Muniek Staszczyk wyznał, że chorował na depresję. "Uklęknąłem i zacząłem się modlić"
Wokalista miał myśli samobójcze: "Oglądałem rano noże w kuchni. Myślałem: «To jest ten moment». A za chwilę: «Co ja robię?»". Jak udało mu się z tego wyjść?
Muniek Staszczyk w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" opowiedział o tym, co skłoniło go do podjęcia terapii, na której przebywał dwa lata. Przyznał, że jego tata w wieku 36 lat chorował na depresję, a mama miała problemy z alkoholem. Mówił: "Miałem do niej duży żal, bo byłem trochę DDA. Wyjaśniliśmy wszystko. Bardzo się kochamy". To właśnie na terapii mógł przepracować swoją przeszłość.
>> Muniek Staszczyk: Bracie, jedź do Medjugorie! Tam odkryłem Maryję
Podzielił się także tym, że miał myśli samobójcze: "Oglądałem rano noże w kuchni. Myślałem: «To jest ten moment». A za chwilę: «Co ja robię?» Uklęknąłem i zacząłem się modlić: «Oddal to, Boże, ode mnie, te myśli»".
W najtrudniejszych momentach wspierała go żona, Marta. To ona zachęciła go do terapii, wspomina rozmowę, która zmieniła wszystko, powiedział do niej: "Marta, pomóż mi, tyle ci krzywd wyrządziłem, te baby były, wóda, wracałem późno". Żona wybaczyła mu wszystkie zdrady.
W pewnym momencie chciał zrezygnować z kariery muzycznej, ale odwiódł go od tego Kazik Staszewski z zespołu Kult. Dwa miesiące chorował na depresję, z tego powodu odwołał nawet jeden koncert w USA. Dzisiaj mówi, że "nie ma nic lepszego niż granie dla ludzi".
Skomentuj artykuł