Moda na niepalenie

(fot. tankgirlrs / flickr.com)

Pierwszymi Europejczykami, którzy pociągali dym z liści tytoniu, byli marynarze załogi Krzysztofa Kolumba. Kilkadziesiąt lat później francuski ambasador w Portugalii, lekarz, Jean Nicot de Villemain, sprowadził z Ameryki nasiona tej egzotycznej rośliny. Wierząc w jej zdrowotne właściwości, namówił do palenia francuski dwór. Nowa moda "z pieczęcią" Wersalu szybko rozprzestrzeniła się na dwory Starego Kontynentu, a następnie dotarła do reszty globu. Po 500 latach mamy wreszcie zwrot akcji - wzrastającą modę na niepalenie.

Narkotyk w spożywczym?

W powszechnej świadomości uzależnienie od nikotyny nie jest uważane za narkomanię. Większość ludzi nazywa narkotykami obce substancje, które są trudno dostępne i mało znane. Handel narkotykami (podobnie jak bronią) jest zakazany, a ich posiadanie - nielegalne. Natomiast papierosy kupuje się w sklepie razem z chlebem, słodyczami i soczkiem dla dzieci. Logika podpowiada więc, że nie mogą być narkotykami. Poza tym palenie jest wszechobecne. Palili dziadkowie. Palą rodzice, znajomi, księża, artyści, naukowcy, lekarze, żołnierze, krawcowe, taksówkarze - u nas około jedna trzecia Polaków.

Wbrew potocznej wiedzy nikotyna (tak jak alkohol) jest narkotykiem, gdyż ma właściwości uzależniające, a jej regularne zażywanie prowadzi do przymusu i utraty kontroli nad paleniem - jednego ze znamion uzależnienia. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) legalną i dostępną nikotynę oficjalnie zaliczyła do grona narkotyków. Pojawia się pytanie, dlaczego pewne narkotyki są zakazane, a inne nie? Nikotyna wcale nie jest mniej szkodliwa. Uzależnia psychicznie i fizycznie, wielokrotnie zwiększa ryzyko zapadania na groźne dla życia choroby.

DEON.PL POLECA

Przyczyny leżą głównie w zwyczajach i tradycji. Każda kultura ma "swoje" specyfiki poprawiające samopoczucie i zmieniające świadomość. Nasze rodzime narkotyki to przede wszystkim alkohol, a także nikotyna. Nie da się ich wyrugować z życia poprzez wprowadzenie prohibicji - co nie znaczy, że nie ma żadnych ograniczeń.

Skutki odroczone w czasie

Uzależnienie od nikotyny nie rozbija rodzin, nie pozbawia pracy ani zdolności twórczych. Przynajmniej tak się wydaje Współczesne papierosy mają dobry filtr, zapach dymu stał się delikatniejszy. Producent robi wszystko, by przekonać nabywcę, że palenie jest przyjemne i nie szkodzi, a wyroby są najwyższej jakości.

Problem w tym, że dym z papierosa zawiera kilka tysięcy związków chemicznych, które wraz z oddechem błyskawicznie dostają się do krwi. Najgroźniejsze z nich to: nikotyna (ma właściwości narkotyczne), substancje smołowate (właściwości rakotwórcze), tlenek węgla tj. czad (powoduje m. in. miażdżycę), a także kwasy (w tym siarkowodorowy i cyjanowodór zakłócające oddychanie) i pyły (osiadają na węzłach chłonnych, upośledzają odporność na infekcje). Z uwagi na ich wpływ na organizm, papierosy są legalne od lat 18. Ale dzieci też palą, tylko że biernie. Czy tego chcą, czy nie, wdychają dym z papierosów rodziców, dziadków, wujków i ciotek. Bierne palenie niesie ze sobą takie same, a nawet gorsze konsekwencje, co palenie "aktywne".

Palenie tytoniu jest jedną z głównych przyczyn nowotworów: płuc, nerek, trzustki, warg, języka, jamy ustnej, przełyku, krtani, pęcherza moczowego. Podnosi ryzyko zawałów serca, gruźlicy układu oddechowego, nadciśnienia tętniczego, miażdżycy naczyń, udaru mózgu, wrzodów żołądka i dwunastnicy, przepukliny jelitowej, impotencji, zmniejszenia płodności i wielu chorób. Palacze teoretycznie o tym wiedzą. Na wypadek, gdyby zapomnieli, prawo zmusza dziś producenta, by informacje o skutkach palenia umieszczał na opakowaniu. Muszą być odpowiednio duże, żeby odstraszać. Czy to działa? Trudno powiedzieć. Ale każdy przekaz, który unaocznia niewidoczne, bo odroczone w czasie skutki, ma sens.

