Na wzburzonych falach

(fot. woodleywonderworks / flickr.com / CC)
KAI / drr

Polską rodzinę można porównać do łodzi, która próbuje płynąć wśród szalejących żywiołów. Wszystkie potęgi się przeciw niej sprzysięgły, pomocy znikąd, a ona jakoś trwa.

Niedziela 30 grudnia obchodzona jest w Kościele jako Niedziela Świętej Rodziny. W czasie Mszy św. zostanie odczytany list Episkopatu, który po raz kolejny upomina się o rodzinę - wartość, uznaną przez 92 proc. Polaków za fundament i źródło szczęścia.

Żywioły ekonomii

DEON.PL POLECA

Badania statystyczne wykazują, że 6,1 mln polskich rodzin, wychowujących blisko 11 mln dzieci boryka się z mnóstwem problemów, wśród których jednym z najważniejszych jest fakt, że coraz mniej osób decyduje się na podstawowy, założycielski akt, czyli zawarcie małżeństwa.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2010 roku zawarto w Polsce ok. 230 tys. nowych związków małżeńskich, czyli o ok. 20 tys. mniej niż przed rokiem. Na dodatek na ten krok decydują się osoby coraz starsze - przeciętna wieku nowożeńców to 28 lat. Na początku lat 90. ponad połowa mężczyzn zawierających małżeństwo nie osiągała wieku 25 lat, natomiast w 2000 r. było ich już tylko ok. 42 proc. Wśród kobiet udział ten zmniejszył się z 73 proc. w 1990 r. do 62 proc. w 2000 r. Efektem braku decyzji o założeniu rodziny jest 5 mln singli, czyli osób samotnych (wynika to ze spisu ludności z 2004 r.). Naukowcy prognozowali, że takich osób będzie coraz więcej - po kilku latach szacowano, że osób żyjących w "jednoosobowych gospodarstwach domowych" może być już nawet 7 milionów.

Jednak zawarte małżeństwa bardzo często się rozpadają, co trzecie z nich kończy się rozwodem. Według danych GUS liczba rozwodów w latach 1970-2009 systematycznie wzrastała. W 2009 r. rozwiodło się 71,8 tysięcy par, o ponad 37 tysięcy więcej niż w 1970 r., w którym zaczęto prowadzić statystykę.

Równolegle z tym negatywnym zjawiskiem, dzietność, czyli liczba urodzonych dzieci przypadających na kobietę w wieku rozrodczym, wynosi 1,38. Demografowie biją na alarm, gdyż aby zapewnić prostą zastępowalność pokoleń, kobieta powinna urodzić 2,15 dzieci.

Sytuację polskich rodzin destabilizuje również wysokie bezrobocie. Brak pracy wygnał z kraju blisko 3,3 mln Polaków - na tyle szacuje się ilość osób, które w ostatniej dekadzie wyjechało za chlebem na krótko lub na stałe po otwarciu rynku pracy dla nowych krajów członkowskich po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Pracują w każdym zakątku kontynentu, najczęściej w Wielkiej Brytanii, gdzie są już drugą co do liczebności po Hindusach grupą narodową emigrantów. Wyjeżdżają z rodzinami, ale często w kraju zostawiają swe dzieci pod opieką współmałżonka lub dziadków. Szacuje się, że w Polsce jest ponad 110 tys. eurosierot, choć może ich być znacznie więcej, bo zjawisko nie jest dobrze rozpoznane. Na samej Opolszczyźnie jest 35 tys., ale może nawet 70 tys. dzieci, wychowujących się bez jednego lub dwojga rodziców. Dzieci, którymi nikt się nie opiekuje trafiają do domów dziecka i jest ich już kilka tysięcy.

Zdaniem specjalistów nie zawieranie małżeństw związane jest z widmem bezrobocia, niestabilnej

sytuacji na rynku pracy i niepewności, wynikającej z kryzysu całej światowej gospodarki. Bardzo ważnym czynnikiem są trudności z kupnem pierwszego mieszkania.

