Małżeński cement?

(fot. sxc.hu)
Magdalena Guziak-Nowak

Metody naturalnego planowania rodziny uważane są przez "postępowe" kobiety i ich wygodnych partnerów za opresyjną katolicką moralność, a przez pary (także niewierzące), które je stosują - za małżeński cement. Gdzie leży prawda?

Ci pierwsi oburzają się, że Kościół wtyka swój nos do małżeńskiej sypialni i w dodatku zabrania im współżyć. Złośliwie nazywają metody naturalne "watykańską ruletką", mimo że nie wymyślił ich Kościół: nie powstały one "na zamówienie" episkopatu ani nawet samego papieża. Testowane przez wybitnych naukowców we współpracy z parami, wyodrębniły się jako dziedzina medycyny.

Ci drudzy długo wyliczają zalety naturalnego planowania rodziny (NPR) i udowadniają jego wyższość nad antykoncepcją. Ale zacznijmy od początku.

O co w tym chodzi?

Metody NPR powstały po to, by precyzyjnie wyznaczyć te dni w miesiącu, kiedy małżeństwo ma największe szanse na poczęcie dziecka i, z drugiej strony, by określić, w których dniach można współżyć i najprawdopodobniej nie dojdzie do poczęcia, jeśli para nie jest na to gotowa. W dużym skrócie - mają więc służyć kształtowaniu postawy odpowiedzialnego rodzicielstwa.

W NPR nie mówimy o płodności kobiety i mężczyzny, ale o płodności pary. Zdrowy mężczyzna jest płodny przez wszystkie dni w miesiącu. Kobieca komórka jajowa jest zdolna do zapłodnienia przez 24 godziny. Biorąc pod uwagę żywotność plemników (rekordzista przeżył w ciele kobiety 7 dni!) i ewentualne wahania hormonalne, przyjmuje się, że okres płodności pary w 28-dniowym kobiecym cyklu wynosi ok. 9 dni.

Kluczem do stosowania z powodzeniem metod naturalnych jest umiejętność wyznaczenia tych 9 dni. Użytkownicy mają do wyboru kilka metod bazujących na obserwacji różnych parametrów, m.in. podstawowej temperatury ciała kobiety, śluzu szyjki macicy czy położenia szyjki. Metody sprawdzają się u kobiet z różną długością cykli czy pracujących na zmiany. Radzą sobie z nietypowymi sytuacjami jak choroba, drastyczna zmiana klimatu, silny stres albo "rekonwalescencja" po odstawieniu antykoncepcji hormonalnej.

Jeśli małżeństwo nie planuje w danym cyklu poczęcia dziecka, w fazie płodnej powinno powstrzymać się od współżycia. Jest to trudne zwłaszcza dla młodych małżeństw, lecz z drugiej strony daje szansę na poznanie pięknej palety innych sposobów wyrażania miłości. Rozwija czułość i delikatność, bo przytulanie i głaskanie nie jest w tym czasie zabronione, pobudza inwencję twórczą ("nie możemy współżyć, ale dam żonie kwiaty, by wiedziała, że ją kocham"), uczy daru z siebie. Pozwala utrzymać świeżość w sypialni przez długie lata. Jak powiedziała kiedyś Teresa Król, prekursorka metod naturalnych w Polsce, ze współżyciem jest jak z choinką - nikogo by nie cieszyła, gdyby stała na środku salonu przez 365 dni w roku.

Jeśli natomiast małżeństwo marzy o powiększeniu rodziny, NPR wskaże dni, w których szansa na poczęcie jest największa. Żadna antykoncepcja nie ma tej "usługi" w swoim pakiecie.

NPR jest skuteczny

Mimo dostępu do godnych uwagi publikacji, wokół NPR ciągle krąży wiele krzywdzących mitów. Ten najbardziej niesprawiedliwy to przekonanie o jego niskiej skuteczności. Przeczą mu dane podawane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), według których metody naturalne wygrywają w tej kategorii nie tylko z plastrami antykoncepcyjnymi, ale też z prezerwatywami i pigułkami hormonalnymi. Skuteczność metod mierzy się tzw. indeksem Pearla, który określa liczbę nieplanowanych poczęć u 100 kobiet stosujących przez rok daną metodę zapobiegania ciąży. Im więc wskaźnik jest niższy, tym metoda skuteczniejsza. Przykładowo: dla tabletek dopochwowych indeks Pearla wynosi 7, prezerwatyw - 3, pigułek hormonalnych - od 0,2 do 0,8, a dla naturalnej metody objawowo-termicznej prof. Roetzera - 0,2.

