Warto być jak dzieci. O tym, jak najmłodsi postrzegają sprawiedliwość

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Ben McLeod / Unsplash

Ciągle szukamy sprawiedliwości. Należy ona do najważniejszych i zawsze aktualnych problemów społecznych. Odwołują się do niej zarówno burzyciele jak i obrońcy starego porządku. A jak poczucie sprawiedliwości postrzegają dzieci?

Wyobraźmy sobie, że dzielimy czekoladę miedzy dzieci, robiąc to według swojego uznania. Jedno dziecko otrzyma dwa kawałki, inne - trzy, jeszcze inne nie otrzyma czekolady w ogóle. Nasz podział możemy rzecz jasna argumentować zachowaniem dzieci, uczuleniem na kakao lub czymkolwiek innym, jednak poczucie sprawiedliwości u dzieci spowoduje łzy. Smutek tego, które dostało najmniej może nawet przewyższyć radość obdarowanego podwójnie. Przykład ten pokazuje, że niepotrzebne wprowadzanie nierówności jest zwyczajniej w świecie złe.

Równość ponad wszystko

W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku Wiliam Damon, profesor psychologii na uniwersytecie Stanforda, przeprowadził serię badań, podczas których pytał dzieci w temacie równego traktowania. Okazało się, że dzieci skupiają się na równości wyników, pomijając inne aspekty. Podczas wywiadów siedmioletnie dzieci twierdziły, że niesprawiedliwe jest to, gdy ktoś dostaje więcej pieniędzy. Warto zaznaczyć, że siedmiolatki nie brały pod uwagę wykonanej pracy.

To umiłowanie równości przebadano również u trzylatków. Kristina Olson i Elizabeth Spelke poprosiły aby dzieci w wieku trzech lat pomogły im rozdzielać nalepki i batony pomiędzy dwie postaci, które były im znane lub nie. Uczestnicy eksperymentu bez względu na stopień znajomości z daną postacią, zawsze rozdzielały nagrody po równo. W innym eksperymencie Olson i Alex Shaw opowiadali dzieciom w wieku od sześciu do ośmiu lat historie dwójki dzieci sprzątających swój pokój, którzy w nagrodę mieli dostawać gumki do mazania. Tutaj również gumki zawsze miały być rozdawane po równo, a jeśli była ich nieparzysta liczba, dzieci sugerowały, że lepiej wyrzucić gumkę niż dać komuś dodatkowo jedną. Dzieci wolały coś zniszczyć niż kogoś potraktować nierówno.

Dobry jest ten, kto dzieli po równo

Psychologowie Alessandra Geraci i Luca Surian przeprowadziły podobny eksperyment na dużo mniejszych dzieciach. Dziesięciomiesięczne i szesnastomiesięczne dzieci oglądały przedstawienie kukiełkowe. Lew i niedźwiedź rozdzielali kolorowe krążki miedzy osła i krowę. Lew dawał każdemu po równo natomiast niedźwiedź według swojego uznania. Dzieci na pytanie "który z nich jest dobry" zawsze wskazywały lwa. Podobne badanie ale z piętnastomiesięcznymi dziećmi przeprowadzili Marco Schmidt i Jessica Sommerville. Scenki nierównego podziału odgrywali tutaj dorośli. Dzieci zdecydowanie dłużej przyglądały się scenom nierównego podziału i można stwierdzić, że ten nierówny podział bardzo ich zadziwił.

Eksperymenty te pokazują, że dzieci spodziewają się równego traktowania i wolą zdecydowanie tych, którzy zasoby dzielą po równo. To spostrzeżenie współgra z kolei z koncepcją natury ludzkiej, która dotyczy tego, że człowiek instynkt równości posiada już od urodzenia. A co jeśli równość lub nierówność dotyczy samych dzieci?

"Ekonomia" sprawiedliwości

Okazało się, że pragnienie równości zmienia się, kiedy dziecko samo doświadczy niesprawiedliwości. Psycholog Vanessa LaBue razem ze swoimi współpracownikami przebadali przedszkolaki w wieku od trzech do pięciu lat. Dzieci połączono w pary i pozwolono im bawić się klockami a następnie proszono o ich odłożenie na miejsce. Po posprzątaniu pokoju do każdej pary podchodził dorosły i rozdawał im naklejki za to, że uprzątnęły zabawki. Nie rozdawał jednak po równo, wiec w każdej parze jedno dziecko dostało cztery a drugie dwie naklejki. Po tym zapytano dzieci co sądzą o takim podziale. Okazało się, ze dzieci które dostały naklejek mniej, odpowiadały od razu, że podział był niesprawiedliwy i domagały się dodatkowych naklejek. Pozostałe dzieci również odpowiadały że podział był niesprawiedliwy, jednak nie były z tego powodu zmartwione. Warto zaznaczyć, że 10 proc. z nich zareagowało oddaniem swoich dodatkowych naklejek dziecku poszkodowanemu.

