Wszyscy mamy ręce brudne od krwi
"16 antyaborcyjnych pikiet w Rzeszowie to dopiero początek"- rozmowa z Jackiem Kotulą, obrońcą życia z Rzeszowa, szefem Fundacji PRO - Prawo do życia na Podkarpaciu, dwukrotnie pozwanym do sądu za swoją antyaborcyjną działalność.
Natalia Dueholm: Pana antyaborcyjna działalność staje się coraz bardziej znana na całą Polskę, częściowo na skutek procesu, który rozpoczął się w kwietniu 2014 r. pozwem szpitala Pro-Familia (w lipcu kolejna jego odsłona). Zanim przejdziemy do samego procesu, czy może Pan opisać, kiedy zajął się Pan ochroną życia nienarodzonych dzieci i na czym ona polega?
Jacek Kotula: W 2009 roku założyłem komitet inicjatywy obywatelskiej "Contra in vitro" i zebrałem 160 tys. podpisów przeciw metodzie in vitro. W Sejmie jednak ten projekt nie przeszedł. Ściągnąłem na Podkarpacie wystawę antyaborcyjną "Wybierz życie" , którą pokazałem w ponad 60 miastach naszego województwa. Zorganizowałem pięć razy Marsz Dla Życia i Rodziny w Rzeszowie. Prowadzę liczne prelekcje na temat obrony życia i czystości przedmałżeńskiej. Organizuję liczne pikiety przeciwko aborcji, in vitro i gender. Nawiązałem liczne kontakty międzynarodowe, które skutkują tym, że razem z naszą młodzieżą wyjeżdżamy na Marsze Za Życiem do Zurychu, Brukseli i Rzymu. Sam jestem szczęśliwym mężem i ojcem czwórki dzieci.
Pana organizacja chyba jako pierwsza w Polsce zorganizowała pikiety antyaborcyjne również na wydarzeniach sportowych...
Dwukrotnie zorganizowaliśmy pikiety antyaborcyjne przed meczami o mistrzostwo Polski w siatkówce pomiędzy rzeszowską drużyną Asseco-Resovia a ZAKSą Kędzierzyn i Skrą Bełchatów. W Boże Ciało nasza pikieta odbyła się podczas dużego koncertu religijnego "Jednego Serca- Jednego Ducha", w którym wzięło udział ok. 60 tys. ludzi. Pikietowaliśmy pod szpitalem Pro-Familia, na ruchliwych skrzyżowaniach ulic, pod galeriami handlowymi. Łącznie pikiet w sprawie aborcji w Pro-Familii było w naszym mieście szesnaście. Ale to dopiero początek…
Przejdźmy do konfliktu z prywatnym szpitalem Pro-Familia, który rozpoczął się od ujawnienia informacji o tamtejszych aborcjach przez pracującą w tym szpitalu położną. Czy pracownicy szpitala prosili Pana o jakieś wsparcie z powodu aborcji dokonywanych w tym szpitalu?
O aborcjach w tym szpitalu poinformowała nas dzielna położna Agata Rejman, która znalazła do mnie telefon w internecie na stronie www.stopaborcji.pl. Potem nawiązaliśmy kontakt jeszcze z innymi położnymi z tego szpitala. Prosiły o pomoc, bo nie chcą uczestniczyć w zabijaniu nienarodzonych. Wszystkie położne powołały się na klauzulę sumienia i nie chciały uczestniczyć w tym strasznym procederze. Nasza Fundacja Pro - prawo do życia ma dużą grupę współpracowników, prawników, lekarzy, którzy obmyślili plan pomocy położnym. Od tego czasu organizujemy w tej sprawie pikiety. Jest to wyraz naszego oburzenia, że w naszym mieście jest szpital, który zamiast ratować zabija niewinne dzieci. Poza tym pikiety są wyrazem naszej solidarności z położnymi z tego szpitala.
Czy udało się Panu dowiedzieć, czy szpital Pro-Familia jest jedyną placówką na Podkarpaciu, która dokonuje aborcji w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia?
