Jak przestać myśleć, że masz coś do stracenia?
- Przez 33 lata życia spoglądałem w lustro i pytałem siebie: jeśli dziś miałby być ostatni dzień mojego życia, to czy chciałbym robić to samo, co mam zamiar robić dzisiaj? - mówił Steve Jobs w czasie wystąpienia na Uniwersytecie Stanforda.
Jeśli odpowiedź brzmiała "nie", wiedział, że powinien znaleźć pomysł na zmianę. Jego zdaniem najlepszym narzędziem do szukania sposobów na życie, o jakim marzymy, jest świadomość śmierci. To najważniejsze narzędzie, bo pomaga dokonywać wielkich wyborów. Nasze oczekiwania, duma, strach przed porażką i upokorzeniem tracą znaczenie w obliczu śmierci. Zostaje tylko to, co naprawdę jest ważne.
Już jesteś nagi
"Pamięć o tym, że umrzesz to najlepszy znany mi sposób, żeby przestać myśleć, że masz coś do stracenia. Już jesteś nagi, nie ma powodu, by nie podążać za głosem serca. Około rok temu zdiagnozowano u mnie raka. Miałem badanie o 7.30 rano, pokazało guza na mojej trzustce. Nawet nie wiedziałem, czym jest trzustka. Lekarze powiedzieli mi, że prawie na pewno jest to nieuleczalny typ raka i powinienem spodziewać się, że będę żył nie dłużej niż 3 do 6 miesięcy. Mój doktor zlecił, żebym poszedł do domu i "uporządkował swoje sprawy". Jest to lekarski szyfr, który oznacza - przygotuj się na śmierć" - podkreślał Steve Jobs w płomiennym wystąpieniu.
Po usłyszeniu diagnozy wiedział, że musi w klika minut powiedzieć dzieciom wszystko to, co miał im do przekazania przez kolejne 10 lat, bo myślał, że zdąży. I upewenić się, że wszystko jest "zapięte na ostatni guzik", a jego rodzina poradzi sobie, gdy on umrze.
Miej odwagę
Ci, którzy są wystarczająco szaleni, by myśleć, że mogą zmienić świat, są tymi, którzy naprawdę go zmieniają
Zobacz spot firmy "Apple", który niewątpliwie dodaje energii do działania i wiary, że się uda
Steve Jobs do dzisiaj jest ikoną dla informatycznego świata. W firmie "Apple" stawiał nie tylko na doskonałe parametry techniczne, ale też na design swoich produktów. Podobno brał udział w projektowaniu drobiazgów. Podkreślał, że chce aby komputerowe ikony wyglądały tak pięknie, by po pierwszym spojrzeniu ludzie pragnęli je zjeść. Osobiście prezentował światu prawie wszystkie dzieła firmy Apple, a w sferze marzeń jego słuchaczy błyskawicznie pojawiało się ich posiadanie.
"Bo jestem prezesem i myślę, że to da się zrobić" - tak wyjaśniał, dlaczego zwolnił inżynierów, którzy powiedzieli, że nie da się zrobić iMaka. Nie istniało dla niego "niemożliwe". Z małej firmy stworzył instytucję z wizją, która miała swoich wyznawców, gotowych stać w długiej kolejce po nowego iPhone'a, jak i krytyków zarzucających technologiczną słabość ukrytą pod świetnym marketingiem. Zmarł w 2011 roku, po walce z rakiem trszustki.
Skomentuj artykuł