Chrześcijaninie, zarządzasz sobą?

(fot. shuttrestock.com)
Maria Krzemień

Tysiące planów i marzeń. Zbyt często o nich rozmyślasz, za rzadko spełniasz. Bóg jest tym, który obiecał Ci życie w obfitości. Jak realizować cele we współpracy z Jego łaską?

Nadeszła wiosna - czas, w którym zdarza mi się odczuwać niezrozumiały niepokój w sercu. Kiedy słyszę trele pierwszych ptaków, obserwuję pąki listków, które za chwilę rozkwitną, a o poranku na mojej poduszce coraz częściej pojawia się wczesne wiosenne słońce, zaczynam myśleć, że omija mnie coś naprawdę cennego. Długo nie mogłam zrozumieć, skąd we mnie ten niepokój, a nawet smutek. Dopiero niedawno stało się to dla mnie jasne.

Odkryłam, że wiosną doświadczam negatywnych emocji, ponieważ w całym życiu właśnie wiosną miałam najwięcej planów i marzeń, których nigdy nie realizowałam, bo nie byłam w stanie. Zawsze wydawało mi się, że nie umiem się ogarnąć, nie jestem wystarczająco zdyscyplinowana i konsekwentna, by zrealizować jakieś zamierzenia lub wyjść ze swojej strefy komfortu. Z jakiegoś powodu wydawało mi się, że akurat mnie nigdy nie uda się zrealizować moich marzeń.

Kiedy życie wypada z rąk, a codzienność różni się od marzeń

DEON.PL POLECA

Czytałam historie o ludziach, którzy porzucili miasto i wyprowadzili się na wieś, budując dom, o jakim marzyli. Oglądałam filmy, snując fantazje o tym, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdybym była na miejscu bohaterów. Z zazdrością słuchałam opowieści znajomych, którzy zdecydowali wyprowadzić się do Kanady czy założyć swoją własną kawiarnię. Żyłam fikcją, scenariuszem w mojej głowie pt.: "A co by było, gdybym i ja to zrobiła…", w głębi serca zakładając, że to tak naprawdę nigdy nie nastąpi. Zazdrościłam innym i z lęku przed brakiem powodzenia odrzucałam myśli o moich pragnieniach. Nie wierzyłam w siebie ani w swoje możliwości, sądząc, że realizowanie marzeń to domena "wybrańców", którzy mają szczęście, dystans do życia i pieniądze.

Każdy zna ten stan, gdy życie wymyka się z rąk, a codzienność zupełnie odbiega od tego, jak naprawdę chcielibyśmy żyć. Dobrze znamy to zjawisko, gdy ilość naszych obowiązków jest rażąco nieproporcjonalna do czasu, którym dysponujemy. Nieraz padamy ofiarami złych nawyków, takich jak przejadanie się, pracoholizm czy niewysypianie się, co oczywiście skutecznie oddala nas od życia takiego, jakiego pragniemy. Nasze liczne pomysły na czas wolny szybko konfrontują się z rzeczywistością, w której albo nie mamy czasu, albo twierdzimy, że go nie mamy, a tak naprawdę po prostu nie umiemy go sobie zorganizować. Wiemy też, jak to jest z tym całym planowaniem - zdecydowaną większość czasu poświęcamy na opowiadanie lub marzenie o tym, co zrobimy, jacy będziemy, jak będziemy żyć, a mało kto z nas odważa się i decyduje faktycznie to zrobić.

Masz Bożą moc, wyskakuj z bagna!

Przyznaj się - czy nie chciałbyś wyjechać w podróż życia do Stanów? Zwiedzić Indie czy Australię? Zacząć regularnie biegać i wziąć udział w maratonie? Napisać książkę? A może po prostu urządzić sobie mieszkanie według swojego własnego pomysłu? Mamy tysiące marzeń i planów, o których śnimy i myślimy z uporem maniaka, ale rzadko je realizujemy, ponieważ zazwyczaj grzęźniemy w bałaganie źle zorganizowanego czasu, priorytetów i zadań do wykonania, a w naszych sercach zakorzeniony jest brak poczucia własnej wartości i niewiara w swoje możliwości. Tymczasem marzenia nie są po to, by je marzyć, lecz po to, by je spełniać! I to właśnie my, pozornie niezdolni, ale jednak wyposażeni w Bożą moc, możemy je realizować i mieć życie w obfitości (J 10,10). Przecież właśnie tego chce dla nas Bóg, który życie i wszystkie jego uroki złożył nam we wspaniałym darze (Rdz 1,27-31).

