Szczęście jest bliżej niż myślisz

(fot. shutterstock.com)
ks. Andrzej Zwoliński / slo

Przejawy szczęścia doświadczane są przez człowieka jako te elementy życia, które nadają mu sens, dla których warto istnieć. Szczęście wydaje się być blisko życia, stapia się z nim, tworzy jedną całość, nadając mu wyjątkowy charakter.

Chociaż jest trudno opisywane i nazywane, to jednak ma bardzo konkretny przekład na poczucie zadowolenia, uśmiech czy radość codzienną. Istotne elementy szczęścia funkcjonują w najbliższych — w sensie przestrzennym — relacjach z innymi ludźmi.

Jednym z mechanizmów odczytywania własnego poziomu szczęścia jest porównywanie się z innymi. Niekiedy stanowi ono rodzaj terapii, zwłaszcza gdy nagle człowiek znajduje się w sytuacji chorobowej czy znacznie gorszej niż zwykle. Nagłe poczucie niepewności, które towarzyszy temu doświadczeniu, wzmaga dążenie do porównywania swojej sytuacji z innymi. W literaturze najczęściej wymienia się trzy podstawowe rodzaje grup odniesienia: — grupa członkowska, czyli grupa, do której aktualnie należymy, i z którą się identyfikujemy, jesteśmy z nią związani (rodzina, przyjaciele, członkowie tego samego klubu itp.); — grupa aspiracji, czyli grupa, do której chcielibyśmy należeć (przedstawiciele z wyższych klas, przełożeni, gwiazdy filmowe czy liderzy ze świata muzyki, powszechnie szanowani itp.), co pobudza motywację, chęć zrównania się z nimi, niekiedy rodzi niezadowolenie, gdy uznajemy, że zrównanie staje się coraz mniej możliwe; — grupa negatywna, ludzie, z którymi chcielibyśmy uniknąć powiązań, oceniani przez nas jako mało wartościowi. Efekt tych konfrontacji i porównań z innymi stwarza na bieżąco poczucie pewnego komfortu lub dyskomfortu. Niekiedy — dla większej satysfakcji — celowo poszukuje się grup odniesienia, które są mało wymagające i usprawiedliwiają bierność jednostki.

DEON.PL POLECA

Ryszard Kapuściński w Cesarzu, opisując taką tendencję u cesarza Etiopii, Hajle Sellasje, napisał: "(...) dobrotliwy pan wolał złych ministrów. A wolał dlatego, że pan nasz lubił się korzystnie kontrastować. A jakże mógłby się korzystnie kontrastować, gdyby był otoczony przez dobrych ministrów?".

Miejscem szczególnie bliskiego przeżywania stanu szczęścia jest dom. Zakreśla on swoistą, najważniejszą dla człowieka sferę międzyosobową. W domu człowiek uczy się i doświadcza pierwszych, istotnych intuicji, które budują związek z innymi. Doświadcza także radości z bycia z innymi i spełniania siebie w intymnych, bliskich związkach. Dom jest typowo ludzkim fenomenem — przestrzeń staje się domem dzięki człowiekowi. Nie jest on kryjówką — z domu wychodzi się na zewnątrz, by wypełnić w świecie swoją misję, której jednak bez domu nie byłby człowiek w stanie podjąć. Z domem wiąże się poczucie solidarności, które jest bronione i chronione przez wszystkich jego członków. Jakikolwiek brak zaufania czy rysa na domu ma swe bezpośrednie odniesienie w odczytywaniu szczęścia. Doświadczenie domu jest realizacją bycia dla innych i czynienia dobra. Sprawia to, że człowiek bardziej staje się sobą i staje się sam coraz większym dobrem. Buduje to w nim satysfakcję aksjologiczną, odczytywaną jako szczęście.

W domu człowiek formułuje też pierwsze odpowiedzi na pytania o główny drogowskaz życia. W historii etyki wskazywano na różne możliwe dobra, które dla człowieka mogą stać się celem jego życia. Wśród nich: relatywiści odrzucają istnienie jednej normy moralności, zaprzeczając istnieniu norm moralnych (amoralizm, etyka autorytarna, etyka konformistyczna, "etyka Kalego", "etyka plemienna"); eudajmoniści upatrują istotę dobra w podprowadzeniu człowieka przez nie do szczęścia (hedonizm, etyka samorealizacji); antyeudajmoniści — np. etyka reguł, etyka aksjologiczna, etyka "szacunku dla życia", etyka personalistyczna, etyka sumienia, etyka miłości — zainteresowanie szczęściem nie może przekreślać dobra moralnego. Wśród wielu odpowiedzi padły też twierdzenia, że najmocniejszym dążeniem człowieka jest pragnienie przezwyciężenia doskwierającego mu poczucia osamotnienia (Erich Fromm); dążenie do tego, by być kimś ważnym, znaczącym (Alfred Adler), czy dążyć do sensu życia (Viktor E. Frankl).

