Drogie zabawki? NIE! Mamy lepszy pomysł!
Czy dziecko potrzebuje drogich zabawek, aby się świetnie bawić? Ale gdzie tam. Wystarczy odrobina fantazji, dobre towarzystwo i czasami coś jeszcze. Może tym razem kamienie?
Niewątpliwą zaletą kamieni jest to, że są wszędzie. Jeśli ich nie ma tam gdzie jesteśmy, to znaczy, że źle szukaliśmy. Czy spędzamy wakacje na tropikalnej wyspie, na wsi u babci czy na naszym podwórku, zawsze znajdzie się jakiś poręczny kawałek skały. Zabawy przy jego udziale udadzą się nie tylko latem, przyniosą też wiele radości o każdej innej porze roku, przy czym będą bardzo się od siebie różniły, tak jak wiosna od zimy.
Póki jest gorąco a my znajdujemy się nad rzeczką lub jeziorem, możemy użyć lokalnych otoczaków do zabaw budowlanych. Część z nich podmuruje piaskowy zamek, inne wzmocnią akwedukt lub utworzą flanki. Dla ochłody skonstruujemy igloo, dla nawodnienia - całkiem skuteczną tamę. Plażowe konstrukcje przyjmują rozmaite kształty. W Juracie czy Dąbkach spotkamy różne Piaskoludki i Piaskopieski. Wszędzie tam przydadzą się nasi skalni bohaterowie, którzy ozdobią skorupę żółwia, ogon pawia lub po prostu będą świecić oczami. Już nie wspominając o tym, że są świetnymi kaczkami, wesoło podskakującymi po wodnej tafli.
Odłamki granitów i krzemieni przydadzą się również podczas podchodów w lesie. Ułożymy z nich strzałki i inne znaki - koperty, stosiki czy krzyżyki - przekazujące drugiej grupie ukryte wiadomości.
Jeśli natomiast poszukujemy zabawy stacjonarnej, ogłośmy na polanie Kamienną Olimpiadę. Oczywiście musimy poprzedzić ją przedstawieniem Zestawu Zasad Zachowania Rodzeństwa I Rodziców Przy Życiu. Podobnie jak w przypadku klasycznych zawodów możemy wprowadzić różne dyscypliny, na przykład wyścigi ze skarbem na czubku głowy czy rzuty w dal, do celu, a nawet z przeszkodami. Celem będzie nadmorski grajdołek, karkonoski głaz skalny lub kółko hula-hop zawieszone na działkowej jabłonce. Bardzo spektakularne będą osypujące się po trafieniu wieżyczki i kręgle z butelek po wodzie mineralnej. Zainteresować się nimi mogą nie tylko sportowcy, ale również miłośnicy Angry Birds. Cel - pal! I to z błogosławieństwem mamy.
O dziwo, rzucać piaskowcami i granitami można również w mieszkaniu. Niezastąpiona okazuje się tu pradawna gra w ciupy. Dla czytelników urodzonych po obradach Okrągłego Stołu spieszę z wyjaśnieniem - całe wyposażenie potrzebne do rozgrywek to pięć maleńkich kamyczków, które muszą z łatwością zmieścić się razem w dłoni. To ważny wyznacznik, bowiem w trakcie zabawy będziemy je co chwila zbierać tąże właśnie dłonią z blatu stołu. Najpierw po jednym, później po kilka, wreszcie wszystkie na raz. Brzmi to dość monotonnie, zabawa jest jednak fascynująca, gdyż ma bardzo wysokie tempo. Runda trwa tak długo, jak długo leci podrzucony do góry ostatni kamyczek, który w dodatku musimy na końcu złapać. A, i jeszcze jedna zasada - liczba zębów uczestników gry musi być stała, inaczej rodzice się gniewają i stawiają do kąta.
Skalni przyjaciele pomogą nam też w sytuacji, gdy najdzie nas ochota na planszówki. Komplet jasnych i ciemnych kamyków umożliwi nam rozegranie partyjki warcabów na planszy rozrysowanej na kartce lub chusteczce. Mając taki zestaw zabijemy też czas halmą, wilkiem i owcami oraz innymi warcabopochodnymi grami.
Użycie kamieni jako pionków jest oczywiste, mniej banalne będzie stworzenie z nich kostki. Ponieważ odpada obróbka skrawaniem, a idealnie sześcienne granity w przyrodzie nie istnieją, musimy uciec się do sposobu. Przygotujmy sześć kamyków na których namalujemy pisakiem oczka lub zapiszemy cyfry. Teraz wystarczy całość umieścić w skarpetce lub papierowej torebeczce i zacząć losowanie. Sześć oczek i cała naprzód!
