Wzrasta liczba samobójstw nastolatków

Wzrasta liczba samobójstw nastolatków
Czy przyczyną jest małe zainteresowanie rodziców i słabnący autorytet szkoły jako instytucji wychowawczej (fot. by Adam NFK Smith)
KAI / slo

W Polsce rośnie liczba samobójstw nastolatków, a 15 proc. dzieci i młodzieży cierpi na zaburzenia zdrowia psychicznego, które wymagają konsultacji lub terapii psychiatry dziecięcego – informuje rzecznik praw dziecka Marek Michalak w wystąpieniu do minister zdrowia Ewy Kopacz.

„Przyczyną jest małe zainteresowanie rodziców i słabnący autorytet szkoły jako instytucji wychowawczej” – uważa prof. Aleksander Nalaskowski, pedagog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

DEON.PL POLECA




W liście do minister Ewy Kopacz, Marek Michalak przytacza dane Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego, według których liczba samobójstw młodszych uczniów wprawdzie nieznacznie spada, ale w starszej grupie wiekowej – uczniów ostatniej klasy gimnazjum i uczniów klas liceum – systematycznie rośnie.

Z danych GUS wynika, że w roku 2008 liczba samobójstw dokonanych przez osoby w wieku 15-19 lat wyniosła 274. Na 100 tys. osób w tym wieku samobójstwo popełniło średnio 10,28 (w 2004 r. wskaźnik ten wynosił 8,78 osoby). Najczęstszymi przyczynami samobójstw są trudności w szkole i problemy w rodzinie, nieco rzadziej zawiedziona miłość. – Powyższe wskaźniki wyraźnie potwierdzają niepokojący bardzo wzrost tego zjawiska – alarmuje rzecznik praw dziecka.

Rzecznik przypomina, że w grudniu ub. roku z jego inicjatywy powołano Grupę Roboczą, złożoną z przedstawicieli ministerstw i organizacji pozarządowych, której zadaniem jest koordynacja działań zapobiegających wzrostowi zachowań samobójczych młodzieży. Opiekę naukową nad pracami Grupy Roboczej sprawują psychiatrzy z Sekcji Suicydologii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i członkowie Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego.

Zdaniem rzecznika praw dziecka, aby wypracować skuteczne działania prewencyjne, należy przede wszystkim stworzyć centralny system danych, który gromadziłby dane o występowaniu prób samobójczych w Polsce. „Obecnie dostępne są tylko dane cząstkowe, zbierane np. przez osoby prowadzące badania problematyki samobójstw czy dane będące w posiadaniu policji” – informuje Michalak.

Rzecznik zwrócił się do minister Kopacz o zobowiązanie placówek medycznych do zbierania i raportowania informacji na temat samobójstw i prób samobójczych, na wzór gromadzenia danych dotyczących liczby zachorowań i sytuacji epidemiologicznej w Polsce. W opinii Michalaka „prawidłowe metodologicznie rozpoznanie zjawiska umożliwi podejmowanie działań prewencyjnych, adresowanych do młodzieży”.

RPD zwraca także uwagę, że ok. 15 proc. dzieci i młodzieży cierpi na zaburzenia zdrowia psychicznego, które wymagają konsultacji lub terapii ze strony psychiatry dziecięcego. Powołując się na informacje wojewódzkich konsultantów psychiatrii dziecięcej, rzecznik ubolewa jednak, że w Polsce jest zbyt mało lekarzy tej specjalności: na jednego psychiatrę dziecięcego przypada 30 tys. dzieci, a np. w Szwecji jest to 6 tys. Ich brak powoduje, że na oddziałach psychiatrii dziecięcej zatrudniani są psychiatrzy, którzy nie są specjalistami z zakresu psychiatrii dziecięcej. Brakuje także samych placówek specjalistycznego leczenia, co zdaniem Michalaka, skutkuje w późnym rozpoznawaniu objawów dysfunkcyjnych u dzieci i opóźnieniu rozpoczęcia specjalistycznego leczenia.

„Psychiatria dziecięca jest w Polsce specjalnością dość rzadką” – przyznaje w rozmowie z KAI prof. Aleksander Nalaskowski, pedagog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego zdaniem, często błędnie utożsamia się psychologa szkolnego z psychiatrą dziecięcym. - Psycholog nie ma takich kompetencji, nie może zastąpić lekarza, jakim jest psychiatra – wyjaśnia.

Jako jedną z przyczyn wzrostu nastrojów samobójczych wśród młodzieży prof. Nalaskowski wskazuje modę dorosłych, potencjalnych rodziców, na bycie wiecznie młodym i jednoczesną rezygnację z życia w rodzinie wielopokoleniowej, a także rosnący kryzys prawidłowych relacji między rodzicami a dziećmi. – W Polsce w mijającym roku szkolnym tylko 60 proc. rodziców poszło na wywiadówki, reszta ani razu nie pojawiła się w szkole, by porozmawiać z nauczycielami o swoich dzieciach. Wystarczały im zdawkowe odpowiedzi o tym, że w szkole nic specjalnego się nie wydarzyło – mówi pedagog.

„Brak zainteresowania własnymi dziećmi prowadzi do braku umiejętności dostrzeżenia symptomów chorobowych” – uznał Nalaskowski. - Nie byłoby tych samobójstw, gdyby rodzice wnikliwie obserwowali swoje dzieci. Nie można tego usprawiedliwiać ciężką pracą i brakiem czasu – dodał.

W opinii pedagoga na pogorszenie nastrojów psychicznych dzieci i młodzieży, co może skutkować wzrostem prób samobójczych, wpływa pośrednio także zły stan systemu edukacji w Polsce. – Szkoła jest dziś w Polsce przykładem tego, jak zaniedbaliśmy dzieciństwo. Jego „oazą” było kiedyś przedszkole, ale dziś okres przedszkolny trwa bardzo krótko. Potem dziecko zostaje bardzo wcześnie wrzucone w brutalną rzeczywistość szkoły, która na dodatek ma być z założenia nijaka: areligijna i pozbawiona wskazywania ideałów lub pokazująca ideały nie przystające do rzeczywistości – tłumaczy prof. Nalaskowski.

Jego zdaniem, dzieci i młodzież zaczynają także wątpić w autorytet nauczyciela – coraz słabiej wykształconego, posługującego się schematycznymi rozwiązaniami wychowawczymi, nie umiejącego zapanować nad własnymi emocjami.

W opinii pedagoga, w Polsce potrzebna jest wychowawcza i kulturowa „praca u podstaw”, w którą zaangażują się wszystkie pokolenia oraz zarówno państwo, jak i rodziny. – Tego problemu nie da się rozwiązać zwiększeniem liczby oddziałów psychiatrii dziecięcej. Trzeba wzmacniać autorytet rodziców, ale też i szkoły – poprzez lepszą edukację nauczycieli i selekcję kandydatów na pedagogów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wzrasta liczba samobójstw nastolatków
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.