Jak się czuje Wysoko Wrażliwa Osoba w Kościele? - Część I

Wysoka wrażliwość to wrodzona cecha, którą ma około 15-20% populacji. Badania pokazują, że mózgi tych osób działają inaczej. Rejestrują one więcej bodźców – dlatego pogardliwe spojrzenie wyczują od razu, przebywanie w naturze szybko ich regeneruje a obecność Boga często odczuwają w ciele. Zapytaliśmy wysoko wrażliwe osoby, jak się odnajdują w Kościele. Otrzymane odpowiedzi odsłaniają głęboką perspektywę!

Wysoko wrażliwe osoby (WWO) z różnych duszpasterstw i fanpage’ów zapytaliśmy o to, co ich karmi w Kościele i daje wzrost, a co ich zamyka i odpycha. Odpowiedziała ponad setka. Z tego, co napisali wyłania się dziesięć sfer, które najczęściej się powtarzają i które zebraliśmy poniżej. Większość z badanych WWO jest w Kościele, niektórzy go opuścili i też dzielą się, dlaczego. Niektóre ich wypowiedzi inspirują do odkrycia na nowo bogactwa Kościoła. Inne wzywają niewątpliwie do nawrócenia i czerpania ze źródła na poważnie. A wiele pozwala się ucieszyć i zobaczyć, że „ja też tak mam!”. Zobaczcie sami.

1. Wrażliwość na Boga

Zacznijmy od tego z czego najbardziej czerpią siłę WWO. Irek zauważył, że wiele WWO ma skłonność do introspekcji: „wrażliwość i reakcja na subtelne bodźce pozwala nam na trochę inny rodzaj relacji z Bogiem. Bardziej indywidualny niż kolektywny. Bardziej się doświadcza”. Później zobaczymy, że WWO czerpią też wiele z zewnątrz – relacji z innymi czy wspólnych działań – co potwierdzają też badania pokazujące, że 30% WWO jest ekstrawertykami. Jednak własne życie wewnętrzne wydaje się ich podstawową płaszczyzną:

Katarzyna: „Odkryłam moje WWO już jako osoba wierząca, relacja z Panem Bogiem bardzo mi pomaga akceptować siebie jako taką i nie brać sobie świata z jego problemami na barki - bo Chrystus już to zrobił i to nie moja misja”.

DEON.PL POLECA

Adriana: „Wiele w życiu przeszłam, od mamy nigdy nie usłyszałam, że mnie kocha, ale dzięki Bogu nie czuję do niej urazy. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale wiem, że Bóg troszczy się o mnie. Kocham chodzić do Kościoła, bo czuję tam żywego Boga, zwłaszcza w Komunii Św. Nie lubię tłumów w niedzielę, więc chodzę na poranną Mszę. I często chodzę na adorację”.

Krystian: „Na modlitwie otwieram się na Boga z wszystkim co przeżywam. I po jakimś czasie zauważam, że czuję się inaczej. Wzburzone morze zostaje uspokojone. Czasem odczuwam Jego obecność w ciele – poprzez ciepło albo dreszcze, którym towarzyszy poczucie pokoju”.

2. Język przemocowy

Język i podejście przemocowe jest czymś, co najbardziej boli i zamyka WWO. Niektórzy z tego powodu odeszli ze wspólnoty. WWO odbiera wiele bodźców i przeżywa je głęboko. Jeśli ktoś wchodzi w przestrzeń ich osobistej wolności, to bardzo to odczuwają. Inne osoby tak to nie zaboli, ale WWO musi się bronić przed narzucaniem mu zdania innych czy przymuszaniem do czegoś, do czego nie jest przekonany.

Ewelina: „Ksiądz, z wyższością, która jest wyczuwalna narzuca innym swój sposób myślenia. W moich spotkaniach z księżmi często miałam wrażenie, że oni wszystko wiedzą najlepiej.

Dla mnie osobiście jedną z przemocowych zagrywek było to, jak kiedyś poszłam do spowiedzi z różnymi, poważnymi problemami, byłam w kryzysie duchowym, a ksiądz mi powiedział, że powinnam dziękować, że nie mam problemów z szóstym przykazaniem… Mam nadzieję, że nie wszyscy księża tacy są, że po prostu na złych trafiłam”

Gosia: „Jako dziecko lubiłam kościół. Był tam ogromny spokój, cisza i taka przyjemna przewidywalność. Niestety wiara jest często wykorzystywana przez złe osoby jako narzędzie do kontroli i krzywdzenia. Sama pamiętam jak ciągle słyszałam na religii, że praktycznie każde moje hobby jest złe. Niektórzy mi opowiadali jak rodzice spalili im komiksy albo książki fantasy z tego powodu”.