Spełnianie marzeń brzmi jak metafizyczne wyzwanie, ale czy faktycznie tak jest? Wręcz przeciwnie! Okazuje się, że spełnienie marzenia to w kategoriach psychologicznych zrealizowanie dobrze zaplanowanego celu. Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że musimy przestać myśleć o marzeniach i pragnieniach jako o nieosiągalnych zjawiskach dostępnych tylko dla nielicznych, a zacząć traktować je jako coś, co każdy z nas może mieć. Dla przykładu - zamiast myśleć: "Może kiedyś uda mi się zwiedzić Nową Zelandię", pomyśl: "Chcę w ciągu najbliższych 2 lat zwiedzić Nową Zelandię. Co w związku z tym muszę zrobić i zaplanować już dziś?". Kiedy rozmyte i mgliste marzenia, za które nie czujesz się odpowiedzialny, przemienisz w konkretne kroki, które sam będziesz konsekwentnie realizował, zobaczysz, że spełnianie marzeń stanie się nadzwyczaj łatwe.

Jezus realizował cele

Realizacja pragnień to tak naprawdę ciężka i wytrwała praca związana z zarządzaniem sobą: czasem, nawykami, priorytetami, zadaniami, pragnieniami itd. Nigdy nie lubiłam pojęcia "zarządzanie sobą", bo kojarzyło mi się z biznesem, korporacjami, nastawieniem na sukces i zysk. Zmieniłam myślenie, kiedy zrozumiałam, że postawa "zarządzania sobą" to nic innego, jak kształtowanie naszego charakteru na Boży sposób.

Wiemy przecież, jak żył Jezus - był świadomy, po co żyje i jaki jest Jego cel (przyszedł, by objawić światu Ojca i by zbawić człowieka; J 18,37), żył w sposób zorganizowany, realizował swoje zamierzenia, wiedząc, że z mocą, którą otrzymał od Ojca, może wszystko. Z całą pewnością nie marnował czasu, nie miał fatalnych nawyków, ani też nie przekładał ważnych spraw na później. Zrealizował też największe pragnienie swojego serca - z miłości zbawić wszystkich ludzi. Możemy uznać, że żył pełnią życia, której my tak często pragniemy. A więc może jesteśmy w stanie ją osiągnąć, naśladując naszego Mistrza i Zbawiciela?

Zacznij od jednego marzenia i nie zmarnuj tej wiosny

Nasze życie naprawdę może być pełne obfitości, jeśli tylko zaprosimy do niego Ducha Świętego i po prostu zaczniemy działać! Nie musisz śnić o życiu, jakiego pragniesz - możesz je stworzyć, a Bóg z pewnością Ci w tym pomoże. Aby rozpocząć spełnianie marzeń, wykonaj poniższe zadania:

1. Wypisz wszystkie swoje najgłębsze pragnienia i marzenia dotyczące każdej sfery życia (relacje, podróże, pasje, rodzina, Bóg itd.).

2. Wybierz spośród nich jedno, najważniejsze dla Ciebie w tym momencie. Zapisz je na osobnej kartce jako Twój cel, rozpoczynając od słów: "Zacznę", "Zrobię", "Będę", "Decyduję się na…", np. "Tej wiosny będę przynajmniej raz w miesiącu chodzić po górach".

3. Odpowiedz na dodatkowe pytania dotyczące celu:
- kiedy chcesz zacząć, a kiedy zakończyć jego realizację?
- jakie konkretne małe kroki musisz podjąć? Rozpisz działanie na mniejsze etapy
- czego potrzebujesz, by zrealizować cel?
- co Cię zmotywuje do realizacji celu? Co możesz sobie powiedzieć, gdy zwątpisz w siebie?
- dlaczego realizacja tego celu jest dla Ciebie ważna?
- co zmieni się w Twoim życiu, gdy zrealizujesz cel?
- jak sądzisz, co myśli o tym Bóg? Jakim fragmentem ze Słowa Bożego możesz się wesprzeć?