Chwila przyjemności

Nikotyna, jak każdy narkotyk, pobudza mechanizm nagradzania umiejscowiony w mózgu. Zwiększa wydzielanie dopaminy, noradrenaliny, serotoniny, o czym wcześniej nikt nie miał zielonego pojęcia. Te "ruchy" hormonów dają chwilowe poczucie przyjemności, ulgi, ukojenia i poprawiają nastrój. Fundują łatwą gratyfikację bez wysiłku.

Przyczyn sięgania po papierosa jest wiele. Z każdym kolejnym wzrasta tolerancja i trzeba zwiększać dawki. Podobnie jak w przypadku perfum - nowym zapachem cieszymy się krótko, bo przestajemy go czuć. Zmysły się przyzwyczajają. Skrapiamy się więc coraz większą ilością płynu z pachnącego flakonika, często aż do przesady. Tak samo jest z narkotykami. Zamiast kilku papierosów dziennie, by wywołać początkowy efekt, palimy ich kilkanaście, potem paczkę, niektórzy dwie. Każdy, kto zaczął palić, będzie potrzebował więcej nikotyny. Im wcześniejsza inicjacja, tym większa podatność na uzależnienia.

Potem przychodzi moment, gdy pali się wyłącznie po to, by nie mieć objawów odstawienia: rozdrażnienia, zawrotów głowy, zaburzeń snu, gorszego samopoczucia, kłopotów z trawieniem itd. Nie wiadomo, jak i kiedy stajemy się uzależnieni. Ważną rolę w tym procesie odgrywa nie tylko biologia, lecz także ludzie. Przyzwolenie z ich strony jest zachętą, zwłaszcza, gdy palą.

Promocja w mediach

Według Johna Condry, "czasami telewizja ostrzega młodych przed narkotykami, ale skądinąd nadaje mnóstwo programów, w których ich używanie jest traktowane pozytywnie". Psycholog Condry razem z Cynthią Scheibe i Timem Christensenem zbadali w USA przesłania telewizyjne pod kątem ich życzliwości wobec substancji narkotycznych. Pisze: "Ograniczyliśmy się w naszych badaniach do napojów alkoholowych, tytoniu i narkotyków wdychanych, palonych lub połykanych. Kiedy w programie pojawiała się osoba z kieliszkiem alkoholu lub papierosem w ręce, a nie było żadnego negatywnego komunikatu, zaliczaliśmy taki obraz do "przesłań życzliwych" [...]. Po trzydziesty sześciu godzinach oglądania telewizji w czasie dwu typowych dni, odnaleźliśmy 149 przesłań odnoszących się do narkotyków." 121 komunikatów (81,2 proc.) było życzliwych, 22 (14,8 proc.) nieżyczliwych. 6 miało charakter dwuznaczny.

Oprócz reklam, przesłania pojawiały się w filmach "przedstawiających osoby, które swobodnie używały dopuszczonych do legalnego obrotu narkotyków, czyli alkoholu i papierosów po to, żeby lepiej sie poczuć, uczcić jakiś sukces, poprawić sobie samopoczucie po jakiejś porażce, odprężyć się po męczącym dniu. Na jeden obraz telewizyjny, który mówi nam: "zrezygnujcie z narkotyku", sześć powiada "jeżeli nie czujecie się najlepiej, to zażyjcie coś, a będzie przyjemnie". (J. Condry "Złodziejka czasu, niewierna służebnica").

W Polsce reklama i promocja wyrobów tytoniowych w mediach jest zakazana na mocy "Ustawy z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych", znowelizowanej w roku 2010. Ale wystarczy obejrzeć w telewizji kilka filmów (o bohaterach wielkiego ekranu nie mówiąc), żeby wchłonąć w siebie mimowolne przekonanie o atrakcyjności palenia. Przesiąkamy tą prawdą tak szybko, jak ubranie palacza zapachem dymu z jego papierosa.

Jeśli palą rodzice, koledzy z pracy i większość bohaterów filmów to czemu nie ja?

Kłamstwa koncernów

Przez stulecia ludzie nie zdawali sobie sprawy ze skutków nikotynizmu. Od połowy XX w., gdy wyszło na jaw, że palenie powoduje raka płuc, koncernom tytoniowym wytoczono tysiące procesów. Najważniejsze miały miejsce w USA. Do lat dziewięćdziesiątych nie udało się żadnego wygrać. Główną, skuteczną linią obrony był argument, że palacze sami godzą się na konsekwencje (rakotwórczy nałóg), wybierając palenie. Nie było dowodów na to, że koncerny działają w złej wierze.

Przełom nastąpił po wycieku tajnych dokumentów z amerykańskiego oddziału British American Tobacco (BAT). Okazało się, że firma, znając śmiercionośne właściwości swoich wyrobów, dodawała do nich pewne substancje (np. amoniak), celowo przyspieszając uzależnienie. Wbrew publicznym zapewnieniom, prowadzono też badania nad uzależnianiem dzieci. Sprawa szkodliwości palenia trafiła do Kongresu. W 1994 r. prezesi siedmiu największych koncernów zostali wezwani do złożenia wyjaśnień. Na żywo, przed kamerami, pod przysięgą, twierdzili: 1. nikotyna nie uzależnia, 2. nie manipulują składnikami papierosów.

