Nie możemy mieć dzieci. Może in vitro?

Nie możemy mieć dzieci. Może in vitro?
(fot. vanessa.michelle flickr.com)
Logo źródła: TakRodzinie ks. Marek Dziewiecki

Ponad milion par małżeńskich w Polsce ma problemy z płodnością. Część lekarzy poleca i obiecuje niepłodnym parom dziecko "z probówki". Lekarze ci ukrywają wiedzę o tym, co w rzeczywistości oznacza procedura in vitro.

W konsekwencji nawet wśród katolickich małżonków są tacy, którzy nie rozumieją, dlaczego ta procedura jest niezgodna z prawem naturalnym i z Dekalogiem.

Po pierwsze, procedura in vitro jest wysoce szkodliwa dla zdrowia kobiety, która się jej poddaje. Nie jest to procedura lecznicza, gdyż niczego nie leczy, a przeciwnie - w pierwszej fazie wymaga podawania kobiecie wysokich dawek zbędnych dla jej organizmu hormonów po to, by w jednym cyklu miesięcznym dojrzało kilka czy kilkanaście komórek jajowych zamiast jednej. Ponieważ pierwsza próba rzadko kończy się urodzeniem dziecka, to większość kobiet poddawana jest kilka razy tego typu hiperstymulacji hormonalnej, a to często prowadzi do powikłań zdrowotnych.  Po drugie, in vitro to decydowanie się na ciążę bardzo wysokiego ryzyka.

Statystycznie jedynie w 25% przypadków pierwsze przeniesienie poczętego na szkle dziecka do jamy macicy kończy się porodem.

W 75% przypadków poczęte dziecko umiera. Przy kolejnych próbach umiera jeszcze większy odsetek dzieci. In vitro to procedura, w której niewielki procent ciąż kończy się urodzeniem żywego dziecka.  Po trzecie, procedura in vitro oznacza, że rodzice przyjmują jedno ze swoich dzieci, a wszystkie inne porzucają. Wszystkim innym dzieciom, do których poczęcia dopuścili, odmawiają miłości, a ich los pozostawiają w rękach lekarza, czyli kogoś obcego. Ponadto jeśli dawcą plemników nie jest mąż, to kobieta ma prawo domagać się od tego mężczyzny płacenia alimentów. Z drugiej strony, dawca plemników nie będący mężem matki swego  dziecka, nie jest pozbawiony praw rodzicielskich i może domagać się wpływu na wychowanie dziecka, któremu przecież przekazał życie. In vitro wiąże się wtedy z bolesnymi komplikacjami.

Człowiek ma prawo do reprodukowania zwierząt, gdyż one są jego własnością. Może się nimi posługiwać dla osiągnięcia własnych celów. Może je zjadać czy sprzedawać. Tymczasem dziecko nie jest własnością rodziców.

Nie może być środkiem do osiągnięcia ich celów. To rodzice mają być darem dla dziecka, a nie ono dla nich. Powinni z miłością przyjąć każde dziecko, któremu przekazali życie, a procedura in vitro im to uniemożliwia.

Kobiety nie powinny niszczyć płodności poprzez antykoncepcję, a pary małżeńskie nie powinny odkładać rodzicielstwa na późniejsze lata. Jeśli problemy z niepłodnością pojawią się mimo to, wtedy jest możliwość leczenia.

Dzięki naprotechnologii większość par może odzyskać płodność. W innych przypadkach możliwa jest adopcja. Znam kilkanaście par małżeńskich, które się na to zdecydowały. Kilka z tych par zdecydowało się na adopcję dzieci poważnie chorych.

Gdy w jednym z przypadków dyrektorka domu dziecka stwierdziła, że nie daje gwarancji, iż ten wychowanek będzie się prawidłowo rozwijał, małżonkowie wyjaśnili, że gdyby szukali czegoś z gwarancją, to kupiliby sobie telewizor. Miłość do dzieci - własnych czy adoptowanych - to najbardziej ofiarna i bezinteresowna forma miłości, do jakiej zdolny jest człowiek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie możemy mieć dzieci. Może in vitro?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.