W maju 2014 r. zwróciłem się z pismem do rzeszowskiego oddziału NFZ , aby uzyskać wykaz szpitali na Podkarpaciu z ostatnich 10 lat, które dokonują aborcji i taki wykaz otrzymałem. Okazało się, że w naszym województwie dokonano 159 aborcji w 13 placówkach służby zdrowia, z czego najwięcej, bo aż 126 w szpitalu w Mielcu. Dlatego tydzień temu zorganizowałem pikietę pod tym szpitalem. Pojedziemy też do innych miast, aby powiedzieć tamtejszym mieszkańcom, że tam zabijają dzieci. Aborcja nie jest terapią, aborcja jest morderstwem.
Czy mógłby Pan opisać reakcję opinii publicznej na ujawnienie informacji o uśmiercaniu dzieci nienarodzonych w Pro-Familii?
We wszystkich parafiach diecezji rzeszowskiej odczytany był komunikat Kurii Rzeszowskiej przeciwko aborcji dokonywanej w tym szpitalu. We wszystkich kościołach były zbierane podpisy poparcia dla położnej. Także Kuria Przemyska, Zamojska, Sandomierska, Rzeszowska i Tarnowska wystosowały oficjalne pisma protestu przeciw aborcji do dyrekcji tego szpitala. Coraz więcej środowisk (np. Akcja Katolicka, Ruch Światło-Życie, KSM, Katolickie Stowarzyszenie Pielęgniarek i Położnych Polskich) wysyła oficjalne listy protestu do tego szpitala. Cała akcja się rozszerza. Informujemy o tym na stronie internetowej www.stopaborcji.pl oraz na facebooku: stop aborcji podkarpacie.
We wszystkich kościołach województwa podkarpackiego (nie tylko diecezji rzeszowskiej) znalazło się 70 tys. bezpłatnych gazet "Solidarni z Agatą", w której jest opisany problem aborcji w szpitalu Pro-Familia i wywiad z położną Agatą Rejman. Zgłaszają się też prawnicy, którzy oferują bezpłatną obronę położnej w razie procesu ze strony szpitala. W kaplicy w szpitalu Pro-Familia był odczytany w niedzielę list biskupa seniora- Kazimierza Górnego w Rzeszowa w obronie położnych i wzywający szpital do zaprzestania dokonywania aborcji. My się nie poddamy. Będziemy walczyć, aż przestaną zabijać tam dzieci nienarodzone.
Jakie konkretnie działania przeszkadzają Pro-Familii? Chodzi o pikiety przed szpitalem, działalność na Facebooku, wypowiedzi w mediach?
Z pozwu jaki wytoczył szpital mnie i koledze Przemkowi wynika, że szpitalowi przeszkadza szum jaki powstał wokół szpitala z powodu naszych pikiet i ujawnienia dokonywanych tam aborcji. Cała linia ataku szpitala zbudowana jest na zaprzeczaniu, że w szpitalu zabija się chore dzieci. Jednak słownik języka polskiego jasno określa, że zabić oznacza “w gwałtowny sposób pozbawić życia" lub "stać się przyczyną śmierci". Prowadzone w szpitalu tzw. terminacje właśnie do tego prowadzą.
Co więcej, również ginekolog i ordynator Pro-Familii, Jarosław Janeczko wyjaśnił w wywiadzie telewizyjnym, że jedna z tzw. terminacji dotyczyła dziecka z zespołem Edwardsa. Ten spór sądowy faktycznie będzie się toczył o to czy aborcja jest zabijaniem. Wnioskowaliśmy do sądu, aby przesłuchać lekarzy, którzy dokonywali tam aborcji, bo być może wynaleźli jakąś nową metodę aborcji bez zabijania...
Dyrekcja szpitala twierdzi, że banery towarzyszące pikietom zawierały nieprawdziwe informacje. Proszę powiedzieć, co było na tych banerach?