Łatwy

Kolejnym mitem, który zniechęca do poznania metod naturalnych, jest ich rzekoma trudność "w obsłudze". Jednak choć na początku prowadzenie obserwacji może się wydawać skomplikowane, po 2-3 miesiącach kobiety dochodzą do wprawy. Uważne przyglądanie się swojemu organizmowi sprawia, że w niedługim czasie każda z nas może stać się fachowcem w tej dziedzinie, przy czym do pomocy w interpretacji kart warto zaangażować także męski analityczny umysł. Świadczą o tym chociażby badania, które w 1983 r. na kongresie International Federation for Family Life Promotion zaprezentowała dr A.K. Gosch. Dotyczyły one skuteczności NPR wśród indyjskich kobiet, które nie umiały pisać ani czytać. W latach 1978-1980 dr Gosch obserwowała 525 par ze slumsów. Wszystkie, po czteromiesięcznym okresie nauki, stosowały metodę objawowo-termiczną przystosowaną do kształcenia analfabetów. Jedynym warunkiem rozpoczęcia nauki była umiejętność liczenia do dziesięciu (!), niezbędna do odczytania temperatury na termometrze. Wszystkie pary miały silną motywację, by dobrze poznać reguły metody, gdyż był to okres przymusowej sterylizacji wprowadzonej przez Indirę Gandhi. Pary te podejmowały współżycie tylko w okresie niepłodności poowulacyjnej. Liczba poczęć wyniosła zero, bo w dobrze rozpoznanej tzw. drugiej fazie poczęcie dziecka jest fizjologicznie niemożliwe. Takiej pewności nie daje żadna antykoncepcja.

Skoro niewykształceni mieszkańcy slumsów nauczyli się ze 100-procentową skutecznością rozpoznawać swoją płodność, to znaczy, że stać na to każdego z nas.

Nowoczesny

Za NPR ciągnie się jeszcze przekonanie, że to bzdury rodem ze średniowiecza, odpowiednie dla starych dewotek i niemodnych kobiet w powyciąganych swetrach. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Stosujące NPR kobiety są świadome funkcjonowania swojego organizmu i mają "nowoczesną" wiedzę, często niedostępną dla par stosujących antykoncepcję (które to pary same deklarują, że głównymi powodami, dla których odrzucają NPR, są wygoda, lenistwo i egoizm). Wiedzą na przykład, że za kondycję paznokci, włosów i dobre samopoczucie odpowiedzialne są estrogeny - hormony, których największe stężenie jest w fazie płodnej. Obserwowanie kobiecego organizmu może być interesujące także dla męża. Świadomy mężczyzna potrafi odróżnić poszczególne fazy na podstawie pocałunku. W okresie płodnym całusy żony są słodsze.

NPR ma także coś dla fanów gadżetów i nowoczesnych technologii. Ceniące nowinki techniczne kobiety mogą korzystać z elektronicznych kart cyklu, mieć swoje wykresy zawsze pod ręką w internetowej bazie, korzystać z pomocy tzw. komputerów cyklu, które pomagają odróżnić fazę płodną od niepłodnej, a dzięki specjalnym aplikacjom na telefony komórkowe (np. MyDay, Ovuview) porównać, co na temat płodności w konkretnym cyklu mówią wszystkie metody naturalne naraz.

Tani

Niskie koszty związane ze stosowaniem metod naturalnych są jednym z głównych powodów wyśmiewania ich przez koncerny czerpiące milionowe zyski z produkcji tabletek antykoncepcyjnych czy prezerwatyw. Bezpardonowa walka o klienta wykrzywia obraz metod naturalnych. Dlaczego koncernom farmaceutycznym zależy na sprzedawaniu antykoncepcji? Bo miesięczna "kuracja" hormonami kosztuje ok. 30 zł. Rocznie trzeba więc wydać na tabletki ok. 360 zł. Dodatkowo przyda się osłonowy suplement diety za kilkanaście złotych miesięcznie, by minimalnie zneutralizować paskudne skutki uboczne, jak chociażby problemy z wątrobą, nadmierne gromadzenie wody w organizmie, wahania wagi.

Natomiast by z powodzeniem stosować NPR, wystarczy w przypadku metody objawowo-termicznej prof. Roetzera kupić termometr za 25 zł i 32-kartkowy zeszyt w kratkę - 1,50 zł lub wydrukować na domowej drukarce karty do obserwacji dostępne w internecie. Jest to wydatek jednorazowy.

