Osiedla za murem w oczach psychologów
Jak ustawić ławki w klasie, żeby dzieci lepiej się uczyły? Czy otwarta przestrzeń biurowa z wydzielonymi boksami wpływa na większą efektywność pracowników? Na tego typu pytania odpowiadają badacze psychologii środowiskowej. Zajmuje się ona związkami między środowiskiem, zarówno naturalnym, jak i tym ukształtowanym przez człowieka, i zachowaniami ludzi.
Na wykładzie pt."Człowiek w przestrzeni miejskiej" podczas warszawskiego Festiwalu Nauki prof. Maria Lewicka z Wydziału Psychologii UW przedstawiła niektóre aspekty badań psychologów środowiskowych dotyczące stolicy.
Prawy i lewy brzeg Wisły
Obraz wyłaniający się z badań nie jest zbyt optymistyczny. Warszawiacy nie przepadają za własnym miastem, ale jeszcze mniejszą sympatią darzą to miasto przyjezdni. Z punktu widzenia psychologii środowiskowej główną cechą Warszawy jako miasta jest wyraźny podział na prawo- i lewobrzeżną stronę. O ile Warszawa lewobrzeżna uważana jest za miejsce dość przyjazne mieszkańcom, prawy brzeg rzeki uchodzi za miejsce mało prestiżowe, a nawet groźne.
Świat za murem
Warszawa jest miastem, które szybko się zmienia i to nie zawsze na lepsze. W ostatnich latach jak grzyby po deszczu rosną nowoczesne osiedla odgrodzone od reszty świata wysokimi murami. Czy za ogrodzeniem mieszka się lepiej? Psycholodzy środowiskowi porównywali życie mieszkańców apartamentowców z lokatorami bloków, kamienic i domków jednorodzinnych. Wnioski są dość zaskakujące. Życie na strzeżonym osiedlu sprzyja poczuciu izolacji. Za murami powstają getta bogatych, którzy nie utożsamiają się ani ze swoją dzielnicą, ani z miastem. Prowadzi to do reakcji lękowych, świat za murem jawi się jako obcy, groźny, niebezpieczny. Mur wzniesiony w celu zbudowania poczucia bezpieczeństwa mieszkańców osiedla, pogłębia tylko ich poczucie zagrożenia.
Nie budować dróg
A przecież - jak podkreśla prof. Lewicka - nie trzeba stawiać muru, żeby odgrodzić dane miejsce, zaznaczyć przestrzeń osiedla, zniechęcić obcych do penetrowania terenu. Prostym sposobem jest unikanie budowania dróg, którymi można przejechać przez całe osiedle "na wylot". Obcy, który wjeżdża na drogę kończącą się placem na środku osiedla, czuje, że wjechał na "przestrzeń półprywatną". Czuje, że jest na cudzym terenie. Tak działały przedwojenne podwórka-studnie. Przypadkowo zabłąkany przechodzień wyraźnie czuje w nich, że jeżeli nie ma żadnej sprawy do ich mieszkańców, to powinien się wycofać, bo znalazł się na cudzym terenie.
Brak sąsiedzkich więzi
O konsekwencjach budowania murów wokół apartamentowców dyskutuje się w Warszawie od lat, a jednak nie tracą one na popularności. Powody są zrozumiałe - troska o poczucie bezpieczeństwa i chęć kontrolowania przestrzeni. Jednak zdaniem psychologów środowiskowych minusy zbudowania muru wokół osiedla mogą być większe niż ewentualne korzyści.
Badania prof. Lewickiej pokazują, że w zamkniętych osiedlach trudniej o powstanie lokalnej społeczności, brak tam elementarnych sąsiedzkich więzi. Wynika to z faktu, że na mieszkanie za ogrodzeniem stać przeważnie osoby pracujące przez cały dzień, które przychodzą do domu tylko na noc. Budując mur wokół osiedla, zastanów się więc, czy nie tworzysz getta zamiast upragnionego azylu.
Skomentuj artykuł