Mężczyzna powinien oddalić się od matki

(fot.shutterstock.com)
Józef Augustyn SJ / slo

Mężczyzna rozpieszczany przez matkę nie chce się w życiu wysilać. Przerażają go najmniejsze trudności. Nie potrafi brać odpowiedzialności za innych. Jest niewolniczo związany z matką. Boi się życia.

Skłonności do nadużywania alkoholu, męska brutalność, seksualne wykorzystywanie kobiet, tendencje homoseksualne, zmuszanie kobiety do aborcji, lęk przed dzieckiem w małżeństwie - u wielu mężczyzn są to przejawy konfliktowych relacji z kobietami. Nierzadko zdarza się, że ojciec przenosi lęk i gniew wobec kobiety (matki i żony) na własne dzieci, uważając - często nieświadomie, iż należą one do matki i zależą przede wszystkim od niej.

Wychowanie do ojcostwa domaga się od młodych mężczyzn przejrzystego i dojrzałego odniesienia do kobiety, do czego kluczem bywa nierzadko naprawienie relacji z matką. Mężczyzna musi oddalić się od matki (...), musi okrzepnąć w swoim poczuciu męskości bez towarzystwa kobiety, aby spotkać się z nią ponownie jako jej towarzysz duchowej wądrówki. Zbyt silny związek z matką czyni wielu dorastających mężczyzn niezdolnymi do rzeczywistego podjęcia zadań związanych zarówno z małżeństwem, jak też i z ojcostwem.

Tylko mężczyzna samodzielny może stać się rzeczywistym oparciem dla swojej żony i dla dzieci. Oto szczere, ale nie pozbawione żalu świadectwo Wilfrieda Więcka o nadopiekuńczej miłości matki: Matka w głębi duszy nie chciała, żebym jej dorósł. Był to główny motyw jej rozpieszczania mnie, konsekwentnego odciążania od problemów i kłopotów typowych dla mego wieku. Zbyt często uspokajała mnie, np. kropelkami walerianowymi, wysyłała przemęczonego spać lub izolowała przeciążonego od szkoły. Zawsze musiałem odpoczywać i odprężać się. Sugerowała mi w ten sposób, że wiele spraw jest dla mnie zbyt trudnych do przezwyciężenia. Takie rozpieszczanie nie wzmacnia człowieka, lecz go osłabia, przeszkadza mu. Ugruntowało się we mnie mniemanie, że jestem za słaby właściwie do wszystkich możliwych działań. (...) Ponieważ byłem przyzwyczajony do opieki, kokietowałem otoczenie zmyślonymi słabościami.

DEON.PL POLECA

Żyłem w orbicie mojej matki

W podobnym tonie wspomina relacje ze swoją matką cytowany powyżej Paul Auster: Byłem synkiem mamusi i żyłem w jej orbicie. Byłem małym księżycem, który okrążał jej ogromną ziemię, pyłkiem w sferze jej grawitacji, i to ja sterowałem przypływem, pogodą oraz siłą uczuć. Rozpieszczanie syna przez matkę rodzi w nim niechęć do wysiłku, lęk przed najmniejszymi trudnościami, przed rywalizacją z rówieśnikami, obawę przed odpowiedzialnością za innych. Jest to lęk przed życiem.

Syn boi się oderwania od matki i nie wierzy, aby bez niej dał sobie radę w życiu. Jeżeli rozpieszczany syn ma obok siebie jasną i mocną postać ojca, łatwo pokona swoje trudności. Jeżeli jednak ojciec wycofał się z relacji z synem i pozostawił go w objęciach posesywnej miłości matczynej, wówczas skutki takiej postawy matki mogą być dramatyczne. Bywa, iż matka swoim zbytnim rozpieszczaniem uczyni ze swojego syna kalekę niezdolnego do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie o własnych siłach.

Wilfried Wieck zwraca szczególną uwagę na jeden znamienny skutek rozpieszczania przez matkę - lęk przed sukcesem: Osoba rozpieszczana wykazuje przy tym specyficzną fobią na punkcie sukcesu. (...) Boi się każdego udanego działania, rozwija w sobie chęć porażki. Strach przed byciem dorosłym objawia się u niej w uporczywym odsuwaniu czasu. (...) Strach przed sukcesem to strach przed życiem, przed przyjęciem na siebie odpowiedzialności, przed swobodnym staniem na własnych nogach.

