To, co stracone nie wróci. Tylko co dalej?

(fot. Meredith_Farmer / flickr.com)
Jennifer Guntzelman / slo

Kiedy poniesiona strata i związany z nią smutek przewracają nasze życie do góry nogami, chcemy się z niego zwyczajnie wycofać. W początkowym okresie żałoby, może to być wręcz konieczne, nie mamy bowiem siły ani ochoty, aby działać.

Myśli i serce są całkowicie zajęte doznaną stratą i nie interesuje nas cała reszta życia. Gdy minie niedowierzanie, miotają nami intensywne uczucia. To, co stracone nie wróci. Jednakże, jeśli oddamy się żalowi i pogrążymy w żałobie, staniemy w końcu wobec pytania: czy mogę powrócić do życia?

Pytanie to może wyłaniać się stopniowo, albo pojawić się nagle w całej swej ostrości.

- Pewnego dnia pomyślałam sobie, że mogłabym już powoli z tym skończyć, że nadszedł na to czas - opowiadała grupie Mary Ann. - Początkowo odpychałam tę myśl. Wydawało mi się, że byłoby to nielojalne wobec mojego męża. Obawiałam się, że jeśli przestanę się smucić, to o nim zapomnę. Jednakże coraz bardziej czułam, że muszę pójść w tym kierunku, że to jest to, co należy zrobić. Nie wiem, jak to inaczej wyjaśnić.

DEON.PL POLECA

Większość ludzi dochodzi do momentu podjęcia podobnej decyzji. Przeżywanie smutku, pozwalanie, by dokonywał w nas swego dzieła, daje nam kilka możliwości. Możemy zostawić wszystko, tak jak jest i smucić się w nieskończoność, udając, że nic się w naszym życiu nie zmieni. Możemy dalej wycofywać się z życia i coraz bardziej się od niego oddalać. Możemy także przedrzeć się przez cały ból i ponownie zacząć żyć własnym życiem, chociaż już bez tej osoby, pracy lub położenia, które utraciliśmy.

Rzadko kiedy, zwłaszcza gdy nie stoimy w obliczu straty, postrzegamy życie jako sumę wyborów. Ilekroć coś tracimy, naprawdę dokonujemy wyborów, chociaż często nie bardzo świadomie.

Pewien psychiatra zauważył kiedyś, że często przeżywamy swoje życie tak, jakbyśmy czytali powieść i czekali, jak się ona skończy. Nie zauważamy tego, że sami jesteśmy jej autorami! Ażeby wyjść ze smutku, musimy sobie uświadomić, że jesteśmy jedynymi osobami piszącymi następny rozdział historii naszego życia. Mamy dużo do powiedzenia w kwestii dokąd się z obecnego miejsca udamy. Nie mamy wpływu na obecność śmierci i strat, ale możemy decydować, jak sobie z nimi radzić.

Codziennie dokonujemy wyborów, które albo prowadzą do duchowego wzrastania i nowego życia, albo nas w jakiś sposób degradują. Przyjrzyjmy się na przykład dwóm braciom, z których każdy wybrał inny styl życia. Starszy, Phil, ukończył college, napisał pracę magisterską, uzyskał dyplom nauczyciela, uczył w szkole średniej. Miał żonę i dwójkę dzieci, które były dla niego źródłem wielkiej radości. Pracował nad rozwojem swojego małżeństwa i starał się być dobrym ojcem.

Młodszy brat, Jerry, miał do czynienia z narkotykami i nadużywał alkoholu. Opuścił college w pierwszym roku nauki i nie miał ochoty do niego wrócić. Potem był zatrudniony w kilku miejscach, ale dłużej nigdzie nie pracował. Jego szefowie uważali, że nie można na nim polegać i że okazuje brak zainteresowania pracą.

Kolega obu braci zapytał kiedyś Phila, czemu zawdzięcza to, co osiągnął w życiu. Phil bez namysłu odpowiedział: ,,Mój tata był alkoholikiem i bił nas, gdy byliśmy dziećmi. Wiedziałem, że nie chcę żyć tak, jak on". Potem ten sam kolega natknął się gdzieś na Jerry'ego i zadał mu podobne pytanie. Jerry także długo się nie zastanawiał: ,,Cóż, mój tata był alkoholikiem i bił nas, gdy byliśmy dziećmi. Nie dał mi żadnej szansy na to, żebym stał się kimś".

