Tato nie bądź taki sztywny!

(fot. capn madd matt / flickr.com)
Józef Augustyn SJ / slo

Dla mężczyzn, którzy mają trudności w wyrażaniu swoich uczuć, przebywanie z dzieckiem, słuchanie go, wspólna zabawa mogą być trudnym wyzwaniem. Trudność ta wynika najczęściej z pewnej nieumiejętności wejścia w spontaniczny kontakt z dzieckiem, w dialog z nim.

Dzieci wymagają od swych rodziców przede wszystkim stworzenia więzi uczuciowej. Ojcowie emocjonalnie sztywni stają się dla dzieci nieprzystępni, zamknięci. Dzieci ze swoją spontanicznością nie wiedzą, jak się wobec nich zachować. Ale i w takiej sytuacji - szczególnie chłopcy - usiłują nawiązać jakiś kontakt z tatą.

Dopiero po wielokrotnym przykrym doświadczeniu odrzucenia, którym czują się głęboko zranieni, zaczynają ojców unikać. Obawiają się kolejnego zranienia. Syn, którego ojciec zranił, czuje się źle w jego obecności. Jest zalękniony, skrępowany, zestresowany. Jest to jakby lustrzane odbicie lękliwej postawy ojca. Tak stopniowo tworzy się wzajemna obojętność emocjonalna między ojcem a synem.

Z czasem - szczególnie po okresie dojrzewania - może ona przeradzać się mimowolnie we wzajemną niechęć, a nawet wrogość. Raz bywa to wrogość skrywana za maską grzecznych słów i gestów, innym razem może przybierać formy otwartej, jawnej wojny pomiędzy ojcem a synem.

DEON.PL POLECA

Dla ojców emocjonalnie niedojrzałych, sztywnych, ich dzieci, zwłaszcza synowie, stają się niezwykłą szansą uczuciowego dojrzewania w dorosłym już życiu. Dzieci mogą nauczyć swych tatusiów doceniania świata ludzkich uczuć. Mogą ich przekonać, że jest on interesujący, ważny i piękny także dla mężczyzn.

Pokonanie męskiego sztywniactwa i lęku przed uczuciami wymaga jednak od ojca trudu, woli zmagania się i trochę pokory. Ojciec musi chcieć nawiązać najpierw dialog ze swym światem uczuć, a potem z własnym dzieckiem. Rozmawiając z synem - córką, winien ich traktować partnersko. Ma to być dialog równego z równym. Uczucia dziecka mają przecież tę samą ludzką wartość, co uczucia jego ojca.

Tata powinien najpierw sam stać się jak dziecko. Inaczej nie wejdzie do "królestwa", w którym ono żyje (por. Mt 18, 3). Nawiązanie kontaktu emocjonalnego z dzieckiem wymaga od ojca duchowego wysiłku i zmagania z niezdrową męską dumą.

Wysiłek ten jednak szybko wydaje owoce większej wewnętrznej wolności, spokoju i pokory. I to nie tylko pokory wobec dziecka, ale także wobec siebie i swych ludzkich ograniczeń. Widząc zaś i akceptując swoje ograniczenia, będzie w stanie dostrzegać i szanować ograniczenia innych.

Ojcowie, którzy podejmują zmagania, aby nawiązać życzliwą, szczerą i otwartą więź z dzieckiem, stają się bardziej ludzcy. Najpierw bardziej ludzcy dla siebie samych. W ten sposób dzieci ze swoją spontanicznością stają się dla swoich tatusiów nauczycielami wewnętrznej wolności, prostoty, bezpośredniości. Uczą ich większej swobody w relacjach z innymi. Codzienne spędzanie czasu z dzieckiem nie musi być dla ojca ciężarem, jeżeli potrafi on wewnętrznie rozluźnić się, dostosować do sytuacji dziecka i nawiązać z nim więź uczuciową.

Dla wielu mężczyzn, którzy podejmują wysiłek nawiązania kontaktu ze swymi pociechami, czas spędzony z nimi staje się źródłem prawdziwej radości życia. Staje się też dobrym wypoczynkiem. Ojciec może w jakiś sposób uaktywnić w sobie małego chłopca, który "drzemie" gdzieś na dnie duszy każdego dorosłego mężczyzny. Ojciec nie staje się przez to bynajmniej infantylny.

Siedmioletni Robert mówi: "Najwspanialszymi chwilami są dla mnie te, kiedy mój tata bawi się ze mną tak, jak bawił się, gdy on sam był chłopcem". Każdy syn daje swojemu ojcu okazję na ukończenie jego własnego dzieciństwa. To niezwykła szansa. Ojciec powinien ją wykorzystać. Codzienny czas spędzany z dziećmi w atmosferze życzliwości, otwartości i swobody jest jednym z najważniejszych kryteriów dojrzałego ojcostwa.
Czas ofiarowany dzieciom jest też jednym z najpiękniejszych darów ojcostwa.