Strach przed sukcesem nie jest bynajmniej równoznaczny z brakiem ambicji. Wychowanie oparte na rozpieszczaniu, które usuwa trudności spod nóg syna i zachęca go do bierności, staje się przyczyną rozwijania się w nim manii wielkości. Syn, bezsilny i ogłupiony, uważa, że wszystko mógłby osiągnąć, gdyby tylko chciał. Szamotanie się pomiędzy wygórowanymi, niezdrowymi ambicjami a niechęcią do wysiłku, walki i pracy staje się swoistym koszmarem osób wychowanych w całkowitej zależności od matki.

Więcej w książce: Ojcostwo. Aspekty pedagogiczne i duchowe - Józef Augustyn SJ

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mężczyzna powinien oddalić się od matki
Komentarze (40)
Oriana Bianka
17 kwietnia 2016, 00:12
Bardzo dobry artykuł! Matki postępujące w ten sposób krzywdzą dzieci. Dzieci trzeba kochać, ale od małego wychowywać do samodzielności i odpowiedzialności, aby tak się stało trzeba im pozwalać na samodzielność, co dzieciom daje dużo satysfakcji i buduje ich poczucie wartości i pewności siebie. Widać to już u małych dzieci - dwuletnich. Kobieta - matka nie powinna się tylko koncentrować na dziecku, ale mieć własne zainteresowania. Syn nie może kobiecie zastępować męża, ani relacji z innymi ludźmi. Myślę, że udało mi się wychować samodzielnych, odpowiedzialnych mężczyzn.
K
Konrad
10 września 2014, 22:23
Jest jeden bład . seksualne wykorzystywanie kobiet? przeciez kazdy sie rucha i jest git..
M
monika
10 września 2014, 05:44
wlasnie zrozumialam dlazcego  moja maz traktuje dzieci tak a nie inaczej . To on wymaga od nich samodzielnosci , dajac im rozne zadania ktorym ja sie przeciwstawiam . Nie chce zeby moj syn wyrosl  na maminsynka bojacego sie swiata . Jest trudno przestac matkowac , ale bardzo wazne ....Ja bylam wychowana przez taka wlasnie matke , ktora wlsnie nic nie pozwalama  nam robic , nie pozwolila nic doswiadczyc w zyciu , i tak wyroslam na osobe uzalezniona od mezczyzny i niezdolna do samotnego zycia . Zajelo mi ogromnie duzo czasu na odnalezienie sie w swiecie . mam jej bardzo duzo do zazucenia , i nie chce byc taka jak ona .
3L
30 latka
10 września 2014, 15:24
Fajnie , że  o tym piszesz :) nie jesteś sama...niestety mam tak samo...męczące jest życie człowieka który  nie wierzy we własne siły, boi  się ludzi-musze ciągle z tym  się zmagać, pozdrawiam
F
free
9 września 2014, 14:29
Sprawdź, czy znasz takie matki: Mama Manekin Mama Porcelanowa Figurka Mama Kontroler Mama Puchar Zwycięstwa Mama Master Card ... [url]http://malzenstwojestdobre.pl/psychotest-sprawdz-czy-znasz-takie-matki/[/url]
A
Aa
7 sierpnia 2014, 17:34
To tekst o moich dzieciach. A tą rozpieszczającą mamą jestem ja. Po odejściu od nas ojca dzieci wychowywałam je w poczuciu winy- bo gdybym była lepszą żoną mąż nie zostawiłby dzieci, bo widząc ich rozpacz postanowiłam dawać sobie radę ze wszystkim, nadmniernie odciążając ich z jakichkolwiek obowiązków. Do tego moja niska samoocena, paraliżująca mnie, kiedy dzieci wyśmiewały się z moich prób tłumaczenia im, jak powinny się zachować. Bo może świat faktycznie tak bardzo się zmienił, a ja rzeczywiście nie wiem, na jakim świecie żyję? Efekty zostały opisane w tym artukule. Dziękuję. Od kilku lat próbuję naprawić błędy w wychowaniu moich synów, ale przede mną długa droga. Ojca nie zastąpię, ale mogę być bardziej zdecydowaną mamą.
A
asd
12 października 2013, 00:55
Dzięki za ten inspirujący tekst! Pomógł mi on podjąć pewną decyzję.
A
adamkac
11 października 2013, 17:29
Polccy księża jak zwykle zyją w świecie fantazji.. Całkowicie oderwani od rzeczywistości..
K
KKK
9 września 2014, 12:30
może uzasadnij
M
Misham