Paula: „WWO łatwo łyka poczucie winy, więc gdy pokrętnie się tłumaczy różne prawdy wiary to dla mnie wtedy jest to bardzo niebezpieczny ładunek przy tej wrażliwości”.

Język przemocowy, czyli narzucający, nieszanujący drogi jaką człowiek pokonuje i do czego jest zdolny na etapie, na którym jest, szczególnie widać, gdy mowa o moralności. Ewelina zauważa, że „nie chodzi mi o to, żeby zupełnie nie mówić o moralności, ale by wyrażać to z troską i rzeczywistą empatią i tego mi brakuje”.

Kolejnym problemem jest akcentowanie grzeszności człowieka przed godnością dziecka Bożego. Z takiej katechezy osoby wynoszą przede wszystkim poczucie winy, a nie poczucie bycia kochanym.

Sylwia: „Mnie Kościół w dzieciństwie wpędził w takie poczucie winy, że dopiero jako dorosła osoba umiałam sobie z tym poradzić”.

Anna: „Jestem wdzięczna za wszystkich, którzy pokazują w Kościele miłość, przebaczenie, miłosierdzie, uważność na drugiego człowieka a nie jadą na poczuciu winy i samobiczowaniu...”

Dorota: „Przestałam chodzić do kościoła. Znałam zawsze Boga jako dobrego Ojca i nieważne jaki zły jesteś to zawsze możesz do Niego przyjść, a tu zonk... musisz się wyspowiadać ze wszystkiego przed księdzem, musisz mieć podpisy do bierzmowania. Potem poznałam inny Kościół – w Szwajcarii – który daje wolność. Moim zdaniem Kościół w Polsce w zaborczy sposób wykorzystuje swoją siłę w naszej kulturze”.

3. Towarzysze, a nie kierownicy duchowi

Jednym z rozwiązań powyższego problemu jest przyjmowanie przez liderów Kościoła postawy, o której mówił już św. Augustyn do swoich wiernych: „dla was jestem biskupem, ale z wami chrześcijaninem”. Czyli postawy towarzyszenia w drodze, wspólnego podążania drogą Ewangelii, wsłuchiwania się w siebie nawzajem, a nie bezdusznych wypowiedzi, które mówią, jak być powinno i do których wszyscy mają się dopasować:

Krzysiek: „Strasznie mnie zniechęca, gdy głowy Kościoła lękają się różnych wyzwań i nie traktują ich jak wyzwania, ale jak problem, który trzeba jak najszybciej rozwiązać i zrobić coś w poczuciu dobrze wykonanego obowiązku. Nie chcę biskupa eksperta. Chciałbym usłyszeć biskupa prostego - dzielącego się tym jak się modli, otwiera na Boga. Tworzy się stereotyp, że jak biskup, to musi się znać na wszystkim. A powiedzenie ‘nie wiem’ może wzbudzić większy szacunek niż udawanie, że się wie. To mnie nie buduje i jest dla mnie trudne”.

Ewelina: „Na swojej drodze miałam szczęście spotkać kilku naprawdę dobrych księży, głównie dominikanów, którzy dawali mi wolność, nie udzielali prostych odpowiedzi i raczej stawiali na to, żeby towarzyszyć niż kierować”.

4. Wykluczanie

To złożony temat, któremu zawsze towarzyszy napięcie między przyzwalaniem na niemoralność a przyjmowaniem człowieka. Dotyczy on osób, które z różnych powodów nie żyją według nauki Kościoła. Jak właściwe podejście do takich osób jest ważne pokazuje papież Franciszek, akcentując właśnie towarzyszenie im w drodze.

Daria: „Jako osoba rozwiedziona czuję się raczej wykluczona”.

Andrzej: „Nie podoba mi się narzucanie męczeństwa, jeśli chce się przynależeć do Kościoła. Dlaczego do końca życia mam być z osobą, której nie kocham? Rozwodnicy to osoby poranione, do których wierzący często odwracają się plecami”.

5. Chwiejność wierzących

WWO odczuwają też na sobie kryzys Kościoła w Polsce i dla wielu jest to po prostu bolesne (więcej o tym w II części artykułu). Dojrzałe WWO nie kieruje się powierzchownymi emocjami, które przychodzą i odchodzą, bo czuje też głębsze uczucia, które dają jasność co do tego, co jest naprawdę ważne. A głębokie przetwarzanie informacji, czyli zdolność do głębszej refleksji, pozwala mu to uporządkować.

Paula: „Najbardziej w Kościele odrzucają mnie katolicy, którzy łatwo rezygnują z Boga, Słowa Bożego, które daje prawdziwe życie i nie dociekają, nie szukają tego Chrystusa, tylko im się odwidziało”.

Magda: „Wstydzę się za ludzi, którzy są w Kościele, ale żyją wbrew Ewangelii, wstydzę się wtedy przed osobami, które nie wierzą, a które widzą, że jestem z tym człowiekiem w jednej ‘grupie’”.

