Jak umiera ciało?

(fot. Damian Kramski)
Ks. Jan Kaczkowski / DEON.pl i Laboratorium Więzi

Na dwa, trzy dni przed śmiercią skóra zaczyna inaczej odbijać światło, szczególnie w ciągu dnia. Z miękkiej, sprężystej staje się woskowa i sztywna. Zdecydowanie wyostrzają się rysy. Szczególnie nos, na jego środku pojawia się podłużne zagłębienie.

Przytomne osoby cały czas są ruchliwe, zachowują się jakby za kilkadziesiąt godzin nie mieli umrzeć - porządkują rzeczy, rozmawiają, jak gdyby nic się nie działo, jakby nie zauważali, że ich ciało powoli się zmienia.

Z pacjentami spotykam się przez kilka, czasami kilkanaście dni, odwiedzam ich kilka razy dziennie. Jednym z najtrudniejszych momentów jest chwila, gdy zauważam bruzdę na nosie. Wtedy wiem - to już czas. I często zastanawiam się, czy oni też to już wiedzą. Wydaje mi się, że nie. Mimo tego, że zdają sobie sprawę ze swojego stanu i intelektualnie pogodzili się ze swoim losem. Czym innym jest spodziewać się śmierci, nawet bliskiej aniżeli uświadomić sobie w poniedziałek rano, że umrę w środę, koło południa.

DEON.PL POLECA

Na kilka godzin przed śmiercią aktywność ogranicza się już tylko do obrębu łóżka, poprawiania kołdry, sięgania po komórkę, układania poduszki, szukania wygodnej pozycji. Spojrzenie człowieka staje się nieobecne, czasami wzrok zawiesza się w niewiadomym, odległym punkcie. Oczy stają się szkliste. Umierający są w stanie normalnie rozmawiać, ale ich głos jest spowolniony, znika melodyczność - ton robi się jednostajny. Wtedy muszę być bardzo uważny i skupić się na tym, co mówią umierający.

W strumieniu słów przeplatają się zwykłe informacje (jaki to dzień tygodnia, kto był mnie odwiedzić, co jadłem) z ważnymi wyznaniami - pojawia się świadomość nadchodzącej śmierci, chorzy mówią o Bogu, o swoim lęku. Czasem opowiadają o odwiedzających ich bliskich zmarłych, którzy stają się dla nich realni na równi z żywymi. Jakby w momencie śmierci dwa światy: żywych i umarłych naturalnie się przenikały. W ciągu ostatnich kilku godzin życia człowiek staje się spokojny, poddaje się naturalnemu biegowi rzeczy.

Pierwsze zmieniają kolor paznokcie, a gdy dłonie i stopy sinieją, i stają się chłodne, oznacza to, że do końca zostało nie więcej niż dwie, trzy godziny. Wtedy umierający przeważnie traci świadomość, jeśli nie - to jest tylko w stanie odpowiadać przecząco lub twierdząco, czasem tylko ruchem głowy. Powieki opadają lub bywają półprzymknięte. Tylko pojedyncze osoby umierają z pełną świadomością - mówią ważne dla siebie rzeczy aż życie z nich uleci.

A gdy już nadejdą ostatnie chwile, oddech staje się coraz płytszy, człowiek przypomina rybę wyjętą z wody - łapie powietrze ustami. Mogą się zdarzyć nawet kilkunastosekundowe bezdechy. Mówi się, że wydaliśmy ostatnie tchnienie, ale to jest raczej wdech bez wydechu. Serce staje i przez cztery minuty obumiera mózg. Wtedy całe nasze ciało jeszcze przez kilkadziesiąt sekund jak gdyby ostatkiem sił próbowało złapać oddech. Potem nie dzieje się już nic. To koniec. Cisza i kompletny bezruch.

Trudno jest wtedy zrozumieć, że człowiek nic nie czuje, właściwie każdy obchodzi się z ciałem delikatnie, jakby żyło. A ono zaczyna bardzo szybko się zmieniać. Wprawdzie było woskowe, ale w ciągu pięciu minut po prostu zastyga. Staje się sino-szare i ewidentnie chłodne - temperatura organizmu dopasowuje się do temperatury otoczenia. Zgodnie z prawem ciążenia, krew, która nie jest już pompowana - opada, na plecach lub boku pojawiają ciemne wybroczyny - plamy opadowe. Jeszcze wtedy ciało jest nadal miękkie, za kilka godzin zesztywnieje. Potem trudno już zgiąć rękę lub rozprostować palce.

