Sumienie czyste, używane

(fot. Turinboy / flickr.com / CC BY)
Łukasz Kaźmierczak / slo

50 tys. złotych - na tyle wycenił swoje "szkody moralne" szpital Pro Familia w Rzeszowie, który zażądał od położnej Agaty Rejman zadośćuczynienia za publiczne poinformowanie, że w tamtejszej placówce zabija się dzieci nienarodzone. Cena wierności przykazaniu "Nie zabijaj" jest więc słona.

Teoretycznie polskie prawo daje szeroko rozumianemu środowisku medycznemu wszelkie możliwości obrony własnego światopoglądu w kwestiach moralnych przy wykonywaniu profesji określanej nie bez powodu jako "zawody zaufania publicznego". Prawo każdego obywatela do wolności sumienia zapisane jest zresztą wyraźnie w art. 53 Konstytucji RP. Co więcej, w 1997 r. Trybunał Konstytucyjny jednoznacznie orzekł, że wolność od przymusu i wolność od zachowań niezgodnych z sumieniem jest w naszym porządku prawnym niepodważalną zasadą. I to powinno właściwie zamykać wszelką dyskusję. Tymczasem przykład Agaty Rejman wyraźnie pokazuje, że te przepisy w zderzeniu z tzw. prozą życia nie zdają się na nic. W teorii każdy może co prawda odmówić działań sprzecznych ze swoim sumieniem, ale wtedy musi liczyć się z konsekwencjami: utratą pracy, pozbawieniem premii, brakiem awansu, niekorzystnym przesunięciem godzin pracy w grafiku dyżurów itp. Sposobów na "wychowanie" niepokornego pracownika są przecież setki.

List od szantażysty

DEON.PL POLECA

Nie inaczej było w przypadku rzeszowskiej położnej, która wraz z grupą koleżanek powołała się na klauzulę sumienia i odmówiła uczestnictwa w aborcjach. Dyrekcja szpitala Pro Familia odpowiedziała w kuriozalny sposób. Stwierdziła bowiem, że w przypadku tzw. zabiegu usuwania ciąży położne nie mogą powoływać się na klauzulę sumienia, albowiem nie wykonują bezpośrednio tego zabiegu, a jedynie czynności pomocnicze, np. wyniesienie szczątków zabitego dziecka. I tutaj widać jak na dłoni, że władzom rzeszowskiego szpitala brakuje elementarnych pokładów empatii. Bo zmuszanie kogokolwiek do wykonywania nawet takiej "pomocniczej" czynności jest ewidentnym gwałceniem jego sumienia. Nie dość jednak na tym. Pro Familia zażądała od Agaty Rejman wpłacenia 50 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za rzekome naruszanie dóbr osobistych i sprostowania podanej przez nią publicznie informacji, że w szpitalu zabija się dzieci. Uzasadniając swoje stanowisko, dyrekcja placówki argumentowała, że to nieprawda, ponieważ przeprowadza ona tylko "zgodne z prawem zabiegi aborcyjne". Proszę sobie teraz wyobrazić sytuację, w jakiej znalazła się rzeszowska położna. Nie tylko postawiła się w ostrym konflikcie ze swoim pracodawcą, który oskarża ją o szkalowanie dobrego imienia (a to już zaczyna pachnieć zwolnieniem dyscyplinarnym), to na dodatek żąda od niej gigantycznego odszkodowania stanowiącego wielokrotność jej miesięcznej wypłaty. Trudno takie działanie nazwać inaczej jak tylko ordynarną formą zastraszania i szantażu. Nic więc dziwnego, że rzeszowska położna swój sprzeciw wobec uczestnictwa w aborcyjnym procederze okupiła gwałtownym pogorszeniem stanu zdrowia. Na tyle poważnym, że nie była nawet w stanie uczestniczyć w konferencji prasowej zwołanej dla nagłośnienia jej sprawy. O swojej trudnej sytuacji mogła opowiedzieć dziennikarzom tylko za pośrednictwem nagranego filmu, i to w krótkich urywanych zdaniach.