Wiecej w książce: Kochaj mnie tato - Józef Augustyn SJ

***

KOCHAJ MNIE TATO! - Józef Augustyn SJ

Jest to zbiór kilkunastu medytacji poświęconych ojcostwu. Stanowią one zachętę dla ojców, aby w swym zapracowaniu i pogoni za sukcesem docenili swoją najważniejszą życiową rolę - bycia tatą. Autor odwołując się do bogatego doświadczenia duszpasterskiego i psychologicznego, przekazuje wiele cennych uwag o relacjach ojca do dzieci, ze szczególnym uwzględnieniem relacji taty do syna. To ojciec bowiem jest zasadniczym punktem odniesienia dla męskiej tożsamości chłopców.

Autor uwzględnia w rozważaniach także inne odniesienia i więzi rodzinne. Jest bowiem świadom, że fundament ojcostwa stanowi wzajemna miłość i oddanie męża i żony, ojca i matki. Medytacje, choć skierowane najpierw do ojców, są cenną podpowiedzią dla żon, w jaki sposób mogą one pomóc swym mężom lepiej pełnić rolę ojca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tato nie bądź taki sztywny!
Komentarze (12)
C
córka
23 maja 2012, 21:35
 cóż, córki też czują się zalęknione, zestresowane, skrępowane i unikają ojca-sztywniaka. Trudno jest taką relację odbudować, zwłaszcza, jeśli stara się tylko 1 strona..
Z
zax
22 maja 2012, 22:29
Nie oceniam człowieka, oceniam zachowanie. Miałem na myśli stwierdzenie ~Jasiu W: tato maczo. chyba każdy syn chciałby usłyszeć coś w stylu "Brykający tygrys" a nie "Wstający lewą nogą", czy "Marudząco - negujący". Przede wszystkim syn potrzebuje wspólnie spędzonego czasu z ojcem i zdrowo zrozumianej dyscypliny. Stwierdzenie "brykający tygrys", samo w sobie nie jest złe, jednak nadawanie temu określeniu jakiegoś głębokiego i znacznego sensu jest przesadą.
P
Pawel
22 maja 2012, 21:48
Może przykładowy ojciec miał gorszy dzień. Ocenianie człowieka na podstawie jednego wydarzenia nie jest dobrym rozwiązaniem. Nie oceniam człowieka, oceniam zachowanie. Kiedyś imię nadawał ojciec - dziś różnie z tym bywa. Ale imie może być także takie symboliczne - chyba każdy syn chciałby usłyszeć coś w stylu "Brykający tygrys" a nie "Wstający lewą nogą", czy "Marudząco - negujący". 
Z
zax
22 maja 2012, 21:26
Może przykładowy ojciec miał gorszy dzień. Ocenianie człowieka na podstawie jednego wydarzenia nie jest dobrym rozwiązaniem.
P
Pawel
22 maja 2012, 21:05
Jak facet nie jest się egoistą, który myśli tylko o sobie; gdy nie jest skończonym pyszałkiem, który udaje, że wszystko wie; gdy nie stosuje przemocy wobec innych - to będzie dla niego jasne, jak powinien się zachować w takiej sytuacji. Ot., synku mamy czas... ja też wstałem dzisiaj lewą nogą... Ze strony chłopca to miał być żart, ale "tata maczo" na żartach się nie zna, jest zawsze śmiertelnie poważny... Ponieważ byłem świadkiem tej sytuacji - nie oceniałbym tak pochopnie tego ojca - nie wydaje mi się żeby był takim super "macho" - mi się po prostu nie podobał sposób komunikacji "Ty zawsze ...". Zwłaszcza w obecności innych mężczyzn. Nie mówie że nie powinien zwrócić uwagi - ale sposób wyrażania ma znaczenie - zwłaszcza w relacji ojciec - syn. Wydaje mi się, że tak jak kobieta od zarania szuka podświadomie odpowiedzi na pytanie (w relacji do ojca)  "Ale czy jestem piękna, tato czy na pewno jestem piękna" ... Tak mężczyzna szuka odowiedzi na pytanie  "Czy jestem mężczyzną, tato czy ja naprawdę jestem mężczyzną". Dlatego zwrot ... "Ty zawsze wstajesz ..." jest dla mnie po prostu taki dołujący. Swoją drogą rzeczywiście nam mężczyznom brakuje trochę takiej cierpliwości - często zwłaszcza w stosunku do swoich dzieci :(