Każda z koncepcji etyki, wskazując na istotny cel dążeń ludzi, ma swe sprowadzenie do najbliższych, "domowych" relacji. W każdym razie żaden z celów etyki nie może być realizowany "ponad" czy "pomimo" wartości, jakie niesie z sobą dom, nie może usprawiedliwiać destrukcji bliskich relacji i przestrzeni miłości, która zakreśla sferę wyjątkowych spotkań. Dlatego tak ważna dla życia codziennego jest życzliwość, niezbędna w każdym działaniu człowieka. Sprawia ona, że ludzie osiągają dzięki niej jak najwięcej przyjemności, doświadczają wiele chwil szczęśliwych, doznają maksimum radości, a zarazem jak najmniej cierpień, bólu, stresu czy frustracji.

Jedną z codziennych praktyk, propagowaną przez chrześcijaństwo, realizowaną na co dzień, była gościnność. Zaradzała ona drobnym nieszczęściom i poczuciu dyskomfortu gości, a rodziła radość i satysfakcję gospodarzy. Była to otwartość na drugiego człowieka i gotowość do pomocy mu we wszystkich okolicznościach. Święty Benedykt wskazywał: "Wszystkich przychodzących do klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa, gdyż On sam powie: «Gościem byłem i przyjęliście Mnie» (Mt 25, 35). Wszystkim trzeba też okazywać należny szacunek, a zwłaszcza zaś braciom w wierze oraz pielgrzymom. (...) A zatem, skoro tylko zawiadomią o przybyciu gościa, przełożony i bracia wyjdą mu na spotkanie z całą usłużnością miłości" (Reguła św. Benedykta, nr 53).

Nie tylko wewnętrzne przekonanie, ale i badania socjologiczne potwierdzają, że wydawanie pieniędzy na innych może być poważnym źródłem szczęścia dla obdarowujących. Wydatki osobiste (ang. personal spending), czyli spożytkowanie pieniędzy na własne potrzeby, nigdy nie przynosi tyle poczucia radości i szczęścia jak wydatki prospołeczne (ang. prosocial spending), czyli wydawanie pieniędzy na kupowanie prezentów innym lub wydawanie ich na cele charytatywne. Okazuje się, że rzeczywiście posługa innym, pomoc i wsparcie dla biedniejszych, mogą być "kluczem do szczęścia". Ludzie, którzy regularnie pomagają innym, są — statystycznie ujmując — szczęśliwsi.

Szczęście, chociaż tak trudny temat do rozważania i opisu, jest częścią zwykłego życia, zamieszkuje codzienność, leży bliżej niż człowiek jest w stanie sobie o tym pomyśleć. Wystarczy tylko otworzyć oczy...

Wiecej w książce: Szczęście brutto - ks. Andrzej Zwoliński

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szczęście jest bliżej niż myślisz
Komentarze (3)
Arkadiusz Żyła
17 kwietnia 2015, 19:25
masz rację Aldi i to jest chyba kłopot miejsc gdzie codziennie musi byc coś nowego pojawia się masa przze nikogo prawie "niecenzurowanych" informacji często sprzecznych w kolejnych dniach i tylko balagan si e wglowie robi
A
Aldi
27 kwietnia 2014, 20:15
well, well, well - osiągnięcie szczęścia poprzez porównywanie się z innymi? Co za bzdura. Albo szukanie oparcia w innych? Charytatywne pomaganie innym? Wielu finansistów tak zagłusza swe sumienie. Jestem za głupia na ten artukuł. Myślałam, że jedyne szczęście to móc zjednoczyć się z Bogiem i kochać ludzi, naet wbrew sobie. Może mi ktoś pomóc? Bo otwieram oczy i nic nie widzę, co by miało mi pomóc.
MB
Mateusz Bednarski
4 czerwca 2014, 19:14
Skąd wiesz, że otwierasz oczy, skoro nic nie widzisz? Zdradziłbym Ci pewien sekret, ale pewnie nie uwierzysz http://przedkomputerem.blogspot.com