Pierwsza potrzeba człowieka? Być kochanym!
Pierwszą potrzebą człowieka jest miłość, poczucie bycia kochanym. Nie chodzi o słowa, ale o postawę. Człowiek w zasadzie dobrze odczytuje to nastawienie innych do siebie. Już małe dziecko doskonale czuje, czy jest kochane, czy jest radością dla swoich rodziców, dla bliskich.
Chęć brania go na ręce, dotykania, pokazywanie innym, chwalenie się «skarbem» jest wystarczającym sygnałem o miłości. Doskonale wyczuwamy tę miłość lub jej brak od najwcześniejszych chwil życia.
Każdemu potrzeba akceptacji, przyjęcia go takim, jakim jest. Wszelkiego rodzaju nieakceptacja (np. płci, czasu, okoliczności narodzenia się dziecka) może stać się dla niego przyczyną cierpienia, poczucia zagrożenia. Nie jest łatwo dla dziecka, dla człowieka żyć z poczuciem, że wywołuje rozczarowanie, że sprawia cierpienie, że powoduje niepokój u bliskich.
Poczucie miłości, akceptacji jest czymś koniecznym człowiekowi do rozwoju na każdym etapie życia. Młody człowiek w wieku dojrzewania przeżywa boleśnie wszelkie formy odmienności, braku więzi z grupą. Czasami dla zdobycia uznania jest w stanie poświęcić ważne życiowe sprawy. Miłość wymaga wysiłku i pewnej pracy nad sobą. Nie jest czymś przypadkowym. Dlatego też ten wysiłek może przerażać, może powodować lęk. Czasami przeradza się to w ucieczkę w marzenia. Gdy lęk przed sobą i przed drugim jest zbyt duży, może to spowodować ucieczkę w prywatność, nieśmiałe zamknięcie się w sobie, wycofanie się z życia.
Różne etapy i sposoby wyrażania miłości
Miłość jest pierwszą potrzebą, a jednocześnie doświadczamy jej na różne sposoby w poszczególnych okresach życia. Inne jest bowiem doświadczenie bycia kochanym i kochania w wieku dziecięcym, kiedy miłość ta jest czułym braniem na ramiona, noszeniem, słodką pieszczotą, nieskrępowaną zabawą, gdzie wykorzystujemy cały arsenał możliwości ruchowych, głosowych i in., by tylko wywołać uśmiech, zająć czas, odprężyć. Ta miłość ma bardzo konkretny wymiar, często niewerbalny. Ma bardzo zróżnicowane formy.
Czym innym jest miłość wieku dojrzewania, odkrywająca swoją odmienność, pytająca o swoją atrakcyjność czy starająca się ją wypróbować, miłość nieśmiała, upleciona z westchnień, marzeń, skrywanych uczuć, nieśmiałych spojrzeń, ukradkiem "kradzionych" dotyków, pocałunków. Jest to kochanie, które pozwala dotrzeć do innego siebie, do siebie, który się staje, który jeszcze nie jest w pełni, który jest jeszcze niewinny, nie zepsuty. Ta miłość ma także bardzo wiele form wyrazu. Przemienia człowieka, pozwala mu "dotykać nieba", co przez innych jest postrzegane często jako "fruwanie w obłokach". Jest to jednak doświadczenie jakiejś formy odmienności, szczególnego porywu serca. Miłość młodzieńcza, często niestała, ulotna, bardzo nieporadna, jest doświadczeniem, które pozwala na odkrycie swojej kobiecości czy męskości, na odkrywaniu siebie jako partnera dla innych, dla "tej" czy "tego" jedynego.
Jeszcze inne doświadczenie stanowi miłość wieku dojrzałego, osadzona w rzeczywistości, zaadresowana do konkretnej osoby. Jest to miłość bardziej doświadczona, świadoma pewnych niebezpieczeństw. Tej miłości towarzyszy poczucie większego obowiązku, poczucie wspólnego zadania do spełnienia. Miłość wieku dojrzałego to miłość dawania całego siebie, często namiętna, cielesna, choć ta cielesność jest już bardziej konfrontowana z życiem codziennym, mniej idealizowana.
Czym innym jest w końcu miłość wieku starszego, doświadczona życiem, często pogodzona z różnymi trudnościami, może niepowodzeniami. Ta miłość koncentruje się na tym co najistotniejsze, nie stawia sobie wygórowanych celów, nie obiecuje. Realizuje się częściej w "byciu przy", towarzyszeniu, w wierności niż w wielkich porywach i działaniach. Miłość wieku starszego to często, czasem z konieczności, miłość pogodzona z losem, z przeżyciami, z niespełnionymi pragnieniami, niosąca bagaż przeżyć, wspólnych - bardzo różnych przecież - chwil. Ta miłość jest zwieńczeniem naszego życia.
Miłość w swoich bardzo różnych przejawach jest na każdym etapie naszego życia. Każdy z jej etapów jest w pewien sposób konieczny, nie można go wyeliminować czy pominąć. Każdy też wnosi w nasze doświadczenia coś swojego, niezbędnego.
Kształtowanie miłości
Miłość wymaga pracy w każdym okresie. Dlatego też winna być w jakiś sposób weryfikowana. Nie jest tak, że każdy przejaw "miłości" może być przyjmowany bezkrytycznie. Muszę pytać samego siebie o motywy, pobudki mojego działania. Nie bez znaczenia jest bowiem, czy moje działanie, mające także wpływ na drugiego człowieka jest spowodowane prawdziwym, czystym uczuciem, czy moje działania są przejawem normalnego rozwoju, czy też moje działania spowodowane są zupełnie innymi motywacjami. Moje przywiązanie do drugiego człowieka i gesty miłości mają w takim przypadku inny wymiar, niż wtedy, kiedy są jakimś sposobem na ucieczkę od mojej rzeczywistości, na ucieczkę z mojego "domu", gdzie jest mi źle, gdzie się nie odnajduję, gdzie cierpię.
Bardzo ważne jest też w jakich okolicznościach rozwija się moja relacja z drugim człowiekiem. Ważne jest kim jest drugi człowiek, jaka jest jego historia, jego doświadczenia rodzinne, szkolne, zawodowe. W relacji mamy zawsze do czynienia z konkretnym człowiekiem, a nie z abstrakcyjną ideą, często ujmowaną w bezkrytycznie idealnych terminach.
Trzecim elementem tej "pracy nad miłością" jest świadomość, że wszystko w naszym życiu ma konsekwencje. Każda decyzja, każdy czyn, jak i każde zaniedbanie, ma swoje skutki. I nie mogę łudzić samego siebie. Muszę pytać się o konsekwencje moich działań. Co ten nasz kontakt rozwija, do czego się przyczynia? Czy pomaga do rozwoju, większego rozumienia siebie i docenienia siebie czy też powoduje poczucie wstydu, zażenowania, wyrzuty sumienia, itp.? To wszystko jest bardzo ważne, ponieważ kształtuje nasze wnętrze i ukierunkowuje relację z drugim człowiekiem. Prawdziwa miłość domaga się troski o człowieka, o jego pełny rozwój. Inaczej rani, pozostawia niesmak, poczucie zawstydzenia i lęk przed prawdziwym powierzeniem się drugiemu człowiekowi.
Skomentuj artykuł