Prozdrowotny

Jedną z największych zalet metod naturalnych jest brak skutków ubocznych. NPR nie zwiększa prawdopodobieństwa wystąpienia raka piersi, raka szyjki macicy, nie podnosi ryzyka infekcji wirusem HPV, nie zwiększa ryzyka zachorowania na raka wątroby, wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych, osteoporozy, nie zmniejsza popędu seksualnego i nie zaburza jakości intymnych relacji … - by wymienić tylko niektóre (!) skutki uboczne zaledwie antykoncepcji hormonalnej.

Co więcej, NPR ma działanie prozdrowotne. Wiedząc, jak powinna wyglądać karta obserwacji prawidłowego cyklu, kobieta może szybko zorientować się, że dzieje się z jej organizmem coś niedobrego, i zgłosić do lekarza. A gdy para stara się o poczęcie dziecka i przez określoną liczbę dni nie wystąpiła miesiączka, może w odpowiednim miejscu na wykresie narysować małego dzidziusia i, jeszcze przed potwierdzeniem tego przez lekarza, mieć pewność, że w jej ciele rozwija się nowe życie. Świadomie odstawia więc wszelkie używki, a w czasie przeziębienia nie łyka niebezpiecznej dla dziecka aspiryny, by nie zaszkodzić mu w najwcześniejszym stadium jego rozwoju.

Etyczny

Dodatkowym atutem NPR jest jego bezkonfliktowość z sumieniem - stosowanie go nie jest sprzeczne z naszą wiarą. Wykładnią na ten temat jest encyklika Pawła VI Humane vitae, w której papież przedstawił niedopuszczalne sposoby ograniczania liczby potomstwa (antykoncepcja, aborcja). Natomiast jeśli "istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób liczbę poczęć, bez łamania zasad moralnych".

Trafnym komentarzem do zarzutów pod adresem Kościoła, że stworzył restrykcyjną etykę seksualną, było wystąpienie lekarza i filozofa Paula Chaucharda w 1976 r. w Krakowie. "Nie ma katolickiej moralności seksualnej - stwierdził nieco prowokacyjnie - istnieje tylko większa odpowiedzialność chrześcijan w tej dziedzinie".

Odpowiedzialni małżonkowie wybierają NPR

Zatem gdzie leży prawda? Dla niektórych małżeństw stosujących NPR najważniejszy jest jego etyczny wymiar. Fanów ekologicznego stylu życia przekonuje jego nieinwazyjność w funkcjonowanie ludzkiego organizmu i zgodność z biologicznym rytmem. Pary wyczekujące potomstwa cieszą się, bo pozwala nie działać "na ślepo", ale precyzyjnie ustalić najlepszy moment na poczęcie. Dla niektórych najważniejsze jest kryterium ekonomiczne, jeszcze inni cenią go za to, że chroni przed seksualną rutyną i czyni współżycie wartością, na którą ciągle się czeka.

W jakiejkolwiek kolejności ustawić te powody, rzetelna i obiektywna analiza metod naturalnego planowania rodziny prowadzi do jednego wniosku: prawda nie zawsze leży po środku.

Autorka jest instruktorem metod naturalnych. Prowadzi dla studentów warsztaty z metody Roetzera.

Najpopularniejsze metody naturalne, oparte wyłącznie na obserwacji śluzu szyjkowego:
- metoda owulacyjna Billingsa, www.woomb.org
- Model Creightona (stosowany w naprotechnologii), www.creightonmodel.pl

Metody objawowo-termiczne, czyli łączące interpretację śluzu szyjkowego, podstawowej temperatury ciała oraz samobadanie szyjki macicy, np.:
- metoda Roetzera, www.iner.pl
- metoda CCL lub Kippleyów, www.lmm.pl
- metoda objawowo-termiczna podwójnego sprawdzenia, zwana popularnie metodą angielską, www.psnnpr.com
- metoda Teresy Kramarek, nestorki polskiego NPR, www.milosciodpowiedzialnosc.prv.pl

KALENDARZYK MAŁŻEŃSKI to potoczna nazwa opracowanej w latach 30. XX w. metody rytmu. "Kalendarzyk" ma niewiele wspólnego z ww. nowoczesnymi metodami rozpoznawania płodności, choć w zbiorowej świadomości NPR jeszcze często się z nim kojarzy. To metoda, która dawno temu odeszła do lamusa.

NPR to nie antykoncepcja!