Jeśli ktoś nie może skonać, zapalam gromnicę, którą wkładam w dłoń umierającego i modlimy się litanią do patrona dobrej śmierci - św. Józefa lub do Wszystkich Świętych. Odmawiamy także Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Te modlitwy zazwyczaj pomagają odejść.

Nawet jeśli ktoś ma wątpliwości co do istnienia Pana Boga i rzeczywistości nadprzyrodzonej, to dla mnie proces umierania - a także to, że ktoś kilkanaście minut wcześniej był integralną osobą, która żałowała, kochała, modliła się, czyli ewidentnie była i żyła - nie kończy jej istnienia. Teraz, gdy przestało bić serce, miałoby go nie być? Tak po prostu? W odstępie kilkunastu minut? Dla mnie fakt ustania pracy organizmu nie jest dowodem na to, że człowiek przestał istnieć. Zawsze mówię pacjentom, że trzeba przeżyć własną śmierć - to jest zwycięstwo duszy nad ciałem.

Ks. Jan Kaczkowski - doktor teologii moralnej, bioetyk, twórca puckiego hospicjum, człowiek który uczył lekarzy, jak rozmawiać z pacjentami o umieraniu. Sam walczył ze śmiertelną chorobą - glejakiem mózgu.

Tu można zobaczyć wspomnienie o ks. Janie [WIDEO]