Himalaje hipokryzji

Trudno przejść obojętnie nie tylko nad niegodziwymi metodami zastraszania stosowanymi przez Pro Familię wobec swojego pracownika - usiłującego przecież skorzystać jedynie z przysługującej mu w polskim prawie klauzuli sumienia - ale także nad hipokryzją dyrekcji szpitala. Tutaj koniecznie trzeba poświęcić kilka słów na temat samej placówki. Otóż klinika Pro Familia w Rzeszowie cieszy się wśród pacjentów bardzo dobra opinią, a do niedawna kreowała się także na placówkę "z wartościami". I to do tego stopnia, że w momencie jej otwierania zadbano nawet o to, żeby szpital został uroczyście poświęcony przez miejscowego biskupa. Wiele mówi zresztą sama nazwa szpitala, który - jak możemy przeczytać na jego stronie internetowej - "powstał z myślą o rodzinie". A to chyba do czegoś zobowiązuje, nieprawdaż? Teraz jednak okazało się, że Pro Familia podpisała obowiązujący od grudnia 2013 r. kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia przewidujący także wykonywanie zabiegów przerywania ciąży. Tłumaczyła się przy tym, że takie były wymogi podpisania nowego kontraktu z NFZ. To jednak nieprawda. Z ustaleń aktywistów ruchów obrony życia wynika, że rzeszowski oddział NFZ stanowczo zaprzeczył, jakoby zmuszał jakąkolwiek placówkę do przeprowadzania aborcji. Stwierdził także, że w ostatnim czasie nie nastąpiły żadne zmiany prawne, które zobowiązywałyby szpitale do podejmowania takich świadczeń. Jak więc jest naprawdę? Powiedzmy wprost: za aborcyjnym kontraktem podpisanym przez szpital Pro Familia stoją wyłącznie korzyści materialne, a nie jakiekolwiek inne względy.

Wróćmy zresztą jeszcze na chwilę do argumentacji stosowanej przez dyrekcję szpitala i reprezentujących ją prawników. Jak już wspomniałem, oficjalne stanowisko władz szpitala głosi, że nie zabija on dzieci, a jedynie przeprowadza "zgodne z prawem zabiegi aborcyjne". Przedziwna konstrukcja logiczna. Bo czy legalny "zabieg aborcji" oznacza trochę mniejsze zabicie dziecka? Czy jego ostateczny efekt jest inny? Chowanie się za medycznymi procedurami, wypieranie etycznej strony "zabiegu" aborcji, odmawianie innym prawa do moralnej oceny takiej działalności jest po prostu szczytem hipokryzji. Taka argumentacja jest nie tylko wyjątkowo mętna, ale również powoduje fatalne skojarzenia historyczne. W końcu w hitlerowskich Niemczech także eksterminowano ludzi powołując się na - było nie było - legalnie obowiązujące ustawy norymberskie. Fundacja "Pro - Prawo do życia" zwróciła natomiast uwagę na jeszcze inny, niezmiernie ważny aspekt tej sprawy: czy ujawnienie przez rzeszowską położną informacji o zabijaniu dzieci w klinice Pro Familia można w ogóle uznać za czyn zabroniony, skoro każdy obywatel ma prawo wystąpić z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej na temat zakresu działalności danej placówki służby zdrowia? I gdzie tutaj nastąpiło naruszenie "dobrego imienia"? "Według tej «logiki» zabijanie po cichu jest dobre, a zabijanie w świetle reflektorów już nie" - zauważyła Aleksandra Musiał z Fundacji "Pro - Prawo do życia".

