Ewa Chodakowska publicznie przyznała się do wiary. Pojawiły się groźby i szantaż

Ewa Chodakowska publicznie przyznała się do wiary. Pojawiły się groźby i szantaż
(fot.youtube.com)
web.facebook.com/chodakowskaewa/ ed

Popularna trenerka fitness i trenerka personalna na swoim facebookowym profilu przyznała się do Jezusa. Wpis spotkał się z ostrą krytyką fanów, której upust dali w komentarzach. Nastąpił też nieprzyjemny dla kobiety ciąg dalszy.

Ewa Chodakowska na swoim profilu (ponad 2 mln fanów) umieściła w Wielki Piątek taki wpis:

"Katolicki bełkot"

Pod postem pojawiło się wiele negatywnych komentarzy, na przykład: "Co ty Ewka nie wspierasz kobiet w walce o ich prawa, ale wrzucasz jakiś katolicki bełkot, życzę ci, żebyś otworzyła oczy. Mogłabyś zrobić tyle dobrego dla kobiet w Polsce" .

Albo: "Ewa come onnnnnnnnnnnnn!!! Dlaczego z fajnej platformy fitnessowo-zdrowotno- lifestylowej robić kazalnicę? Mówiłaś, że nie angażujesz się politycznie i religijnie? Wiara to prywatna sprawa. Szkoda! Bardzo cię szanuje i lubię i tak i tak. Ale uważam ze fitness i faith to radykalnie inne sprawy".

Chodakowska odpowiadając, podkreślała, że jej strona jest nie tylko o fitnessie, ale dotyczy również wartości, które wyznaje, a wiara to ważna część jej życia, to w niej została wychowana i chce w niej trwać:

"Ta strona nie jest tylko i wyłącznie o fitnessie. Nigdy tylko i wyłącznie o samym fitnessie nie była. To fanpage "ewa chodakowska". Ta strona jest też o mnie, o tym kim jestem i jakie wartości wyznaję. Moja wiara jest częścią mnie. To jaka jestem, to jaką mnie lubisz i szanujesz, jest w dużej mierze wynikiem wiary, w jakiej zostałam wychowana i w jakiej trwam... Robię wszystko żeby traktować innych tak, jak sama chciałabym być traktowana. Nie oszukuje, nie zazdroszczę, nie oczerniam. Szanuję ludzi!! Kocham ludzi, życzę wszystkim jak najlepiej!".

Chodzę do Kościoła dla Boga i dla siebie

Pod postem rozpoczęła się bardzo długa dyskusja, Ewa Chodakowska niektórym fanom odpowiadała w komentarzach, wyjaśniając szczerze i spokojnie swoje stanowisko:

"Basiu. Mam przestać chodzić do kościoła i wyznawać wiarę w Boga, bo ludzie popełniają błędy? Bo grzeszą? Bo krzywdzą innych ludzi, bo zabijają? Bo gwałcą? Ja chodzę do kościoła dla Boga.. i dla siebie".

Podkreślała, że "tylko słabi ludzie wstydzą się swojej wiary", dodała, że modli się codziennie przed snem, a Wielki Piątek to dla niej szczególny dzień.

"A każdego roku w Wielki Piątek - który jest dla mnie wyjątkowym dniem refleksji - mówię o niej otwarcie. Raz w roku. Nie zabieraj mi tego. Nikogo tym nie krzywdzę. Uszanuj to proszę".

Dobre słowa

Były też dobre słowa i miłe życzenia, takie jak wpis Karoliny Ludwiczak: "Tym wpisem pokazała Pani, jakim jest człowiekiem i tym mnie Pani urzekła. Życzę aby Chrystus cud zmartwychwstania ponawiał w Pani sercu codziennie, aby miała Pani siłę nie tylko tą fizyczną ale i duchową, by nadal odważnie głosić Ewangelię. Oraz tradycyjnie: zdrowych, radosnych świąt i mokrego dyngusa. Karolina i Błażej".

Albo Kasi Linowskiej: "Nie będę się ropisywać, powiem tylko - Wesołych Świąt. Dziękuję Ewo za te piękne życzenia, należy Ci się szacunek, że rozumiesz całą istotę tych świąt, mimo że wiele osób w tych czasach wstydzi się swojej wiary".

Pojawiło się też wsparcie od Marka: Po stokroć brawo za ten wpis. Sam jestem agnostykiem, jednakże szanuję i wspieram tradycję oraz religię chrześcijańską w Polsce. Dziwi mnie to oburzenie "nowoczesnych i jakże bardzo pokojowo nastawionych ludzi". Wystarczy jeden wpis (elegancki i treściwy z resztą) i już skaczecie jakby nie wiadomo co się stało. Zdrowych i spokojnych Świąt".

Niektórzy użytkownicy podkreślali, że nie ćwiczą z Chodakowską, ale "wpadli na chwilę na fejsa", żeby napisać słowa wsparcia i podziękować, że otwarcie opowiada o wierze w Jezusa i nie boi się powoływać na Jana Pawła II.

Szantaż i groźby 

Sprawa miała swój dalszy ciąg. Niestety bardzo przykry, Chodakowska napisała, że jest szantażowana, zastraszana i musi zwrócić się do swojego prawnika.

"Ktoś zhakował moją skrzynkę mailową. Ktoś wysyła mi memy z obrzydliwymi słowami ubranymi w cudzysłów i podpisanymi moim imieniem i nazwiskiem. Słowami, których nigdy nie wypowiedziałam! Ktoś zostawia wulgarne komentarze, wyśmiewające i wytykające mi wiarę. Aż wreszcie ktoś próbuje mnie zastraszyć, próbuje mnie szantażować, grożąc mi opublikowaniem fałszywych materiałów na mój temat. Daje wyraźnie do zrozumienia, że chce zaszkodzić mojemu wizerunkowi".

"Czego mogę się obawiać? Prześladowań? (…) Czy to AŻ TAK źle, ze jestem katoliczką? Czy naprawdę chcesz odebrać mi prawo do tego kim jestem? Nie wiem, kto za tym stoi.. Ale nie boje się!!".

Nie jestem święta i świętej z siebie nie robię

Na facebooku Ewy Chodakowskiej wszystko wróciło już do normy, a trenerka mimo zaskoczenia "burzą" wywołaną jej wielkopiątkowym wpisem, nie żałuje przyznania się do wiary, która  również jest dla niej "normą". Zapewnia, że bierze udział w niedzielnych mszach i modli się każdego wieczoru oraz próbuje dawać na co dzień dobry przykład, bo zdrowy styl życia to nie tylko dbanie o ciało, ale także o duszę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ewa Chodakowska publicznie przyznała się do wiary. Pojawiły się groźby i szantaż
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.