Co dalej z nierozerwalnością małżeństwa?
W ostatnim czasie obserwuję z coraz większym przerażeniem, jak bardzo szybko w świadomości ludzi postępuje degradacja wartości nierozerwalności małżeństwa. Z jednej strony mamy konkretne liczby: w 1993 r. 23 tys. rozwodów w Polsce, w 2004 r. już 51 tys., a w 2006 r. - 71 tys. Obok tych danych do naszych uszu nieomal bez przerwy docierają komunikaty w rodzaju: "słyszałeś? oni nie są już razem", "on od niej odszedł", "oni są już po rozwodzie"…
Jest tego tak dużo, że powoli obojętniejemy na to zjawisko, na związane z tym tragedie. Ale z drugiej strony dostrzegamy już wyraźnie rozprzestrzeniające się elementy mentalności prorozwodowej w postaci "targów rozwodowych". Mentalność prorozwodowa szerzy się też poprzez środki masowego przekazu, w których fakt rozwodu, rozwodzenia się, zmiany partnera jest wręcz lansowany. Jej najboleśniejszym przejawem jest słabnięcie w świadomości katolików wartości nierozerwalności małżeństwa. Bywa, że nawet sami małżonkowie żyjący w związku sakramentalnym zakładają wcześniej, wręcz "planują" rozwód w przypadku niepowodzeń w małżeństwie… Nierzadko, też, niestety, katoliccy rodzice podpowiadają takie rozwiązanie w sytuacji kryzysu małżeństwa swych dzieci.
Co się dzieje?
Trzy i pół miesiąca przed swoją śmiercią Jan Paweł II powiedział: "Niestety, ataki na małżeństwo i rodzinę stają się z każdym dniem coraz silniejsze i coraz bardziej radykalne, zarówno na płaszczyźnie ideologicznej, jak i w sferze prawodawstwa" (przemówienie do przedstawicieli Forum Stowarzyszeń Rodzinnych, 18.12.2004 r.). Ten Wielki Prorok z doskonałą precyzją potrafił diagnozować otaczającą nas rzeczywistość. W cytowanych powyżej słowach wyraźnie ostrzega nas przed tym, że skala rozpadu małżeństw, degradacja wartości rodziny nie następuje w sposób przypadkowy. Nie jest to "efekt naturalnych przemian cywilizacyjno-kulturowych", jak czasami możemy usłyszeć od nowoczesnych kreatorów dzisiejszej rzeczywistości, twierdzących, iż: "Polityka rodzinna powinna być także przedmiotem umowy społecznej, uwzględniać przemiany, jakim ulega współcześnie model rodziny, przybierając najróżniejsze formy związków partnerskich" (z założeń programowych konferencji Polityka rodzinna w Europie. Skuteczne narzędzie równouprawnienia czy ratunek w obliczu kryzysu demograficznego?, która odbyła się w Warszawie 27.9.2007 r.). Wygląda na to, że wzrastająca w lawinowym tempie liczba rozwodów w Europie nie jest zjawiskiem samoistnym. Komuś na tym zależy, ktoś ten proces popycha do przodu; i, niestety, skuteczność tych działań jest bardzo wysoka.
Jak się bronić?
Z jak największą mocą trzeba głosić wartość nierozerwalności małżeństwa, która pochodzi z Bożego ustanowienia: "Co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozdziela" (Mt 19, 6). Skoro w nią skierowane są konkretne ataki, to ona też musi być najmocniej strzeżona i broniona. Ale najpierw przypominana oraz uświadamiana. Tu znowu przywołajmy najważniejsze wypowiedzi Ojca Świętego Jana Pawła II:
- "Podstawowym obowiązkiem Kościoła jest potwierdzanie z mocą - jak to uczynili Ojcowie Synodu - nauki o nierozerwalności małżeństwa. Tym, którzy w naszych czasach uważają za trudne lub niemożliwe wiązanie się z jedną osobą na całe życie, i tym, którzy mają poglądy wypaczone przez kulturę odrzucającą nierozerwalność małżeństwa i wręcz ośmieszającą zobowiązanie małżonków do wierności, należy na nowo przypomnieć radosne orędzie o bezwzględnie wiążącej mocy owej miłości małżeńskiej, która w Jezusie Chrystusie znajduje swój fundament i swoją siłę" (Familiaris consortio, p. 20).