Obaj bracia doświadczyli w życiu tego samego zła. Żaden z nich nie miał wpływu na to, co spotykało go w dzieciństwie, ale każdy z nich postanowił poradzić sobie z tym na swój sposób. Jeden wybrał życie, drugi śmierć.
Po poniesieniu każdej straty, małej czy dużej, mamy ten sam wybór: życie albo śmierć. Bez względu na to, co mówią inni, wybór należy do nas. Nie możemy od niego uciec. ,,Brak decyzji jest decyzją" - te słowa są słuszne. Cokolwiek robimy, podejmujemy jakąś decyzję, nawet wtedy, kiedy staramy się jej uniknąć. Jeżeli potrafimy świadomie opowiadać się za życiem i rozwojem, czynimy nasze życie bardziej wartościowym.

Viktora Frankla, wybitnego austriackiego psychiatrę w wywiadzie przeprowadzonym z okazji jego osiemdziesiątych urodzin, zapytano o najważniejszą rzecz, jakiej nauczyło go życie. Bez chwili wahania przedstawił naukę, jaką wyniósł ze swych przeżyć w obozie koncentracyjnym. W owym strasznym czasie, coraz bardziej uświadamiał sobie, jak różni ludzie reagują na przeżywany horror. Wszyscy znajdowali się w tej samej tragicznej sytuacji, ale reagowali na nią w bardzo różny sposób. Konkludując swą wypowiedź, Frankl stwierdził, że wszystko w życiu można nam odebrać, za wyjątkiem jednej rzeczy: naszej postawy. Zawsze - podkreślił - mamy możliwość wyboru postawy, jaką zajmiemy wobec danej sytuacji.

Tak więc, w każdym nieszczęściu, jakie nas spotyka, stajemy przed wyborem, czy zmierzać do życia i wzrastania, czy do śmierci i degradacji. Możemy zdecydować się na wybranie życia.

  • Zadaj sobie pytanie: Czy w przeżywaniu żalu doszedłem już do momentu, w którym mogę zadecydować, dokąd teraz chciałbym pójść? Czy unikam podjęcia decyzji o powrocie do życia?
  • Zauważ, że codziennie, na każdym kroku o czymś decydujesz. Przypomnij sobie swoje nieświadomie podjęte decyzje. Wypisz je. Potem wypisz wybory, jakich dokonałeś w ostatnim czasie. Zauważ, które wybory dawały życie, a które je pomniejszały.
  • Pomyśl o tym, że jest wiele sposobów zrobienia, myślenia bądź ustosunkowania się do czegoś. Sposób, który wybierasz, często staje się nawykiem. Możesz ten sposób zmienić.

Zacznij znowu żyć!

Wybór powrotu do normalnego życia nie oznacza, że walka się skończyła. Nasz smutek będzie trwał, nawet jeżeli wybierzemy życie. Wybór życia często oznacza zgodę na odczuwanie całego bólu, poniesionej straty. Przypominaj sobie, że to, jak uporasz się ze swoim cierpieniem, jest w twoich rękach.

Wolny jest tylko ten, kto może z przekonaniem powiedzieć: ,,Nie jestem tym, co mnie spotkało, jestem tym, czym postanawiam zostać". ,,Nie jestem rolami, które odgrywam, jestem drogą, którą przebywam". ,,Nie jestem moim ograniczającym doświadczeniem, jestem twórczą siłą moich możliwości".
James Hollis

Więcej w książce: Jak sobie poradzić z życiową tragedią - Jennifer Guntzelman

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To, co stracone nie wróci. Tylko co dalej?
Komentarze (3)
KG
Katarzyna G
14 czerwca 2014, 13:58
Największa bariera do pokonania, to ta w Twoim umyśle.
E
Eremita
26 listopada 2013, 16:11
Może i można wrócić na "starą ścieżkę". Wiadomo jednak, że tak naprawdę nie będzie to ta sama. Jeśli alternatywna zostanie stracona to "mus" brnięcia w aureoli straty będzie czasem nie do zaakceptowania :(
K
Krzysiek
13 czerwca 2014, 21:38
Niech Dobry Bóg dopomoże nam ze stratą tego najcenniejszego skarbu - drugiej połówki życia, bo sami z siebie nie wiem czy damy radę... ;(