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak umiera ciało?
Komentarze (63)
AZ
~Anna Zyga
1 października 2022, 18:41
Dzięki księdzu Kaczkowskiemu ze spokojem mogłam uczestniczyć w odchodzeniu mojego teścia. Do całego opisu umierania ciała dodam tylko,że podczas ostatniej wymiany pampersa ciało Dziadzi było niezwykle lekkie, jakby wszystkie osoby zmarłe, które przyjmowały teścia do siebie pomagały Jego podnosić, przekręcać, obracać przy myciu, zmianie podkładu. Dzidzio był spokojny, głaskał mnie po ręce, nie jęczał, kiedy poszłam do łazienki odstawić miednicę, usłyszałam westchnienie i ciszę. Pozostało mi odmówić modlitwę, podumać, była noc i powiadomienie rodziny o odejściu Dziadzi. Byłam sama i nie pamiętam bym przez całe swoje 62 życie miała takie ogromne poczucie spokoju. Tak jakby wydarzyło się coś bardzo świętego. Dotarło do mnie tak namacalnie dlaczego mamy przyklęknąć przy trumnie zmarłego, dlaczego mamy przystanąć obok przechodzącego pogrzebu i przeżegnać się. Uczono nas na religii, przez dorosłych . Jest to inne kiedysami uczestniczymy przy odchodzeniu naszych bliskich.
AK
~Aleksandra Kropka
10 maja 2021, 05:59
Ten artykuł analizowałam słowo w słowo przy śmierci mamy. Nowotwór nie boli. Objaw to ostatnia faza choroby. Czasem wystarczy usg w odpowiednim momencie. TK da pełny obraz ale przy minimalnych wątpliwościach po kolejnych 6 mcach może już być totalnie rozsiany. Tysiące chorych na nowotwór przewinęły sie przez to hospicjum. Te dane przerażają. Dzięki Bogu są takie miejsca i są też hospicja domowe. Wspaniali ludzie. Jest to wsparcie dla rodzin i chorych w tym ostatnim czasie. Czasem tak krótkim od postawienia diagnozy. Dziękuję Bogu że mama mogła być w domu z nami do końca w swoim łóżku z całą rodziną. Przyjęcie i pogodzenie się z tą świadomością śmierci oraz spokój wydaje się być niemożliwe ale tak potrzebne dla chorego. Pozwólmy mu odejść w spokoju. Po prostu bądźmy.
IX
~Ilona Xx
18 grudnia 2020, 00:34
Piec miesiecy temu Stracilam partnera patrzylam Jak umieja mial nowotwora jelita 4 stopnia do dzis jak zamykam oczy widze go
AM
~Anna Maria
15 października 2019, 22:27
Śmierć. Cisza.Niedowierzanie. Ból i bezradność, tęsknota . I nadzieja że to nie koniec, że nasi bliscy otrzymali inne życie,że nie cierpią, że są szczęśliwi,że ich dusze wróciły do Domu Ojca. Ksiądz Jan, cudowny człowiek, wiele dobrego zasiał w sercach ludzi. Niech Pan Bóg błogosławi mu wieczną radością.
Agamemnon Agamemnon
15 kwietnia 2017, 01:34
(-) nie rozszyfrujesz tajemnicy swego bytu ani nie dotkniesz istoty cierpienia fakt że jesteś - to fakt poznania umocowany w klatce – w kieracie żelaznym z dwóch dat obie mogą być okrutne druga na pewno w odsłonie swej rzezi wypowiedzeniem więzów materii lecz chwile piękna i szczęścia warto opłacić rzezią ostatnią Agamemnon Filozofia w poezji IVRP (spotkania w gaju Akademosa)
2 listopada 2015, 15:49
Często jednak jest tak, że chorzy umierają będąc pod wplywem środków uśmierzajacych ból, wtedy ta świadomość o której pisze tu ksiądz nie jest tak postrzegana jak tu opisano. Ale pojawia się ona w dosłownie ostatniej chwili, wygląda to tak jakby chory się na moment ocknął, patrzy przez ułamek sekundy bardzo przytomnym wzrokiem. Jeszcze do tego opisu księdza mogę dopowiedzieć z własnego towarzyszenia bliskiej osobie w przechodzeniu na tamtą stronę zmiany w wyglądzie uzębienia, tzn, z racji wychudzenia organizmu zwiększają się szpary międzyzębowe, zęby nie są ścisło ustawione obok siebie a jakby się rozluźniają. Za sprawą ostatniego skurczu serca widocznie powodującego dość dotkliwy bol,  na twarzy umierającej osoby pojawia się silny grymas, a z oka płynie łza.
2 listopada 2015, 15:58
Należy jeszcze dodać do tego opisu, że wygląd osoby zmarłej kilkanaście godzin po śmierci znacznie rożni się od wyglądu tuż po śmierci. W obrębie jamy brzusznej zbierają się gazy gnilne i brzuch chociaż wcześniej mógl być zapadnięty teraz wygląda na bardzo duży.