Kiedy znudzą się nam gry i zabawy zamieńmy się w grupę geologów i udajmy się na poszukiwanie skarbów. Stwórzmy kolekcję okazów o różnych kształtach, kolorach lub wielkościach. Przyjrzyjmy się im dokładnie przez lupę - może znajdziemy zatopioną muszelkę lub wyjątkowo ciekawy okruch? Bardziej dociekliwi mogą zaopatrzyć się w atlas skał i minerałów. Z wielką dumą będzie można później prezentować Dziadkowi zestaw wapieni i bazaltów zamiast zwykłego worka kamlotów. Przy okazji wnuk będzie mógł mu wytłumaczyć skąd się bierze piasek oraz czym różnią się skały osadowe od magmowych. Wytrwali pasjonaci wyhodują własne kryształy z soli rozpuszczonej w wodzie. Słoik, zamocowany w nim sznureczek oraz mieszanina wody z solą pozwolą nam uzyskać tytuł Twórcy Głazów. To dopiero zaszczyt.
A co, jeśli nudzi nas geografia, z chęcią natomiast podróżujemy w czasie? Nie ma sprawy. Ze znalezionych kamieni stworzymy przykładowo prehistoryczne narzędzia. Ostry brzeg krzemienia posłuży nam za nóż, gładka powierzchnia drugiego - za deseczkę do krojenia. Po ugotowaniu szpinaku z posiekanej trawy utrzemy mąkę z ziaren znalezionych w ich kłosach. Tu przydadzą się kamienie płaskie i bardziej chropowate. Całość podgotujemy na kuchni wykonanej z polnych otoczaków. Będzie się w niej palił wyimaginowany ogień, który powstanie dzięki najprawdziwszej iskrze, samodzielnie wykrzesanej przy pomocy krzemieni.
Posuwając się dalej na osi czasu ułożymy też stosik wzorowany na egipskich piramidach lub mieście Machu Picchu. Maluchy potrenują rączki pomagając przy konstrukcji Chińskiego Muru oraz Stonehenge. Patrioci zrekonstruują zaś Palatium Mieszka I lub cieszyński kościół-rotundę, pod wezwaniem świętego Mikołaja. Pierwszy - znany dzięki wielkiemu Właścicielowi, drugi - dzięki podobiźnie umieszczonej na banknocie dwudziestozłotowym.
Kamienie nadają się również do prac plastycznych. Rzeźbienie większości z nich jest poza naszymi możliwościami, upiększymy je jednak przy pomocy kredek świecowych, pasteli olejnych, plakatówek lub - na bogato - farb akrylowych. Okleimy je bibułkami lub plasteliną. Okręcimy wełenką. Ubierzemy w pokrowiec wykonany z podartej rajstopy. Dorobimy uszy z filcu i brodę z waty. I tak dalej…
Tego typu zabawy mają u nas długą tradycję. Stworzyliśmy już między innymi kolekcję owadów, zwierzęta wodne (do umieszczenia w akwarium), podpórkę do przytrzymywania książek na półce. Ostatnio poszukiwaliśmy natomiast inspiracji w kształtach farbowanej bryłki. W efekcie otrzymaliśmy między innymi domek krasnoludków, Minionka, a nawet kultowego trampka firmy Converse. Jak się go nie da kupić, to może chociaż tą metodą…
Malowane kamienie zaprosimy też do wielu różnych zabaw. Zwierzątka umieścimy w zagrodzie, autkami pojeździmy po obramowaniu piaskownicy, lalę położymy spać w pudełku od zapałek. Przydadzą się nawet kamyki pofarbowane na jednolite kolory. Zastąpią nam niejeden plastikowy zestaw do zabaw kreatywnych. Ułożymy z nich mozaikę i zagramy w zgadywanki ("Zgaduj-zgadula co przedstawia obrazek"). Można też próbować przy ich pomocy odwzorowywać postacie, zwierzęta i przedmioty przedstawione na zdjęciach.
Przy okazji, oczywiście zupełnie niechcący, można troszkę podedukować towarzystwo. Budując megalityczny krąg utrwalimy liczenie ("Teraz podaj mi następne pięć…") i tworzenie zbiorów ("…ale tylko tych żółtych"). Budowanym pociągiem wjedziemy do krainy ciągów matematycznych ("Wagonik bały, wagonik czarny. Biały, czarny. Zgadnij, który kamień należy teraz położyć?"). Przy projektowaniu stacji kolejowej pogadamy o symetrii ("Pomyśl, czego tu brakuje?").
Kamienie z wypisanymi literkami przydadzą się za to do zabaw słownych. Maluszkowi zapiszemy na jednym z nich literkę K - teraz może ją przerysować lub ułożyć na piasku przy pomocy mniejszych kamyków. Średniakowi damy już kilka sztuk z literkami - K, A, M, Y, K, I. Ciekawe, czy powstanie z nich jakieś słowo? Można też naprodukować po kilka kamieni z każdą literą i zagrać nimi na punkty. Kto znajdzie więcej słówek, ten wygrywa. A gdyby tak zmanufakturować całe Scrabble? To dopiero byłaby zabawa.
Czy dziecko potrzebuje drogich zabawek, aby się świetnie bawić? Ale gdzie tam. Wystarczy odrobina fantazji, dobre towarzystwo i czasami coś jeszcze. A co powiecie na kawałek kory?
Skomentuj artykuł