Dlaczego boję się zmian? Spowiedź królowej lęku

Dlaczego boimy się nowych rzeczy? Fot. depositphotos

Jestem królową lęku. Tak o sobie myślałam przez wiele lat – jakby to była moja tożsamość, tytuł, który noszę bez korony, ale z ciężarem na sercu. Bałam się wszystkiego: nieznajomych ludzi, nowych miejsc, decyzji, które mogły zmienić mój ustalony rytm dnia. I chociaż strach mnie paraliżował, to jednocześnie czułam dziwną ekscytację, drżenie serca, które przypominało, że zmiana jest także obietnicą czegoś więcej.

Ten paradoks towarzyszył mi niemal zawsze: kiedy pierwszy raz miałam iść do szkoły, cała noc była jednocześnie koszmarem i oczekiwaniem. Bałam się nieznajomych dzieci, nauczycieli, nowych korytarzy. A jednak była we mnie też iskra – myśl, że to początek przygody. To samo powtarzało się wiele razy: przy przeprowadzce, w nowej pracy, kiedy wchodziłam w związek, kiedy podejmowałam ryzyko. Strach i ekscytacja szły obok siebie jak bliźniacy, którzy nie mogą bez siebie żyć.

DEON.PL POLECA

 

 

Lęk jako cień i światło

Psychologowie mówią, że tak właśnie działa nasz mózg. Strach jest wbudowany w nasze życie – ma chronić, przygotować do nieznanego. Ewolucyjnie to on sprawiał, że człowiek pierwotny nie wchodził beztrosko do jaskini pełnej dzikich zwierząt. Ekscytacja z kolei była nagrodą: adrenaliną, która pozwalała zaryzykować, spróbować, pójść dalej.

Dlatego strach i ekscytacja są ze sobą splecione. To te same hormony – adrenalina, kortyzol, dopamina – tylko interpretowane w inny sposób. Gdy stoję przed nową sytuacją, moje ciało nie zawsze wie, czy ma uciekać, czy się cieszyć. Serce bije szybciej i to może być zarówno panika, jak i radość. To ja decyduję, jak to odczytam.

Komfort znanego, choćby bolesnego

Daniel Kahneman, noblista i psycholog, odkrył, że bardziej boimy się stracić niż cieszymy się z tego, co możemy zyskać. W jego badaniach ludzie konsekwentnie wybierali to, co znane, nawet jeśli oznaczało to mniejsze korzyści. To tłumaczy, dlaczego tak trudno było mi kiedyś zmienić pracę. W starej byłam nieszczęśliwa, ale przynajmniej wiedziałam, jak wygląda każdy dzień. W nowej mogło być lepiej, ale też mogło być gorzej. I ten cień ryzyka sprawiał, że wybierałam pozostanie w znanym piekle.

Jednocześnie, gdyby ktoś zapytał, dlaczego nie odchodzę, mówiłam: "boję się, że nie dam sobie rady". Ale w głębi wiedziałam, że czuję też ukłucie ciekawości. A co, jeśli właśnie tam, w tej niepewnej przyszłości, czeka coś, co naprawdę mnie odmieni?

DEON.PL POLECA


Ciało, które wie pierwsze

Zanim sama zrozumiem, że stoję na progu zmiany, wie już o tym moje ciało. Ręce mi drżą, brzuch mam ściśnięty w supeł, a sen ucieka jak spłoszone zwierzę. Psychologia tłumaczy to prostym mechanizmem – układem stresu. Nasze ciało traktuje każdą zmianę jak potencjalne zagrożenie. Hormony mobilizują mięśnie do walki albo ucieczki. Problem w tym, że zmiana pracy czy wyjazd na studia za granicę to nie dzikie zwierzę. A jednak organizm reaguje, jakby od tego zależało moje życie.

Ekscytacja ma jednak tę samą twarz – serce wali tak samo, dłonie pocą się tak samo. To dlatego psychologowie mówią, że strach i ekscytacja to dwie strony tego samego medalu. Gdy przypomnę sobie pierwszy samotny wyjazd, na który wyruszyłam sama, wiem, że drżenie nóg i przyspieszone tętno były jednocześnie paniką i zachwytem.

Duchowe zmaganie

Jest jeszcze inny wymiar mojego lęku – duchowy. Biblia powtarza: "Nie lękajcie się". Jezus mówi to w chwilach największego niepokoju uczniów. Abraham został wezwany, by opuścić swój dom i iść w nieznane. Maryja przyjęła wieść, która odmieniła jej życie. Apostołowie zostawili sieci i poszli za Jezusem. Każdy z nich miał prawo czuć strach. Ale każdy z nich czuł też ekscytację, że oto zaczyna się coś większego niż oni sami.

