"Po co nam ślub, skoro się kochamy?". To pytanie zadają ludzie, których miłość może być niedojrzała

"Po co nam ślub, skoro się kochamy?". To pytanie zadają ludzie, których miłość może być niedojrzała
Fot. depositphotos.com
RTCK ks. Marek Dziewiecki

Niektórzy młodzi ludzie pytają, czy ślub w kościele jest im w ogóle potrzebny, skoro się kochają. Takie wątpliwości mogą mieć jedynie ci, którzy jeszcze nie kochają w sposób dojrzały i nieodwołalny. Im bardziej on i ona kochają się nawzajem, tym usilniej chcą to potwierdzić publicznie, przy świadkach i na piśmie – pisze ks. Marek Dziewiecki w książce "Złączeni. Przysięga małżeńska czarno na białym", której fragment publikujemy.

W każdej cywilizacji relacja mężczyzny i kobiety ma podstawowe znaczenie dla losu poszczególnych osób, a małżeństwu przypisywana jest wyjątkowo istotna rola społeczna. Świadczą o tym choćby obrzędy i rytuały związane z zawieraniem małżeństwa – obecne we wszystkich kulturach, także pogańskich. W takich uroczystościach biorą zwykle udział krewni, przyjaciele i znajomi młodej pary. Jest okazja do zabawy, nowożeńcom, promieniującym w tym dniu radością, składa się gratulacje, życząc długiego i szczęśliwego życia. Niezależnie od kultury od kandydatów na małżonków wymaga się pewnej dojrzałości, której gwarantem mają być m.in. granice wiekowe określane przez społeczeństwo – przed osiągnięciem pewnego wieku nie można po prostu zawrzeć małżeństwa.

DEON.PL POLECA

Przysięga małżeńska a małżeński kontrakt cywilny

Choć więź małżeńska mężczyzny i kobiety jest szanowana i uznawana za ważną we wszystkich kulturach świata, to na różne sposoby może być ona rozumiana. W ogromnej większości państw mężczyzna i kobieta mogą zawierać małżeński kontrakt cywilny. W wielu krajach, w tym w Polsce, konstytucja zobowiązuje instytucje państwowe do otoczenia szczególną ochroną małżeństwa mężczyzny i kobiety, ale są kraje, w których prawodawstwo zrównuje związki homoseksualne, czyli związki bazujące na skłonnościach popędowych, ze związkami małżeńskimi opartymi na miłości i pragnieniu potomstwa. Ludzie "nowocześni" i "postępowi" sugerują wręcz, by każde kontakty – także kontakty wielu osób mających ze sobą relacje seksualne – uznać za małżeństwa, wprowadzają w związku z tym pojęcie tzw. patchworkowych rodzin. Nie jest to bynajmniej postępowe spojrzenie na małżeństwo i rodzinę – raczej powrót do mentalności Sodomy i  Gomory, która wiele cywilizacji doprowadziła już do upadku.

"Po co nam ślub, skoro się kochamy?"

Niektórzy młodzi ludzie pytają, czy ślub w kościele jest im w ogóle potrzebny, skoro się kochają. Takie wątpliwości mogą mieć jedynie ci, którzy jeszcze nie kochają w sposób dojrzały i nieodwołalny. Im bardziej on i ona kochają się nawzajem, tym usilniej chcą to potwierdzić publicznie, przy świadkach i na piśmie. Zdają sobie bowiem sprawę z tego, że nie są aż tak dojrzałymi i doskonałymi ludźmi, by druga osoba mogła zawierzyć im swój los w  oparciu wyłącznie o prywatne zapewnienia w cztery oczy. Nawet gdy ktoś kupuje nieruchomość, czuje się pewnie dopiero wtedy, gdy sprzedający potwierdzi transakcję na piśmie, a notariusz uczyni odpowiedni wpis w księdze wieczystej.

Okładka książki Okładka książki "Złączeni" (Wyd. RTCK)

Tym bardziej więc potrzebujemy uroczystej deklaracji, wyrażonej przy świadkach i na piśmie wówczas, gdy w grę wchodzi nie kawałek ziemi, lecz życie nasze i naszych przyszłych dzieci. I od razu wyjaśnię, że kontrakt cywilny nie jest żadną alternatywą dla sakramentalnego małżeństwa. Taki kontrakt jest fikcją prawną, gdyż żadne prawo państwowe nie może nikomu nakazać miłości ani też nie może stosować sankcji wobec kogoś, kto złamie taki kontrakt i doprowadzi do rozpadu małżeństwa. Przeciwnie, państwo wręcz akceptuje i autoryzuje tego typu postępowanie, gdyż pozwala winowajcy, by po rozwodzie orzeczonym z jego winy mógł zawierać kolejne małżeństwa cywilne z  kolejnymi osobami.

