Kto będzie tobą, gdy nie będziesz sobą? Bóg wierzy w ciebie
Bez tego zostaje nam niezdrowo ambicjonalne: "mogę być, kim zechcę" albo pełne kompleksów: "muszę być jak on/ona" bądź permanentnie zagubione: "nie wiem, kim jestem".
Genialny wynalazca gałkownicy raz na zawsze zakończył cierpienia sfrustrowanych wyginaczy łyżek stołowych. Łyżka do lodów została stworzona właśnie do tego, by skutecznie pokonywać dystans między pojemnikiem z lodami a wafelkiem/miseczką. Ale... jak się człowiek uprze, to wszystko da się zrobić. Gałkownica z powodzeniem przysłuży się jako łopatka w ogródku, a dla zdesperowanych może nawet jako rakietka do ping-ponga. Jednak jej docelowym przeznaczeniem (NAPRAWDĘ!) jest nakładanie lodów. Właśnie tak zaplanował ją twórca.
W naszym przypadku podobnie - warto zasugerować się planem Stwórcy i Jego zamierzeniami wobec nas. Kto jak nie On zna mnie najlepiej i kocha najmocniej? Jego perspektywa jest najszersza i najpełniejsza. Dlatego uważam, że w życiu nie chodzi o to, żeby odkryć, kim się chce być, tylko do czego stworzył mnie Bóg. Bez tego zostaje nam 1. niezdrowo ambicjonalne: "mogę być, kim zechcę" albo 2. pełne kompleksów: "muszę być jak on/ona" bądź 3. permanentnie zagubione: "nie wiem, kim jestem".
Brak zrozumienia, kim jestem w Jezusie, będzie powodować powyższe przegięcia (podobnie jak wygina się łyżka stołowa, gdy zamiast w zupie ląduje w zmrożonych lodach). Nie ma sensu być wersją "b" kogoś innego. Jeśli nie będę sobą, to kto będzie mną? Jestem unikalny, nie kopią, lecz oryginałem, stworzonym przez Najwyższego w niepowtarzalny sposób. Tylko zakorzenienie w Nim pozwoli mi być spełnionym. W przeciwnym razie będę na siłę próbować imponować innym.
Zamiast wydawać duchowe owoce, będę obwieszać się bombkami pozorów. Moje nienasycone pragnienie miłości i docenienia sprawi, że będę go szukać u ludzi, zamiast odkryć je w Bogu. To dlatego tak wielu z nas biega jak kot z pęcherzem w poszukiwaniu akceptacji. I zamiast wyczekiwanego spełnienia doświadczamy ciągłych rozczarowań. Żeby zrozumieć nasze powołanie, powinniśmy zacząć nie od siebie, tylko od Boga, który "nas wybawił i wezwał świętym powołaniem" (2 Tm 1,9). Bóg znał cię, zanim jeszcze zostałeś poczęty (Jr 1,5). To On pomoże ci odkryć, do czego zostałeś przeznaczony i jakie czyny masz pełnić (Ef 2,10).
Warto czasem stanąć przed lustrem i w poszukiwaniu odpowiedzi - zamiast czekać na anioła z niebiańskim poselstwem - zwyczajnie zadać sobie kilka pytań:
Jakie są moje dary/talenty? Może pewne rzeczy przychodzą ci dużo łatwiej i szybciej niż innym. Coś, co dla innych jest górą nie do przeskoczenia, dla ciebie jest bułką z masłem.
Za co cię inni doceniają, nawet gdy sam nie uznajesz tego za swoją mocną stronę?
Co cię przygniata i powoduje zagubienie/niepewność/zmęczenie?
W moim przypadku odkryłem, że świetnie czuję się na scenie, przemawiając do ludzi, tworząc muzykę i pisząc artykuły, za to panicznie boję się wizyt w urzędach, wypełniania dokumentów czy logistyki. A jak jest u Ciebie?
Jaka jest moja pasja, do czego mam zamiłowanie, "co mnie kręci"? Czym się ekscytujesz? Co cię wkurza? Co kochasz robić? Kto ci imponuje? Kto jest twoim wzorem do naśladowania?
Jaka jest moja osobowość? Bóg jest obecny w twoim życiu w wyjątkowy sposób. Twoje doświadczenia są niepowtarzalne. To jak "odbierasz" Boga jest nie do podrobienia. Twoje rany i sukcesy to bezcenny kapitał w Bożych rękach. Jak nimi usłużysz innym?
Znalezienie odpowiedzi na te pytania pomoże nam choć odrobinkę w odkryciu naszego powołania i w konsekwencji ukróci chory pęd, by być kimś innym niż sobą samym, co przeważnie kończy się frustracją, poczuciem winy, zniechęceniem. A potem rezygnacja, bierne dopasowanie do innych i w efekcie przeciętność.
Dobrze jest rozgościć się w swej niepowtarzalności i - rozumiejąc jej słabe i mocne strony - odkrywać Boże powołanie. Nie bądź gorszą wersją Iksińskiego, bądź najlepszą wersją siebie! Nie przekopuj ogródka nawet najbardziej wypasioną łyżką do lodów, gdy dostałeś szpadel!
Bóg wierzy w Ciebie i zaprasza Cię w niezwykłą podróż razem z Nim. Tylko odkryj najpierw, kim jesteś. Oszczędzisz sobie nerwów, przestaniesz w niezdrowy sposób porównywać się z innymi i zakończysz szamotaninę o ludzkie docenienie. To w Bogu jest Twoja nieskończona wartość. To właśnie za Ciebie oddał swojego ukochanego Syna, abyś miał życie. Nie byle jakie życie, w obfitości!
Łukasz Nauman - zakochany mąż Izy, szczęśliwy tata trójki dzieci, autor książki "Co wypełnia Lukę?" oraz bloga o tym samym tytule. Z wykształcenia dziennikarz, z zamiłowania gitarzysta (wraz z żoną tworzy projekt muzyczny "Oliva"). Mieszka z rodziną w Szwecji
Skomentuj artykuł