E
Ela
27 listopada 2014, 18:15
Podobne objawy może dawać udar wywołany migotaniem przedsionków, nawet jeżeli ktoś wcześniej nie chorował na serce (nie wiem jak jest w przypadku raka). Udar, wylew, zator, zapaść - różnie to w popularny sposób nazywane może sie zdarzyć we śnie (podobno dosyć czesto występuje ok. 4 rano) i po obudzeniu nie widać wyraźnych symptomów udaru (opadnięty kącik ust, bezwładność, niewyraźna mowa), ale początkowe objawy takie jak opisano w artykule. A tu ważna jest każda chwila, by wezwać pogotowie. Udar może też być poprzedzony np. krwawieniem z nosa trudnym do zatamowania, co może być sygnałem jakichś problemów z krążeniem i odrywającymi się skrzepami. Zatamowany krwotok, może uśpić czujność i skierować podejrzenia w innym kierunku, co zdarzyło się u mojej mamy i teraz cierpi w szpitalu w ciężkim stanie. Proszę o modlitwę o poprawę stanu zdrowia i wyjście z tej zapaści, bo u Boga wszystko jest możliwe.
A
asik
9 września 2014, 00:02
W bardzo podobny sposób odszedł 2 dni temu mój tato. Mimo, że czytałam wcześniej podobne artykuły, tzn. jak rozpoznać moment śmierci, to w trakcie umierania nie skojarzyłam niektórych faktów... A może nie chciałam tego widzieć, żeby móc wierzyć, że tato będzie na tym świecie dłużej? Ale mimo wielkiego smutku i żalu, cieszę się, że przestał już cierpieć - już w chwili umierania, kiedy trzymając go za rękę, powiedziałam, że nigdy o nim nie zapomnimy, zawsze będziemy go kochać i że może spokojnie odejść, na jego twarzy zobaczyłam wyraźny spokój i uśmiech. TATO - KOCHALIŚMY CIĘ, KOCHAMY I BĘDZIEMY KOCHAĆ ZAWSZE :)
ZZ
Zrodzony z Ducha
3 listopada 2015, 17:31
Miej nadzieję w Miłosierdzie Boże. Za jakiś czas spotkasz się z tatą w Jezusie Chrystusie, który jest miłością - nic was już nie rozdzieli ani nic nie zmąci waszej radości. :-)
J
Justyna
28 maja 2014, 08:53
Podziwiam ludzi którzy pracują w hospicjach i pomagaja odejsc innym.. 2 lata temu byłam przy odchodzeniu Teścia..i chyba nigdy tego nie zapomnę :(:(:( Szok..
J
Julia
30 marca 2014, 09:27
Bardzo dobry artykuł..3 dni temu zmarła moja mama..jak ją wcześniej zabrali do szpitala tata zauważył,że twarz jej się poprawiła..na drugi dzień ja zauważyłam,że ma płytki oddech, mówi jakby miała chore gardło..zapytała czy posprzątałam w dom na przyjecie gości-Niestety nie zdążyłam. Do końca mieliśmy z nią kontakt..Ale wszystkim nam dała sygnał,ze odeszła własnie o tej godzinie.Żałuję,że nie przeczytałam tego artykułu wczesniej wiedziałabym co się dzieje-bo lekarze nie raczyli nam powiedzieć prosto w oczy jaka jest sytuacja.Nie jestem medykiem,ale widziałam,że jest coś nie tak.Ehhh...
MO
Mariusz o.
20 marca 2014, 12:06
To jest bardzo ciężki okres i jeden z najcięższych w życiu! Gdy patrzymy jak bliska nam osoba odchodzi i jesteśmy bezsilni to jedyne co możemy to tylko modlitwa! Przeżyłem to dwa razy i jak sobie przypominam to emocje nadal są berdzo silne!
M
MavMaver
10 marca 2014, 18:25
Mój dziadziuś też tak miał. Zmarł dzisiaj o 13 :((((((( ...Wspolczuje Ci Sandro. Wiem co przezywasz, moja mama zmarla na wigilie zeszlego roku. Badz dzielna, pewnie teraz Twoj Dziadek jest w lepszym swiecie.
AZ
Artur z daleka
2 listopada 2013, 12:36
Pan Piotr musi umrzeć w wypadku, gdyż spokojne umieranie przy takich wyznawanych zasadach to będzie koszmar.
RA
~Re: Artur z daleka
31 lipca 2020, 21:06
Z wywiadu jego Ojca dla "Gościa Gdańskiego": // W ostatnich dniach życia miał problemy z mówieniem. Ostatnim słowem, które wypowiedział było "Miłosierdzie". Powtórzył to kilka razy. W chwili śmierci towarzyszyli mu najbliżsi. Mówiliśmy do niego, trzymając go za dłonie, ale nie wiem, czy nas słyszał. Jasiu nie cierpiał. //
M
M
16 października 2013, 13:12
Szkoda Ciebie Piotrze.Tyle w tobie nienawiści.
PM
Piotr Matuszak Września
5 października 2013, 19:17
nie trawię kato-oszołomów, którzy na śmierci człowieka zbudowali swoją potęgę i na tej śmierci ją utrzymują po dziś dzień. Kato-sekciarstwo powinno się tępić ak robactwo.