Mimo ostrzeżeń demografów po 1989 r. nie było ekipy rządzącej, która wypracowałaby konsekwentną politykę prorodzinną. Nie tylko nie została wypracowana konkretna strategia, ale rodziny wręcz karane są za posiadanie dzieci - rodzice ponoszą wyższe wydatki związane z utrzymaniem dzieci, płacą też wyższe podatki pośrednie w postaci VAT. Ich kariery zawodowe są utrudnione, a pracujące w domu matki, zwłaszcza kilkorga dzieci, nie wypracowują emerytur, choć w przyszłości to z podatków ich dzieci będą utrzymywać się małżeństwa bezdzietne lub single.

Takie rozwiązania jak becikowe, wydłużenie urlopów wychowawczych, to posunięcia wciąż niedostateczne. Ekonomiści i demografowie zwracają uwagę, że potrzebna jest jednolita, długofalowa strategia, która przyniesie owoce po 20-30 latach. Choć jest bardzo kosztowna, jest nieodzowna. To być albo nie być, racja stanu. Eksperci wskazują, że konieczne jest zachęcanie rodzin do urodzenia drugiego i trzeciego dziecka przez wprowadzenie mechanizmu progresywnego i kumulującego w czasie odpisu podatkowego, inwestycje w system opieki i edukacji dla dzieci od wieku przedszkolnego, uwzględnienie przez państwo ilości posiadanych dzieci w składce gromadzonej w ZUS, wyrównanie szans zawodowych i ekonomicznych dla rodziców.

W obliczu niebezpiecznych ideologii

Na razie takich rozwiązań nie ma. Rodziny muszą same borykać się i rozwiązywać swoje problemy. Joanna Krupska ze Związku Dużych Rodzin Trzy Plus zwraca uwagę, że wychowanie większej liczby dzieci wtrąca rodzinę w ubóstwo, a właśnie w nich - a jest ich 17 proc. - wychowuje się 33 proc. wszystkich polskich dzieci. Dodatkowym problemem jest stygmatyzowanie takich rodzin, do których podchodzi się jak do osób z marginesu społecznego, dotkniętego patologiami.

Jednak oprócz trudności materialnych, wypływających z braku pracy, mieszkań i pomocy ze strony instytucji państwowych w opiece nad małym dzieckiem, dodatkowym utrudnieniem jest klimat, który nie sprzyja rodzinie. Wytwarzają go nie tylko kultura masowa i media, eksponujące wypadki przemocy i zabójstw, i stwarzające wrażenie, że rodzina to środowisko wyzysku i przemocy, zwłaszcza wobec dzieci i kobiet, ale także politycy czy prawodawcy, tworzący lub przyjmujący kontrowersyjne ustawy. Mimo ustawy, która ma chronić przed przemocą w rodzinie, przyjętej w 2010 r., niedawno rząd podpisał budzącą niezwykłe kontrowersje Konwencję o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Niepokój wielu środowisk wzbudziło nie tylko uznanie religii i tradycji za źródło przemocy wobec kobiet, ale też genderowa definicja płci, która uznaje, że jest ona wytworem kultury, a nie faktem biologicznym.

Na początku bieżącego roku dwie opozycyjne partie lewicowe zapowiedziały złożenie do laski marszałkowskiej projektu ustawy, dotyczącego zawierania związków partnerskich. Jednak istnieje duża możliwość, że takie rozwiązanie prawne wprowadzi partia rządząca, która wraz z koalicjantem jest w stanie przegłosować każdy projekt legislacyjny.

Krytycy tych projektów zwracają uwagę, że może to być pierwszy krok w zmianach, wprowadzanych metodą "salami" - zaczyna się od legalizacji związków partnerskich, hetero- i homoseksualnych, ułatwiającym im dziedziczenie, utrzymywanie informacji o stanie zdrowia, kończy zaś na wprowadzeniu małżeństw homoseksualnych włącznie z prawem do adopcji, o czym świadczy choćby doświadczenie Francji.

