Potrzebujemy wizji naszego życia
"Kiedy będę duży, stanę się ferrari", powiedział fiat uno. Został jednak małym uno. Czasem marzył o błyszczącym czerwonym lakierze, o dwunastu cylindrach o mocy setek koni mechanicznych. Robił jednak dalej tylko swoje pyr-pyr i jedyna rzecz, która została mu w nadmiarze, to klekot blacharki wewnątrz samochodu przy szybkości stu kilometrów na godzinę.
Sposób przeżywania, zainteresowania, zdolności, mocne i słabe strony naszego ja nie są czymś statycznym. Mamy na nie wpływ i w określonym stopniu możemy tworzyć je na nowo. Człowiek, który urodziłby się z zadatkami na drugiego Mozarta, lecz nigdy nie poznałby muzyki, nie mógłby rozwinąć swoich uzdolnień. I odwrotnie, ludzie mający przeciętne zdolności mogą się niesłychanie rozwinąć, jeśli dostrzegą i wykorzystają możliwości, które podsuwa im życie. I to jest boską cechą człowieka; nie jesteśmy tylko niezaangażowanymi świadkami procesów, lecz aktywnie w nich uczestniczymy. Stwórca powołał na świat istoty twórcze, które swoje życie mają nie tylko odkrywać, lecz współkształtować je i rozwijać. Innymi słowy powinniśmy nie tylko dostrzegać i akceptować to, jacy jesteśmy, lecz również decydować o tym, jacy chcemy być.
"Kiedy będę duży, stanę się ferrari", powiedział fiat uno. Został jednak małym uno. Czasem marzył o błyszczącym czerwonym lakierze, o dwunastu cylindrach i potężnym rrrrooaaarrr silnika o mocy setek koni mechanicznych. Robił jednak dalej tylko swoje pyr-pyr-pyr i jedyna rzecz, która została mu w nadmiarze, to klekot blacharki wewnątrz samochodu przy szybkości stu kilometrów na godzinę.
Znam masę ludzi, którzy żyją właśnie tak. I niekiedy jestem jednym z nich. Mamy pewne idealne wyobrażenie, do którego nie dorastamy i nigdy nie będziemy mogli dorosnąć, i nie zauważamy, że fiat uno jest na co dzień często o wiele lepszy. Spróbujcie kiedyś załadować do ferrari kilka zgrzewek wody mineralnej albo worek ziemniaków, a będziecie wiedzieli, co mam na myśli. Albo spróbujcie zamówić w serwisie tarczę do sprzęgła dla tego szlachetnego pojazdu. Ale czy z drugiej strony nie jest prawdą, że tylko ten, kto dąży do czegoś więcej, jest w stanie osiągnąć "więcej"? Czy fiat uno, który marzy o tym, by być ferrari, nie stanie się z czasem trochę szybszy? A może prawdą jest coś innego - że posiadanie ambitnych ideałów prowadzi do nieustannego rozczarowania życiem i sobą, a więc, że fiacikowi uno nie pomogą marzenia o tym, że kiedyś, w jakimś niebie aut, będzie wreszcie wspaniałym ferrari?...
Różnice pomiędzy iluzjami i wymarzonym celem życiowym, pomiędzy snami na jawie a wizjami życia, pomiędzy bańką mydlaną a konkretem, są czasami trudne do uchwycenia. Sny na jawie są wyobrażeniem lepszej przyszłości, która pomaga trwać w szarej codzienności. Wizja życia jest natomiast takim wyobrażeniem lepszej przyszłości, które aktywnie kształtuje każdy kolejny dzień.
Potrzebujemy wizji naszego życia. Sny na jawie prowadzą ostatecznie do frustracji. Zasadnicza różnica pomiędzy snem na jawie, a wizją polega więc na tym, dokąd zaprowadzą nas nasze marzenia; kiedy na przykład nastolatek wyobraża sobie, że zostanie gwiazdą pop, to miarą tego, czym są jego pragnienia, będzie to, czy sprowadzą się one do marzeń podczas odrabiania lekcji, czy też do pierwszych prób pisania własnych piosenek, lekcji śpiewu i szukania różnych okazji do występów. W tym drugim wypadku nawet, jeśli nie zostanie gwiazdą, obudzi w sobie kreatywność i odwagę do publicznych wystąpień, a to w każdym wypadku ma sens.
Wspólną cechą snów na jawie i wizji jest chyba to, że nie udaje się ich zrealizować w stu procentach. Nie to jest jednak ważne. Kiedy się wędruje - najistotniejsze jest najpierw samo przebycie pewnej drogi; obrany cel wyznacza kierunek i motywuje do wysiłku. Ale czy tam, dokąd dotrzemy, będzie tak, jak sobie wyobrażaliśmy, nie wiemy na pewno. To, czy obraliśmy dobry cel, nie jest rzeczą pewną. Obranie celu pozwala jednak zacząć od miejsca, w którym realnie się znajdujemy.
Więcej w książce: Mężczyźni nie są skomplikowani - Andreas Malessa, Ulrich Giesekus
Skomentuj artykuł