Święta to także trudne emocje, zmęczenie spotkaniem, samotność. Jak mądrze zaopiekować takie uczucia?

Fot. Zivica Kerkez / Depositphotos.com
DEON.pl / mł

Czy podczas Wigilii można czuć się obco i nie na miejscu? To, jak się czujemy jest wyznacznikiem tego, jaki jest rodzaj więzi i relacji między nami. Czasami jest tak, że rzeczywiście staramy się przetrwać, choć Wigilia jest przecież z założenia spotkaniem rodzinnym, serdecznym i integrującym.

Jeśli podczas wigilijnego spotkania nie czujemy się dobrze, jesteśmy poirytowani, napięci, najczęściej wynika to z faktu, że w naszych relacjach jest dużo niezadowolenia, pretensji, zawiedzionych oczekiwań. Trudno o dobrą atmosferę, gdy ktoś na kogoś jest zły – wyjaśniał w wywiadzie dla Deonu Waldemar Dulęba, certyfikowany psychoterapeuta.

O czym mówi poczucie obcości i wycofania?

Kiedy czujemy się obcy i wycofani, to na ogół reakcja na konflikt, który może nie dotyczyć nas bezpośrednio, ale czujemy się w nim źle. Staramy się wtedy nie angażować, postępować tak, jakby wszystko było w porządku.

DEON.PL POLECA

Jeśli do tego źle znosimy konfliktowe sytuacje, a mimo to podejmujemy się jakieś mediacji, sytuacja może przerosnąć nasze możliwości i zaczynamy się wycofywać. Jak wyjaśnia psychoterapeuta, to dlatego, że zaczynamy się obawiać, że cokolwiek zrobimy, powiemy, skończy się nieprzyjemnie. Dlatego lepiej milczeć i jakoś przetrwać.

Trudne uczucia w Święta mogą być sygnałem do przemyślenia relacji

Do czasu Świąt każdy może mieć inne podejście. Dla jednych ważne będą przeżycia religijne, dla innych – spotkanie w dobrej, sympatycznej atmosferze, jeszcze ktoś inny będzie wysoko cenił obie te rzeczywistości.

- Głębia świąt może być różnorako rozumiana. To, jak się czujemy, jest wyznacznikiem tego, jaki jest rodzaj więzi i relacji między nami. Czasami jest tak, że rzeczywiście staramy się przetrwać. Kiedy kończy się wieczerza wigilijna, to z ulgą odetchniemy, że się skończyło. Idziemy na spacer, szukamy ciszy, odosobnienia aby odpocząć. To pokazuje, że relacje są konfliktowe, że coś się dzieje. Warto się nad tym zastanowić i zadać pytanie: "o co chodzi?" – wyjaśniał Waldemar Dulęba.

Świąteczne rozczarowania – z czego wynikają?

Najwięcej świątecznych rozczarowań wynika z naszych oczekiwań. Na przykład rodzice mogą oczekiwać, że dzieci, które przyjadą na święta, bardziej zaangażują się w pomoc, zamiast zachowywać się jak goście oczekujący obsługiwania. Wtedy konflikt wynika z nieporozumienia.

- Konflikty nie muszą być elementem, który dzieli i niszczy kontakt. Myślę o konfliktach, które pojawiają się w relacjach bliskich osób, jako o czymś normalnym i ważną rzeczą jest, abyśmy umieli je w różnych sytuacjach rozwiązywać. Nie chodzi o to, aby ich unikać, ale nauczyć się konstruktywnie dawać sobie z nimi radę. Żeby nie były niewyrażonym zawodem, rozczarowaniem, złością, która - nawet ukryta - będzie psuła coś pomiędzy nami – mówił psychoterapeuta.

Bardzo ważna w rozwiązywaniu konfliktów jest jakość naszej więzi z bliskimi. Jeśli jesteśmy pewni naszej relacji, nie będziemy się bali konfrontacji, łatwiej nam będzie mówić o tym, czego się spodziewaliśmy, czego nie dostaliśmy. Drugiej osobie łatwiej będzie nas wysłuchać, dodać swoje przemyślenia, by wspólnie rozwiązać trudną sytuację. Przestrzeń do rozmowy sprawia, że konflikt jest możliwy do przepracowania – a wtedy nie przeszkadza nam ani w relacji, ani w dobrym samopoczuciu.

„Lepiej by było, gdybyś nie przyjechał”: to świetny moment na refleksję

Na rodzinne, świąteczne spotkanie jedziemy zazwyczaj, mimo wszystko, z nadzieją na przeżycie czegoś dobrego. Wcale nie chcemy, by sytuacja zmieniała się w nieprzyjemną. Co jednak, gdy się tak dzieje i wyjeżdżamy z poczuciem, że niepotrzebnie się w ogóle zjawialiśmy?