Agamemnon Agamemnon
15 kwietnia 2017, 01:27
Ateizm IVRP
AA
~Anna Anniejska
28 października 2019, 22:26
Coś w tym jest. Śmierć jako centrum kultu , zgadzam się.
S
Sandra
4 lipca 2013, 15:24
Mój dziadziuś też tak miał. Zmarł dzisiaj o 13 :(((((((
S
Sandra
4 lipca 2013, 15:23
Mój dziadek ma raka pęcherza moczowego, właśnie od kilku dni ma takie szklące oczy, ciągle śpi, narzeka na zimno, ciągle pyta czy jadł coś, która godzina, kiedy śpi ma oczy do połowy przymknięte i szuka oczami kogoś, wyciąga też ręce i mówi imiona zmarłych. Wszystko się zgadza... W sumie na ścianach widział dzisiaj także robaki.. których nie było. ...
K
Kaśka
4 lipca 2013, 13:10
Mój dziadek ma raka pęcherza moczowego, właśnie od kilku dni ma takie szklące oczy, ciągle śpi, narzeka na zimno, ciągle pyta czy jadł coś, która godzina, kiedy śpi ma oczy do połowy przymknięte i szuka oczami kogoś, wyciąga też ręce i mówi imiona zmarłych. Wszystko się zgadza... W sumie na ścianach widział dzisiaj także robaki.. których nie było.
L
Lili
30 maja 2013, 17:42
Dopiero w momencie kiedy widzisz cierpienie bliskiej osoby... widzisz i nie możesz w żaden sposób pomóc... możesz tylko być... zastanawiasz się nad sensem istnienia... Książka ks. Kaczkowskiego "Szału nie ma jest rak" osobiście pomogła mi inaczej spojrzeć na śmierć... Choć dziś już wiem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo...
M
Michał
16 kwietnia 2013, 08:55
Bardzo ciekawe z tą bruzda na nosie. Co do sinienia nóg to u dziadka były całkiem fioletowe już na około 8 godzin przed śmiercią.
B
bazyl
13 kwietnia 2013, 19:26
i życie...
B
bazyl
13 kwietnia 2013, 19:21
Śmierć jest dla tych którzy nie wiedzą co to ciało
A
alka
13 kwietnia 2013, 08:26
dziękuje za artykuł, niegdy wczesniej nie potrafiłam sobie wyobrazic jak moja mama umarła w hospicjum.. czy cierpiała? zawsze miałam nadzieje, ze odeszła we śnie. teraz rozumiem.  ważne aby umierający mięli kogoś blisko siebie. z kim moga porozmawiać, albo zwyczajnie poczuć jego obecność. najgorsza jest samotność, bo potęguje przerażenie i ból, ból duszy, psychiki... nie wiem jednak czy sama dałabym radę pomagać w hospicjum, czy umiałabym odpowiedzieć na wiele trudnych pytań, i być siłą... podziwiam ludzi, ktorzy oddają się innym. 
K
ksiądz
2 stycznia 2013, 11:56
Mocne.
P
perun
30 grudnia 2012, 15:29
strach przed smiercia , to jeden wielki motor napedowy wszystkich religii, co bedzie po naszej smierci ? to samo co przed naszym urodzeniem, czyli nic naiwna wiara w jakiegos magicznego boga nic tu nie zmieni
H
Hania
23 października 2020, 19:12
Perun,nie masz racji.Gdybyś miał,życie nie miałoby sensu.A zJezusem życie ma sens.I sięga w Wieczność...
T
tu
30 grudnia 2012, 11:27
LUDZIE KTORZY CHCA ZYC WIECZNIE SA BARDZO EGOISTYCZNI I EGOTYCZNI. Co za głupoty... Może w ogóle napisz, że ludzie, którzy chcą żyć są bardzo egoistyczni i egotyczni?  Wszystko jedno, w co wierzysz, czy nie wierzysz, przecież rozumiesz, że życie zostało nam dane. Nie my decydujemy o tym, że zostało nam dane - i, choć wydaje nam się inaczej, nie my decydujemy o tym, ile będziemy żyć. My decydujemy tylko o tym, jak będziemy odbierać nasze życie. Co jeśli okaże się, że życie jest wieczne? Ludzka świadomość jest totalną, niezrozumiałą zagadką dla nauki. Nie da się jej wyjaśnić w oparciu o prawa biologii czy fizyki, ponieważ takie ewentualne wyjaśnienie przeczyłoby temu, czym jest świadomość. Więc, ponieważ nie wiemy, czym jest świadomość, ta "dusza", i ponieważ wiemy, że czas nie jest absolutny, więc pisanie o brakach powodów, dla których coś może/nie może być wieczne, jest pozbawione sensu. Chcesz być racjonalny, a jesteś naiwny. To samo dotyczy Boga. Nie masz pojęcia o Bogu, więc się na Jego temat nie wypowiadaj.
M
mikron
2 kwietnia 2012, 16:51