Pomoc jednak nadchodzi

W obliczu tylu problemów znajdują się instytucje i osoby, które działają na rzecz rodziny. Samorządy, organizacje pozarządowe, Kościół, wspierają rodzinę słowem i czynem, organizując na jej rzecz wiele inicjatyw pomocowych.

Już ponad 50 samorządów wprowadziło Kartę Dużych Rodzin, która uprawnia do zniżek na basen, do kina, na zajęcia w domach kultury oraz komunikację miejską. Pierwszy taką kartę wprowadził w 2005 r. Wrocław. Grzegorz Benedykciński, burmistrz Grodziska Mazowieckiego, który wprowadził kartę w 2008 r. uważa, że już są efekty polityki prorodzinnej, prowadzonej przez samorząd - w gminie 94 proc. dzieci uczęszcza do przedszkoli, a w ciągu tych czterech lat wzrosła dzietność - z 1,4 do 1,66 dzieci na jedną kobietę - przewyższa więc średnią krajową.

Jednak o wyborach życiowych nie decydują wyłącznie czynniki ekonomiczne, ale także mentalność, hierarchia wartości, sposób postrzegania świata. Dlatego kampanie społeczne, prowadzone przez organizacje pozarządowe, podejmowane są w celu kształtowania zachowań obywateli.

Z danych GUS wynika, że w trzecim kwartale ubiegłego 2011 roku spadła liczba rozwodów w Polsce - do poziomu 14,1 tysiąca, do wartości najniższej od roku 2004. Fundacja Mamy i Taty jest przekonana, że jest to efekt kampanii społecznej "Rozwód? Przemyśl to", której szczyt medialny przypadł właśnie na badany okres.

- Uważamy, że to nie jest przypadek, ale efekt wspólnego zaangażowania w ten jeden z najważniejszych problemów społecznych w naszym kraju. Dla nas to także dowód i wzmocnienie motywacji na przyszłość, że warto podejmować każdy wysiłek i zmaganie by kolejnymi kampaniami społecznymi wzmacniać rodzinę, małżeństwo, rodzicielstwo i wychowanie dzieci - powiedział Paweł Woliński z Fundacji Mamy i Taty.

Temat polityki prorodzinnej, umacniania rodziny, jest stałym wątkiem nauczania Kościoła w Polsce. "Niepokoi nas stan polskiej rodziny i poważny kryzys demograficzny w naszym kraju - mówił kard. Stanisław Dziwisz w tym roku w Krakowie podczas uroczystości Bożego Ciała. "Apelujemy do odpowiedzialnych gremiów ustawodawczych i rządzących o mądrą, długofalową politykę prorodzinną. Inwestowanie w rodzinę to najlepsza inwestycja".

W tym samym dniu wiele miejsca rodzinie poświęcił w swojej homilii kard. Kazimierz Nycz w Warszawie, który apelował do polityków o odważną, zdecydowaną i podjętą natychmiast politykę prorodzinną. Jego zdaniem jest to wielka praca, a wiele w tej dziedzinie do zrobienia ma także Kościół i chrześcijanie oraz same rodziny. - To wielka praca formowania świadomości i sumień rodziców i młodych ludzi, powracania do właściwej hierarchii spraw w życiu codziennym. Jest to obrona małżeństwa i rodziny tak, jak je przewidział i stworzył Pan Bóg - stwierdził kaznodzieja.

Duchowni i publicyści bronią też koncepcji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, połączonych ze sobą na całe życie. Abp Henryk Hoser przestrzega w wielu wypowiedziach przed niebezpieczeństwami ideologii gender, która zniszczy tradycyjne małżeństwo i rodzinę i jest ideologią niesłychanie niebezpieczną, gdyż dokonuje rozkładu społeczeństwa, zakładając, że nic nie jest trwałe, nic nie ma charakteru obiektywnego.

