Obietnica szczęścia... w sektach

Każda sekta określa jednolity dla wszystkich swoich członków model możliwego do osiągnięcia szczęścia (fot. nKaos / flickr.com)
Hayat El Mountacir / slo

Szczęście jako pojęcie subiektywne jest niedefiniowalne. Można by rzec, że szczęście nadaje jednostce sens życia, przynajmniej w sensie idealnym. Wypracowuje się je osobiście, ale w ramach społeczeństwa. Ocenia się je według satysfakcji, jaką każdemu przynosi, a jest to mniej lub bardziej wymierne. Według przeprowadzanych ankiet, rodzina jest miejscem pozwalającym na realizację szczęścia.

Wolność i odrębność jednostek, jak również "...różne sposoby wyobrażenia szczęścia" mogą w niej współistnieć. Rozwój rodziny zależy m.in. od rozwoju społeczeństwa zbudowanego na hedonistycznym indywidualizmie. Jest on również owocem szacunku wobec swobód indywidualnych. Pojęcie szczęścia właściwe każdej sekcie, analizowane wyłącznie pod tym kątem, jest odpowiedzią na pluralizm społeczeństw demokratycznych, lecz każda jednostka ma własny ideał szczęścia, który buduje lub próbuje budować wyrażając swoje indywidualne istnienie w swoim istnieniu społecznym. Jest to więc jakaś "realizacja", w której wyzwania nowych sytuacji i przystosowanie do nich czynią jednostkę odpowiedzialną za własne poszukiwania, nawet jeśli sięga ona do czynników zewnętrznych (powodzenie społeczne, terapia analityczna, rozwój osobowy itd.).

Sekta proponuje szczęście jako "klucz w ręku".

Recepta? Trzeba w nią uwierzyć, nie można wątpić, należy zaangażować się w grupę, nie słuchać osób nastawionych negatywnie.

DEON.PL POLECA

Jakie są bezpośrednie rezultaty w konkretnym przypadku? Wyznawca jest obwiniany z powodu swego braku zapału i pewności. Jest obciążany ciężkim zadaniem zbawiania świata. To litościwe zbawianie odziane w odpowiednią ideologię ma tylko jeden nieujawniany cel: rekrutować i jeszcze raz rekrutować. Pojedynczy wyznawca w dobrej wierze uważa, że zbawia swą rodzinę, swych przyjaciół, swoje relacje społeczne, jeśli je włącza w rzeczywistość sekty. A czas nagli: niektóre sekty dochodzą nawet do tego, że wyznaczają konkretne daty jakiejś katastrofy nuklearnej lub ekologicznej bądź zagrożeń przełomu roku 2000. Sekta schlebia wyznawcy: należy on do części elity zbawiającej, której zadaniem jest zwiększyć liczebnie ilość kandydatów nadludzi.

Niekiedy sekta wykorzystuje trudne doświadczenia z życia jednostki. Oto w jaki sposób pewna kobieta uzasadnia swoje wcześniejsze wstąpienie do Świadków Jehowy: "Traciłam dziecko, które umierało zarażone w czasie epidemii w żłobku. Zaraz po tym moja teściowa zapoznała mnie ze Świadkami Jehowy. Zaczęto wypożyczać mi broszury, zapraszać na zebrania itd. Wszyscy wydawali się być bardzo mili, a zwłaszcza ich ideologia odpowiadała moim aspiracjom. Nie ma tam alkoholu, seksu, jest to świat życia zbudowanego na zasadach moralnych, ale przede wszystkim obiecano mi, że zobaczę moją córeczkę w 1975 roku podczas walki Har-Magedonu. Zerwałam więc moje więzy z rodziną i przyjaciółmi, aby całkowicie poświęcić się służbie".

Każda sekta określa jednolity dla wszystkich swoich członków model możliwego do osiągnięcia szczęścia. To wkładanie w ustalone ramy, zacierające różnice między ludźmi, stwarza warunki jakby jakiegoś umysłowego klonowania. Sekta odrzuca jednostkowość, ponieważ stanowi to zagrożenie dla trwałości grupy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Obietnica szczęścia... w sektach
Komentarze (4)
S
smarek
25 lipca 2011, 00:10
mimo waszego jadu czuję się świetnie
W
wzypy
24 lipca 2011, 04:31
Świadkowie Jehowi nie są religią - od tego zacznijmy :). Smarek... polecam Ci stronę jestempiekny.pl oraz znajdź sobie stronę Stowarzyszenia Effatha i zobacz jakim idiotyzmem przesiane są ich "nauki". P.S. Jakbyś znalazł Świadka Jehowy, który odmówiłby ze mną "Ojcze Nasz" to podrzuć go do mnie, bo kogo nie poproszę to uciekają jak diabeł przed Wodą Święconą. A przecież w Biblii jest, w dodatku poprzedzone słowami "Wy zaś TAK SIĘ MÓDLCIE" (żeby było jasne - nie "na ten przykład", "mniej więcej tak", "metafora taka", "o! księżyć". Tylko jasny nakazem TAK (w ten sposób!) SIĘ MÓDLCIE)
R
R.B.
24 lipca 2011, 00:16
To po co tu zaglądasz, skoro nic tu nie ma dla Ciebie?
S
smarek
23 lipca 2011, 22:35
Wypociny człowieka, który ocenia bardzo powierzchownie. Nie trzeba pisać o sektach, by odkryć, że obiecuje się nam lepsze życie a potem to czujemy się oszukani. Oszukują nas politycy, zwłaszcza przed wyborami. Oszukują nas księża, bo obiecują niebo. A jeśli chodzi o Świadków Jehowy, to nie znalazłem lepszej religii. Oni akurat są ok.