Ksiądz Jacek Stryczek: Jak mądrze wybierać?
Rodzina, przyjaciele, rozwój, kariera, pasja, sport, marzenia… Doba ma 24 godziny, a to wszystko jest ważne! Jak wyrwać się z tego wiru? Znam 3 sprawdzone sposoby.
Mam taką słabość, a może właściwość, że zawsze chcę wszystkiego. W związku z tym, między innymi, zajmuję się tak wieloma sprawami w mojej działalności, wiele z tych spraw jest ważnych. Szczególnie jestem wrażliwy na to, jak ludziom jest źle, jak są jakieś problemy i natychmiast mam taki mechanizm, żeby coś zaradzić, żeby coś zrobić.
Gdy byłem duszpasterzem akademickim u św. Anny, ciągle ktoś do mnie przychodził, od rana do nocy. Na pewnym etapie miałem już takie oznaki niemocy, niezdolności do wykonania tych wszystkich rzeczy, zadań, które ode mnie oczekiwano i które chciałem zrobić sam, że przekroczyło mnie to i napisałem na swoich drzwiach wejściowych: "Nie mogę już więcej, mogę lepiej". A poniżej były też godziny, w których przyjmowałem.
A jak jest dzisiaj? Jedną z rzeczy, którą się zajmuję w pracy, jest szybkie rozwiązywanie problemów. Kiedy jeden z pracowników coś zawali, ja błyskawicznie szukam rozwiązania. Przecież zawsze zdarzają się problemy. Po co się tym przejmować? Jakbym się na nich koncentrował, to nie skupiał bym się na tym, co mam do zrobienia, co jest najważniejsze, czyli na tym, jaki cel mam osiągnąć.
Prowadzę też wiele projektów, mam ich ok. 300. Gdybym poszedł do pracy i realizował moje zadania po kolei, to nic bym nie osiągnął. Codziennie rano myślę o tym, co zrobić, żeby wszystko działało. Wybieram priorytety i szukam pomysłu. Jeśli go nie mam, to nie ma sensu, żebym szedł do pracy, bo będę tylko innym ludziom przeszkadzał w ich zadaniach, zrobię zamieszanie. Ale zwykle ten dobry pomysł znajduję. Jak do tego doszedłem?
Zasada pareto
Gdy byłem studentem AGH, czytałem książki o zarządzaniu czasem i po raz pierwszy odkryłem zasadę Pareto. W myśl tej zasady, w 20% naszego czasu osiągamy 80% naszych wyników, a w 80% czasu 20% wyników. Zacząłem robić listy moich zadań i wybierać spośród nich 20% najważniejszych, a pozostałe 80% uznawać za mniej istotne. Na początku było to dla mnie za trudne.
Będąc perfekcjonistą nie potrafiłem zdecydować się na zrezygnowanie z czegoś. Ale posłużyłem się metodologią przejściową: podzieliłem sprawy na trzy kategorie: 20% spraw najważniejszych, 60% ważnych i 20% najmniej ważnych. Postanowiłem, że ostatnimi nie będę się zajmował i szybko okazało się, że wszystkie te sprawy załatwiły się same. Dzięki tej prostej metodzie wyrwałem się z tego świata, gdzie wszystko jest ważne. Nauczyłem się, że nie muszę robić wszystkiego, żeby to, co sobie stawiałem za cel, zostało zrealizowane.
Iteracja odwrócona
Przez kolejne lata wypracowałem własną metodologię, nazwijmy ją iteracją odwróconą. Na czym polega? Na początku, gdy mam przed sobą wiele zadań, nie wiem, które z nich są ważne. Dlatego realizuję je i patrzę, jakie są tego wyniki. Jeżeli trafię na ślad takiego działania, zachowania, które daje lepsze efekty niż pozostałe, to biorę te informację jako zwrotną i zaczynam w oparciu o nią planować, co jest ważne.
Dzięki takiej metodologii, którą nazywam: "poznacie po owocach", wyrwałem się z wielu stereotypów. Pokażę ją na przykładzie wychowania dzieci. Rodzice wychowują dziecko i zakładają, że w procesie wychowawczym będzie ważne to, to i to. W chwili, gdy okazuje się, że wybrane metody nie działają dobrze na dziecko, pojawiają się pretensje, że ono nie spełniło oczekiwań. A ja działam odwrotnie: uznaję, że pierwszym źródłem wszelkich problemów jestem ja sam, więc, zastosowałbym jakieś metody wychowawcze, sprawdził, która działa, i nadałbym jej wyższy priorytet.
Priorytety
To właśnie w ten sposób, iteracją odwróconą, czyli wynikającą z wyników, jestem wstanie zarządzać tak ogromną organizacją jak Stowarzyszenie WIOSNA, projektami takimi jak Szlachetna Paczka, która łączą milion ludzi i generują miliony ważnych spraw.
Kiedy przychodzę do pracy to w dużej mierze nadaję priorytety, ale te priorytety wynikają nie z tego, że jestem najmądrzejszy tylko z tego, że dostrzegam związki przyczynowo skutkowe. Widzę, że jeżeli coś zrobimy, to osiągniemy dany wynik i skutek będzie adekwatny do oczekiwań.
Ta metodologia ma bardzo dobry wpływ na środowiska, z którymi pracuję, bo pozwala ludziom skoncentrować się na tym, co naprawdę ważne, wśród tysiąca różnych rzeczy. Dzięki niej odkryliśmy, że miarą wielkości związku są osoby, który go tworzą. Nie jest ważne jaki jest ten związek, ważne, jacy są ludzie: to fajni ludzie tworzą fajny związek.
Takie przestawienie hierarchii dało niespodziewany efekt, bo ludzie rozwijają się, są dla siebie coraz bardziej atrakcyjni i interesujący. Jedno odkrycie, a jaka duża zmiana. A to wszystko bierze się z iteracji odwróconej, czyli codziennej, żmudnej obserwacji tego, co wychodzi, z szukania związków przyczynowo - skutkowych.
Jestem pewien, że jeżeli ktoś wejdzie na drogę, na której potrafi wybierać, to ma szansę, stać się lepszym, jego życie stanie się fajniejsze i ludzie wokoło będą się lepiej czuli. Bo człowiek, który jest pogubiony, jest zmorą dla wszystkich, robi rzeczy nieważne, nieistotne i jeszcze ma pretensje do wszystkich, że nie robią tego, co on by chciał. A gdy pojawi się człowiek, który jest uporządkowany i wie, co jest naprawdę ważne, to wprowadza spokój, ład i porządek.
Wpis ukazał się pierwotnie na stronie wogole.pl
Ks. Jacek WIOSNA Stryczek - twórca programów społecznych: Szlachetnej Paczki i Akademii Przyszłości. Prezes Stowarzyszenia WIOSNA, publicysta biznesowy, autor książki "Pieniądze w świetle Ewangelii". PR-owiec i happener, wieloletni duszpasterz akademicki
Skomentuj artykuł