Toksyczne związki. Miłość, która boli

(fot. shutterstock.com)
Aneta Cieśla

Kiedy miłość staje się cierpieniem, ty od dawna czujesz się fatalnie, a mimo wszystko nie wyobrażasz sobie życia bez niego - może jesteś w toksycznej i niszczącej relacji?

Czasem wiesz, że coś jest nie tak, ale trudno Ci to zmienić. Czasem nawet nie jesteś świadoma* tego, co się dzieje, bo "toksyny" powoli i niezauważenie zatruwają Twoje życie. Jakie są przejawy toksycznych relacji? Na co zwrócić uwagę?

Emocjonalna huśtawka

DEON.PL POLECA

Twoje uczucia są bardzo intensywne i zmienne. Raz czujesz się błogo i cudownie, a potem jesteś na dnie: pogrążona w smutku, rozczarowaniu, lęku, depresji. Twoje emocje zmieniają się w zależności od zachowania partnera: czasem jest przyjazny i czuły, a potem wrogi. Co jakiś czas zbliża się do Ciebie po to, by potem oddalić się. Stajesz się coraz bardziej zagubiona i zaczynasz tracić kontrolę nad własną emocjonalnością.

Utrata siebie

Obawiasz się być szczerą, spontaniczną, pokazywać to, czego naprawdę doświadczasz, bo spotykasz się z negatywnymi reakcjami, złością, wyśmiewaniem, lekceważeniem. Dostosowujesz swoje plany, potrzeby, zachowania, żeby zadowolić partnera.

Zależność

Trudno Ci żyć, opierając się na sobie. Gdy nie ma przy Tobie "ukochanego", czujesz niepokój i pustkę. Jesteś na każde jego słowo, gotowa i oczekująca, żeby być, udzielić wsparcia, bo zazwyczaj nie toleruje Twojej odmowy.

Partner może również starać się uzależnić Cię od siebie w sposób finansowy lub emocjonalny. Dlatego po czasie zaczynasz wierzyć w to, że bez niego sobie nie poradzisz i że nikt inny Cię nie pokocha.

Kontrola

Twój partner często bywa zazdrosny, sprawdza z kim się spotykasz, mówi, jak masz wyglądać, ubierać się. Ale również Ty z czasem tracisz do niego zaufanie i dzwonisz wiele razy dziennie, albo obsesyjnie myślisz o tym, co się u niego dzieje.

Cierpienie

W Twoim związku przeważają trudne uczucia: ból, smutek, niepokój. Partner rani Cię wprost: słowami, wyzwiskami, albo poprzez manipulację sprawia, że wpadasz w poczucie winy ("zobacz jak dużo pracuję", "inne kobiety jakoś ogarniają dom, dzieci..."). Bywa, że dochodzi do przemocy fizycznej, do której z czasem się "przyzwyczajasz".

Izolacja

Nie spotykasz się z wieloma osobami, swój czas poświęcasz głównie partnerowi. Będąc z innymi boisz się trudnych pytań, dlatego udajesz, że wszystko jest w porządku. Zdarza się również, że partner skłania Cię do oddalenia się od konkretnych osób, zabrania kontaktu z rodziną lub dobiera znajomych.

Niskie poczucie własnej wartości

Coraz gorzej o sobie myślisz i sama ze sobą czujesz się nienajlepiej. Obwiniasz się za wiele rzeczy, które przytrafiają się w waszym związku, bo ciągle słyszysz od partnera, że to Ty jesteś za nie odpowiedzialna, że możesz bardziej się postarać... Zaczynasz wierzyć w jego słowa. Nie otrzymujesz docenienia, a Twoje sukcesy i osiągnięcia są ignorowane lub dewaluowane.

Przekraczanie granic

Dostosowujesz się, ulegasz, godzisz na rzeczy, których nie chcesz. Po raz kolejny wybaczasz kłamstwa, zdrady, brak szacunku, przemoc. Nie potrafisz powiedzieć "nie", sprzeciwić się, albo robisz to bez przekonania. Poświęcasz się "w imię waszego dobra". Boisz się, że gdy odmówisz, on odejdzie, będzie agresywny…

Mechanizmy obronne

Wiesz, że nie jesteś szczęśliwa, ale ignorujesz te odczucia, zaprzeczasz im. Bagatelizujesz sygnały płynące z ciała: ból głowy, pleców, rozstroje żołądka, bezsenność, które zazwyczaj wynikają z przeżywania chronicznego stresu. Żyjesz w iluzji powtarzając, że jak się bardziej postarasz, to partner się zmieni.

Trudny partner

Bywa uzależniony: od alkoholu, narkotyków, seksu, hazardu, pracy, internetu. Ma wahania nastrojów, wpada w furie lub obraża się albo Ci grozi. Jest niedostępny emocjonalnie, niewrażliwy.

Choć każda toksyczna relacja jest inna, łączy je jedno: przeważa w nich napięcie emocjonalne i ogrom nieprzyjemnych odczuć. Z dnia na dzień osoby stają się coraz bardziej w nią uwikłane, dlatego jak najszybciej należy reagować.