11 kwietnia 2013, 10:54
Przecież problemem wcale nie jest najsilniejszy nawet związek z rodziną, lecz jego zwichnięty charakter. Zarówno z rodziną, jak i z matka powinno się pielęgnować jak najmocniejsze więzi, lecz ma to sens tylko gdy ta rodzina jest zdrowa. Wystarczy zerknąć w kultury zachodniej Europy np.: Wielka Brytania - tam związek dzieci z rodziną w wielu przypadkach jest niewielki. Opuszczają one dom rodzinny jeszcze jako nastolatki a nawet gdy wciąż mieszkają z rodzicami to relacje ograniczają się prawie wyłącznie do zależności ekonomicznej. Pomimo to niedojrzałych emocjonalnie młodych mężczyzn wychodzących z takich rodzin wcale nie jest mniej niż w Polsce! Wynika z tego, że nie ma co doradzać młodzieńcom: „Ograniczcie swe przywiązanie do waszych mam!”. Należałoby raczej skupić się na rodzinach i zadbać o to by ich model był zdrowy i zgodny z potrzebami młodych ludzi.
P
Piotr
10 kwietnia 2013, 21:47
Mnie zajeło to 30 lat ale mi sie udało jestem mezem jestem ojcem i z  szacunkiem patrze na moich rodzicow ktorzy mi dali zycie 
10 kwietnia 2013, 17:02
Znajdź dobrego spowiednika oraz męską wspólnotę. Powodzenia.
D
Dawid
10 kwietnia 2013, 16:34
To wszystko jest prawdą, co jest w artykule. Mam 20 kilka lat, jestem tylko z matką. Dodatkowo skłonności homoseksualne. Porażka. Potrzeba mocnej relacji z ojcem oraz zdrowej relacji z matką.  "Strach przed sukcesem to strach przed życiem, przed przyjęciem na siebie odpowiedzialności, przed swobodnym staniem na własnych nogach.  Wychowanie oparte na rozpieszczaniu, które usuwa trudności spod nóg syna i zachęca go do bierności, staje się przyczyną rozwijania się w nim manii wielkości. Syn, bezsilny i ogłupiony, uważa, że wszystko mógłby osiągnąć, gdyby tylko chciał. " Wszystko się zgadza.
A
Adam
9 września 2014, 13:57
Przed tobą długa droga, ale wszystko jest do naprawienia. Wiem co mówię. Zresztą na jej końcu zorientujesz się, że nie wszystko co w twoim życiu się działo było złe. A więc pozbędziesz się katastrofizmu w myśleniu o sobie. Praca nad sobą, połączona z głęboką (nie dewocyjną ani emocjonalną) wiarą jest w stanie wszystko odwrócić. Musisz wpierw znaleźć nieemocjonalny, zdrowy obraz Boga. Polecam wyprawę na Camino w Hiszpanii. To wyzwanie, ale warte każdej ceny, wysiłku, ryzyka. Mnie odmieniło całkowicie, ale nie jak w zaczarowanych bajkach - pstyk i już gotowe. Dało mi po prostu zupełnie nowy punkt zaczepienia do przeżywania życia naprawdę, a nie a głowie. Nowe nadzieje i siły. Chęć do ryzykowania i akceptowania również porażek. A więc jak mawiał klasyk: "Luz w dupie" i zacznij o tym myśleć. Trzymaj się bracie.
K
ks.
7 października 2011, 14:28
a co z matkami ksiezy, kiedy mieszkają na plebani i rządzą całą synem i całą parafią
N
nk
10 września 2014, 08:37
Ten artykuł obejmuje też i matki księży, jeśli relacje między nimi są chore.
5 października 2011, 00:01
Czy uczą o tym w szkole? ...
Z
znamy
17 kwietnia 2011, 22:03
Jak wygląda relacja z mężczyzną, który nie oddalił się od matki? 1. Stado przyjaciółek, które mu doradzają 2. Grupka kobiet wobec których czuje zobowiązania 3. Następna grupka do wysłuchiwań adoracji pod swoim adresem 4. i ostatnia aby gdzieś uciec przed samotnością
M
miśka
28 kwietnia 2014, 22:06
bardzo dobry tekst i dobra podsumowanie dodam tylko ze taki mężczyzna jest wiecznie nieszczęśliwy a mama ciągle pod ręką - żałuje synka ileż tak można krzywdzić włąsne dziecko
P
polonopitek
10 kwietnia 2011, 20:51
Effa inni już mają lepszą elektronikę od twojej, zapewniam Cię. Bardziej inwazyjną. To jest droga donikąd, bieganie w kółko podchwytywane radośnie przez użytecznych idiotów.
