Przedmiotem swych badań uczyniła je ostatnio parapsychologia. Ważne studia w tym zakresie prowadził Ernesto Bozzano z Genui. Parapsychologowie zajmują się całym szeregiem zjawisk o złożonej naturze, podobnych do bilokacji; przedstawiają się one w różny sposób i dają początek wielu innym zjawiskom, zwanym przez parapsychologów „doświadczeniami pozacielesnymi”, „doświadczeniami pozasomatycznymi” bądź „projekcjami gwiezdnymi”.

Maria Pompilio, córka duchowa Ojca Pio, zebrała wiele przypadków związanych z jego bilokacjami. Któregoś wieczoru jej brat Nicola modląc się zasnął. Wtem ktoś nagle wymierzył mu siarczysty policzek. Zdało mu się, że ręka karciciela ubrana była w półrękawiczkę. Od razu więc pomyślał o Ojcu Pio, toteż następnego dnia zapytał go o to. W odpowiedzi usłyszał: „Tak właśnie odgania się sen w czasie modlitwy”.

Maria Pompilio była też świadkiem następującego zdarzenia. Pewnego dnia do zakrystii, gdzie Ojciec Pio zawsze rozbierał się z szat liturgicznych po odprawieniu Mszy św., wszedł jakiś mężczyzna i bacznie przyjrzawszy się zakonnikowi, rzekł: „Tak, to on, nie mylę się”. Zbliżywszy się do Ojca Pio, upadł na kolana i płacząc powtarzał: „Ojcze, dziękuję za uratowanie mi życia”. Mężczyzna opowiedział potem Marii Pompilio tę oto historię: „W czasie wojny byłem kapitanem piechoty i któregoś dnia na polu bitwy, kiedy wokół wrzała straszliwa walka, ujrzałem niedaleko od siebie jakiegoś zakonnika, bladego, z bardzo wyrazistymi oczyma. Nie miał na sobie munduru kapelana wojskowego, lecz ubrany był w zwykły habit zakonny. Skinął na mnie i powiedział: «Panie kapitanie, niech pan odejdzie czym prędzej z miejsca, na którym pan teraz jest, i stanie tu, koło mnie». Skierowałem się ku niemu i zanim jeszcze zdążyłem doń podejść, w miejsce, gdzie wcześniej stałem, uderzył granat pozostawiając po wybuchu ogromny lej. Odwróciłem wzrok ku braciszkowi, ale nie było po nim śladu”.

DEON.PL POLECA

 

 

Fragment pochodzi z książki "Cuda Ojca Pio" (wyd. WAM, 2015)

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ojciec Pio "podróżował" po świecie. Co dokładnie wiemy o jego darze bilokacji?
Komentarze (3)
TM
~Tak myślę
24 września 2025, 21:52
A wszystko zaczyna się od wiary... Bezgranicznego zaufania Panu Bogu. I bez tego - nicziewo nie razbiereiosz!
TT
~Teribelka Teribelka
23 września 2025, 14:23
W sumie to jest proste: takie osoby jak o. Pio, czy s. Faustyna były zjednoczone z Bogiem, a Bóg jest ponad czasem (i w nim i poza nim). To Pan Bóg był ich "środkiem komunikacji" :). św. s. Faustyna np. widziała swoją kanonizację, że była połączona uroczystość w Łagiewnikach i w Rzymie - i tak po kilkudziesięciu latach faktycznie było.
WT
~Wojtek T.
24 września 2025, 21:01
fajny wniosek i sensowny. W Bogu można by zobaczyć całą czasoprzestrzeń - przeszłość, przyszłość i cały Wszechświat...