W części II artykułu przeczytasz m.in. o tym jak ważny jest dla WWO rozwój psychologiczny w życiu wiarą oraz o tym o jak przeżywają hejt na Kościół: Jak się czuje Wysoko Wrażliwa Osoba w Kościele - Część II.

Jezuita w formacji. Przed wstąpieniem do zakonu reżyser filmowy i programista. We Włoszech prowadził ćwiczenia duchowe dla osób z różnych wyznań i "niewierzących". Pasjonuje go duchowość i to jak Bóg poukrywał się w świecie. Obecnie studiuje teologię w Warszawie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak się czuje Wysoko Wrażliwa Osoba w Kościele? - Część I
Komentarze (9)
TB
~Tomasz Berger
21 sierpnia 2021, 23:00
Osoby introwertyczne same sobie zadają nieustanne cierpienie bez przerwy analizując, rozmyślając, dociekając, wyobrażając sobie. Naprawdę, lepiej jest przyjmować świat takim jakim jest, bez rozdzielania łebka od szpilki na milion składowych.
PS
Piotr Sutor
1 września 2021, 11:00
Wspaniała rada wóju :)
PR
~Ppp Rrr
21 sierpnia 2021, 15:42
Ad. pkt 2 - PRZEMOC Obowiązkowa spowiedź – Donoszenie na samego siebie, w bzdurnych sprawach, które nie zawsze i nie w pełni są zawinione. Za to robi się to wobec reprezentanta instytucji mającej na koncie nieskończenie wiele cięższe zbrodnie od moich. Grzech pierworodny – Oczywista niesprawiedliwość zwalania na człowieka winy dalekich przodków, przy czym nawet istnienie tej winy nie jest pewne. Zjedzenie owocu z drzewa jest zbyt bzdurną sprawą, by czyniło winnym. Z pozostałymi punktami też się zgadzam – bardzo dobry artykuł. Pozdrawiam.
KN
~Karol Nowak
21 sierpnia 2021, 22:57
Chyba Panu się coś pomieszało. Bo na pewno nie mówi pan o sakramencie pokuty i pojednania, tylko o swojej własnej urojonej wizji spowiedzi.
Artur Pruś sj
23 sierpnia 2021, 12:54
Hmm... co do grzechu pierworodnego, to nie wygląda to tak jak piszesz. Kościół właśnie jasno się wypowiedział, że nie istnieje coś takiego "grzechów przodków", bo nikt nie może ponosić odpowiedzialności za czyny rodziców; grzech jest zawsze osobistą i wolną decyzją. Więcej o tym w fajnym dokumencie wydanym 6 lat temu zaprzeczającym istnieniu "grzechów międzypokoleniowych": https://episkopat.pl/grzech-pokoleniowy-i-uzdrowienie-miedzypokoleniowe-problemy-teologiczne-i-pastoralne/ . Natomiast sama rzeczywistość tego, co Kościół nazywa grzechem pierworodnym jest doświadczeniem wszystkich ludzi i bywa różnie nazywa: ciemność, skaza. Św. Paweł mówił o niej "nie czynię dobra, które chce, ale to zło, którego nie chcę". Gdy rozmawiam z osobami niewierzącymi, to im również rozpoznanie tej rzeczywistości w kondycji ludzkiej, nazwanie jej, przyjęcie i próba jej integracji jest bardzo pomocne we wzroście ludzkim.
Artur Pruś sj
23 sierpnia 2021, 13:05
Co do spowiedzi - wydaje mi się, że właściwie przeżyta spowiedź bardzo pomaga przyznać się właśnie do swych ciemności, skaz, niedomagań, sprzeczności i wypowiedzieć je przed drugim - czyli podzielić się czymś czym nie dzielimy się z domownikami, a nawet często z przyjaciółmi. Wielu kapłanów ma dużo delikatności i potrafi przyjąć tę ciemność i wlać w nią miłosierdzie Boże, które uzdrawia - ten krok często trudno zrobić samemu, bo ludzie tkwią w naturalnym poczuciu winy po źle, które wyrządzili, więc tu spowiednik ma sens. Pytanie faktycznie czy spowiedź musi być obowiązkowa? Czy gdyby nie była, to czy społeczeństwo świadome (którym powoli się stajemy) nie korzystałoby z niej lepiej?
FJ
~f j
19 sierpnia 2021, 13:36
Ekscentrykami są czy ekstrawertykami?
IB
~Iza Bella
20 sierpnia 2021, 09:13
Ekscentryczni są. Przynajmniej zdaniem niektórych, mniej wrażliwych.
Artur Pruś sj
20 sierpnia 2021, 11:04
hehehe, może są też ekscentrykami, ale badania mówią o ekstrawertykach, dziękuję za zwrócenie uwagi :)