Spieszmy się kochać naszych ojców
Czas budowania więzi zaufania ojca z synem jest bardzo krótki: do okresu do kiedy chłopiec przekroczy próg dojrzewania i jest już pod silnym wpływem rówieśników, zbudowanie przez ojca z nim więzi. A gdy tata nie nawiąże relacji zaufania i przyjaźni z synem przed okresem dorastania, wówczas jego młodość bywa nierzadko naznaczona obojętnością czy też wrogością wobec taty.
Bywa to wrogość skryta, zamaskowana lub przeciwnie - otwarta i bez masek. Obie są destrukcyjne dla ich wzajemnej relacji. Syn i ojciec żyją wówczas obok siebie, jak dwoje obcych sobie ludzi. Kiedy do wzajemnej obojętności ojca i syna z okresu dojrzewania dołączy się ich zraniona męska duma, wówczas wzajemna niechęć utrwala się na całe lata. I nie jest to tylko wina ojców. To także często wina dorastających, a z czasem dorosłych synów.
Aby owa wzajemna niechęć ojca i syna nie utrwaliła się na dziesięciolecia, synowie muszą się spieszyć, by móc pojednać się ze swymi ojcami.
Oto dwa szczere świadectwa z książki "List do ojca".
"Miałeś, tato, 59 lat. Odszedłeś. Żal, że przez tyle lat nie otworzyłem się pierwszy. Nie powiedziałem ci, jak bardzo cię kocham. Jak bardzo chciałbym dziś z tobą pogadać. Nie potrafię się z tym pogodzić".
I drugie świadectwo. "Byłeś takim dobrym ojcem. Gdybym kiedyś mogła powiedzieć ci, jak bardzo jest mi przykro, że nie umiałam cię w porę polubić. Że widziałam tylko koniec swojego nosa i uważałam, że więcej od ciebie mi się należy. Że traktowałam cię tak obrzydliwie.
Że uważałam, że byłeś obciachowy, dlatego że potrafiłeś i miałeś odwagę być sobą, czym budziłeś szacunek i sympatię obcych, ale ja - twoja córka - się ciebie wstydziłam. I chociaż były rzeczy, z powodu których byłam z ciebie dumna, i chociaż za różne rzeczy bardzo cię szanowałam, to nigdy ci tego nie powiedziałam. Tak mi przykro.
Dopiero pół roku temu przed twoją śmiercią zaczęłam traktować cię jak człowieka, bardziej przyjaźnie się do ciebie odnosiłam, udawało nam się trochę normalnie porozmawiać... Niedawno los zmiótł cię z powierzchni ziemi i przy twoim stygnącym ciele chciałam tylko powiedzieć: przepraszam.
Wiem, że los najbardziej skrzywdził moją Matkę, zabierając jej ukochanego męża, a mnie to się chyba należało, bo i tak nie W kontekście tych dwu świadectw chciałoby się powiedzieć dorastającym i dorosłym już synom i córkom, parafrazując słowa księdza Jana Twardowskiego: "Spieszcie się kochać waszych ojców, tak szybko odchodzą".
To bardzo bolesne nieść przez dorosłe życie świadomość wewnętrznego skłócenia z własnym ojcem. Aby mężczyzna mógł patrzeć prosto i z zaufaniem w oczy swoich dzieci, zwłaszcza swoich synów, musi najpierw w ten sam sposób spojrzeć w oczy własnego ojca.
Skomentuj artykuł