* Piszę ten tekst w rodzaju żeńskim, do kobiet, bo to one zazwyczaj zgłaszają się do gabinetu psychoterapeutycznego z problemem destrukcyjnych relacji. Jednak warto mieć na uwadze to, że dotyczą one również mężczyzn.

Przeczytaj też: Lęk przed odrzuceniem rządzi twoim życiem? >>

Aneta Cieśla jest psychologiem i psychoterapeutą humanistycznym integrującym różne podejścia. Pracuje z kobietami z syndromem "kochania za bardzo" oraz osobami doświadczającymi trudności w relacjach. Z ludźmi w depresji i kryzysach życiowych. Prowadzi własną praktykę terapeutyczną: www.anetaciesla.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Toksyczne związki. Miłość, która boli
Komentarze (5)
Andrzej Ak
13 czerwca 2018, 19:06
Ostatnio obejrzałem film o zdradzie w szczęśliwym pozornie związku i jej skutkach. Ona zdradziła go z kolegą raz i wszystko potoczyło się jak lawina w niewyobrażalnym kierunku. Niczym Ewa w raju. Toksyczność w każdym związku zaczyna się od jakiegoś upadku, a reszta potrafi się już sama niejako potoczyć. Aha polecam być może na weekend film Alexa Garlanda w doskonałej obsadzie oraz z nietuzinkową i wielowarstwową fabułą, pt Anihilacja.
Zbigniew Ściubak
13 czerwca 2018, 16:57
Cwaniacki artykuł. Brawo. Precz z mężczyznami! Kobiety są uciskane. I ta droba uwaga na koniec robi wyłącznie za listek figowy. Łaskawa Pani zna badania naukowe nad aktualnym poziomem agresji w związkach? Nie zna Pani. Bo kobiety są bardziej agresywne w stosunku do swoich partnerów niż odwrotnie. Agresja mężczyzn zwrócona jest głównie w stronę innych mężczyzn oraz w na zewnątrz własnego związku. Zupełnie odwrotnie jest z kobietami, ich agresja jest zwrócona właśnie w stronę partnera w związku, na zewnątrz zaś są skłonne do współpracy i kompromisów. To, że kobiety się częściej zgłaszają do szanownej Pani, to też nic dziwnego, bo nie mają zahamowań, które mają mężczyźni. Całość jest dość szeroko publikowana na zachodzie i można to znaleźć pod hasłem Border Line Personality. Ale tu obowiązuje ryt potępiania facetów, jacy to niedobrzy i krzywdzący są. Jeszcze tylko recept religijnych brak, co z tym począć dalej.
J
jagielska25
1 lipca 2018, 12:03
Dam kontrę. Agresja kobiety wobec partneta ma zawsze powód. Im więcej jest raniona, tym głośniej krzyczy. To oznacza : nie możesz tak mnie traktować! To mnie boli! Właściwa postawa mężczyzny to wysłuchanie żalów, uznanie swojej winy, decyzja, by wycofać się ze złych postaw itd . Czyli wyjście kobiecie na przeciw. Tak wyraża się życzliwość i troska w związku. Brak takich zachowań to lekceważenie partnerki. Komunikat : nie obchodzi mnie , jak się czujesz.To twój problem. Wtedy pojawia się krzyk.  Ale zapewniam, że kobieta zanim zacznie krzyczeć, wybiera dialog, jako sposób poinformowania partnera, co jej przeszkadza. Krzyk to dowód, ze rozmowa nie daje skutków. Jest jak rzucanie grochem o ścianę. Powodów agresji może być więcej, ale zawsze świadczą o tym, że mężczyzna unika rozmów o problemie. Zamiast rozłożyć konflikt na części pierwsze i znaleźć środki zaradcze, woli udawać, że nic się nie stało. Dramat!  Bo problemy nie rozwiązane generują kolejne...  Owszem, zdarzają się herod-baby, ale takiej kobiecie trzeba wyznaczać jasne granice i pozwalać jej ponosić konsekwencje. Czyli wychować, skoro nie dostała tego w domu. I z tym da sobie radę dojrzały i świadomy życia facet. Na pewno ukróci takie zachowania. A już na pewno nie pozwoli na ich eskalację. Zatem w każdej sytuacji jego aktywna i zaangażowana postawa rozwiąże problem krzyku.  Aktywna i zaangażowana. To słowa kluczowe. Jeśli chcesz, znajdziesz sposób - jak mówi przysłowie. 
AL
~Al Lach
21 czerwca 2020, 21:25
Niestety coraz częściej zauważam (na podstawie rozmów ze znajomymi) następującą postawę u kobiet : "jakbyś mnie kochał to byś wiedział czego chcę i mnie rozumiał". Dlatego też sądzę, że to jednak kobiety mają spory problem z samymi sobą - nie wiedzą czego chcą: od męża, życia, rodziny, może i od Pana Boga. A skoro nie wiedzą czego chcą to wszystko je denerwuje a pierwszy na linii strzału jest .... no właśnie mąż!
22 listopada 2017, 17:20
Miłość nie boli. Nazywacie miłością wszelkie te zwierzęce stany emocjonalne, które miłością nie są. O biedne, biedne zwierzęta ludzkie.