Powodzenia! O kolejnym kroku do prostoty przeczytasz za 2 tygodnie na DEON.pl

Maria Krzemień - psycholog chrześcijański i trener. W praktyce i codzienności jest po prostu wierzącym psychologiem, bo jakiś czas temu postanowiła połączyć nie tylko swoje życie, ale też pracę na dobre z Panem Bogiem. Prowadzi warsztaty psychologiczne w oparciu o Słowo Boże. Jej teksty można przeczytać na blogu Żyj po Bożemu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chrześcijaninie, zarządzasz sobą?
Komentarze (10)
K
Karol
1 kwietnia 2016, 08:12
Wydaje mi się, że ton wypowiedzi nawołujący do samoumartwiania się nie jest zgodny z Ewangelią, nawet z tym fragmentem. A "Ojcze Nasz"? nie modlimy się tam o obfitość? I chleba i Któlestwa Bożego? Fragment, który Pan przytoczył, nie mówi o tym, żeby unikać życia i obfitości, tylko o tym, żeby być gotowym na nienawiść świata, kiedy przyjdzie stanąć po przeciwnej stronie do jakiś "światowych" poglądów... 
31 marca 2016, 11:01
Często dopiero w starszym wieku można zrealizować jakieś marzenie i wcale nie musi to być związane z wydatkiem finansowym.
no_name (PiotreN)
30 marca 2016, 22:28
Cel i marzenia, piękne idee, jeśli ktoś młody.  Dla straszych polecam ... piękną piosenkę. :-) [url]https://www.youtube.com/watch?v=NUVsHCD-xas[/url]
Andrzej Ak
31 marca 2016, 01:01
piękne
no_name (PiotreN)
31 marca 2016, 06:55
Nieprawdaż? Cieszę się, że Tobie także. Nie jest tak źle jeszcze na tym świecie, skoro dwóm facetom podoba się poezja śpiewana. Może tylko troche dziwnie. ;-)
Andrzej Ak
31 marca 2016, 19:00
Myślę, że takich jak my jest napewno więcej. 1707 likeów na yt, a pośród nich na pewno również od mężczyzn.
30 marca 2016, 12:51
   Najsłabszy to tekst, jaki do tej pory przeczytałem na Deon.pl; ale może komuś przydadzą się te porady.
30 marca 2016, 10:45
Często wystarczy zauważyć, że to co mam w tej chwili daje mi szczęście i wbrew pozorom jest ważne. Dalekie podróże i wielkie zmiany zwykle wymagają intensywnej pracy zarobkowej, która może nam zasłonić, to co jest istotne w życiu i w dodatku jest blisko. Może się okazać, że gdzieś daleko wcale nie jest dobrze. Tacy już jesteśmy, że wydaje nam się, że im dalej, tym lepiej, że prawdziwe marzenia są poza naszym zasięgiem. A Pan Bóg jest blisko i od razu możemy dokonywać wielkich rzeczy, no chyba że ktoś musi zobaczyć misia koalę w jego naturalnym środowisku.
TK
Teresa Kmiecik
30 marca 2016, 12:13
Zgadzam się w 100% ... Dobrze oddaje tę tezę maksyma: "Szczęśliwy nie jest wcale ten co ma wszystko, ale ten kto umie cieszyć się wszystkim". Na wiosnę, zamiast podróży do Australii polecam spacer w pobliskim lesie 9ptaki pięknie już śpiewają), osiedlu domów z ogródkami (drzewa i krzewy niebawem zaczną kwitnąć), ... Pozdrawiam.
J
Joanna
10 kwietnia 2016, 09:20
Marielle, nie chodzi wyłącznie o misia koalę. Wiesz, kiedy jedziesz autokarem z lotniska Kennediego do centrum Nowego Jorku to przez kilka chwil widać z góry całą panoramę Manhattanu- widok absolutnie ujmujący, nawet po wielogodzinnym locie. Warto o niem marzyć. Tak samo jak o wielu innych rzeczach które wymagają wysiłku i wychodzenia "poza" niezależnie od wieku. :)