Ludzie Kościoła - duchowni i członkowie zgromadzeń zakonnych, a także świeckie stowarzyszenia i ruchy nie poprzestają na "posłudze myślenia" i ukazywaniu fundamentalnej roli rodziny w kształtowaniu i szczęściu człowieka. Prowadzą oni tysiące dzieł i inicjatyw, które rodzinę umacniają, wspomagają i chronią. Przedszkola, szkoły, świetlice, organizacja letnich kolonii dla dzieci z ubogich rodzin, rozdawanie paczek świątecznych - w tym roku skorzystało z nich milion osób - to wielka praca na rzecz rodziny i znak solidarności z nią.

Mimo niesprzyjającego klimatu i wielu przeciwności rodzina nadal jest wymieniana przez Polaków jako źródło szczęścia i najwyższa wartość w ich życiu. Przeprowadzone w tym roku badania wykazały, że tak sądzi aż 92 proc. respondentów. Ten trend utrzymuje się od lat. Być może politycy uwzględnią w końcu priorytety swoich wyborców i stworzą klimat pewności, stabilności i życzliwości, gdyż 79 proc. ankietowanych uważa, że rodzina jest też instytucją społeczną i wartością publiczną, a ponad 95 proc. jest przekonana, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Na wzburzonych falach
Komentarze (4)
jazmig jazmig
30 grudnia 2012, 11:13
Zdaniem biskupów, chrześcijańskie rodziny nie powinny świętować niedzieli w hipermarketach, ale w takim razie, konsekwentnie, nie powinny świętować również w kinach, teatrach itp. placówkach. Nie powinny kupować paliwa w stacjach paliw ani w inny sposób angażować pracowników różnych firm. Chrześcijanie powinni zrezygnować z oglądania programów TV i słuchania radia, bo one również angażują ludzi i zmuszają ich do pracy w niedziele i święta. Pracować powinna policja, straż pożarna i służba zdrowia, reszta powinna świętować. Albo - albo! Świętujemy bez zmuszania do pracy w niedzielę innych, albo godzimy się na to, żeby niektóre placówki były czynne również w niedzielę, a zatem nie ma powodu zakazywać w niedzielę pracy placówkom handlowym.
M
mhpaw
29 grudnia 2012, 19:23
Zanim coś napiszesz ogarnij się nieco Szanowny Internatu.
N
nie
29 grudnia 2012, 18:50
Nie czytajcie listów biskupów w czasie Mszy świętej! Msza jest dla Boga i homilia też powinna być poświęcona rozważaniu Słowa Bożego, a nie słów biskupów. Taki list NIC nie wnosi, to jak apel, którego się nie słucha. W czasie , gdy jest czytany list w kosciele, wyłączam się z odbioru. Gdy jest homilia jest przeciwnie - uważnie słucham. Listy usypiają.
M
małżeństwo
29 grudnia 2012, 17:56
Kościół pownienie przede wszystkim troszczyc się o małżeństwa, bo rodziną można być żyjąc również bez ślubu kościelnego i tak żyje coraz więcej osób. Jeśli zacznie się bronić nierozerwalności małżeństw, to i rodziny będą trwałe i silne. Nie zagrażają małżeństwom zwiazki homoseksualne, ideologia gender, czy tym podobne marginalne sprawy, ale postępujące przyzwolenie na rozwody i ponowne związki po rozwodzie. W tym ostatnim mają swój udział duszpasterstwa dla niesakramentalnych, bo to ich istnienie i działanie sprawia, że dla wierzącego katolika nagle sie okazuje, że nawet prawo Boże nie jest trwałe, bo przestało być rozumiane jako bezwzględna i obiektywna wartość nie podlegająca zmianie.