Ręce życia

Historia rzeszowskich położnych pozwoli być może wreszcie uświadomić wszystkim, jak wielki chaos prawny panuje w kwestii klauzuli sumienia i jak bardzo brakuje dziś realnego wsparcia dla osób, które chcą z niej korzystać. Pierwsze efekty "sprawy Agaty Rejman" już zresztą widać. Kilkanaście dni temu w Rzeszowie powstała ogólnopolska inicjatywa "Ręce życia", która stawia sobie za cel właśnie pomoc położnym oraz innym pracownikom służby zdrowia w możliwości odmowy uczestniczenia w aborcji i we wszelkich zabiegach, które są niezgodne z ich sumieniem. W skład organizacji wchodzi grupa prawników, etyków, położnych i osób zaangażowanych w obronę życia. Podczas konferencji inaugurującej działalność inicjatywy senator Kazimierz Jaworski oraz mecenas dr Paweł Bała wyjaśniali, że w ostatnim czasie, po nagłośnieniu działań dyrekcji Pro Familii, zgłosiło się wiele osób, które doświadczyły podobnych jak Agata Rejman problemów z powoływaniem się na klauzulę sumienia. "Ręce życia" mają być więc miejscem, gdzie wszyscy zainteresowani będą mogli zdobyć wszelkie potrzebne informacje i materiały na temat tego, w jaki sposób, gdzie, kiedy i w jakich okolicznościach stosować klauzulę sumienia. Na stronie www.recezycia.pl będą dostępne wzory klauzul sumienia, a także zbiór przepisów prawnych dotyczących wolności sumienia oraz stanowisko Kościoła w tej sprawie.

