Czy są gorsi, bo po rozwodzie?

(fot. kharied / flickr.com)
Uwe Böschemeyer / slo

Wiele osób, które zostały opuszczone przez partnera, ma poczucie zranienia i pokrzywdzenia i żali się na utratę ufności w siebie, czując pomniejszenie własnej wartości. To negatywne doświadczenie może pociągać za sobą doniosłe skutki - nie tylko aktualnie, ale także na przyszłość.

Może oddziaływać tak głęboko, że osoba opuszczona nie ma już odwagi spodziewać się, że będzie mogła nawiązać kiedyś ponownie udane partnerstwo. Lęk ten jest z pewnością zrozumiały. Ale czy jest on też uzasadniony? Kiedy jedna osoba opuszcza drugą, to czy musi to koniecznie pociągać za sobą kompleks niższości?

Pytam: Czy partner, który odszedł, stanowi miarę oceny drugiej strony? Przypuszczenie takie wydaje się uzasadnione, skoro ten, kto odchodzi, pozostawia tego, który pozostaje, z poczuciem niższości. Wydaje się uzasadnione również dlatego, że prawdopodobnie nikt nie zna osoby opuszczonej tak dobrze, jak ten, kto odszedł.

Pytam natomiast: Co ten, kto odszedł, może w osobie opuszczonej oceniać? Z pewnością te czy inne słabości. Także tę czy inną dobrą stronę. Może zna on też gorzkie godziny o których nikt inny nie wie. Wyciągać jednak stąd wniosek, że może oceniać również wartość drugiej strony, jest czymś nazbyt śmiałym. Tym, co może on jedynie "oceniać", jest to, czy chce nadal żyć ze swym dotychczasowym partnerem, czy nie. Nic więcej. I dlatego decyzja o rozstaniu może być tylko odmową dalszego partnerstwa, nigdy zaś oceną wartości drugiego człowieka. Dlatego też brak ufności w siebie jako skutek rozstania jest głębokim nieporozumieniem ze strony tego, kto nie odróżnia swojej roli jako partnera od swojego istnienia jako człowieka.

DEON.PL POLECA

Powtórzmy: Co ktoś jeden może oceniać w kimś drugim? Przecież jedynie to, czy - w swoim subiektywnym odczuciu - uważał opuszczonego przez siebie partnera za nieatrakcyjnego pod względem erotycznym albo nudnego, albo kłótliwego, albo niemiłego, albo władczego, albo poświęcającego drugiej stronie zbyt mało uwagi, albo, albo... Przecież nic więcej. Jakże często przyjaciele czy znajomi jakiejś pary mówią o opuszczonej żonie albo opuszczonym mężu: jak on mógł tę wspaniałą żonę - jak ona mogła tego wspaniałego męża - opuścić?

Słyszę, jak niektórzy mówią: Gdyby to było takie proste! Czy ufność w siebie nie jest zawsze zależna również od tego, co sądzą o nas inni, zwłaszcza zaś od tego, co myśli o nas nasz partner?

Bez wątpienia. Tylko że ten, kto znalazł się w kryzysie, nie uniknie konieczności kopania głębiej niż inni. Czego powinien się dokopać? Głębszego niż dotąd zrozumienia, głębszych źródeł niż dotąd odkryte. Na tym przecież polega dobra strona kryzysu. Co to konkretnie znaczy? Myślę o pytaniach, które mogą być pomocne osobie opuszczonej w przezwyciężaniu kompleksu niższości, wywołanego rozstaniem.

