O lęku przed chorobą psychiczną

(fot. craigCloutier / flickr.com)
Bogdan Białek

Nasz lęk przed chorobą psychiczną jest w rzeczywistości lękiem przed "Innym" - obecnym w nas samych. Zamyka nas w sobie obawa, że zostaniemy odrzuceni w ten sam sposób, w jaki sami odrzucamy słabszych od nas.

Jeden z najwybitniejszych polskich psychoterapeutów Jerzy Pawlik pisał dziesięć lat temu: "świat człowieka chorego może być dostępny i zrozumiany. Tym łatwiej zrozumiany, im bardziej wyzbędziemy się lęku przed własną psychiką i uznamy, że jako ludzie - zdrowi i chorzy - tak bardzo nie różnimy się od siebie.

Można powiedzieć, że każdy z nas nosi w sobie chorobę psychiczną. Każdy ma bowiem swoje wrażliwe miejsca, ukształtowane przez wychowanie i rozmaite doświadczenia życiowe. Niektórzy z nas w szczególnie bolesny i traumatyczny sposób doświadczyli braku opieki i poczucia bezpieczeństwa. Inni przeżyli utratę bliskiej i ukochanej osoby bądź doznawali niszczącego poczucia mniejszej wartości wobec rówieśników i nigdy nie doczekali się słów uznania. To są nasze zranienia, które nosimy w sobie, nie do końca wygojone i »naprawione«.

Jeśli nowe dramatyczne doświadczenia życiowe uderzą w te wrażliwe miejsca, to nasze funkcjonowanie może ulec mniejszej lub większej dezorganizacji. I będziemy wówczas potrzebować zrozumienia i pomocy" ("Lęk przed szaleństwem w nas", "Charaktery", nr 9/2002).

DEON.PL POLECA


Chorzy psychicznie to przede wszystkim ludzie cierpiący. Nie tylko z powodu swojej choroby, ale także z powodu stosunku tak zwanego "zdrowego otoczenia", nacechowanego lękiem, dystansem, nieufnością czy po prostu bezradnością i ucieczką. Dzisiaj już bardzo dobrze rozumiemy, że brak choroby nie oznacza zdrowia, że zdrowie i choroba nie są pojęciami dopełniającymi się. Granica pomiędzy zdrowiem psychicznym a chorobą jest płynna, nieostra, w każdej chwili może wydarzyć się coś takiego, co spowoduje, że każdy człowiek może znaleźć się w sytuacji, gdy będzie potrzebował pomocy psychiatrycznej.

Nie da się więc jednoznacznie powiedzieć, że poza szpitalami psychiatrycznymi jest świat zdrowy psychicznie. Zwłaszcza gdy otwierając szeroko umysł, bez trudu dostrzegamy w świecie wokół nas ogrom urojeniowych interpretacji, maniakalnych zachowań, przygnębienia i apatii, agresji, lęku, frustracji, wycofania, izolacji. Codziennością są epitety "psychiatryzujące" oponentów politycznych, ideologicznych czy innego sporu.

Chorzy psychicznie to przede wszystkim ludzie cierpiący, gdyż to wszystko, co każdy z nas nosi w sobie, wszelkie zranienia i lęki, bóle i niemożności, ograniczenia i rozszczepienia, opanowały ich umysły całkowicie lub prawie całkowicie. Każdy z nas posiada taki wewnętrzny świat - głęboko skryty, podszyty lękiem i niepewnością, ale dostaliśmy w swojej historii życia wystarczającą ilość troski i oparcia, która pozwoliła nam na utrzymanie więzi z rzeczywistością społeczną, na integrację wewnętrznych przeżyć z zewnętrznym doświadczeniem.