Docelowo inicjatywa chce także obejmować opieką prawną wszystkie osoby potrzebujące tego rodzaju pomocy. Na dziś najpilniejsze zadanie polega jednak na wymianie doświadczeń dotyczących radzenia sobie w sytuacjach spornych, rodzajach kruczków prawnych stosowanych przez pracodawców, sposobach przeciwstawiania się takim praktykom itp. Inicjatywa chce także działać na rzecz jak najszybszego ujednolicenia przepisów dotyczących klauzuli sumienia. Dziś realia bowiem są takie, że zupełnie inne przepisy obowiązują w przypadku klauzuli sumienia dla lekarzy, a zupełnie inne dla pielęgniarek i położnych. Jeszcze bardziej skomplikowana jest sytuacja farmaceutów, którzy jako jedyna grupa zawodowa nie mogą oficjalnie stosować klauzuli sumienia, nie chcąc być np. zmuszanymi do sprzedawania środków wczesnoporonnych. Mogą to jedynie robić nieoficjalnie, "na dziko", tłumacząc się najczęściej brakiem stosownego asortymentu. Chaos jest więc potężny. I to musi się zmienić. Bo im szybciej stworzymy trwałe, spójne i jednolite przepisy, tym lepiej uodpornimy się na wszelkie "postępowe" nowinki. Wszak w krajach Europy Zachodniej od dawna coraz ostrzej kwestionuje się prawo do wolności sumienia. Próba jego podważenie jest więc tylko kwestią czasu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sumienie czyste, używane
Komentarze (18)
N
niekonczaca.blogspot.com
5 kwietnia 2014, 01:24
Wydaje mi się, że wraz z postępem medycyny i prawa, które medycyny dotyczy, w tym przypadku aborcji, ludzie, którzy nie są w stanie tego prawa zaakceptować nie powinni pchać się do takich zawodów, zdecydownie.  " Jak już wspomniałem, oficjalne stanowisko władz szpitala głosi, że nie zabija on dzieci, a jedynie przeprowadza "zgodne z prawem zabiegi aborcyjne". Przedziwna konstrukcja logiczna. Bo czy legalny "zabieg aborcji" oznacza trochę mniejsze zabicie dziecka? (...) W końcu w hitlerowskich Niemczech także eksterminowano ludzi powołując się na - było nie było - legalnie obowiązujące ustawy norymberskie." Cieszę się, porównujemy usunięcie płodu po gwałcie czy w przypadku uszkodzenia genetycznego płodu (oczywiście po badaniach prenatalnych) do eksterminacji ludzi przez nazistów.  Sama otwaracie powiem, że pierwsze co zrobię jak się dowiem, że jestem w ciąży to zrobię badania prenatalne i jeśli wyjdą źle i okaże się, że płód będzie genetycznie uszkodzony, to mam nadzieję, że nadal aborcja w takich przypadkach będzie dozwolona.
K
Kris
5 kwietnia 2014, 07:53
Eugenika miała się dobrze w hitlerowskich Niemczech.
MR
Maciej Roszkowski
4 kwietnia 2014, 20:46
Walker, Jeśli rażą Cię krzyże w przestrzeni publicznej - siedź w domu!
L
leszek
3 kwietnia 2014, 20:17
Cała ta sprawa jest bardzo dziwna. bo jest oparta wyłącznie na relacji jednej osoby. Sam szpital twierdzi, że o rozterkach Agaty Rejman dowiedział się z prasy, nikt jej do niczego nie zmuszał i nikt jest prawa do korzystania z klauzuli sumienia nie odmawiał. Żadne pismo pielęgniarek i położnych do szpitala też nie dotarło. Jeśli natomiast szpital swoich pracowników "zastrasza", to się zgłasza sprawę na policję, bo to poważne przestępstwo, a nie występuję na konferencji prasowej. Nie jest prawdą, że inne przepisy obowiązują lekarzy i inne pielęgniarki i położne, bo prawo jest takie same. Tylko stosowanie tego prawa jest odmienne, gdyż inna jest rola i obowiązki lekarza, a inna jest pielęgniarki i położnej. Pielęgniarki są w trudniejszej sytuacji, gdyż obowiązuje ich lojalność nie tylko wobec pacjenta, ale także wobec lekarza. Klauzula sumienia w ogóle nie dotyczy farmaceutów i nie widac powodu, dla którego miałaby dotyczyć. 
K
Kris
4 kwietnia 2014, 15:30
Klauzula sumienia to prawo do zachowania się ze swoim sumieniem bez przykrych konsekwencji. Chcesz zmuszać ludzi do postępowania wbrew ich dobremu sumieniu? W imię czego? 
L
leszek
4 kwietnia 2014, 21:30
Drogi Krisie. Ale do czego się odnosi Twoja uwaga ? Na pewno nie do tego, co ja napisałem. 
K
Kris
4 kwietnia 2014, 23:38
Odniosłem się do Twojego tekstu: "Klauzula sumienia w ogóle nie dotyczy farmaceutów i nie widac powodu, dla którego miałaby dotyczyć."
Bogusław Płoszajczak
3 kwietnia 2014, 20:05
Gdyby nasze społeczeństwo RZECZYWIŚCIE było po stronie takich osób jak ta dzielna położna to żadna placówka nie odważyła by się na takie zachowania wobec tej pani i jej podobnych. Jeżeli natomiast istnieje masowe "ciche przyzwolenie" na takie działania to i efekty widać.
L
lok.
3 kwietnia 2014, 18:43
STWÓRZMY PETYCJĘ W INTERNECIE I PODPISZMY SIĘ, ŻEBY WIDZIELI ŻE ŻYCIE JEST NAJWAŻNIEJSZE. Nie wiem jak to się robi, więc niech ktoś ją stworzy!!!!!!!!
B