  • Czy nie mogło być tak, że już podczas trwania partnerstwa uważałeś za ważniejszą ocenę twego partnera niż swoją własną? Ze swojej własnej nie słuchałeś?
  • Czy sądzisz, że nie zadowalałeś swego partnera? Czy może jego zdolność do miłości była niewystarczająca? Cierpisz po rozstaniu na kompleks niższości. Czy możesz wymienić przyczyny tego? Czy może być tak, że te problematyczne cechy i zachowania, o których teraz myślisz, znałeś już podczas trwania partnerstwa, a mimo to potrafiłeś siebie akceptować?
  • Dlaczego po rozstaniu czujesz się osobą mniej wartościową? Dlatego, że sam wytworzyłeś w sobie tę opinię, czy też dlatego, że twój były partner czynił tego rodzaju uwagi? Poważnie bym się nad tym zastanowił.
  • Czy uważasz jakiegoś innego człowieka za mniej wartego, dlatego że został opuszczony? Nie odpowiedziałbym na to od razu.
  • Czym mierzy się wartość człowieka? Tym, co posiada? Tym, co potrafi? Jego prestiżem? Doznawanym przez niego szczęściem? Doznawanym przez niego cierpieniem? Czy w ogóle istnieje miara do oceny kogoś? I czy istnieje taki człowiek, który ją zna?
  • Dlaczego po rozstaniu unikasz ludzi? Dlatego, że mogliby odebrać ci twoją godność? Czy mogą to zrobić? W miarę unikania innych wzmaga się twój lęk - także przed ludźmi. W miarę tego, jak ich nie unikasz, zmniejsza się twój lęk - także przed innymi.
  • Czy może być tak, że z lęku przed opinią innych ludzi nie spełniasz już swoich nowych pragnień? Gdyby tak było, to może zauważyłeś, że zacząłeś ukierunkowywać własne życie według cudzych wyobrażeń.

Każdy człowiek ma możliwość siebie nie tylko akceptować, ale też dezaprobować, i jednocześnie swoje nieświadome autoagresywne uczucia rzutować na swojego partnera. Fakt ten jest najgłębszą przyczyną rozpadu większości partnerstw Jest też najgłębszą przyczyną niesnasek w okresie rozstania, najgłębszą przyczyną braku gotowości do pojednania, a także najgłębszą przyczyną fiaska nowych relacji.