JW
Jasiu W.
22 maja 2012, 20:51
To co wg Ciebie ów ojciec powinen zrobić? Jak facet nie jest się egoistą, który myśli tylko o sobie; gdy nie jest skończonym pyszałkiem, który udaje, że wszystko wie; gdy nie stosuje przemocy wobec innych - to będzie dla niego jasne, jak powinien się zachować w takiej sytuacji. Ot., synku mamy czas... ja też wstałem dzisiaj lewą nogą... Ze strony chłopca to miał być żart, ale "tata maczo" na żartach się nie zna, jest zawsze śmiertelnie poważny...   
JW
Jasiu W.
22 maja 2012, 20:51
To co wg Ciebie ów ojciec powinen zrobić? Jak facet nie jest się egoistą, który myśli tylko o sobie; gdy nie jest skończonym pyszałkiem, który udaje, że wszystko wie; gdy nie stosuje przemocy wobec innych - to będzie dla niego jasne, jak powinien się zachować w takiej sytuacji. Ot., synku mamy czas... ja też wstałem dzisiaj lewą nogą... Ze strony chłopca to miał być żart, ale "tata maczo" na żartach się nie zna, jest zawsze śmiertelnie poważny...   
Z
zax
22 maja 2012, 15:28
Dam Ci taki przykład - sytuacja dzieje sie na basenie - w szatni - Ojciec lat ok 30-35, syn lat 6-8. Ojciec troche sztywny, srogi, bym powiedzial (w stosunku do syna). Ojciec mowi ze zbieramy sie, chlopiec jakos sie nie garnie do ubierania - mowi ojcu ze dzisiaj cos mu nie bardzo idzie - bo wstal lewa noga :). Ojciec na to - glosem pochmurnym, glosnym i wyraznym - "Ty zawsze wstajesz lewą nogą". Jak myslisz jaka byla mina tego chlopca ? I chyba o takie zranienia chodzi autorowi. Sytuacja z życia wzięta - z jednego z podawrszawskich basenów miejskich. To co wg Ciebie ów ojciec powinen zrobić?
P
Pawel
22 maja 2012, 14:47
Czyli co - ojciec kumpel, czy ojciec przewodnik? Już sam nie wiem, co artykuł to nowa teoria. Nie wyobrażam sobie ojca, który swym zachowaniem dostosowuje się do wieku dziecka: przy siedmiolatku bawi sie jak siedmiolatek, a z szesnastolatkiem podrywa dziewczyny? Jakiś absurd. Chcę byc przyjacielem mojego dziecka, który dzięki własnej znajomości życia (doświadczenie) przeprowadzi go bezpiecznie przez różne jego zakręty. Nawet gdy dziecku to czasami nie w smak. Dam Ci taki przykład - sytuacja dzieje sie na basenie - w szatni - Ojciec lat ok 30-35, syn lat 6-8. Ojciec troche sztywny, srogi, bym powiedzial (w stosunku do syna). Ojciec mowi ze zbieramy sie, chlopiec jakos sie nie garnie do ubierania - mowi ojcu ze dzisiaj cos mu nie bardzo idzie - bo wstal lewa noga :). Ojciec na to - glosem pochmurnym, glosnym i wyraznym - "Ty zawsze wstajesz lewą nogą". Jak myslisz jaka byla mina tego chlopca ? I chyba o takie zranienia chodzi autorowi. Sytuacja z życia wzięta - z jednego z podawrszawskich basenów miejskich.
K
koker
22 maja 2012, 14:05
Czyli co - ojciec kumpel, czy ojciec przewodnik? Już sam nie wiem, co artykuł to nowa teoria. Nie wyobrażam sobie ojca, który swym zachowaniem dostosowuje się do wieku dziecka: przy siedmiolatku bawi sie jak siedmiolatek, a z szesnastolatkiem podrywa dziewczyny? Jakiś absurd. Chcę byc przyjacielem mojego dziecka, który dzięki własnej znajomości życia (doświadczenie) przeprowadzi go bezpiecznie przez różne jego zakręty. Nawet gdy dziecku to czasami nie w smak.
K
kotka
22 maja 2012, 10:58
Szkoda że, nie każdy ojciec wykorzystuje ten wspaniały dar. Jako matka moge powiedzieć że, to najwspanialszy czas w życiu rodzica ...:)
Dorota Kusyk
22 maja 2012, 10:05
>> Każdy syn daje swojemu ojcu okazję na ukończenie jego własnego dzieciństwa << najlepsza puenta artykułu.