basia
3 kwietnia 2014, 20:31
Petycja w internecie już jest, nie pamiętam pod jakim adresem, podpisywałam. Trzeba poszukać i warto podpisać.
B
Beata
3 kwietnia 2014, 22:02
Ta i inne wazne petycje na stronie: http://www.citizengo.org/pl
T
tuptuś
3 kwietnia 2014, 14:28
Jak jej pomóc? Może zamiast czczej gadaniny - zbiórka???
W
Walker
3 kwietnia 2014, 13:15
Klauzula sumienia, powiadacie, a co jeśli pielęgniarka jest świadkiem Jehowy i odmówi przeprowadzenia transfuzji krwi? Jeśli twoje sumienie nie pozwala ci wykonywać pracy pielęgniarki, położnej, akuszerki, to jej nie podejmuj. Jeśli nie zgadzasz się na celibat, nie pchaj się do zakonu i seminarium. Jeśli nie chcesz zabijać zwierząt, nie staraj się o pracę rzeźnika. Proste? Proste!
A
AceCraft
3 kwietnia 2014, 17:49
Kiedy p. Rejman rozpoczynała pracę w szpitalu ,,Pro Familia'' szpital określił się jako ,,powstały z myślą o rodzinie''. Do tego uzyskał błogosławieństwo biskupa, co wskazywało, że zabiegi sprzeczne z doktryną katolicką nie będą w szpitalu przeprowadzane. W 2013 r. dyrekcja szpitala podpisała kontrakt z NFZ przewidujący przeprowadzanie zabiegów przerywania ciąży. Tym aktem dyrekcja zaprzeczyła pierwotnemu przeznaczeniu szpitala, jako miejscu przyjaznemu rodzinie. W związku z tym jest moralnie uzasadniona odmowa wykonywania zabiegu przerywania ciąży przez p. Rejman, która rozpoczynała pracę w placówce nie łamiącej zasad dokrtyny katolickiej.
M
Marga
3 kwietnia 2014, 18:42
Pomyliło Ci się cos człowieku pielęgniarka i lekarz to zawody ,które mają za cel ratowanie ludzkiego życia a nie zabijania
TW
tylko wklejam
3 kwietnia 2014, 12:50
[url]http://wyborcza.pl/1,75248,15633857,Policja__aresztowala__banery_antyaborcyjne___Proba.html[/url] -------------------- Tak było też w sobotę w południe. Tym razem pikietę zorganizowano przy ul. Targowej. Uczestnicy mieli ze sobą trzy banery. Na jednym było zdjęcie Janusza Kidackiego, dyrektora ds. medycznych Pro-Familii, obok płód, a nad zdjęciami rzekoma wypowiedź Kidackiego: "Aborcja powinna być wykonywana w każdym szpitalu". Na drugim banerze było zdjęcie Jarosława Janeczki, ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego Pro-Familii, obok też zakrwawiony płód. Na banerze był napis: "Jak zabija się chore dzieci w Pro-Familii ordynatorze Janeczko?". Trzeci baner bezpośrednio uderzył w Pro-Familię: "W szpitalu Pro-Familia zabijają dzieci z zespołem Downa". ------------
TC
tylko cytuję
3 kwietnia 2014, 12:00
[url]http://rzeszow-news.pl/pro-familia-chce-50-tys-zl-od-poloznej-za-slowa-o-zabijaniu-dzieci/[/url] ------------- Dziennikarka TVP Rzeszów Beata Bartman poinformowała senatora, że do ich redakcji zgłosiła się kobieta, która ze względu na to, że jej dziecko nie miało rozwiniętej czaszki, musiała dokonać aborcji w Pro-Familii. Ciąża zagrażała jej życiu, źle rozwinięte kości mogły jej bowiem przebić macicę. - Zaznaczam, że jest to osoba bardzo wierząca i swoją decyzję skonsultowała z księdzem, który kazał jej się stosować do zaleceń lekarza. W tym zabiegu brała udział właśnie pani Rejman, która dobrze wiedziała, że jest to zabieg ratujący życie tej pani. Teraz czuje się oszukana, uważa, że nazywa się ją morderczynią. Oboje z mężem płakali jak wspominali całą sytuację – mówiła dziennikarka. - Dla mnie aborcja jest synonimem zabijania dzieci – skwitował sprawę mecenas Bała. Dyrektor Pro-Familii wyjaśnia, że pismo i ewentualny pozew ma chronić pracowników szpitala przed krzywdzącymi oskarżeniami. – Położne, które podpisały klauzulę sumienia nigdy nie były szykanowane z tego powodu. To są świetne pracownice, szpital ma bardzo dobrą renomę, rodzi się w nim coraz więcej dzieci i nie mamy zamiaru nikogo dyscyplinować. Nie pozwolę jednak by szpital był stawiany na równie z klinikami aborcyjnymi – mówi dyrektor Skiba. Dodaje, że najbardziej zabolało ich właśnie porównywanie do kliniki aborcyjnej, pikiety i manifestacje, zdjęcia w których dyrektora medycznego porównywano do Hitlera. – To wyglądało bardzo źle i niektórzy mogli odnieść wrażenie, że szpital ma coś wspólnego z aborcjami, a tak nie jest – przekonywał Skiba. Okazuje się jednak, że położne, które podpisały klauzulę sumienia, do tej pory z niej nie skorzystały. – Nie skorzystała z niej również pani Agata. Gdyby tylko powiedziała, że nie chce w niej uczestniczyć, że źle się czuje, to jeszcze w ten sam dzień zostałaby z takiego zabiegu zwolniona – zapewnia dyrektor. ----------------
M
Marga
3 kwietnia 2014, 18:47
Ja też niby miałam urodzić dziecko z wieloma kończynami lekarz zalecał aborcje nie zgodziłam się i urodziłam dwie śliczne dziewczynki  ZDROWE