P
polonopitek
10 kwietnia 2011, 20:46
Kate tu najwięcej zrozumiała. Pozdrawiam.
Martino
10 kwietnia 2011, 18:19
Największy błąd, jaki można popełnić porównując teraźniejszość do przeszłości to bład ahistoryzmu. Dlaczego mielibyśmy przywoływać, "jak to drzewiej bywało"? Czemu to ma służyć? Przeszłość to przeszłość. Dzisiaj nie ma postrzyżyn, ani rozumianych dosłownie, ani w przenośni, ponieważ nie ma ku temu żadnej potrzeby. Inicjacja, symboliczne włączenie chłopca do grupy mężczyzn było ściśle związane z istniejącym w przeszłości podziałem ról życiowych według płci, który dzisiaj, wobec rozwoju technologicznego, ekonomicznego i społecznego, traci na znaczeniu. Prawdą pozostaje jedynie to, że aby wykształcić w pełni poczucie integralności psychicznej, chłopiec powinien w pewnym momencie "oddalić się" od matki (cudzysłów nieprzypadkowo - nie musi to polegać na wysłaniu go na drugi koniec Polski albo świata), ale też i od ojca. Musi zdobyć się na odwagę pójścia własną drogą.
K
kate
10 kwietnia 2011, 15:20
Artykuł sprowokował mnóstwo pytań, bo raczej nie wątpliwości, że problem jest, istnieje i jest poważny. Tzw.postrzyżyny w słowiańskiej kulturze separowały w wieku 7 lat chłopców od matek. Potem też w wychowaniu sarmackim chłopca uwalniano od matki około 8 roku życia wysłając go na naukę: najpierw służąc na dworze, potem ucząc się fechtunku, w końcu będąc w jakimś kolegium, np. jezuickim. Dziś o inicjacji, tzn w wejściu w taki męski świat nie ma mowy, wogóle się tego nie podejmuje, bo mnóstwo samotnych matek wychowuje chłopców, bo szkoły są koedukacyjne, bo brakuje męskich wychowawców w szkołach (słynna feminizacja zawodów). Rzeczywiście zostają chłopakom tylko gry i wirtualna rzeczywistość (ale już słyszałam, że najlepsze gry dla chłopców produkują kobiety, więc to się skończy niedługo). Pytanie - gdzie się te chłopaki mają przenieść, na jaką bezludną wyspę, żeby dorosnąć. A że muszą dorosnąć to oczywiste i ważne zwłaszcza dla kobiet!
AC
Anna Cepeniuk
10 kwietnia 2011, 15:11
Można i tak.......tylko PO CO??? Mój świat nie zeszedł na psy....... Posiadam urządzenia elektroniczne i mam również swój wewnętrzny świat......... Nic w nim nie jest takie same, a wręcz przeciwnie - ciągle odkrywam coś nowego... Choć czasem jest niepewnie, to nie oznacza wcale, że jest to "bagienko"...... ~polonopitek - współczuję Ci....... i Twoim bliskim.........
P
polonopitek
10 kwietnia 2011, 12:36
Elektronika spowodowała coś jeszcze straszniejszego; nie ma już "wewnatrz" i "na zewnątrz". Wszystko jest tym samym - nijakim. 
P
polonopitek
10 kwietnia 2011, 12:21
"ucieczka, nawet na "tamten " świat też nic nie załatwi....... " Ależ załatwi. Co więcej dziś to już jedyny sposób ucieczki. Kobiety, wieżcie mi, nie można byc mężczyzną bez możliwości ucieczki :) Niektórzy potrafią udawac, ale to tylko udawanie.
P
polonopitek
10 kwietnia 2011, 12:12
Świat zszedł na psy po wprowadzeniu elektroniki. Od teraz wszyscy będziemy żyli w bagienku niepewności, zamknięcia w sobie, braku zaufania i paranoi. Wspaniały wynalazek. Ktoś chyba nie rozumie pojęcia "konflikt pokolen". Nie dotyczy ono relacji rodzinnych tylko tego co "na zewnątrz"- świata, spraw zawodowych, wolnościowych itp.
AC
Anna Cepeniuk
10 kwietnia 2011, 10:39
~polonopitek - ucieczka, nawet na "tamten " świat też nic nie załatwi....... mówią o tym artykułym które poloeciłam - zachęcam do przeczytania - W DRODZE nr 1 z 2009 roku. Warto podjąć "pracę" nad tym by, nie trzeba było uciekać........tymbardziej, że elektronika na to za bardzo już nie pozwala. ~veritas - świat jest teraz inny niż był kiedyś.........ale to nie jest wina mediów.... Możesz zostać ze swoim przekonaniem - to Twój wybór......... Można też spróbować coś "zrobić" ze sobą - oczywiście....... Ja mogę jedynie zachęcić do podjęcia takiej "pracy", bo wiem z własnego doświadczenia ( jestem akurat matką dorosłych dzieci - córki i syna) jakie są tego owoce......... Warto podjąć ten trud........