Porównywanie się a sprawiedliwość

Dzieci w swoich wyborach bywają również złośliwe. Wie to każdy rodzic, mający więcej niż jedno dziecko i znoszący niejednokrotnie dość trudne zachowania, kiedy to w jakiś sposób jedno z rodzeństwa poczuje się niesprawiedliwie potraktowane. Psycholodzy Peter Blake i Katherine McAuliffe połączyli w pary dzieci w wieku od czterech do ośmiu lat. Dzieci te nigdy wcześniej się nie widziały. Siadały naprzeciw urządzenia rozdzielającego dwie tace ze słodyczami. Jedno z nich miało dostęp do dźwigni pozwalającej albo przyciągnąć obydwie tace albo je wyrzucić. Jeśli tace były przyciągane, to każde z dzieci dostawało tyle słodyczy, ile było na tacy przed nim. Kiedy na obydwu tacach ilość słodyczy była równa, uczestnicy nigdy ich nie wyrzucali. Jeśli podział był nierówny, to nie wszystko było takie oczywiste. Jeśli dziecko które decydowało o losach tac miało przed sobą więcej słodyczy, nie wyrzucało tac, natomiast jeśli miało ich mniej, decydowało się wyrzucić tace, ponieważ wolało już nie dostać nic, niż mieć mniej od kolegi czy koleżanki.

To co odróżnia dzieci od dorosłych w kwestii moralnej, to przede wszystkim rozum. Z tym zgadzają się wszyscy badacze. Dzieci działają niezwykle intuicyjnie, nie kombinują i gdyby nasze serca zostawały czyste, jako istoty dorosłe nie potrzebowalibyśmy rozumu, aby odróżnić dobro od zła. Dorosłość uczy nas jednak kalkulacji, sprawia, że nasze zachowania w ocenie dobra i zła nie są już tak oczywiste jak u dzieci. Może zatem warto czasem być jak dzieci?

Psycholog, terapeuta uzależnień, wykładowca akademicki, nauczyciel, autor. Od lat pomaga osobom wychodzącym z domów dysfunkcyjnych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Warto być jak dzieci. O tym, jak najmłodsi postrzegają sprawiedliwość
Komentarze (5)
KK
K Kowal
28 listopada 2023, 03:27
Dziękuję za ten artykuł a szczególne za myśl kończącą: „może zatem warto byśmy stali się jak dzieci”. Bo to jest myślą przewodnią tutaj chyba a nie dosłowne traktowanie jak powinnismy dzielić wypracowane dobra w społeczeństwie. Chociaż…gdyby wszystko inne było w nas według nauki Chrystusa to i taki „dziecięcy” podział miał by racje bytu. Czytając artykuł nie mogłam przestać myśleć o ewangelii wg Św Mateusza 20:1-16.
EG
~Ewa Gabriela
19 listopada 2023, 10:16
To już było: wszystkim równo! Komunizm w czystej postaci. Koreanczycy, Rosjanie, Chinczycy..... mogą coś na ten temat powiedzić. Ja bardzo się cieszę, że odeszliśmy od tego systemu.
PR
~Ppp Rrr
16 listopada 2023, 11:45
Byłoby to bardzo miłe, ale przedtem trzeba by zmusić resztę świata, by była sprawiedliwa - co jest niemożliwe. Pozdrawiam.
JM
~Justyna Mi
16 listopada 2023, 08:22
Nie uważam, że wyrzucanie jedzenia jest lepsze niż pogodzenie się, że ktoś będzie miał więcej ode mnie. Dorosły jest w stanie poświęcić coś dla kogoś bezinteresownie, a dziecko jest zazdrosne nawet o trochę słodyczy.
TB
~Tomasz Berger
16 listopada 2023, 08:05
"Największą niesprawiedliwością jest równe traktowanie nierównych ludzi" - Benjamin Franklin