Więcej w książce: Co jest ważne? - Uwe Böschemeyer

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy są gorsi, bo po rozwodzie?
Komentarze (29)
A
Andrzej
25 czerwca 2014, 00:05
Czytanie ze zrozumieniem się kłania ja nie wyczytałem tam ani pochwały rozwodu ani zachęcania do kolejnego związku, a tylko opis traumy odniesionej podczas rozstania z partnerem no i całkiem nieadekwatny i głupi tytuł. W całym artykule występuje tylko jedno zdanie gdzie jest użyte słowo mąż i żona. A całość dotyczy partnerstwa czyli bycia razem, nażeczeństwa itp. i traumy jaką może powodować zerwanie takiego układu, oraz wskazówki jak sobie radzić. Jak dla mnie te swformuowania są użyte wyłaćżnie stylistycznie.
CZ
czytanie ze zrozumieniem
2 lipca 2014, 12:43
Jakże często przyjaciele czy znajomi jakiejś pary mówią o opuszczonej żonie albo opuszczonym mężu: jak on mógł tę wspaniałą żonę - jak ona mogła tego wspaniałego męża - opuścić? To jak interpretowac to zdanie? A tytuł?  "Czy są gorsi, bo po rozwodzie?" Jak można rozumieć w kontekście innym niż małżeństwo-rozwód-nowy związek. W opisie "traumy odniesionej podczas rozstania z partnerem" nie powinne padać słowa: żona, mąż, rozwód.
W
wtorek
24 czerwca 2014, 13:11
do KKK o separacji: "...Czy Katechizm Kościoła Katolickiego, a przede wszystkim 10 Przykazań jest już nieaktualnych? Kto miał prawo je zmieniać?..." ... to, o czym piszesz to walka z wiatrakami. Przepisy KKK, które powołujesz, to martwe przepisy.  Kościół poddał się w walce o małżeństwo i zastąpił ją walką o rodzinę, . Przykład: sąsiedni artykuł pt. "Podnoszenie ręki na rodzinę jest obelgą wobec Boga", gdzie jest mowa, iż  rodzina to: "ojciec, matka i dzieci" (bez podkreślenia, ze ojciec ma być mężem matki). Podobnych wypowiedzi o rodzinie jest wiele. Ale prawie nie spotyka się by biskupi podjęli temat typu: ''podnoszenie ręki na nierozerwalność małżeństwa jest obelgą wobec Boga".
Pismo Św. i KKK jest żywe
24 czerwca 2014, 23:08
Przepisy w KKK są "martwe"... A co z Pismem Świętym? Też jest martwe? Gal 1,7-9 "Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!" To na czym chrześcijanie, katolicy mają opierać swoją Wiarę jak nie na Piśmie Świętym i Katechizmie Kościoła Katolickiego? Na panującej modzie?
KO
KKK o separacji
24 czerwca 2014, 11:43
Separacja: KKK 2383 Separacja małżonków z utrzymaniem węzła małżeńskiego może być uzasadniona w pewnych przypadkach przewidzianych przez prawo kanoniczne (Por. KPK, kan. 1151-1155). Jeśli rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego. KKK 2384 Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa: Jeśli mąż, odłączywszy się od swej żony, łączy się z inną kobietą, sam jest cudzołożnikiem, ponieważ każe popełnić cudzołóstwo tej kobiecie; także kobieta, która mieszka z nim, jest cudzołożnicą, ponieważ pociągnęła do siebie męża innej kobiety (Św. Bazyli, Moralia, reguła 73: PG 31, 849 D - 853 B). KKK 2385 Niemoralny charakter rozwodu wynika z nieporządku, jaki wprowadza on w komórkę rodzinną i w społeczeństwo. Nieporządek ten pociąga za sobą poważne szkody: dla porzuconego współmałżonka, dla dzieci, które doznały wstrząsu z powodu rozejścia się rodziców, często starających się pozyskać ich względy, oraz z uwagi na zły przykład, który czyni z niego prawdziwą plagę społeczną. KKK 2386 Może zdarzyć się, że jeden ze współmałżonków jest niewinną ofiarą rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne; nie wykracza on wówczas przeciw przepisowi moralnemu. Istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy ważne kanonicznie małżeństwo (Por. Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 84).
KI
KKK i Dekalog
24 czerwca 2014, 11:37
Rozwód: KKK 2382 Pan Jezus podkreślił pierwotny plan Stwórcy, który chciał nierozerwalności małżeństwa (Por. Mt 5, 31-32; 19, 3-9; Mk 10, 9; Łk 16, 18; 1 Kor 7, 10-11). Znosi pobłażliwość, która przeniknęła do Starego Prawa (Por. Mt 19, 7-9). Między ochrzczonymi "małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci" (KPK, kan. 1141). ...a w artykule powyżej jest: "Może oddziaływać tak głęboko, że osoba opuszczona nie ma już odwagi spodziewać się, że będzie mogła nawiązać kiedyś ponownie udane partnerstwo."  Co to znaczy "ponowne udane partnerstwo"? Rozwód i nowy niesakramentalny związek? Do czego "namawia" ten portal? Osoba rozwiedziona może przystępować do Sakramentów (w tym do Komunii Św.), jeśli nie żyje w grzechu śmiertelnym (a trwanie w związku niesakramentalny jest grzechem śmiertelnym). Czy Katechizm Kościoła Katolickiego, a przede wszystkim 10 Przykazan Bożych jest już nieaktualnych? Kto ma prawo je zmieniać?
