"Już dawno postanowiłem, że nie będę pomagał żonie w zajmowaniu się dziećmi"
Bardzo często w gronie rodzinnym pada pytanie: "a czy mąż ci pomaga przy zajmowaniu się dziećmi?". Jeden z blogerów pokazał, o co tak naprawdę chodzi.
Na samym początku podkreśla, że już dawno postanowił, że nie będzie pomagał żonie przy dzieciach. Pisze: "nie odpowiada mi taka rola. Mam swoje marzenia i chcę je realizować, a pomaganie żonie... cóż... to nie dla mnie". Dodaje: "mówię <<nie>>. Nie pomagam i nie będę pomagać".
Potem opisuje, co tak naprawdę robi w domu. Pisze: "Jestem ojcem, jestem pełnoprawnym rodzicem. Nie gorszym, nie głupszym, nieograniczonym. Pomaganie to opiekowanie się z doskoku. Pomaganie to drugie skrzypce, a zwykle to jednak ławka rezerwowych. Pomagać w opiece to może babcia czy rodzeństwo, ale nie ojciec".
>> Przepis na "najfajniejszy wieczór z tatą"
Bloger pyta: "na ile procent ty sam chcesz być rodzicem?". Zaznacza, że używając zwrotu "pomagać żonie" naprawdę określamy swoją pozycję w rodzinie.
>> Życzę paniom szacunku do samych siebie. Panom najczęściej go nie brakuje
Pod wpisem pojawiło się wiele popierających tę myśl komentarzy. "Bardzo dobrze powiedziane. Ja ten tekst poszerzyłbym o pomaganie przy sprzątaniu czy myciu garów. Ja sprzątam swój dom, bo nie mieszkam u żony tylko u siebie", "Otóż to! Miałam ostatnio podobne przemyślenia, więc w pełni się zgadzam z Twoimi ;) partnerstwo zamiast pomocy", "Interesujące jest to, że w Anglii czy Holandii nie ma nawet takiego zwrotu. I'm helping my wife to raise our kids. To nawet brzmi głupio".
Skomentuj artykuł