Nasz lęk przed chorobą psychiczną jest w rzeczywistości lękiem przed "Innym" - obecnym w nas samych. Zamyka nas w sobie obawa, że zostaniemy odrzuceni w ten sam sposób, w jaki sami odrzucamy słabszych od nas.
Czasami jednak trzeba odważyć się na słabość, na zrzucenie maski, na łzy, a nawet na płacz choćby po to, aby potem się na nowo zintegrować. Trzeba oczywiście wiedzieć, kiedy i przed kim to możemy zrobić, aby poczuć się bezpiecznie, odczuć przyjazne przyzwolenie i bezwarunkową akceptację. Z tym nie jest łatwo, gdyż nasze więzi społeczne są coraz słabsze, chłodniejsze, obarczone pozornie bezpiecznym dystansem chroniącym przed zranieniami.

Chorzy psychicznie to przede wszystkim ludzie cierpiący, gdyż jak już sto lat temu pisał Pierre Janet, francuski filozof i psycholog, cywilizacja nasza jest cywilizacją wyczerpującą, wymaga coraz większego wysiłku, coraz większych umiejętności adaptacyjnych do coraz szybciej zmieniających się warunków, nie dając jednak psychicznego oparcia. Dojmująca samotność, porwane więzi społeczne, zerwana ciągłość pokoleniowa - to wszystko naruszyło niezbędne poczucie bezpieczeństwa, gdyż wszystko wokół staje się niestabilne, niepewne.

Z trudem przyjmujemy "oczywistą oczywistość", że nie ma ludzi lepszych i gorszych, są tylko ludzie różni, którzy w różnych sytuacjach różnie się zachowują. Nie ma w nas zgody na inność, nie jesteśmy oswojeni z odmiennością. Inny to jednak ciągle obcy, a obcy to prawie zawsze wróg, lub co najmniej potencjalne zagrożenie. Dlatego warto budować cywilizację solidarności, wsparcia i odpowiedzialności za słabszych, szczególnie za najsłabszych, czyli chorych psychicznie.

Wyrzucamy ich z naszego ułożonego świata. W samotność, odrębność, izolację. To nie tak. Weź go za rękę, a czasami - na plecy, bo inaczej światek ochoczej krzątaniny wokół zachęty "jesteś tego wart" wypali Ciebie i Twoich potomnych.

BOGDAN BIAŁEK jest psychologiem, redaktorem naczelnym miesięcznika "Charaktery", prezesem Stowarzyszenia im. Jana Karskiego i współpracownikiem "Tygodnika".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O lęku przed chorobą psychiczną
Komentarze (4)
F
filip
4 października 2014, 00:39
Witam, może to nie jest dobre miejsce ale bardzo prosił bym was, czytelników o modlitwę za mnie. Choruję na nerwicę lękową. jest mi bardzo ciężko od wielu lat pracuję z psychologiem i modlę się.  Teraz poszedłem na studia i do pracy ... Objawy się strasznie nasiliły. Sprawiają mi ogromne cierpienia, lęk powoduję że nie mogę się skoncetrować na pracy i nauce . , nie mogę normalnie rozmawiać z ludzmi.Stale boję się... potszebuję wsparcia.. módlcie się za mną proszę..! Módlmy się też za innych dotkniętych nerwicą czy innymi podobnymi problemi depresja,schizofremia bo to są straszliwie ciężkie choroby.Pokornie proszę o choć jedną wzmiankę do Boga o mnie..!
AC
Anna Cepeniuk
19 lutego 2013, 20:07
Świetny tekst......... i bardzo prawdziwy... Drażni nas z reguły w drugim to co jest w nas......... Tyle, że nie zawsze o tym wiemy..
G
gnas;
19 lutego 2013, 19:32
po przeczytaniu "opetani przez duchy" powiedzialbym, ze obawiamy sie tego, co jest w innym czlowieku. nie nalezy lekcewazyc tego. chociaz moze to tez byc nasz lek, ale nie musi.
T
Tomasz
31 stycznia 2013, 18:00
Jasne, a kto nie wytrzyma jezuickiego drylu i obojętności na ludzkie cierpienie, kto nie uzna tego za wzorzec duchowości, ten chory psychicznie, tak jak brat Albert.