Celem stosowania metod antykoncepcyjnych jest oszukanie natury i ubezpłodnienie człowieka. Kobieta i mężczyzna nie akceptują swojej płodności i nawet jeśli nie planują poczęcia dziecka, chcą być dla siebie dostępni we wszystkie dni w miesiącu i nie troszczyć się o "przykre konsekwencje", jakimi jest pojawienie się nowego życia.

Małżeństwa świadomie stosujące NPR podchodzą do sprawy odpowiedzialnie. Kiedy małżonkowie nie są gotowi na przyjęcie nowego życia, rezygnują ze współżycia w okresie płodnym, a gdy chcą zostać rodzicami, potrafią wybrać najlepszy moment na zbliżenie. Wiedzą, że nie ma metod 100-procentowo skutecznych, ale gdy dojdzie do niezamierzonego poczęcia, nie zrzucają winy na lekarza i zawodne środki, ale świadomi tego, łatwiej oswajają się z myślą o pojawieniu się nowego członka rodziny.

Choć może się wydawać, że takie rozgraniczenie jest wywodem filozoficznym na wysokim poziomie abstrakcji, w tak delikatnych sprawach trzeba się posługiwać precyzyjnymi pojęciami. Antykoncepcja jest przeciw życiu, NPR - za życiem. Z tego powodu wrzucanie ich do jednego wora i nazywanie NPR "katolicką antykoncepcją" ("bo przecież i tu, i tu chodzi o to, żeby nie było dziecka") jest wielkim nieporozumieniem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Małżeński cement?
Komentarze (7)
W
Weronika
24 listopada 2014, 11:30
Nie zgadzam się z negatywnymi komentarzami dotyczącymi NPR. Sama jestem małżonką od krótkiego czasu, ale obserwację własnego ciała i temperatury zaczęłam długo przed ślubem - dzięki temu poznałam funkcjonowanie własnego cyklu. Świadome rezygnowanie ze współżycia  w czasie płodnym to nie antykoncepcja! Nie twierdzę, że wstrzemięźliwość jest łatwa, ale dzięki niej można nauczyć się wyrażać miłość na wiele innych sposobów, a seks nie staje się wyłącznie środkiem do zaspokojenia własnego pożądania.  Uważam, że warto dać sobie szansę i wypróbować NPR, bo brak seksu nie równa się przecież brakowi fizycznej (i nie tylko) bliskości. Ma to więcej długofalowych plusów niż minusów.
A
Ant
22 listopada 2014, 19:21
NPR brzmi dobrze, dopóki nie zderzy się z małżeńską rzeczywistością...
P
Piotr
13 listopada 2014, 19:30
Ot taki propgadandowy tekścik wychwalający zalety i pomijający milczeniem wszelkie wady, trudności i fakty o tym, jak to wygląda w prawdziwym życiu. Na każdym katolickim portalu od czasu do czasu się taki trafia :D
L
lilla
5 listopada 2014, 18:23
od 2 lat mam problemy hormonalne i nie uprawiam seksu ,bo ma świętego mężaktóry nie uznaje żadnych środków .nie planuję dziecka mając 54 lat.Kościół o tym nie myśli.nie spimy , oddalamy się od siebie.to ma być po bożemu?
Z
zaza
3 listopada 2014, 19:04
I znowu tylko jedno pytanie po przeczytaniu tych wzniosłych wynurzeń mi się nasuwa...czy autorka ma w ogóle męża, czy żyje w małżeństwie i ile ma dzieci...ciekawee 
MM
mala mi
1 listopada 2014, 16:35
Czy małżeństwo potrzebuje "cementu"? Betonowy bunkier się z tego zrobi. A tu trzeba skrzydeł nadziei, ufności, wiary, że to ma sens.
Ż
żona
22 lipca 2014, 21:54
Kilka słów o wadach Łatwy - jeśli ma się wsparcie innych doświadczonych kobiet interpretacja idzie łatwo, gorzej idzie mierzenie temp. przy małym dziecku Tani - jak chce się ułatwić sobie życie i zakupić komputerek płodności to koszt rośnie do 1500 zł - komputerek pozwala "skrócić" II fazę i "wydłużyć" I więc czasem warto Prozdrowotny - w sensie nie zaburzania cyklu pod względem hormonalnym - chodzi tylko o zdrowie fizyczne, ale wieczne czekanie na seks szarpie nerwy małżonków, a jak przychodzą w późniejszym wieku jakieś zaburzenia to pozostaje tylko płakać. NPR to antykoncepcja - pod względem intencji, dla tych co nie stosują go incydentalnie w celu poczęcia dziecka, tylko stale - dokładnie jest to antykoncepcja