Mój sposób na powrót do pracy po macierzyńskim
Tyle mam myśli i postów w głowie, którymi chciałabym się podzielić. Nie raz układam już w myślach zdania. Ale chwilę potem dziecko wymaga uwagi. Albo pranie. Albo obiad. Plus od niedawna 4 dni w tygodniu jestem w pracy.
A przecież jeszcze są przyjaciele, do których chcę się odezwać. Rodzina. Moja relacja z Bogiem. Czas z mężem, który teraz jest na wagę złota. No i (raz na jakiś czas!) dobrze by było paznokcie chociaż przypiłować.
Jak to wszystko pogodzić? Bałam się bardzo jak to będzie wyglądać kiedy wrócę do pracy. Ale On jest dobry. Zawsze kiedy to do Niego najpierw zwracam się z moimi potrzebami - On jest wierny i opowiada na nie. To niesamowite jak wielki pokój czułam od kiedy zaczęłam pracę.
On dawał mi siłę na każdy dzień. Ta panika, którą czułam wcześniej przed rozstaniem z Leilą - odeszła.
Tak, były trudne momenty i chwile kiedy czułam się winna. Ale wiem, że te myśli nie są od Niego. Musiałam je szybko odpędzić i zastąpić Dobrymi Myślami. Strach o moje dziecko zastąpić modlitwą - o ochronę, o to, żeby czuła się kochana, o to, żeby wiedziała w swoim małym serduszku, że mimo, że mama musi iść do pracy - to nadal bardzo ją kocha.
Muszę, wracając do domu z pracy prosić o to, żeby On pomógł mi być kochającą mamą i żoną. Żeby dał mi cierpliwość i łagodne słowa - nawet kiedy zastaję swój dom nie w takim stanie jakbym chciała (co dla mnie, perfekcjonistki, jest szczególnie trudne).
Proszę Go, żeby pomógł mi skupiać się bardziej na dwóch najważniejszych dla mnie teraz osobach - niż na bałaganie, który mnie otacza (a który dla męża nie jest bałaganem).
Proszę Go, żeby pomógł mi pamiętać o tym, co jest naprawdę ważne. Żeby pomógł mi pogodzić wszystkie moje obowiązki - ale jednocześnie cieszyć się każdym dniem; mieć w sobie radość - a nie biegać jak szalona od jednego punktu na liście do drugiego.
Kiedy to Jemu oddaję moje wszystkie role - żony, mamy, córki, przyjaciółki, pracownika - kiedy przychodzę do Niego z ciężarem, który dźwigam i proszę, żeby pomógł mi go nieść - wszystko nabiera wtedy nowej perspektywy.
Nie jest łatwo pogodzić te role. Nie raz wolałabym siedzieć i pisać o tym co mam na sercu, rozwijać to, co się dzieje na blogu żona&mąż - ale inne obowiązki wołają o uwagę. I kiedy mam chwile wątpliwości co powinnam w danym momencie robić - to znów - proszę Jego, żeby był managerem mojego czasu.
Zdarza się, że - jak teraz - kiedy moje dziecko śpi mi na rękach - jest czas, żebym mogła przelać moje myśli na klawiaturę - i może kogoś przy okazji zachęcić. Bo kocham tę moją małą służbę online (i bardzo lubię i cenię wszystkie lajki i miłe komentarze).
Ale wiem i muszę pamiętać, że na ten moment moją największą i najważniejszą służbą jest ta, którą pełnię w moim domu - jako żona i mama.
W końcu najważniejszy lajk - to ten, który chciałabym dostać od Boga - za to, że odpowiedziałam i wypełniłam dobrze dwa największe powołania, które mi powierzył.
Wpis ukazał się pierwotnie na blogu Żona&Mąż
Skomentuj artykuł