.
....
11 stycznia 2014, 13:00
Dzięki za artykuł...człowiek nie czuje się tak całkiem do niczego...
Z
zero
13 września 2013, 22:41
Dlaczego artykuł zgorszył? Ja po rozwodzie czuję się własnie tak, jak w nim opisane: jak osoba mniej wartościowa i unikająca ludzi. No i oczywiscie muszę czuć się winna, bo to sie wmawia każdemu po rozwodzie, że jest winny, nawet jeśli to druga strona rozwaliła małżeństwo
AS
andrzej syn rozwodnikow
13 września 2013, 21:24
rozwodzie może nie gorszy , ale artykuł mnie zgorszyl .Andrzej syn rrozwodnikowrozwodnikow
D
doti
13 września 2013, 21:01
to jest nienormalne, takie artykuly na portalu katolickim, jestem zniesmaczona po prostu, tragedia. znajomi, ktorzy znaja moje poglady i wiare podsylaja mi ten artykul mowiac, ze ja jestem fanatykiem, ze kosciol katolicki jest mniej radykalny ode mnie. i jak ja mam sie czuc? to co chce przekazac ludziom na ktorych mi zalezy potrafi zepsuc jeden czy drugi ksiadz - dziennikarz w takich wlasnie artykulach, albo o pochwale zwiazkow niesakramentalnych albo o zachecaniu do wstepowania w ponowne zwiazki ludzi po rozwodzie. psujecie wszystko, wszystko nad czym wielu ludzi cierpliwie pracuje na codzien. to nie jest portal katolicki, to jest jakis przebieraniec, jestem w szoku.
A
Andrzej
24 czerwca 2014, 23:59
Czytanie ze zrozumieniem się kłania ja nie wyczytałem tam ani pochwały rozwodu ani zachęcania do kolejnego związku, a tylko opis traumy odniesionej podczas rozstania z partnerem no i całkiem nieadekwatny i głupi tytuł.
A
Anglia
13 września 2013, 20:17
Slaby artykul w ktorym na dodatek ani razu nie pada slowo Jezus czy chocby chrzescijanin. Na dodatek reklama ksiazki zagranicznego autora. Czy Deon naprawde nie ma o czym pisac? Jesli tak chetnie podesle pare rzeczy.
P
piątek
13 września 2013, 14:51
"...Dlaczego po rozstaniu czujesz się osobą mniej wartościową...?"" Prosta odpowiedź;  w KK rozwodnik to synonim ciężkiego grzesznika
TG
ten gorszy
29 kwietnia 2013, 12:09
Oczywi scie,  ze gorsi. Czy ktoś słyszał w kościele cokolwiek pozytywnego o rozwodnikach, nawet takich którzy nie doprowadzili do rozwodu? Bo ja nie. Widać obowiązuje w tej materii odpowiedzialność zbiorowa: gdy jeden małżonek domaga się rozwodu, to i tak winni są obydwoje
R
rozwodnik
14 kwietnia 2013, 15:14
Wydaje mi się, że rozwiedzeni i żyjący w ponownym związku są lepiej traktowani niż rozwiedzeni samotni. Ci ostatni mogą się czuć właśnie tak, jak to przedstawione jest w artykule "Czy Bóg miłuje rozwódkę"
R
rozwodnik
13 kwietnia 2013, 08:21
W temacie artykułu: osoby po rozwodzie są uważane w kościele za gorszych ludzi. Dla części księży rozwodnik to synonim wielkiego grzesznika.  Nie dociera do niektórych, że można być niewinną ofiarą rozwodu.
F
francesco
12 kwietnia 2013, 22:52
Jak rozumieć to "co mówi Pan" w odniesieniu do duszpasterstw związków niesakramentalnych? Samo ich istnienie jest swoistą zachętą do układania sobie życia z osobą niebędącą małzonkiem
CM
co mówi Pan
12 kwietnia 2013, 22:33
Każdy, kto w jakiejkolwiek formie pochwala, zachęca czy poprzez swoją obojętność utwierdza w przekonaniu, iż można żyć jak małżonkowie z osobą niebędącą małżonkiem (sakramentalnym) jest współwinny (cudzemu) grzechowi cudzołóstwa. I tyle w temacie. Zasady świętości życia 1 A na koniec, bracia, prosimy i zaklinamy was w Panu Jezusie: według tego, coście od nas przejęli w sprawie sposobu postępowania i podobania się Bogu - jak już postępujecie - stawajcie się coraz doskonalszymi! 2 Wiecie przecież, jakie nakazy daliśmy wam przez Pana Jezusa. 3 Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, 4 aby każdy umiał utrzymywać ciało własne1 w świętości i we czci, 5 a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie. 6 Niech nikt w tej sprawie nie wykracza i nie oszukuje brata swego, albowiem jak wam to przedtem powiedzieliśmy, zapewniając uroczyście: Bóg jest mścicielem tego wszystkiego. 