Oszustwa tytoniowych bossów obnażył Jeffrey Wigand, były dyrektor wydziału w firmie Brown and Williamson w Kentucky (filia BAT). Jego heroiczna batalia posłużyła nawet za kanwę scenariusza sensacyjnego filmu "Informator" w reżyserii Michaela Manna (1999). Główne role zagrali w nim Al Pacino i Russell Crowe. Po tych wydarzeniach koncerny straciły wiarygodność i zaczęły przegrywać procesy, wypłacjąc wielomilionowe odszkodowania palaczom i ich rodzinom.

Polacy też zmieniają swój stosunek do "dymka". Rok po wprowadzeniu zakazu palenia w wielu obszarach przestrzni publicznej (nowelizacja "Ustawy z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych"), poprzedzonegoo debatą publiczną, Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej - Curie i TNS OBOP opublikowali "Raport z ogólnopolskiego badania ankietowego na temat wybranych elementów polityki zdrowotnej ograniczającej palenie" (listopad-grudzień 2011). Pośrednio potwierdza on tezę, że jednym z najbardziej istotnych czynników sprzyjających rozwojowi nałogu jest "komfort palenia" - przestrzeń do jego praktywania, dostęp do używek.

Ponad milion palaczy tytoniu twierdzi, że po zmianie ustawy próbowało zerwać z nałogiem lub przestało palić. Zdecydowana większość Polaków chce (jak wynika z raportu) wprowadzenia całkowitego zakazu palenia we wszystkich miejscach publicznych i miejscach pracy.

Zmienia się klimat wokół nikotynizmu. Coraz więcej właścicieli pubów, restauracji i kawiarni przyłącza się do akcji "Lokal bez papierosa. Trwa spontaniczna, antynikotynowa kampania.

Palenie nie jest modne. Na fali zmian można zacząć walkę o siebie. Zanim ktoś doświadczy o wiele gorszych niż objawy odstawienia, "odroczonych skutków" wdychania dymu.

Alkoholizm mężczyzn i kobiet, siecioholizm, seksoholizm, pracoholizm, niedojrzałe związki, "kobiece" nałogi, narkotyki, uzależnienie od religii, sekty, wirtualny świat - jak się w tym wszystkim odnaleźć, jak diagnozować i gdzie szukać pomocy? Te pytania zadaliśmy psychologom, terapeutom, duszpasterzom i osobom "po przejściach... Tekst był częścią naszego cyklu na Wielki Post w 2012 r. Przeczytaj inne teksty z tego cyklu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Moda na niepalenie
Komentarze (5)
K
Karol
9 marca 2012, 15:03
Palenie papierosów to nic innego jak powolna eutanazja (i dodatkowy podatek płacony dobrowolnie); jakoś nie widać, żeby państwo zawzięcie walczyło z tym nałogiem - gdyby chcieli tylko na poważnie zacząć walkę z paleniem, mogloby to przynieść wymierne rezultaty (np., jeśli chodzi o przestrzeganie praw autorskich programów komputerowych, wydaje się, że jest dosyć skuteczna presja władzy na przestrzeganie tych praw); ale miliony uzależnionych palaczy to miliony wiernych podatników i miliardy złotych co roku dla budżetu państwa. Samej akcyzy było w 2011r. nie mniej niż 64 euro na każde 1000szt. papierosów (obecnie jeszcze więcej), do tego dochodzi vat i podatek dochodowy - wyjdzie pewnie, że w cenie papierosów ok. 80% (albo i więcej) to podatki - takich wiernych podatników budżetowi potrzeba. Jeśli weżmiemy pod uwagę to, że palacze p powodu nalogu znacząco skrócą sobie życie, a co za tym idzie nie będą brać emerytury (albo będą brać krócej niż mogliby) - dla skarbu państwa same plusy (pomijając jakieś koszty leczenia różnych chorób); dlatego piszę, ludzie nie dajcie się w to wciągnąć, nie bądźcie naiwni. Można dodać jeszcze, że palenie znacząco uszczupla też budżet domowy  - za wydatki na papierosy przez czterdzieści lat palenia możnaby może i dom pobudować
K
Kris
9 marca 2012, 12:17
Na szczęście katolicy idą pod prąd modom. hahahahha, dobre :)
B
b.
9 marca 2012, 10:58
Kiedyś na demotach było zdjęcie paczki papierosów z napisem "Palcie i zdychajcie", mtyślę, że bardziej zniechęcjaące niż "Palenie poważnie szkodzi zdrowiu" ;)
Michał Buczkowski
8 marca 2012, 21:06
Na szczęście katolicy idą pod prąd modom. 
M
Mmm
8 marca 2012, 20:40
 Dobrze, że ktoś poruszył ten temat. Dziękuję.