- "Jednym ciałem! Trudno nie dostrzec całej mocy tego wyrażenia! W rozumieniu biblijnym słowo »ciało« nie oznacza jedynie fizycznej natury człowieka, ale całą jego tożsamość duchową i cielesną. Małżonkowie tworzą nie tylko wspólnotę ciał, ale prawdziwą jedność osób. Jest to jedność tak głęboka, że stają się oni w doczesnej rzeczywistości niejako odblaskiem Boskiego »My« trzech Osób Trójcy Świętej" (Jubileusz Rodzin, 15.10.2000 r.).
- "Małżeństwo »jest« nierozerwalne: ten przymiot wyraża jeden z wymiarów jego obiektywnego istnienia, a nie jakiś fakt czysto subiektywny. W konsekwencji dobro nierozerwalności jest dobrem samego małżeństwa; niezrozumienie zaś jego nierozerwalnego charakteru jest niezrozumieniem istoty małżeństwa. Z tego wynika, że »ciężar« nierozerwalności i ograniczenia, które się z nią wiążą dla ludzkiej wolności, nie są niczym innym jak odwrotną stroną medalu - by się tak wyrazić - w odniesieniu do dobra i możliwości wpisanych w instytucję małżeństwa jako taką. W tej perspektywie nie ma sensu mówić o »narzucaniu« przez prawo ludzkie, ponieważ ono musi odzwierciedlać i chronić prawo naturalne i Boże, które jest zawsze wyzwalającą prawdą (por. J 8, 32)" (przemówienie do Trybunału Roty Rzymskiej, 28.01.2002 r., p. 4).
- "Nie można ulegać mentalności prorozwodowej: nie pozwala na to ufność w dary naturalne i nadprzyrodzone, którymi Bóg obdarował człowieka. Działalność duszpasterska musi wspierać i głosić nierozerwalność małżeństwa. Aspekty doktrynalne powinny być ukazywane, wyjaśniane i bronione, ale jeszcze ważniejsze jest wynikające z nich konkretne działanie. Kiedy para małżeńska przeżywa trudności, pasterze i inni wierni winni okazywać jej zrozumienie, ale także jasno i stanowczo przypominać, że drogą do pozytywnego rozwiązania kryzysu jest miłość małżeńska. Właśnie dlatego, że Bóg połączył ich nierozerwalnym węzłem, mąż i żona, z dobrą wolą wykorzystując wszystkie środki ludzkie, ale przede wszystkim ufając w pomoc łaski Bożej, mogą i powinni przezwyciężyć momenty zagubienia, odnowieni i wzmocnieni" (jw., p. 5).
Wielu małżonków z lękiem patrzy w przyszłość. Wzrasta liczba małżeństw rozpadających się po 20 i więcej latach wspólnego życia, ale cóż jest przyczyną tych rozwodów? Otóż coraz powszechniej używa się w tym kontekście cynicznego określenia "zamiana na nowszy model", jak gdyby żona czy mąż nie byli osobami, tylko konsumentami, a ich wartość była mierzona jedynie liczbą "przepracowanych" lat... Czyżby w tej "nowej kulturze" człowiek znaczył tyle samo co model samochodu, zegarka lub telewizora?...