@terraustralis nie ma powodu, by istnial czlowiek 'niewiecznie'. Nie ma pwodu, by istnial swiat i kosmos. Nie ma w ogole znanego nam powodu, aby cokolwiek istnialo. A jednak istnieje. M. Heidegger pytal 'dlaczego istnieje raczej cos anizeli nic?' Coz, jeszcze jedna tajemnica.
TJ
taka jedna
20 marca 2012, 23:21
JEST WIARA, że Bóg istnieje, JEST WIARA, że życie to coś więcej niż tylko biologia. ŻYCIE WIECZNE, gdy pełne miłości, może być piękne i fascynujące. Ludzie, którzy chcą żyć wiecznie, chcą żyć, aby kochać na zawsze.
T
terraustralis
14 marca 2012, 12:57
 NIE MA POWODU ABY ISTNIAL BOG. NIE MA POWODU ABY CZLOWIEK ISTNIAL WIECZNIE. ZYCIE WIECZNE TO BYLOBY COS OKROPNEGO I NUDNEGO. http://terraustralis.wordpress.com LUDZIE KTORZY CHCA ZYC WIECZNIE SA BARDZO EGOISTYCZNI I EGOTYCZNI.
H
HK
10 marca 2012, 10:27
Jak pisze Guardini: jest w człowieku bunt przeciw śmierci - i to jest naturalne... ale dlatego, że tak nie miało być! Czlowiek zgrzeszył i przez niego śmierć weszła w ż y c i e! Człowiek o tym wiedział (o śmieci w razie nieposłuszeństwa Stwórcy) - miał wybór! Na szczęście dla nas (dla aniołów już nie!) Bóg jest Miłosierdziem.
W
wanda
10 marca 2012, 05:19
Jest czas po śmierci.W moich rodzinnych ,wiejskich stronach ,w okolicach Tarnowa,zmarły w szpitalu jest przywożony do rodzinnego domu.Jest w otwartej trumnie wystawiony w domu rodzinnym.Przychodzi rodzina i sąsiedzi z małymi dziećmi i przez wiele godzin trwa nieustanna modlitwa.Dzieci podchodzą do zmarłej Babci w trumnie i całują ją.Nie ma w nich lęku ,strachu.
JB
ja bym wprowadziła
9 marca 2012, 23:21
czwartą grupę osób, tych, którzy kochają Boga a jeszcze bardziej siebie, za to bliźniego nienawidzą i z góry przypisują mu wszystko co najgorsze. Ci ludzie w imię swojej fałszywej religijności przyprawiają Bogu tak okropne oblicze, że wszyscy inni przez nich tracą wiarę. Za czasów Chrystusa zwano ich faryzeuszami.
T
Tomek
9 marca 2012, 22:58
" Niedawno słyszałam słuszne spostrzeżenie, że ateizm nie istnieje. Jedni wierzą, że jest Bóg i życie wieczne, inni wierzą, że nie ma. Zarówno jedni, jak i drudzy obracają się w sferze wiary, bo ani jedni ani drudzy, nie mogą stwierdzić niczego na pewno." Ja bym tutaj wprowdził trzecią grupę osób. Wierzący wierzy że Bóg istnieje, niewierzący wierzy że Bóg nie istnieje, są też tacy, którzy Pana Boga zawzięcie atakują, a zatem muszą wierzyć, że istnieje Bóg, ale oni wolą służyć złemu.
P
Paweł
9 marca 2012, 18:28
 Dziękuję za ten artykół!
AJ
a ja chcę jeszcze żyć
9 marca 2012, 17:51
jeśli wymodlicie mi przedwczesną śmierć, to umrę bez spowiedzi i się potępię.
Ś
Śledź
9 marca 2012, 15:24
O matko ! przerażający artykuł .,śmierć jest straszna !!!!!!!!!!! nie tylko z powodu cierpienia,ale bezradności człowieka,lęku i braku jakiejkolwiek wiedzy o tym co się dzieje potem?.Nie jestem przekonana , że wiara taka pomocna jest, każdy się boi. Krewny mojej przyjaciółki ksiądz umierając krzyczał bardzo , nie z bólu fizycznego. Nie potrafię wybaczyć Bogu , że tak urządził świat ( zwierzęta cierpią , umierają bez ich winy ) i nas, śmierć jest skandalem,tłumaczenie że jest z winy człowieka jest dla mnie infantylne - to tak jakby oskarżać mrówkę o upadek Cesarstwa Rzymskiego po którym łaziła. Koszmar , bardzo nieuczciwy wobec człowieka koszmar !!! ale to jest konsekwencja grzechu pierworodnego. wypędzenie z raju i życie na ziemi. To nie kwestia grzechu pierworodnego. To, że zostaliśmy wypędzeni, nie oznacza od razu, że musimy się zarzynać nawzajem. Abraham nie zarzynał Izraelitów, choć miał za co. Jezus też nas czego innego uczył. To jest raczej kwestia wolnej woli. Nie wszyscy mają dobrą wolę, ale wszyscy są wolni. Bóg nie zabrania popełniać zła, bo to by oznaczało odebranie wolnej woli. Po prostu zapewnia później odpowiednie doznania, będące konsekwencją tego zła. To ludzie lodziom zgotowali ten los!
Q
qwerd
9 marca 2012, 15:17