Kilka lat temu przyszła do mnie z prośbą o poradę pewna młoda Polka mieszkająca w Londynie. Związała się tam z muzułmaninem, postanowili się pobrać. Wyjaśniła mi, że bardzo się kochają i chcą nierozerwalnego małżeństwa, mają natomiast wątpliwości co do tego, na jaką formę ślubu się zdecydować. Wyjaśniłem jej wtedy, że kontrakt cywilny w ogóle nie przewiduje ślubowania sobie miłości, zaś Koran zezwala mężczyźnie na małżeństwo z czterema kobietami (kryterium rozstrzygającym nie jest tam zatem miłość i równość małżonków, lecz możliwości finansowe mężczyzny). Jeśli narzeczeni pragną kochać siebie wiernie i nieodwołalnie, to jedynie Kościół katolicki proponuje taką przysięgę małżeńską, która respektuje ich pragnienia!

Absurd małżeńskich kontraktów cywilnych

Choć prawodawstwo dopuszcza zawieranie małżeńskich kontraktów cywilnych, to nie nakłada sankcji karnych za złamanie takiego kontraktu. Prowadzi to do dość absurdalnej sytuacji: mianowicie człowiek, który złamie kontrakt handlowy, może zostać skazany na karę więzienia czy grzywny, zaś człowiek, który złamie kontrakt małżeński, nie zostanie ukarany nawet mandatem. Kiedyś jeden z prawników usiłował przekonać mnie, że takie zasady są uczciwe społecznie, gdyż po wyroku rozwodowym opuszczony małżonek nie jest już zobowiązany do respektowania zawartego przez siebie kontraktu małżeńskiego. Takie rozumowanie jest jednak oczywistym absurdem, którego nie może zaakceptować żaden uczciwy człowiek. Idąc tym tokiem myślenia, państwo powinno zezwolić na okradanie innych ludzi wszystkim obywatelom, którzy wcześniej sami zostali przez kogoś obrabowani.

Czym jest prawdziwe małżeństwo?

Życie w  związku małżeńskim bez żadnych formalnych zobowiązań, zawarcie cywilnego kontraktu małżeńskiego albo zawarcie małżeńskiego związku w  obrządku religijnym, który dopuszcza rozwody i  daje możliwość odstąpienia od złożonej przysięgi, to coś zupełnie innego niż zawarcie katolickiego sakramentu małżeństwa. W  religii katolickiej sakrament małżeństwa oznacza, że narzeczeni decydują się na ślubowanie sobie nawzajem miłości, która przekracza regulacje państwowe, a nawet prawo naturalne. Kto zawiera ślub w Kościele katolickim, ten decyduje się na naśladowanie wiernej i nieodwołalnej miłości samego Boga.

Złożenie sakramentalnej przysięgi oznacza dobrowolne zobowiązanie się do tego, że będę kochał swojego męża / swoją żonę aż do śmierci i bezwarunkowo, czyli także wtedy, gdyby ten człowiek przestał mnie kochać, zdradził mnie albo opuścił. Nawet wówczas nie wolno mi złamać mojej przysięgi i związać się z kimś innym. Złożenie sakramentalnej przysięgi to zatem podjęcie zobowiązania, że odtąd będę podobny do Boga, który zachowuje wierność swojemu przymierzu z ludźmi także wtedy, gdy ci łamią to przymierze. Jeśli ktoś nie jest przekonany, że chce aż tak kochać wybraną przez siebie osobę, albo jeśli czuje, że nie dorósł jeszcze do takiej miłości, to nie powinien decydować się na zawarcie sakramentalnego małżeństwa.

Fragment pochodzi z książki ks. Marka Dziewieckiego "Złączeni. Przysięga małżeńska czarno na białym" (Wyd. RTCK)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Marek Dziewiecki

Sakramentalne małżeństwo to nie jedno z praw obywatelskich, lecz dar od Boga. Zawarcie takiego małżeństwa to przywilej Jego przyjaciół.

Nikt jednak nie rodzi się jako wspaniały małżonek albo kompetentny rodzic. Nigdzie też na świecie nie...

Skomentuj artykuł

"Po co nam ślub, skoro się kochamy?". To pytanie zadają ludzie, których miłość może być niedojrzała
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.