Dziecko w kościele? Zrób razem z nim te małe kroki
Jeśli jesteś młodym rodzicem i nie wiesz już, jak sobie poradzić z małym urwisem w kościele, musisz spróbować tych rad.
Lubisz zakupy? Ja nie. Mimo to łatwo mi wyobrazić sobie taką sytuację. Wpadam do galerii handlowej. Promocja. Wszystko połowę tańsze… już mam ochotę ruszać przed siebie, gdy nagle ktoś ustawia mnie twarzą do regału i mówi: - Stop. Bądź grzeczna. Nie ruszaj się! Co czujesz? Mniej więcej tak samo czuje się małe dziecko w kościele. Ciekawe jest wszystkiego.
Kościół jest naszym domem. Możesz do niego przychodzić, kiedy chcesz. Nie tylko w niedzielę. Wybierz się z dzieckiem na zwiedzanie świątyni. Tak! Weź malucha na wycieczkę do kościoła. Twojego parafialnego. Tego, do którego chodzisz najczęściej. Obiecuję Ci, że brzdąc będzie zachwycony. Myślę, że im dziecko mniejsze, tym więcej takich wypraw powinno się zrobić. Z czasem też odwiedźcie inne świątynie. Dlaczego?
Właśnie po to, by kościelne nawy nie były dla szkraba wielką tajemnicą, którą niezwłocznie trzeba odkryć, a później spenetrować i głośnym wrzaskiem obwieścić to światu. Również dlatego, by zasiać ziarenko wiary i dać mu czas by zakiełkowało.
Pozwólmy dziecku kościół poznać, ale też, co nie mniej ważne, nauczmy go zasad panujących w Domu Ojca.
W każdym domu są zasady
Od pierwszych miesięcy życia uczysz dziecko, że nie wolno kręcić się w okolicy piekarnika. Tłumaczysz, że tu jest gorąco i można się poparzyć. Wchodzić do piwniczki wolno tylko za rękę z mamą, bo schody strome i światło kiepskie. A po kąpieli nie ma już głośny krzyków i zabawy, bo potrzebny jest odpoczynek i dziecku, i rodzicom. Tak to mniej więcej wygląda. Choć zasad tych nie spisałaś w jakimś katalogu, świetnie je znasz, stosujesz i wpajasz maluchowi każdego dnia.
Dlaczego więc z kościołem miałoby być inaczej? Czemu oczekujesz, że przyjdziesz z dzieckiem raz na tydzień na mszę świętą i ono powinno wiedzieć, jak się zachować? Ewentualnie liczysz na to, że zaśnie. Tak to nie zadziała, niestety. Zacznij wpajać zasady już dziś. To całkiem przyjemne!
Wykorzystaj spacer i wstąp do świątyni. Wybierz parafialny kościół lub jakikolwiek inny na szlaku wakacyjnej wędrówki. Uwielbiam zwiedzać kościoły z moimi dziećmi! Wstępujemy praktycznie do każdego, który napotkamy. Niezależnie, czy to mały wiejski kościółek, czy wielka katedra. Uwierzcie, że sami nie odkryjecie tylu bogactw Domu Bożego, co z dzieciakami!
Pamiętaj, że niektóre kościoły otwierane są dopiero przed mszą świętą. Wykorzystaj ten czas, ale nie zostawaj tego dnia na mszy świętej, żeby wasza wyprawa nie skończyła się płaczem ze zmęczenia.
Fantastyczna wyprawa
Poinformujcie dziecko, że wybierzecie się do domu Bozi, Boga, Ojca, czy jak tam to sobie ustaliłeś. Pamiętam pierwsze wędrówki z moim 10-cio miesięcznym Najstarszym Synem. Szliśmy wtedy “do bama". Kościół kojarzył mu się bowiem z dzwonem… który jak wiadomo robi bim-bam, co wzbudza wielkie zainteresowanie maluszków. Uwierz mi! Taki szkrab już bardzo wiele rozumie. Masz starsze dziecko. Tym lepiej… czeka Was fascynująca wyprawa. I tak mu o tym opowiadaj… tak będzie!
Cichutko wchodzimy
Nim zbliżysz się do drzwi kościoła, wyjaśnij, że w domu Ojca trzeba być cichutko. Często wprowadzając dziecko do świątyni i później spacerując przykładałam palec do ust… Gest ten bardzo się przydaje też podczas mszy świętej.