Św. Jan Paweł II wołał: "Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi". A ja często stoję przed tymi drzwiami z ręką na klamce, wahając się. Mój lęk mówi: "nie ruszaj". Moje serce szepcze: "spróbuj, bo tam jest życie".

Mechanizmy obronne królowej lęku

Kiedy zmiana staje się nieunikniona, włączają się we mnie całe mechanizmy obronne. Potrafię wymyślić tysiąc powodów, żeby jej nie podjąć. "Jeszcze nie teraz". "Najpierw muszę się przygotować". "Może poczekam do wiosny". To klasyczna prokrastynacja, odsuwanie decyzji, byle tylko nie poczuć ciężaru strachu.

Lęk i ekscytacja w moim życiu

Każda ważna decyzja była dla mnie pojedynkiem tych dwóch uczuć. Kiedy dostałam propozycję wystąpienia publicznego, lęk mówił: "ośmieszysz się". Ekscytacja szeptała: "to twoja szansa, by podzielić się czymś ważnym". Kiedy myślałam o przeprowadzce, lęk malował w głowie obrazy samotności, ekscytacja – nowe ulice, które staną się moimi drogami.

Z czasem zaczęłam rozumieć, że nie chodzi o to, by wybrać jedno z nich. Lęk i ekscytacja są nierozerwalne. A moja praca polega na tym, by nie pozwolić, by lęk miał ostatnie słowo.

Psychologia mówi jasno

Badania pokazują, że zmiany są dla nas źródłem stresu, ale też rozwoju. Psychologia rozwojowa opisuje życie jako serię kryzysów. Każdy etap – dzieciństwo, dorastanie, dorosłość – wymaga przejścia przez próg zmiany. Kto nie podejmuje ryzyka, zostaje w miejscu, ale też zatrzymuje swój rozwój.

Psychologia poznawczo-behawioralna dodaje, że oswajanie zmian działa jak trening. Im częściej podejmuję małe kroki, tym bardziej mój mózg uczy się, że nowe nie musi oznaczać katastrofy.

Jak walczę ze swoim lękiem?

Nie jestem już królową lęku. Przynajmniej staram się nią nie być. Dziś raczej uczę się być królową odwagi. Odwagi, która nie polega na braku strachu, ale na tym, by działać mimo niego.

Moje sposoby są proste:

  • Nazywam lęk – kiedy mówię "boję się", on traci trochę ze swojej władzy.

  • Robię małe kroki – zamiast planować przeprowadzkę na inny kontynent, zaczynam od nowej trasy spaceru.

  • Szukam wsparcia – przyjaciele, terapeuta.

  • Pamiętam zwycięstwa – kiedyś też się bałam, a jednak udało się.

Zmiana jako droga wzrostu

Dziś wiem, że wszystkie zmiany, których się bałam, ostatecznie mnie ukształtowały. Psychologowie mają rację – rozwój bez kryzysu nie istnieje. Duchowość mówi jeszcze więcej – każda zmiana jest szansą, by "stary człowiek" umarł, a narodził się nowy.

Epilog: nowa korona

Być może wciąż mam w sobie królową lęku. Ale dziś towarzyszy jej królowa odwagi i królowa ciekawości. Strach nie zniknął, nie wierzę, że kiedykolwiek zniknie. Ale przestał być tyranem. Jest raczej jednym z doradców, którego słucham, ale któremu nie oddaję całej władzy.

Być może w mojej historii rozpoznajesz też siebie. Może sam odkładasz decyzję o zmianie pracy, bo boisz się, że nowe będzie gorsze. Może stoisz na progu ważnej życiowej decyzji i czujesz w sercu tę samą mieszaninę lęku i ekscytacji. To normalne. Psychologia mówi, że większość ludzi tak reaguje, bo nasz mózg chroni nas przed niepewnością. Ale badania pokazują też coś jeszcze. Właśnie w momentach zmiany rozwijamy się najbardziej. Lęk nie znika, ale obok niego pojawia się ciekawość, energia i poczucie, że robisz krok w stronę nowego. I może właśnie dlatego warto spróbować, nawet jeśli boisz się tak samo mocno, jak ja.



Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dlaczego boję się zmian? Spowiedź królowej lęku
Komentarze (1)
AE
Anna Elżbieta
27 sierpnia 2025, 17:51
Ciekawy artykuł. Myślę, że wielu osobom może pomóc. Ważne, żeby pewne rzeczy sobie uświadamiać, patrzeć na nie "na zimno". Życie jest piękne, fascynujące, choć niekiedy dramatycznie trudne... Ale nam, ludziom wiary, jest zdecydowanie łatwiej żyć, wiedząc, że nasz Bóg jest, że czuwa, że kocha, że nawet gdybyśmy kompletnie sami pozostali na świecie, to jednak On zawsze jest...