Te banery przedstawiały zdjęcia dzieci nienarodzonych zabitych w wyniku aborcji, zdjęcia dwóch prominentnych lekarzy z tego szpitala oraz napisy: " W szpitalu Pro-Familia zabijają chore dzieci", " Jak zabija się chore dzieci w szpitalu Pro-Familia, ordynatorze Janeczko? , "Aborcja powinna być w każdym szpitalu - twierdzi Janusz Kidacki dyrektor d.s. medycznych szpitala Pro-Familia". W lutym, podczas jednej z pikiet, policja na wniosek szpitala "aresztowała" nam te banery.
Byłem przesłuchiwany na policji, a policjant wypytywał mnie, kto ustalał treść banerów antyaborcyjnych, czyim samochodem przywoziliśmy te plakaty, czy osoby biorące udział w pikiecie były tam z własnej woli, czy osoby podczas pikiety pobierały wynagrodzenie…
Reprezentujący Pana prawnik twierdzi, że Pana działania były zgodne z prawem oraz że "oskarżenie ich nielegalności, oznaczałoby w rzeczywistości uznanie, iż niezgodne z prawem jest dążenie do zmiany obecnego stanu prawnego". Zmiana obecnego prawa aborcyjnego jest chyba Pana nadrzędnym celem. Czy jeśli Pro-Familia zrezygnuje z uśmiercania dzieci nienarodzonych dalej będziecie w Rzeszowie pikietować?
Zabijanie chorych osób prowadzi do zbudowania nieludzkiego społeczeństwa, dlatego walczymy z aborcją. "Kompromis" aborcyjny nie służy wszystkim a z pewnością nie służy dzieciom, które są co roku legalnie mordowane w polskich szpitalach za nasze pieniądze. Można powiedzieć, że wszyscy mamy ręce brudne od krwi.
Kompromis jest dobry w sprawie wybudowania drogi we wsi. Kompromisu w sprawach moralnych nie ma i nie może być, bo to skończy się decydowaniem o tym, kto, kiedy i ile ma żyć, a to już jest totalitaryzm.
Aborcja jest przez obecną ekipę rządzącą traktowana nie tylko jako świadczenie, ale do tego uprzywilejowane. Jeśli na większość zabiegów czeka się latami w kolejce to dlaczego aborcję wykonują bez kolejek? Jak to ktoś dość dosadnie skomentował: "Aborcja - ale na takich samych zasadach jak inne zabiegi: termin za 1,5 roku!"
Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że ponad połowa diagnoz prenatalnych, wedle których dzieci miały jakąś wadę, nie potwierdza się i dzieci rodzą się zdrowe. Warto o tym pamiętać również w kontekście aborcji.
Wracając do szpitala Pro-Familia- jeśli ten szpital oświadczy, że nie będą dokonywać aborcji to zakończymy tam pikiety, a nawet na koniec podziękujemy szpitalowi za taką decyzję i za nawrócenie. W Rzeszowie będziemy jednak dalej pikietować, bo okazało się, że na liście szpitali dokonujących aborcji w naszym mieście są inne placówki. I tam się pojawimy.
Wnioskując z zaangażowania różnych środowisk w zwalczanie aborcji można by podejrzewać, że aborcja ma w rejonie podkarpackim dużo mniej zwolenników niż np. w Warszawie. To wydaje się dość zaskakujące, że w Waszym mieście ktoś mógł podjąć decyzję, że w prywatnym szpitalu będzie się dokonywać aborcji...
Pogląd, wedle którego ludzie chorzy nie zasługują na życie, to sposób myślenia eugeników i włodarzy III Rzeszy. I takie myślenie- delikatnie mówiąc- skompromitowało się podczas drugiej wojny światowej. Niestety ostatnio odżywa ono na nowo i znalazło swoich zwolenników i w naszym województwie. Na szczęście jest ich u nas niewielu.
Z danych rządowych wynika, że w 2012 roku przeprowadzono w Polsce 752 aborcje z czego najwięcej w woj. mazowieckim (243 aborcje), śląskim (111), pomorskim (81) i łódzkim (62). Na Podkarpaciu były tylko 2 "legalne" aborcje w szpitalach.
Skomentuj artykuł