Teraz ten najbardziej ekscytujący moment! Woda święcona. Wow!
Uwierz mi! Prędko drugi raz nie wejdziesz do kościoła, nim uczciwie nie zmoczysz się po nadgarstek. Nie wiem czemu tak wielu rodziców odpuszcza dziecku taki atrakcyjny punkt wyprawy do kościoła? Przecież to jest okazja, by wspólnie uczyć się znaku krzyża… no i ta woda… mokra łapka… sami rozumiecie!
Przywitanie z Ojcem
Nim obeschnie rączka, przyklęknijcie. Tylko poczekaj… Nie zatapiaj się zaraz w modlitwie! Nie dla siebie tu dziś przyszedłeś. Więc moją formą powitania jest ciche westchnienie: “Oooooo… zobacz"! Gwarantuję, że po takim wstępie 90% dzieciaków zainteresuje się tym, co Cię tak zachwyciło. Potem zwyczajnie po kościele pospacerujcie. Zachwyć się czymś od czasu do czasu. Niech maluch wie, że i on może pokazać Ci jeśli coś go zaciekawi.
Ważna zasada zwiedzania
Przechodźcie wszędzie razem i z szacunkiem. Dziecko chce iść samo? Ok, o ile robi to godnie… nawet jeśli na czworakach. Ważne! Nie wolno biegać. Każdą próbę "wzięcia nóg za pas", przystopuj uchwyceniem dziecka za rączkę lub na rączki. Każdą próbę głośnego krzyczenia i pisków, kwituj przyłożeniem palca do ust i pokazaniem, że należy być cichutko. Moja Córcia, mając dwa latka, zobaczyła wizerunek małego Jezusa i sobie sama wytłumaczyła, że musi być cicho, bo Dzidziuś śpi.
Co oglądać?
Zobaczcie każdy fragment kościoła, wszelkie kaplice. Oglądnijcie z bliska obrazy, figury, ołtarze. Wrzućcie grosik do skrzynki. Zapalcie świecę. Roczny maluszek na "zwiedzenie" całego kościoła będzie potrzebował kilka minut, starsze dziecko zainteresuje się już relikwiarzem, świecami, gazetką parafialną i obrazkiem za 2 zł.
Z miesiąca na miesiąc poziom zainteresowania świątynią będzie rósł. I uwierz mi drogi Rodzicu, jeśli nie studiowałeś liturgiki i teologii już przy pięciolatku możesz mieć problemy z odpowiedzią na niektóre pytania. Nie przejmuj się. Dokształcisz się przy okazji. Pamiętaj jednak, by dostosowywać Twoje odpowiedzi do wieku dziecka.
Masz obawy?
Myślisz sobie, co na taką wizytę powie kościelny, miejscowy proboszcz lub siostra zakrystianka? Napiszę tylko tyle, że zwiedziliśmy setki kościołów z całą rodziną. Z naprawdę maleńkimi dzieciaczkami. Nie zdarzyło mi się ani raz, by ktokolwiek patrzył na nas nieprzychylnym okiem. Wręcz przeciwnie! Bywało, że ktoś podchodził i jeszcze pokazał jakąś ciekawostkę, otworzył “tajne" drzwi lub dał dzieciom obrazek na pamiątkę.
A może boisz się, że po takich wyprawach dziecko zapragnie już zawsze spacerować po kościele? Nie bój się! W kolejnych lekcjach zobaczysz, że maluch w mig pojmie kiedy kościół staje się miejscem celebracji. Ważne jest jedno. Nie oczekuj, że coś stanie się zaraz i natychmiast. Pamiętaj. Idziemy powolutku… małymi kroczkami!
***
Ten artykuł jest częścią cyklu "Małe kroczki" przygotowanym przez Lidię Góralewicz, autorkę bloga "Retro Matka", matkę czwórki dzieci. O co w tym cyklu chodzi? Jak pisze autorka: "zawsze chciałam włożyć gołąbka pokoju, między rodziców umęczonych liturgią z maluchem, a księżmi, którzy zastanawiają się, jak reagować na biegające po kościele brzdące".
Kolejny artykuł w następną niedzielę na DEON.pl.
Skomentuj artykuł