7 Nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. 8 A więc kto [to] odrzuca, nie człowieka odrzuca, lecz Boga, który przecież daje wam swego Ducha3 Świętego. 9 Nie jest rzeczą konieczną, abyśmy wam pisali o miłości braterskiej, albowiem Bóg was samych naucza, abyście się wzajemnie miłowali. 10 Czynicie to przecież w stosunku do wszystkich braci w całej Macedonii. 11 Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy. 12 Wobec tych, którzy pozostają na zewnątrz, zachowujcie się szlachetnie, a nie będzie wam potrzeba nikogo.
A
A.
20 marca 2013, 10:13
żeby tylko nowy Papież chciał zająć się tą kwestią i zauważył osoby naprawdę biedne, nie tylko materialnie, ale biedne i samotne z powodu opuszczenia przez małżonka... ... Witaj Alone. Wierzę w to, a Ty nie? Już pokazał, co potrafi:)))
20 marca 2013, 09:25
Każdy, kto w jakiejkolwiek formie pochwala, zachęca czy poprzez swoją obojętność utwierdza w przekonaniu, iż można żyć jak małżonkowie z osobą niebędącą małżonkiem (sakramentalnym) jest współwinny (cudzemu) grzechowi cudzołóstwa. I tyle w temacie.
A
alone
20 marca 2013, 08:36
żeby tylko nowy Papież chciał zająć się tą kwestią i zauważył osoby naprawdę biedne, nie tylko materialnie, ale biedne i samotne z powodu opuszczenia przez małżonka...
DC
do czasu..do czasu...
19 marca 2013, 17:23
Jeśli osoba opuszczona poczyta trochę artykuły na Deonie, a szczególnie ten "Zeby się nie rozwiedli drugi raz" to nabierze pewności siebie i z odwagą nawiąże nowe "udane partnerstwo"... (czyli wejdzie w związek niesakramentalny?) ... Idzie NOWE w Jezusie. OD-NOWA. Jak mówił Jezus? Na początku tak nie było! Ojciec Święty upomni księży, a nawet już to robi - zobacz pierwszą homilię dla kardynałów! Że muszą zacząć OD-SIEBIE.
N
Nieświęty
19 marca 2013, 14:02
To, że dla niektórych z was słowo związek jest jednoznacznie związane z sakramentem jestem w stanie sobie wyobrazić ale to, że czepiacie sie skądiną ciekawej ksiązki, że nie jest prawowierna bo "pozwala" ludziom w trudnych chwilach zakrętu życiwego żyć normalnie mimo zranień - to już nie rozumiem. Życie jest o wiele bardziej kolorowe niż jedynie czerń i biel i nie wam sądzić - bo wszak Jezus mówił: nie sądzcie a nie będziecie sądzeni! Sam jestem po "porzuceniu" i nikomu tego nie życzę a jak będę dalej układał sobie życie to nie wasza sprawa czcigodni czytelnicy. A deon.pl dzięki za lekturę, bardzo przydatną bo nie tylko katolicy czytają ten portal - a ja za zasługą Ojca Świętego Franciszka tu zajrzałem :) pozdrawiam
W
waser
15 marca 2013, 11:38
Taki tekst na katolickim portalu to nieporozumienie! Jest sprzeczny z nauką Kościoła, zachęca do grzechu
P
partner"
15 marca 2013, 11:31
Jeśli osoba opuszczona poczyta trochę artykuły na Deonie, a szczególnie ten "Zeby się nie rozwiedli drugi raz" to nabierze pewności siebie i z odwagą nawiąże nowe "udane partnerstwo"... (czyli wejdzie w związek niesakramentalny?) Skąd Deon bierze  książki, które cytuje? Czy w tekście jest mowa o małżonkach, czy o osobach jeszcze nie związanych małżenstwem? Słowo "partner" można różnie interpretować
NS
nic straconego
15 marca 2013, 10:07
Jesli małżeństwa sakramentalne się "rozpadają" (w cudzysłowiu, bo tak naprawdę nie następuje ROZPAD SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA), to znaczy, że nie pokladaly swojej ufności w Bogu (conajmniej jedno z nich nie pokladało).
DZ
dwa zdania na jeden temat
15 marca 2013, 10:01
"Może oddziaływać tak głęboko, że osoba opuszczona nie ma już odwagi spodziewać się, że będzie mogła nawiązać kiedyś ponownie udane partnerstwo." ... No przecież, że nie ma, bo nie powinna sie spodziewać! O ile piszemy tu o katolikach wierzących. Przecież tak naucza Jezus. No, ale oczywiście jesli chodzi o związki niesakramentalne, które teraz to już aprobowane są w KK, to tak, może sie spodziewać i nawet powinna! Pan Jezus mówi co innego niż Kościół dziś..
TG
ten gorszy
15 marca 2013, 08:39
Przez społeczeństwo i Kosciół są uważani za gorszych
1
123odrodzenie
14 marca 2013, 18:27
Jak dla mnie ,trudny artkuł