Smierć jest jednym z elementów życia. Pewnikiem do którego zmierzamy od momentu przyjścia na świat. Sam moment śmierci jest tym lepszy dla duszy im jest ona bardziej świadoma. Cierpienia i choroby z tego punktu widzenia nie mają znaczenia. Umieramy i rodzimy się wielokrotnie. Reinkarnacja, ponowne narodziny są faktem. Możesz się nie zgadzać, ale nic to nie zmienia. To tak jakbyś chciał nie myśleć o śmierci w nadzieji, że nie nadejdzie.
:
:)
9 marca 2012, 15:13
O matko ! przerażający artykuł .,śmierć jest straszna !!!!!!!!!!! nie tylko z powodu cierpienia,ale bezradności człowieka,lęku i braku jakiejkolwiek wiedzy o tym co się dzieje potem?.Nie jestem przekonana , że wiara taka pomocna jest, każdy się boi. Krewny mojej przyjaciółki ksiądz umierając krzyczał bardzo , nie z bólu fizycznego. Nie potrafię wybaczyć Bogu , że tak urządził świat ( zwierzęta cierpią , umierają bez ich winy ) i nas, śmierć jest skandalem,tłumaczenie że jest z winy człowieka jest dla mnie infantylne - to tak jakby oskarżać mrówkę o upadek Cesarstwa Rzymskiego po którym łaziła. Koszmar , bardzo nieuczciwy wobec człowieka koszmar !!! - bardzo mocny, ciekawy i dobry komentarz... dzieki! ale to jest konsekwencja grzechu pierworodnego. wypędzenie z raju i życie na ziemi. Karma.
Ulka
9 marca 2012, 15:12
Milka, a może ludzie po prostu korzystają z życia bo czują że po śmierci już nic nie ma? A bajki o niebie i raju ich nie przekonują? Niedawno słyszałam słuszne spostrzeżenie, że ateizm nie istnieje. Jedni wierzą, że jest Bóg i życie wieczne, inni wierzą, że nie ma. Zarówno jedni, jak i drudzy obracają się w sferze wiary, bo ani jedni ani drudzy, nie mogą stwierdzić niczego na pewno. Więc słowo "bajki" na określenie nieba i raju nie jest tu na miejscu, bo jesteś w tej kwestii taki sam mądry, jak wszyscy. Już nie wspomnę o różnych świadectwach osób, które przeżyły śmierć kliniczną - ale to jest raczej znane i znów zatrzymujemy się na kwestii wiary w ich słowa.
M
mirek
9 marca 2012, 14:50
A co by się zmieniło, gdybyśmy na 100 procent wiedzieli, że istnieje niebo i Bóg? Czy nie zaczęlibyśmy zachowywać się jak automaty? Zadziwia mnie to oczekiwanie, że istnieje tylko to, co można empirycznie sprawdzić. A przecież my nie mamy pojęcia, co tak naprawdę siedzi w drugim człowieku i potrafimy zaufać.
G
Gumek
9 marca 2012, 14:43
Milka, a może ludzie po prostu korzystają z życia bo czują że po śmierci już nic nie ma? A bajki o niebie i raju ich nie przekonują?
M
Milka
9 marca 2012, 14:26
Nie powiedziałabym, że fakt śmierci jest nieuczciwy wobec człowieka. Jesteśmy o tym uprzedzani od pierwszych katechez i lekcji religji. Bóg uczy nas, że ziemia jest tylko szybkim przejściem, że nie jesteśmy w raju, że nie będziemy tu na zawsze, że mamy walczyć o życie TAM a nie TUTAJ. No, ale że dla nas to są bajki o żelaznym wilku i większość zachowuje się, jakby ich życie tutaj miało się nigdy nie skończyć... Dopiero zetknięcie się z realną śmiercią zaczyna coś zmieniać. Dla mnie taką skuteczną katechezą jest doświadczenie ciężkiej choroby, gdzie śmierć może być nawet wybawieniem. I zupełnie nie czuję, że to nieuczciwe. Prawda jest uczciwa.
N
niexiądz
9 marca 2012, 14:12
O matko ! przerażający artykuł .,śmierć jest straszna !!!!!!!!!!! nie tylko z powodu cierpienia,ale bezradności człowieka,lęku i braku jakiejkolwiek wiedzy o tym co się dzieje potem?.Nie jestem przekonana , że wiara taka pomocna jest, każdy się boi. Krewny mojej przyjaciółki ksiądz umierając krzyczał bardzo , nie z bólu fizycznego. Nie potrafię wybaczyć Bogu , że tak urządził świat ( zwierzęta cierpią , umierają bez ich winy ) i nas, śmierć jest skandalem,tłumaczenie że jest z winy człowieka jest dla mnie infantylne - to tak jakby oskarżać mrówkę o upadek Cesarstwa Rzymskiego po którym łaziła. Koszmar , bardzo nieuczciwy wobec człowieka koszmar !!! - bardzo mocny, ciekawy i dobry komentarz... dzieki! ale to jest konsekwencja grzechu pierworodnego. wypędzenie z raju i życie na ziemi.
K
ktoś
9 marca 2012, 13:58
Przejmujący tekst.Dziękuję.Pozdrawiam. 
W
wp
9 marca 2012, 13:50