V
veritas
10 kwietnia 2011, 09:37
Bez przesady. Świat znacznie lepiej wyglądał, kiedy powszechnie akceptowaną normą było to, że młodzi są kontrolowani przez starszych. I zaczął schodzic na psy od kiedy zaczęto usilnie kreować w mediach "konflikt pokoleń".
P
polonopitek
10 kwietnia 2011, 02:31
A jesli matka elektronicznie kontroluje? Gdzie uciekac? Na tamten świat chyba.
AC
Anna Cepeniuk
9 kwietnia 2011, 13:26
Uzupełniam, że chodzi o 1 nr z 2009 roku Pozdrawiam
AC
Anna Cepeniuk
9 kwietnia 2011, 13:15
Dla zainteresowanych, podaję link z archiwum W DRODZE z tekstami, o których napisałam....... a samotni, też moga znaleźć coś dla siebie: http://www.mateusz.pl/wdrodze/redakcja/archiwum.htm
AC
Anna Cepeniuk
9 kwietnia 2011, 13:11
Jak się w odpowiednim czasie prawdziwie "opuści" rodziców, to nie trzeba ich porzucać...... Polecam więc świtną książkę: "Mamo, to moje życie", którą niestety nie wystarczy wyłącznie przeczytać.........ale należy ją zastosować w  swoim własnym życiu..... Do uzdrawiania relacji w rodzinie a międzypokoleniowych w szczegółności, warto skorzystać z dobrego poradnictwa. Dla tych, dla których jest to niedostępne, pozostaje dobra lektura......... Mnie osobiście bradzo pomogły również teksty publikowane w dominikańskich zeszytach W DRODZE pt. "czcij syna swego i córkę swoją" i cały cykl o szkodliwych relacjach w rodzinie, które rzutuja potem na życie następnego pokolenia.... Uważam, że naprawa tych szkodliwych relacji jest bardzo trudna, ale możliwa..........Sporo kosztuje, zarówno emocji, czasami też finansowo.......ale warto o nią zabiegać i podejmować trud. Owoce są warte tego...
Bogusław Płoszajczak
9 kwietnia 2011, 11:13
Wszystkie niezdrowe relacje w rodzinie sa szkodliwe. Artykuł bardzo potrzebny! Oby tylko powyższy tekst nie stał się pretekstem do porzucania rodziców, szczególnie chorych i samotnych!
R
R
8 kwietnia 2011, 19:40
[quote A siłą kobiety samotnej? W kościele nie ma miejsca dla kobiet samotnych. Znam to z własnego doświadczenia. Zamiast dac mi świety spokój, to od ludzi we wspolnocie wciąŻ słyszałam: "módl siĘ o męża". W Kościele jest chyba miejsce dla wszystkich. Przynajmniej tak powinno być. Pytanie: Dlaczego będąc samotnym, na mszy św. czuję sie jeszcze bardziej samotny?
S
Stokrotka
8 kwietnia 2011, 18:10
[quote A siłą kobiety samotnej? W kościele nie ma miejsca dla kobiet samotnych. Znam to z własnego doświadczenia. Zamiast dac mi świety spokój, to od ludzi we wspolnocie wciąŻ słyszałam: "módl siĘ o męża".
R
R
8 kwietnia 2011, 17:30
"Siłą mężczyzny jest jego charakter, a siłą kobiety mężczyzna z charakterem." — Matka Teresa z Kalkuty To chyba dobra wiadomość. A siłą kobiety samotnej?
T
TAK
8 kwietnia 2011, 11:38
ZBYT SILNE WIĘZY  emocjonalne z "eksrodziną" powaliły mnóstwo małżaństw...
Jurek
8 kwietnia 2011, 10:48
Bardzo dobry tekst. To ja dodam jeszcze jedą pozycję ks. Rybickiego "Lew i baranek"
AC
Anna Cepeniuk
8 kwietnia 2011, 09:55
Dobrze, że wreszcie pisze się o tym......... Powiem więcej, dotyczy to wszystkich mężczyzn.........tych , którzy wybierają się do seminarium duchownego, również - a może jeszcze bardziej. Polecam świetną książkę na ten temat - Jak bronic się przed mamusią - podręcznik - Gianni Monduzzi....... Jak szkoda, że nie jest wznawiana.