- Przede wszystkim jest to smutne. I zarazem to bardzo dobry moment na refleksję. Ważne też jest, aby tych słów nie usłyszeć tylko w kontekście zarzutu czy ataku, ale jako wyraz rozczarowania czy nienasycenia. Warto zastanowić się, co takiego się wydarzyło, skoro przyjechaliśmy pełni dobrych intencji i co jest "tym" co przemienia nasze spotkanie w udrękę i uciążliwość – podkreślał Waldemar Dulęba.

Dlatego warto po takim nieprzyjemnym doświadczeniu przyjrzeć się jeszcze raz, z możliwym dystansem temu, co się działo. Czego było za dużo, a czego za mało? Może było za dużo dystansu, a może za mało czułości, bliskości? O co tutaj chodzi? Co szwankuje?

- Być może się doszukamy, że po prostu dziś nam nie wyszło. Ale może już któryś rok z kolei nie wychodzi. Jeśli komuś zależy, to dobry moment, by szukać różnych dróg rozwiązania, by te relacje były jak najlepsze. Chodzi o to, aby w dynamice rozwoju relacji między ludźmi umieć znaleźć swoje miejsce. Umieć znaleźć dla siebie taką pozycję, która jest do zaakceptowania dla mnie i dla innych. Oczywiście nie wszystko musimy akceptować, ze wszystkim się zgadzać, ale kiedy czegoś nie akceptujemy lub się z czymś nie zgadzamy, to rodzi się pytanie - czy uniemożliwi to dalszy kontakt? Czy będzie to przyczynek do zerwania kontaktu? – pyta psychoterapeuta.

Dlaczego bliscy ludzie zrywają ze sobą kontakt?

Świąteczne spotkania, gdy nie wychodzą i sprawiają przykrość, bywają czasem katalizatorem tego, co trudne – zerwania ze sobą kontaktów. Poczucie bezsensu i niemożności porozumienia się dotyka mocniej w czasie, gdy spodziewamy się dobrej i życzliwej atmosfery, nawet, jeśli jest to oczekiwanie naiwne i zupełnie bez pokrycia.

- Jeśli wydaje nam się, że ktoś nas zawodzi, nie spełnia naszych oczekiwań albo założeń, które mamy na jego temat - może dojść do zerwania więzi. "Nie chcę Ciebie więcej widzieć na oczy". Dzieje się tak bardzo często w obrębie wartości. Kiedy system wartości rodziców i dzieci zaczyna być różny - jest to sytuacja, w której trudno się odnaleźć, wkrada się obcość. Czasami nie jest łatwo znaleźć motywację, żeby mimo różnic trwać jednak ze sobą. Istnieje taka groźba, że będziemy udawali, że czegoś nie widzimy, albo w jakimś sensie będziemy prowadzili podwójne życie - oficjalne i w ukryciu. Takie życie, do którego bliscy nie będą mieli dostępu, ponieważ wiemy, że oni tego nie zaakceptują w jaki sposób żyjemy co myślimy. Dzieje się to kosztem spontaniczności, otwartości – mówił w naszym wywiadzie Waldemar Dulęba.

Na zbyt dużą intensywność świątecznego spotkania pomoże książka albo spacer

Głośne, rodzinne, pełne zapachów i dźwięków spotkanie może być wyzwaniem dla wielu osób zgromadzonych przy jednym stole, w jednym pomieszczeniu. Co robić, gdy rodzaj i intensywność spotkania przekracza nasze możliwości przyjmowania? Czy potrzeba dystansu i wyłączenia się z relacji choć na chwilę nie spowoduje komunikatów z rodzaju: „już masz nas dość”?

Jak wyjaśnia psychoterapeuta, chęć znalezienia dystansu często jest potrzebna po to, aby móc znowu uczestniczyć i zaangażować się w rozmowę. Czasami pomaga zaszycie się w fotelu i czytanie książki, którą dostało się w prezencie, czasem dobrze jest się wybrać na spacer, a jednym ze sposobów na odpoczynek od intensywnych świątecznych bodźców może być nawet zamknięcie się w kuchni i zmywanie naczyń. Warto pamiętać o tym, że każdy ma inną „pojemność” i dla zachowania dobrej atmosfery podczas wigilijnego spotkania lepiej pozwolić każdemu na chwilę oddechu zgodnie z jego charakterem i potrzebą, niż rzucać uwagi w rodzaju „oho, dziadek ma już nas całkiem dość, po co my w ogóle przyjeżdżaliśmy”.

Źródło: Deon.pl / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Święta to także trudne emocje, zmęczenie spotkaniem, samotność. Jak mądrze zaopiekować takie uczucia?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.