O matko ! przerażający artykuł .,śmierć jest straszna !!!!!!!!!!! nie tylko z powodu cierpienia,ale bezradności człowieka,lęku i braku jakiejkolwiek wiedzy o tym co się dzieje potem?.Nie jestem przekonana , że wiara taka pomocna jest, każdy się boi. Krewny mojej przyjaciółki ksiądz umierając krzyczał bardzo , nie z bólu fizycznego. Nie potrafię wybaczyć Bogu , że tak urządził świat ( zwierzęta cierpią , umierają bez ich winy ) i nas, śmierć jest skandalem,tłumaczenie że jest z winy człowieka jest dla mnie infantylne - to tak jakby oskarżać mrówkę o upadek Cesarstwa Rzymskiego po którym łaziła. Koszmar , bardzo nieuczciwy wobec człowieka koszmar !!! - bardzo mocny, ciekawy i dobry komentarz... dzieki!
J
Justyna Pawłowska
9 marca 2012, 13:05
 O matko ! przerażający artykuł .,śmierć jest straszna !!!!!!!!!!! nie tylko z powodu cierpienia,ale bezradności człowieka,lęku  i braku jakiejkolwiek wiedzy o tym co się dzieje potem?.Nie jestem przekonana , że wiara taka pomocna jest, każdy się boi. Krewny mojej przyjaciółki  ksiądz umierając krzyczał bardzo , nie  z bólu fizycznego. Nie potrafię wybaczyć Bogu , że tak urządził świat  ( zwierzęta cierpią , umierają  bez ich winy ) i nas, śmierć jest skandalem,tłumaczenie że jest z winy człowieka jest dla mnie infantylne - to tak jakby oskarżać mrówkę o upadek Cesarstwa Rzymskiego po którym łaziła. Koszmar , bardzo nieuczciwy wobec człowieka koszmar !!!
K
kasia
9 marca 2012, 12:50
Myślę, że śmierć jest czymś strasznym, ale jednocześnie naturalnym. Boję się samotności przy śmierci. Choć Jezus w momencie śmierci także był sam.
J
jackprok
9 marca 2012, 12:14
 to jest chore
L
leon
9 marca 2012, 12:06
Widziałem takie umieranie. Dlatego ten tekst był tak wstrząsający bo stawiał mi przed oczami ten pamiętny czas agonni z przed piętnastu lat, który jednak pamiętam jakby się wydarzył tydzień temu. I jeszczej jedno silne przeświadczenie: mino że przy tej agonni byliśmy całą rodziną to nie można w żaden istotny sposób towarzyszyć umierającemu. On idzie zupełnie sam na drugą stronę i zupełnie nagi (nic nie zabiera ze sobą). Nie mogłem sobie przez długie tygodnie znaleźć miejsca twierdząc że życie i śmierć jest bezsensownością. Ale po iluś miesiącach okazało się że to jest katarzis - oczyszczenie, takie patrzenie na naturalne umieranie bliskiej osoby. Namacalnie, dobitnie przekonałem się że życie ma kres. Łatwiej jest funkcjonować gdy dotyka się, patrzy się lub słyszy o śmierci mając takie doświadczenie. Dlatego (wydaje mi się) ludzie w rodzinach wielopokoleniowych stawali się bardzie ludzcy i bardziej samoświadomi i bogatsi wewnętrznie mając doświadczenie (naoczne) umierania bliskiej osoby. I bardziej wierzy się wtedy panu Bogu.
AG
Agnieszka Grygier
9 marca 2012, 10:55
Dziękuję...
Artur Demkowicz SJ
9 marca 2012, 10:07
dziękuję ks. Janowi za wielkopostną inspirację i polecam <a href="http://hospitium.org/p-31/przekaz_1">hospicjum o. Pio</a> na 1%, takie instytucje potrzebują wsparcia ps. przy tytule jest taki przycisk "Poleć" ... prześlij tekst swoim znajomym
Przemysław Marek Szewczyk
9 marca 2012, 09:56
Bardzo dziękuję za ten tekst! Często myślę o mojej śmierci, ale nigdy nie myślałem, że umieranie jest czymś tak konkretnym. Nigdy nie towarzyszyłem umierającemu.
S
sosnal
9 marca 2012, 09:55
Przejmujący opis. Ważny tekst. Dzięki..
WZ
Wojtek z Kabat
9 marca 2012, 09:23
Ja z kolei u bardzo bliskiego mi wuja (57l.) tuż po jego śmierci nie zapomnę właśnie widoku tych wyostrzonych rys twarzy i takiego charakterystycznego "orlego" nosa.
G
gość
9 marca 2012, 09:08
przeżyłam to, widziałam to wszystko na własne oczy punkt po punkcie, byłam przy śmierci mojej cioci.
F
filon
9 marca 2012, 08:49
Taki tekst to zimny prysznic dla wszystkich zabieganych, pędzących za karierą, perfekcjonistów, wszystko się relatywizuje. Inne oblicze naszej rzeczywistości
W
wz
9 marca 2012, 08:08
Jak bardzo potrzeba takich tekstów! Dziekuję. Coś podobnego warto zamieścić w Wielki Piątek...