Dla wielu rozwód wynika z konieczności udowodnienia sobie czegoś w okresie kryzysu wieku średniego czy luzu moralnego podczas zakładowych imprez integracyjnych. Obserwowana skala dramatów w małżeństwach z powodu zdrad przyczynia się do pogłębiania się lęków i obaw w rodzaju: Czy nam się uda wytrwać w wierności? Czy mój współmałżonek nie ulegnie takim trendom? A może to my, pragnąc żyć w wierności, nie jesteśmy normalni?…
Jedyną i niezawodną receptą na przezwyciężenie tych lęków i na wytrwanie w wierności jest intensywne życie łaską sakramentu małżeństwa. Nie jest to trudne. Wystarczy codzienna modlitwa małżeńska, regularna spowiedź, coniedzielny wspólny udział we Mszy św., noszenie obrączki, świętowanie każdej rocznicy ślubu oraz świadome pielęgnowanie miłości małżeńskiej. Moc sakramentu małżeństwa jest zakorzeniona we wszechmocnej miłości Chrystusa, która przezwycięża wszelkie zło - tylko trzeba w nią uwierzyć i intensywnie z niej korzystać. Jej źródłem jest stała obecność Jezusa, raz zaproszonego do związku w chwili jego zawarcia i zapraszanego tam ponownie w codziennej modlitwie oraz w sakramentach pokuty i Eucharystii.
Czy Jezus, który nas umiłował aż do śmierci krzyżowej, miał nie obronić naszej miłości i jedności małżeńskiej przed atakami Złego? Na pewno będzie nas bronił (Łk 18, 7-8). Trzeba jednak powierzać Mu wszystkie problemy małżeńskie i razem z Nim podejmować i nieść krzyż cierpienia, bo tylko na tej drodze na pewno przezwycięży się największe nawet kryzysy małżeńskie.
Trwanie w wierności i nierozerwalności małżeństwa nie jest łatwe. Nie mam jednak wątpliwości co do tego, że jest to najpiękniejsze i najważniejsze zadanie małżonków, w realizacji którego Stwórca bardzo chce nam pomagać. Ostatecznie prowadzi ono do pełni szczęścia, przewidzianego przez Boga dla tych, którzy Go kochają i idą Jego drogami. O tym szczęściu nieustannie świadczą te pary małżeńskie, którym udało się pokonać kryzysy, które znalazły w Jezusie moc, a w Biblii wskazówki do budowania trwałego szczęścia małżeńskiego. W obecnej sytuacji, wobec szeroko zakrojonej kampanii zła skierowanej przeciwko rodzinie, nie wolno nam zostawić tego szczęścia wyłącznie dla siebie.
Jako małżonkowie mamy do spełnienia niczym nie zastąpione zadanie głoszenia Dobrej Nowiny współczesnemu światu, którego najważniejszą część muszą stanowić dla nas najpierw nasze dzieci. Jeszcze raz wczytajmy się w słowa Jana Pawła II:
- "Kiedy Chrystus wysyłał swoich uczniów po raz pierwszy, by głosili Dobrą Nowinę, wysyłał ich po dwóch (por. Mk 6, 7). Wy także jesteście wysyłani we dwoje - poprzez ten wielki sakrament, który czyniąc was mężem i żoną - czyni was zarazem świadkami Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. (…) Macie wypełniać to posłannictwo całym swoim życiem. Macie w sposób szczególny dawać świadectwo. »Wyżej będzie ceniona prawdziwa miłość małżeńska i kształtować się będzie o niej opinia publiczna, jeśli małżonkowie chrześcijańscy wyróżnią się w tej miłości dowodami wierności i harmonii« (II sobór watykański)" (przemówienie do ruchu Focolari, 3.05.1981 r., p. 3).
- "Małżonkowie chrześcijańscy! W waszej komunii życia i miłości, w waszym wzajemnym oddaniu oraz w wielkodusznym przyjmowaniu dzieci bądźcie w Chrystusie światłem świata! Pan was prosi, abyście każdego dnia stawali się jak lampa, która nie pozostaje w ukryciu, ale postawiona jest »na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu« (Mt 5, 15). Bądźcie przede wszystkim »dobrą nowiną dla trzeciego tysiąclecia«, gorliwie żyjąc swoim powołaniem" (IV Światowe Spotkanie Rodzin w Manili, styczeń 2003 r.).
Skomentuj artykuł